Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

1
Jako osoba o słabym warsztacie postanowiłam odłożyć w czasie pomysły najbliższe mojemu sercu. Są wymagające i na razie nie jestem w stanie zająć się nimi w odpowiedni sposób. Tą powieść wymyśliłam w akcie spontanicznego dryfowania w świecie wyobraźni.
Poniższy styl nie jest dla mnie typowy. Bardziej odpowiada mi pisanie w pierwszej osobie i to w czasie teraźniejszym. Jednak muszę zacząć od czegoś mniej wymagającego i powoli uczyć się pisania od podstaw.
Fragment jest króciutki. Bardzo zależy mi na poznaniu opinii i odczuć osób, które znają się na rzeczy.

Z góry dziękuję za wszelkie opinie i poświęcony mi czas.



Poszarpana spódnica wlokła się po wilgotnej ściółce, raz po raz zahaczając o wystające z podłoża korzenie. Spierzchnięte usta błagały o choć jedną życiodajną kroplę. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Nie mogła. Musiała iść. Przed siebie. Do przodu. Jak najdalej. Powinno już świtać. Spojrzała w górę, lecz rozłożyste korony drzew skutecznie blokowały wszelkie promienie wschodzącego słońca. Szła więc przed siebie osaczona przez niekończącą się ciemność. Była pewna, że schodząc zboczem przy wschodniej wieży, prędzej czy później dotrze do miasteczka. Pewność powoli ustępowała miejsca nadziei.
Wody.
Wszystko w tym lesie było przeklęte. Drzewa, z całych sił starające się nie przepuścić najmniejszego promienia słońca. Każdy głaz, na którym ślizgały się jej ubłocone buty. Każda gałąź, o którą zahaczała rozłożysta suknia. A raczej to, co z niej zostało.
Zamarła. Kto tam? Starała się uspokoić rozszalały oddech. Zamknęła oczy wsłuchując się w cichy szum. Dźwięk wyostrzył się.
Woda!
Ruszyła pędem w stronę źródła dźwięku. Potargana suknia, obtarte stopy czy pojawiające się znikąd gałęzie – teraz już nic nie miało znaczenia - nawet te przeklęte uparcie zasłaniające światło drzewa. Po chwili szaleńczego biegu, jej oczom ukazał się wartki strumień, rozwidlony między porośniętymi mchem głazami. Rzuciła się w jego kierunku. Upadła na wilgotną glebę zanurzając usta w przejrzystym nurcie. Czuła jak z każdą kroplą wstępują w nią nowe siły i nowa nadzieja. Podniosła się otarłszy usta wierzchem rękawa. To nie przystoi damie – w jej głowie zabrzmiały słowa tak usilnie wpajane przez panią Adams. Skrzywiła się na wspomnienie pucołowatej francuskiej guwernantki, która dręczyła okoliczne Mademoiselles, ucząc je dobrych manier, niezbędnych do oczarowania odpowiedniego kandydata na męża.
Nurt strumienia biegł w szaleńczym tempie, przedzierając się przez kilka spróchniałych pni, by niżej sunąć już spokojniej, tworząc wyraźne koryto.
Tam gdzie strumień, musi być i rzeka. Tam gdzie rzeka na pewno będą… ludzie!
Sięgnęła dłońmi do wysoko upiętej fryzury. Wypinała z niej srebrne spinki, a kasztanowe pukle jeden po drugim opadały na blade ramiona. Podwinęła dół nasiąkniętej wodą sukni i podpięła ją na biodrze, z trudem wbijając zaostrzone końcówki ozdób w sztywny materiał.
- Nie za wczesna pora na przechadzkę? – zamarła. Nie, nie, nie! A jednak. Jego przerażająco spokojny ton sprawił, że przez ciało dziewczyny przeszedł lodowaty dreszcz. Zdążyła się już nauczyć, że w przypadku tego mężczyzny, pozorny spokój zwiastował najgorsze. Przymrużyła powieki, a dłonie same zacisnęły się w pięści. Co mogła zrobić? Przecież był tam. Stał tuż za nią.
- Nie zaszczycisz mnie nawet spojrzeniem? – słowa mężczyzny nie docierały do oszołomionej dziewczyny. Zastygła w miejscu jakby odwrócenie się skutkowało natychmiastową przemianą w słup soli. Oddałaby wszystko, by obudzić się w dziecięcym pokoiku i znów wślizgnąć pod kołdrę starszej siostry. Niestety był to koszmar, z którego nie mogła się ocknąć.
,,Monsters are not under your bed,
they are inside your head''

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

3
BeastInMyHead pisze: Po chwili szaleńczego biegu, jej oczom ukazał się wartki strumień
Tu przecinek nie jest koniecznie potrzebny.
BeastInMyHead pisze: w jej głowie zabrzmiały słowa tak usilnie wpajane przez panią Adams
Tu bym przeniósł zaimek "jej" z miejsca, gdzie jest, w miejsce "wpajane jej przez panią Adams". I merytoryczna uwaga - czy francuska guwernantka może mieć angielskie nazwisko?

Trochę też mnie dezorientują te kursywą pisane przemyślenia, ale to dlatego, że nie jestem jakoś opatrzony z takim rodzajem zapisu.

I kwestia zapisu dialogu jeszcze - kwestie wypowiada facet, a w didaskaliach jest reakcja dziewczyny, nie wiem, czy nie lepiej byłoby dać to od akapitu. Ale trzeba by jakoś zaznaczyć, że to ktoś inny wypowiada te kwestie. Bo jak piszesz tak:
BeastInMyHead pisze: - Nie za wczesna pora na przechadzkę? – zamarła.
... to jest to trochę... zagmatwane :twisted:

Z rzeczy czysto technicznych - to tyle ode mnie, bez zbędnego czepiactwa.
Navajero pisze: Warsztat trochę kuleje, ale nie jest tragicznie :)
Szczerze mówiąc - jest lepiej, niż się spodziewałem.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

4
Podoba mi się, że umiejętnie budujesz nastrój - widać, że masz tę scenę w głowie, czujesz to, co się dzieje. I pokazujesz klimat poprzez to co opisujesz, poprzez działanie, a nie informację typu: "to jest przeklęty las i trzeba się go bać bo jest przeklęty".
Generalnie - będzie dobrze, tylko pisz :)

Z czepialstwa:
BeastInMyHead pisze: Poszarpana spódnica wlokła się po wilgotnej ściółce, raz po raz zahaczając o wystające z podłoża korzenie. Spierzchnięte usta błagały o choć jedną życiodajną kroplę. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Nie mogła. Musiała iść. Przed siebie. Do przodu. Jak najdalej.
Mam wrażenie, że takie rozpoczęcie powoduje, że czytelnik mimowolnie zastanawia się gdzie spódnica ma usta i czemu musiała iść ;)

Poza tym jest kilka powtórzeń - ale generalnie to nic takiego - każdy je robi (ja namiętnie i czasem po kilku czytaniach i tak nie widzę), w każdym razie proste do skorygowania.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

5
ithilhin pisze: Z czepialstwa:

BeastInMyHead pisze:
Source of the post Poszarpana spódnica wlokła się po wilgotnej ściółce, raz po raz zahaczając o wystające z podłoża korzenie. Spierzchnięte usta błagały o choć jedną życiodajną kroplę. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Nie mogła. Musiała iść. Przed siebie. Do przodu. Jak najdalej.



Mam wrażenie, że takie rozpoczęcie powoduje, że czytelnik mimowolnie zastanawia się gdzie spódnica ma usta i czemu musiała iść ;)
Też początkowo uznałem to za błąd, bo musiałem przeczytać dwa razy sam początek, zanim dotarło do mnie, że to licencja poetycka. Może rzeczywiście to też warto jakoś poprawić.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

6
Navajero pisze: Warsztat trochę kuleje, ale nie jest tragicznie :)
Dziękuję za opinię. Już obiecałam, że wezmę się do pracy. :)

Added in 8 minutes 41 seconds:
MaciejŚlużyński,
Dziękuję za poświęcony czas.
MaciejŚlużyński pisze: BeastInMyHead pisze:
Source of the post w jej głowie zabrzmiały słowa tak usilnie wpajane przez panią Adams


Tu bym przeniósł zaimek "jej" z miejsca, gdzie jest, w miejsce "wpajane jej przez panią Adams". I merytoryczna uwaga - czy francuska guwernantka może mieć angielskie nazwisko?
Zastanawiałam się nad kilkoma wariantami tego zdania. Tak rzeczywiście brzmi lepiej.
Jej mężem był bogaty Anglik, stąd nazwisko. Specjalnie użyłam słowa ,,francuska'', ponieważ kobieta wychowała się we Francji i mieszkała tam kilka lat. Ponadto używa francuskich określeń, wielbi tamtejszą modę i kulturę i często otwarcie gardzi Anglią.

MaciejŚlużyński pisze: Trochę też mnie dezorientują te kursywą pisane przemyślenia, ale to dlatego, że nie jestem jakoś opatrzony z takim rodzajem zapisu.
Kiedyś ktoś mi zasugerował ten typ zapisu i tak już zostało. W miarę się w tym odnajduję. Chciałam w ten sposób wyodrębnić myśli bohaterki.
MaciejŚlużyński pisze: Szczerze mówiąc - jest lepiej, niż się spodziewałem.
Mam nadzieję, że to pozytywny sygnał.

Added in 5 minutes 53 seconds:
ithilhin pisze: Podoba mi się, że umiejętnie budujesz nastrój - widać, że masz tę scenę w głowie, czujesz to, co się dzieje. I pokazujesz klimat poprzez to co opisujesz, poprzez działanie, a nie informację typu: "to jest przeklęty las i trzeba się go bać bo jest przeklęty".
Generalnie - będzie dobrze, tylko pisz :)

Z czepialstwa:
BeastInMyHead pisze: Poszarpana spódnica wlokła się po wilgotnej ściółce, raz po raz zahaczając o wystające z podłoża korzenie. Spierzchnięte usta błagały o choć jedną życiodajną kroplę. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Nie mogła. Musiała iść. Przed siebie. Do przodu. Jak najdalej.
Mam wrażenie, że takie rozpoczęcie powoduje, że czytelnik mimowolnie zastanawia się gdzie spódnica ma usta i czemu musiała iść ;)

Poza tym jest kilka powtórzeń - ale generalnie to nic takiego - każdy je robi (ja namiętnie i czasem po kilku czytaniach i tak nie widzę), w każdym razie proste do skorygowania.
Dziękuję.

Z tymi ustami spódnicy - nie odczuwam tego w ten sposób, choć rozumiem, że inni mogą to tak odbierać. Hmm. Nie lubię ciągle pisać: ,,ona'', ,,dziewczyna'', ,,usta dziewczyny'', ,,jej stopa, łydka, kark''. To zaburza mój obraz.
Może muszę nad tym popracować. Nie wiem czy to błąd, niedociągnięcie. Powinnam wychwytywać tego typu błędy i je zmieniać?

Added in 2 minutes 10 seconds:
Z tymi ustami spódnicy - nie odczuwam tego w ten sposób, choć rozumiem, że inni mogą to tak odbierać. Hmm. Nie lubię ciągle pisać: ,,ona'', ,,dziewczyna'', ,,usta dziewczyny'', ,,jej stopa, łydka, kark''. To zaburza mój obraz.
Może muszę nad tym popracować. Nie wiem czy to błąd, niedociągnięcie. Powinnam wychwytywać tego typu błędy i je zmieniać?
MaciejŚlużyński pisze: Też początkowo uznałem to za błąd, bo musiałem przeczytać dwa razy sam początek, zanim dotarło do mnie, że to licencja poetycka. Może rzeczywiście to też warto jakoś poprawić.
To tak rażące dla odbiorcy?
,,Monsters are not under your bed,
they are inside your head''

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

9
Strach ma wielkie oczy. Autorka się bała, ale "potwór" okazał się nie być aż taki straszny. Choć tekst wymaga (moim zdaniem) redakcji, dostrzegam w nim ciekawe fragmenty, no i - jest w tekście pomysł. A to już coś.
Ze względu na wspomniany przez Autorkę słaby warsztat, spróbuję utwór ocenić, dodając wnikliwe sugestie, które - mam nadzieję - będą pewną wskazówką.
BeastInMyHead pisze: Poszarpana spódnica wlokła się po wilgotnej ściółce, raz po raz zahaczając o wystające z podłoża korzenie.
"Z podłoża" - to sformułowanie mi "nie gra", wydaje mi się ono trochę "sztuczne". Wykreśliłbym więc, bo w domyśle czytelnika ów podłoże/grunt i tak pojawi się samoistnie.
BeastInMyHead pisze: Spierzchnięte usta błagały o choć jedną życiodajną kroplę.
Nie pisz tak. Zbyt patetycznie. Chyba, że stylistyka fabuły ma taka być, ale... mimo, że potrafię się czytelniczo dostosować, nie pasują mi takie określenia. Wykreśl "błagały" i ta "życiodajna kropla", która jest już zupełną przesadą. Unikaj aż takich "dramatycznie skrajnych" sformułowań.
Sugestia:
"(Jej) Spierzchnięte usta pragnęły choć odrobiny wody."
BeastInMyHead pisze: Nie zatrzymała się ani na chwilę. Nie mogła.
Dobrze.
BeastInMyHead pisze: Musiała iść.
Przyznam, że do tego momentu sądziłem, że bohaterka co najmniej lekkim truchtem się poruszała. Aż tu nagle "musiała iść". Rozumiem, dziewczyna poruszała się w długiej spódnicy i szybsze tempo mogłoby nie być wskazane. Jednak zastanawiam się, czy sformułowanie "musiała iść" nie dać na początek tekstu.
BeastInMyHead pisze: Przed siebie. Do przodu. Jak najdalej.
Ta kursywa w środku akapitu faktycznie niezręczna. Jeśli już ten fragment ma być bez dialogu i obrazować myśli bohaterki, to zaproponuję:

"Przed siebie. Do przodu. Jak najdalej!" - pomyślała.
BeastInMyHead pisze: Była pewna, że schodząc zboczem przy wschodniej wieży, prędzej czy później dotrze do miasteczka. Pewność powoli ustępowała miejsca nadziei.
Dziwne zdanie (pogrubione). Niezbyt rozumiem, co chciałaś przekazać. Bo jeśli chodziło o to, że bohaterka traciła pewność, co do swoich wcześniejszych przekonań, to trzeba to sformułować nieco inaczej.
BeastInMyHead pisze: Wody.
I znowu kursywa. Tym razem w akapicie.
A może (bez kursywy):

"- Wody... - wyszeptała. - Wody."
BeastInMyHead pisze: Wszystko w tym lesie było przeklęte. Drzewa, z całych sił starające się nie przepuścić najmniejszego promienia słońca. Każdy głaz, na którym ślizgały się jej ubłocone buty. Każda gałąź, o którą zahaczała rozłożysta suknia. A raczej to, co z niej zostało.
Ten akapit mi się podoba. Zwłaszcza pierwsze zdanie. Potęguje mroczność, tajemniczość sytuacji i okolicy.
BeastInMyHead pisze: Zamarła. Kto tam? Starała się uspokoić rozszalały oddech. Zamknęła oczy wsłuchując się w cichy szum. Dźwięk wyostrzył się.
Woda!
Choć domyślam się o co chodzi, to powyższy akapit jest niespójny.
Zamieniłbym na:

"Zatrzymała się nagle. Zamarła. Coś usłyszała. Albo kogoś. Nie była pewna. Stała tak jeszcze przez moment, próbując opanować/uspokoić rozszalały oddech. (i tu: oczu lepiej niech nie zamyka, bo w sytuacji, gdy bohaterka skądś ucieka - a takie odnoszę wrażenie - może być to dla niej niekorzystne, dodam jeszcze, że w takiej sytuacji, gdy bohaterkę nagle coś (dźwięk) zaskakuje, to powinna ona odruchowo otworzyć szeroko oczy z przerażenia, a nie je zamykać - są to pewne odruchy, które w pewnych momentach nie sposób przezwyciężyć) Stała ciągle, wsłuchując się w dziwnie znajomy szum. Dopiero po chwili zaczynało do niej docierać...
- Woda! - jęknęła."
BeastInMyHead pisze: Rzuciła się w jego kierunku. Upadła na wilgotną glebę zanurzając usta w przejrzystym nurcie.
Trochę to dziwnie brzmi. Jakby bohaterka dosłownie... rzuciła się i upadła płasko na wspomnianą glebę.
Zaproponuję:

"Ruszyła w jego kierunku, przyspieszając. Zatrzymała się tuż przed samą wodą, upadając na kolana. Pochyliła się i zanurzyła usta w przejrzystym nurcie."
BeastInMyHead pisze: Czuła jak z każdą kroplą wstępują w nią nowe siły i nowa nadzieja.
Znowu zbyt wzniośle. Oczywiście - jak dla mnie.

Zaproponuję:

"Czuła, jak z każdym łykiem przybywa jej sił, a to tylko dodawało otuchy i nadziei."
BeastInMyHead pisze: Podniosła się otarłszy usta wierzchem rękawa.
"Podniosła się," - przecinek.
BeastInMyHead pisze: To nie przystoi damie – w jej głowie zabrzmiały słowa tak usilnie wpajane przez panią Adams.
Dałbym cudzysłów wobec: "To nie przystoi damie".

Sugestia:
Zastosowany cudzysłów obrazuje myśli bohatera/bohaterki. Proponuję stosować tego typu oznaczenia dla zaakcentowania tego. Taki zabieg staje się wówczas jaśniejszy dla czytelnika.
BeastInMyHead pisze: Nurt strumienia biegł w szaleńczym tempie, przedzierając się przez kilka spróchniałych pni, by niżej sunąć już spokojniej, tworząc wyraźne koryto.
Tam gdzie strumień, musi być i rzeka. Tam gdzie rzeka na pewno będą… ludzie!
Odczuwam przy tym fragmencie wrażenie, że brakuje mi wcześniejszej informacji na temat tego, że gdy bohaterka dotarła do strumienia, to na przykład: albo zrobiło się już nieco widniej, albo drzewa wokół strumienia się przerzedziły. Zaznaczam przy tym, że wcześniej była wzmianka o "niekończącej się ciemności".
BeastInMyHead pisze: Tam gdzie strumień, musi być i rzeka. Tam gdzie rzeka na pewno będą… ludzie!
Znowu niejasna kursywa. Jeśli są to myśli bohaterki, to proponuję cudzysłów, plus odpowiednie wtrącenie: "pomyślała."

Ewentualnie:
"- Tam gdzie strumień... - wyszeptała. - Musi być i rzeka. (...)
BeastInMyHead pisze: Sięgnęła dłońmi do wysoko upiętej fryzury. Wypinała z niej srebrne spinki, a kasztanowe pukle jeden po drugim opadały na blade ramiona.
Przecinki - przed i za "jeden po drugim".
Trochę niezgrabności, zamieniłbym:

"Sięgnęła dłońmi do wysoko upiętej fryzury, wypinając z niej srebrne spinki. Kasztanowe pukle, jeden po drugim, zaczęły opadać na jej blade ramiona."
BeastInMyHead pisze: - Nie za wczesna pora na przechadzkę? – zamarła. Nie, nie, nie! A jednak. Jego przerażająco spokojny ton sprawił, że przez ciało dziewczyny przeszedł lodowaty dreszcz.
Znowu trzeba się domyślać, kto, jaką kwestię mówi.

Zaproponuję zmianę:

"- Nie za wczesna pora na przechadzkę? - usłyszała.
Zamarła w bezruchu.
- Nie... - pokiwała głową na boki. - Nie...
- A jednak. - jego przerażająco spokojny ton (...)"
BeastInMyHead pisze: Przymrużyła powieki, a dłonie same zacisnęły się w pięści. Co mogła zrobić? Przecież był tam. Stał tuż za nią.
Wtrąciłbym "teraz":
"(...) Co mogła teraz zrobić. (...)"
BeastInMyHead pisze: Zastygła w miejscu jakby odwrócenie się skutkowało natychmiastową przemianą w słup soli.
Przecinek przed "jakby".
BeastInMyHead pisze: Oddałaby wszystko, by obudzić się
Dodałbym: "teraz", przed "wszystko".

Na zakończenie muszę się odnieść do moich poprzedników i wątpliwej kwestii związanej z "chodzącą" spódnicą i "jej ustami".
Jeśli o mnie chodzi, to nie miałem problemu ze zrozumieniem. Tego typu wstęp może nadawać pewną dynamikę scenie - zwłaszcza, jeśli jest to początek historii. Jeśli jednak przysporzył ten fragment aż taki problem w odbiorze u innych, proponuję drobne zmiany, które rozwieją wszelkie wątpliwości.
Na przykład:

"Musiała iść. Jej poszarpana spódnica wlokła się za nią po wilgotnej ściółce, raz po raz zahaczając o wystające korzenie. Oddech miała coraz szybszy, a spierzchnięte usta pragnęły choć odrobiny wody. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Nie mogła."

Albo:

"Musiała iść. Oddech miała coraz szybszy, a spierzchnięte usta pragnęły choć odrobiny wody. Jej poszarpana spódnica wlokła się za nią po wilgotnej ściółce, raz po raz zahaczając o wystające korzenie. Nie zatrzymała się ani na chwilę. Nie mogła."

Podsumowanie:
Staranna ortografia - pochwała. Interpunkcja także. Całość utworu trochę zaburza tekst pisany kursywą w nieodpowiedni sposób, co trzeba odpowiednio poprawić. Widać pomysł na niezłą historię, ale widoczny brak wprawy w pisaniu powoduje, że na styl trzeba jeszcze trochę popracować. Popracować PISANIEM.

Jeśli tylko są pomysły, to - PISAĆ, PISAĆ, PISAĆ!
Aż styl "sam" wyrośnie.

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

11
To się dobrze czyta. Są emocje. Jest jakiś konflikt. Rzeczywiście można uwierzyć, że dzieje się coś niepokojącego.
To czy pisać kursywą, czy tak postawić przecinek czy inaczej - to kwestie redakcyjne. Natomiast najważniejsza jest historia i jeśli wciąga, kwestia zapisu staje się drugorzędna. Tzn. potrzebna jest korekta, ale historia - to zadanie pisarza, by powstała wciągająca historia.
Jeśli tych dwoje tutaj opisanych mają jakąś historię, która mnie zainteresuje, będę czytał dalej ☺

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

12
G.P.,
Dziękuję za kawał nocy poświęcony na analizę tekstu.
Zauważam pewne kwestie dopiero, gdy ktoś wskaże mi je paluszkiem.
G.P. pisze: BeastInMyHead pisze:
Source of the post Musiała iść.

Przyznam, że do tego momentu sądziłem, że bohaterka co najmniej lekkim truchtem się poruszała. Aż tu nagle "musiała iść". Rozumiem, dziewczyna poruszała się w długiej spódnicy i szybsze tempo mogłoby nie być wskazane. Jednak zastanawiam się, czy sformułowanie "musiała iść" nie dać na początek tekstu.
Raczej nie ma początek, bo chciałam zacząć od obrazu rozłożystej sukni sunącej po ściółce.
G.P. pisze: BeastInMyHead pisze:
Source of the post Przed siebie. Do przodu. Jak najdalej.

Ta kursywa w środku akapitu faktycznie niezręczna. Jeśli już ten fragment ma być bez dialogu i obrazować myśli bohaterki, to zaproponuję:

"Przed siebie. Do przodu. Jak najdalej!" - pomyślała.
Chcę unikać zwrotów typu ,,pomyślała''. Mam wrażenie, że to zaburza kompozycję utworu.
A gdyby myśli po prostu wrzucać w cudzysłów? (oczywiście wtedy, gdy mamy do czynienia z jednym bohaterem)
G.P. pisze: Pewność powoli ustępowała miejsca nadziei.

Dziwne zdanie (pogrubione). Niezbyt rozumiem, co chciałaś przekazać. Bo jeśli chodziło o to, że bohaterka traciła pewność, co do swoich wcześniejszych przekonań, to trzeba to sformułować nieco inaczej.
Chciałam podkreślić początkową pewność dziewczyny, która wygasała z każdą chwilą przemierzanej drogi. Hmm... To zdanie po prostu mi się podoba (jako jedne z nielicznych). Co jest w nim nie tak?
G.P. pisze: BeastInMyHead pisze:
Source of the post Wody.

I znowu kursywa. Tym razem w akapicie.
A może (bez kursywy):

"- Wody... - wyszeptała. - Wody."
To celowy zabieg. Przerywnik obrazujący to, co siedzi w głowie bohaterki. Nagle wszystko się zatrzymuje. Jest tylko pragnienie.
G.P. pisze: BeastInMyHead pisze:
Source of the post Wszystko w tym lesie było przeklęte. Drzewa, z całych sił starające się nie przepuścić najmniejszego promienia słońca. Każdy głaz, na którym ślizgały się jej ubłocone buty. Każda gałąź, o którą zahaczała rozłożysta suknia. A raczej to, co z niej zostało.

Ten akapit mi się podoba. Zwłaszcza pierwsze zdanie. Potęguje mroczność, tajemniczość sytuacji i okolicy.
Z niego jestem najbardziej zadowolona.
G.P. pisze: BeastInMyHead pisze:
Source of the post Nurt strumienia biegł w szaleńczym tempie, przedzierając się przez kilka spróchniałych pni, by niżej sunąć już spokojniej, tworząc wyraźne koryto.
Tam gdzie strumień, musi być i rzeka. Tam gdzie rzeka na pewno będą… ludzie!

Odczuwam przy tym fragmencie wrażenie, że brakuje mi wcześniejszej informacji na temat tego, że gdy bohaterka dotarła do strumienia, to na przykład: albo zrobiło się już nieco widniej, albo drzewa wokół strumienia się przerzedziły. Zaznaczam przy tym, że wcześniej była wzmianka o "niekończącej się ciemności".
Bardzo słuszna uwaga. Dziękuję.

Teraz widzę, że przesadziłam z tymi wzniosłymi fragmentami. Może to pozostałość po pisaniu wierszy. Muszę nad tym jeszcze trochę posiedzieć.
,,Monsters are not under your bed,
they are inside your head''

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

14
Poszarpana spódnica wlokła się po wilgotnej ściółce, raz po raz zahaczając o wystające z podłoża korzenie.
a mi się podoba ta poszarpana spódnica spacerująca po lesie.
Była pewna, że schodząc zboczem przy wschodniej wieży, prędzej czy później dotrze do miasteczka. Pewność powoli ustępowała miejsca nadziei.
spodobało mi się zdanie, choć musiałem dwa razy przeczytać by zrozumieć.
Drzewa, z całych sił starające się nie przepuścić najmniejszego promienia słońca. Każdy głaz, na którym ślizgały się jej ubłocone buty. Każda gałąź, o którą zahaczała rozłożysta suknia. A raczej to, co z niej zostało.
nie wiem czy tu nie powinno być więcej przecinków a mniej kropek, ale lepiej zapytaj kogoś mądrzejszego.

Adams - typowe francuskie nazwisko (ale wiem - to tylko fragment - może być milion powodów dlaczego tak jest)

Brakuje ci kropek i źle używasz myślników.

Ogólnie fajny kawałek. Aż ciekawy.
Hunde, wollt ihr ewig leben

Zakazana Róża [fantastyka, króciutki fragment powieści]

15
MaciejŚlużyński pisze: Tylko pamiętaj, że w poprawianiu najważniejsze jest, żeby wiedzieć, kiedy przestać
Święte słowa! Mam taki fragment ważnej dla mnie książki, który poprawiałam kilkanaście razy. Obawiam się, że przegięłam. Ciężko to teraz wyprowadzić na prostą. Pewnie lepiej będzie napisać od nowa.

Added in 12 minutes 34 seconds:
Raubtier,
Raubtier pisze: Była pewna, że schodząc zboczem przy wschodniej wieży, prędzej czy później dotrze do miasteczka. Pewność powoli ustępowała miejsca nadziei.

spodobało mi się zdanie, choć musiałem dwa razy przeczytać by zrozumieć.
Skoro zamysł nie jest czytelny, będę musiała pomyśleć nad zmianą.
Raubtier pisze: Adams - typowe francuskie nazwisko (ale wiem - to tylko fragment - może być milion powodów dlaczego tak jest)
Wszyscy posądzają mnie o taką gafę. Wyżej jest wyjaśnienie - francuska z pochodzenia, angielski mąż nieboszczyk, uwielbienie Francji i krytyka angielskiego stylu bycia.

Z interpunkcji jestem dość kiepska. Czas się podszkolić.

Dziękuję za opinię :)
,,Monsters are not under your bed,
they are inside your head''
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron