Prolog pewnej powieści fantasy

1
Wrzucam tekst, który jest prologiem. Niestety nie odbywa się on w karczmie, a jak słyszałem, to ponoć dobry zwyczaj ;) Zaczyna się... w powietrzu, a potem... a co ja będę mówił :)
_____________

Wyobraź sobie mewę… Mewę lecącą wysoko nad morskimi wodami. Pierwsze promienie wschodzącego słońca padają na nią, a po chwili zalewają blaskiem cały świat znajdujący się w zasięgu jej wzroku. Właśnie rozpoczyna się nowy dzień. Dzień ten przyniesie zdarzenia, które wkrótce zmienią bieg świata, o czym mewa jeszcze nie wie. Ale nawet gdyby wiedziała – cóż ją to obchodzi? Wszak jest tylko mewą. Mewą lecącą o świcie na wschód, w stronę lądu, który powoli jest coraz bliżej. Przed ptakiem zaczyna majaczyć plaża, a za nią po obu stronach gęste, ciemne lasy. Mewa widzi przecinającą połać drzew, ciągnącą się ku wschodowi, szeroką polanę, z góry wyglądającą niczym świetlista linia, która przyciąga i wytycza kierunek lotu. Po lewej stronie z lasów, jakby nagle, wyrastają góry, biegnące zwartym łańcuchem na północ aż po horyzont i jeszcze dalej. Mewa zbliżywszy się do lądu zniża swój lot i lekko, jakby od niechcenia muska skrzydłami powietrze. Leci dalej ponad polaną w stronę słońca, które, odkleiwszy się od horyzontu, już na dobre rozpoczęło swą codzienną wędrówkę po nieboskłonie. Na polanie wśród wysokich traw, mimo iż nie widać najmniejszego ruchu, wyczuwalne jest napięcie. Nawet mewa je wyczuwa, chociaż nie widzi jego źródła. Nie obawia się jednak i spokojnie kontynuuje swój lot, w końcu cały czas jest bezpiecznie wysoko nad polaną.
Nie tylko lecący ptak obserwuje polanę. Wśród drzew po północnej stronie oraz w krzakach między nimi kryją się ludzie. Oni w odróżnieniu od lecącej mewy tkwią w bezruchu. Dziesiątki, wiele dziesiątek zbrojnych, może nawet pełne dwie setki. Każdy z nich czujnym okiem wpatruje się w zarośla i trawy, jakby chcąc je przeniknąć wzrokiem i odkryć, jaką tajemnicę skrywa w tej chwili pas ziemi wytyczający granicę ich kraju. Przygranicznych strażników dosięgły niepokojące wieści, więc nocą trzech zwiadowców udało się konno na rozpoznanie. Wrócił jeden. Co znacznie gorsze, wrócił pieszo, biegnąc w panice ze strzałą wrażoną w bok. Do strażnicy dotarł na wpół żyw, jednak nim wydał z siebie ostatnie tchnienie, zdążył chaotycznie i bardzo zdawkowo przedstawić, co widział. A widział liczną i ponad wszelką wątpliwość porządnie uzbrojoną grupę. Nie wszyscy byli ludźmi. Zauważyli i dopadli zwiadowców, jednemu z nich tylko cudem udało się zbiec, by przekazać wieści strażnikom na granicy o zbliżającym się zagrożeniu. Ten, podobnie jak pozostała dwójka, nie doczekał poranka. Dzięki jego poświęceniu jednak pogranicznicy mieli nieco czasu, by zebrać siły i zorganizować się przeciwko nieznanym. Teraz oczekują ukryci wśród drzew obserwując polanę przecinającą las ścielący się z północy na południe. Są pewni, że coś tam się czai. Widzą, jak coś, stopa po stopie, przesuwa się powoli tu i ówdzie. Widzą wiele drobnych ruchów. A może to tylko zmęczony wzrok ich zwodził? Nie, to niemożliwe, wszyscy razem nie mogą się mylić. W trawie z pewnością ktoś jest. I jest ich wielu. Pogranicznicy przekazują sobie bezszelestnie znaki, gestykulując i wskazują, gdzie w danym momencie dostrzegają ruch. A widzą go coraz bliżej. Pełne napięcia oczekiwanie stopniowo zamienia się w strach. Ręce pocą się zaciśnięte na włóczniach i rękojeściach mieczy. Strzały nałożone na łuki zaczynają wyślizgiwać się z mokrych i rozedrganych palców. Majdany samych łuków też zrobiły się jakieś śliskie. Są coraz bliżej. Ale kto? Kim oni są? Ilu ich jest? I przede wszystkim, czego chcą? Pora się przekonać. Dowódca upewniwszy się, że łucznicy są gotowi do strzału, nakazał krótkim gestem wystrzelić salwę.
W jednym momencie kompletna cisza zostaje przerwana rykiem setek gardeł. Z wysokich traw poderwali się i rzucili do szaleńczego biegu w kierunku lasu napastnicy. Ludzie, mnóstwo ludzi. A razem z nimi orkowie. Wielcy, potężnie zbudowani, z grubą, zieloną skórą. Nie jest ich wielu, ale i tak budzą grozę. Łucznicy dopiero co wypuścili drugą serię strzał, a pierwsi atakujący już dopadli do lasu. Za nimi jednak kolejni powstają z zarośli i biegną w stronę linii drzew. Jedna setka? Dwie? Z pewnością więcej. Potężna fala wpada z impetem między drzewa, ścierając się z obrońcami. Szczęk stali, trzask łamanych tarcz, jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości, straszliwy wrzask tych, którzy właśnie udają się w objęcia śmierci. Miecze, włócznie, topory, młoty. Stworzone, by nieść ból, kaleczyć i przede wszystkim pozbawiać życia nieszczęśników. Napędzane siłą mięśni, nienawiścią, chciwością, żądzą mordu. Jeszcze przed chwilą zielona, wiosenna trawa, rosnąca nieśmiało w cieniu drzew, teraz zostaje obficie skąpana we krwi. Obrońcy nie są w stanie postawić żadnego oporu takiej sile. Są kompletnie zaskoczeni taką liczbą napastników. Nie mogą zrobić nic. Jedynie ci, którzy szczęśliwie stali nieco z tyłu, po chwili orientują się w beznadziejnej i przerażającej sytuacji, po czym rzucają się do ucieczki. Niektórym z nich nawet uda się ujść z życiem. Co najwyżej kilku. Mało to szlachetny czyn, by zostawiać towarzyszy na stracenie, cóż jednak mogli uczynić wobec takiej mocy, jaka ich zaskoczyła? Śmierć zbiera dzisiaj pokaźne żniwo. Las staje się niemym świadkiem rzezi, jakiej jeszcze tydzień temu nie spodziewałby się tutaj żaden z tak licznych podróżujących gościńcem biegnącym nieopodal. Nie spodziewali się również pogranicznicy. Teraz ich ciała leżą pod stopami najeźdźców, zmasakrowane i martwe. Słońce, zupełnie niewzruszone tymi zdarzeniami, leniwie wspina się po firmamencie. Napastnicy w dzikiej euforii cieszą się z triumfu, głośno wiwatują, ich śmiech niesie się daleko ponad drzewami. Martwe twarze pokonanych nie mówią nic. Droga na północ stoi otworem. Ten dzień zmieni historię świata, o czym wkrótce wielu miało się przekonać.

___________________________________

Mała nota na koniec. Mianowicie pierwsze słowa są takie, jak widać powyżej. Natomiast nigdzie później w narracji nie pojawiają się już bezpośrednie zwroty do czytelnika. To pierwsze zdanie ma stanowić pewnego rodzaju zachętę w stylu "Siadaj wygodnie, zamknij oczy i wyobraź sobie...". Dalej podobnych "udziwnień" zdecydowanie brak. Liczba powtórzeń słowa "mewa" ma na celu z kolei zbudowanie pewnej spokojnej, onirycznej wręcz atmosfery na początku spotkania z tekstem. Po prostu mewa leci, nic się nie dzieje, a potem... - jak wyżej. Czy to działa? Oto jest pytanie ;)
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem

Prolog pewnej powieści fantasy

2
Michał, a o ŚCIANIE Płaczu, to żeś słyszał? :) Twój tekst to taka właśnie ściana, tyle, że tekstu. Czytasz i odracasz na chwilę wzrok, bo chcesz się podrapać w kolano i kiedy znów masz ochotę czytać, to cholera wie gdzie skończyłeś. Więc płaczesz, zaczynając czytanie od początku. Akapity!!!Nie podoba mi się te ciągłe powtarzanie... kończysz zdanie i kolejne rozpoczynasz od tych samych słów. Tak jak dziadek opowiadający wnusiowi jaki to był kiedyś z niego kozak. Robi dziadzio wielkie oczy i powtarza to samo. :) Co do tekstu, to napisany poprawnie, ale bez literatury. Czytasz to i zaraz zapomnisz o czym to było... Mewa, mewa, mewa, mewa mewa i strzała wrażona w bok... cokolwiek to znaczy :) Więcej w tym pisaniu próby zabłysnięcia, niż samego błysku. Przykro mi, ale mnie nie ujęło twoje pisanie.

Prolog pewnej powieści fantasy

3
Cześć, bardzo podoba mi się ten koncept wprowadzenia na scenę i opisu z perspektywy.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Zauważyli i dopadli zwiadowców, jednemu z nich tylko cudem udało się zbiec, by przekazać wieści strażnikom na granicy o zbliżającym się zagrożeniu. Ten, podobnie jak pozostała dwójka, nie doczekał poranka.
Myślę, że ta część jest zbędna. Zdanie źle przez nią brzmi a czytelnik sam się jej domyśla.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Szczęk stali, trzask łamanych tarcz, jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości, straszliwy wrzask tych, którzy właśnie udają się w objęcia śmierci.
???
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Co najwyżej kilku. Mało to szlachetny czyn, by zostawiać towarzyszy na stracenie, cóż jednak mogli uczynić wobec takiej mocy, jaka ich zaskoczyła?
Tu bym zrobił redukcję.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Las staje się niemym świadkiem rzezi
To jest ładne.

Styl tekstu wydał mi się trochę szkolny. Podczas czytania nic szczególnie nie irytowało ani nie wytrącało ze skupienia. Można na tym budować.
Odpowiadając na twoje pytanie: Tak, odebrałem to jak zamierzałeś ;)
Przecinki. A niech was diabli.

Prolog pewnej powieści fantasy

4
tomek3000xxl,
Ściana, owszem. Przy czym wynika to trochę z formatowania tekstu na forum, gdzie kolumna ma szerokość ok 150 znaków, co jest stanowczo zbyt dużą liczbą, by czytało się wygodnie. Nie bez powodu w książkach liczba znaków w jednym wierszu oscyluje w granicach 70-90 - wtedy wzrok się nie gubi tak łatwo w tekście ;) W przypadku mojego tekstu najdłuższy akapit wypełnia niewiele ponad pół strony tekstu sformatowanego w Wordzie.

Co do reszty - rozumiem i dziękuję za poświęcony czas ;) Zdaję sobie sprawę, że trochę tu ozdobników. Po prostu kurczę, nie chciałbym stworzyć czegoś w rodzaju "fast foodu", chociaż zdaję sobie sprawę, że dzisiaj to właśnie taki style cieszy się większą popularnością wśród odbiorców. Tym samym rzecz jasna teoretycznie zawężam sobie grupę docelową. Być może to błąd.

Tak jeszcze na koniec - "wrazić" to zwykły czasownik oznaczający mniej więcej wciśnięcie siłą czegoś w coś albo po prostu wbicie/włożenie czegoś., Tak przynajmniej definiuje to słownik języka polskiego. Co by nie mówić, to lekko archaiczne sformułowanie, użyte tu zupełnie świadomie.

Dodano po 3 minutach 24 sekundach:
Kyre pisze: (czw 20 sty 2022, 12:46) Myślę, że ta część jest zbędna. Zdanie źle przez nią brzmi a czytelnik sam się jej domyśla.
W zasadzie tak, to słuszna uwaga.
Kyre pisze: (czw 20 sty 2022, 12:46) Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09)

Szczęk stali, trzask łamanych tarcz, jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości, straszliwy wrzask tych, którzy właśnie udają się w objęcia śmierci.


???
Nie jestem pewien, czy masz tu na myśli całe to zdanie, czy jakiś konkretny zwrot? Chciałem w ten sposób możliwie krótko i dosadnie opisać hm... kakofonię (?), która w tym momencie zapanowała.
Kyre pisze: (czw 20 sty 2022, 12:46) Styl tekstu wydał mi się trochę szkolny.
Pytanie - czy to dobrze, czy źle? ;)
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem

Prolog pewnej powieści fantasy

7
Pisz tak, żeby ludzie chcieli to czytać z przyjemnością, żeby mieli poczucie dobrze spedzonego czasu z twoim tekstem. Na razie, pójdę za KYRE, to takie troche szkolne pisanie :) Nie ważne czy to fast food czy michelin star, pisanie to nie jest stracony czas. Ja piszę od kilku lat, a ludzim i tak się nie podoba :( Ale się nie zrażam i piszę dalej, bo to fajne hobby, odmula łeb i zwieksza ilość szarych komórek... Mam juz o trzy więcej :uszanowanko:

Prolog pewnej powieści fantasy

8
tomek3000xxl,
To znaczy ja nie chciałem powiedzieć, że fast food to zło - sam chętnie się stołuję od czasu do czasu w podobnych lokalach :) Chodziło mi bardziej o określenie stylu - że ma być lekko, zwięźle, bez opisów. Chciałbym jednak pójść nieco inną drogą.
A tak poza tym, to czym w ogóle jest dzisiaj pisanie na miarę gwiazdki Michelin? Daj przeciętnemu człowiekowi coś pokroju Faraona lub Zbrodni i Kary, to Cię wyśle w cholerę ;)
Także tak to jest z tym podobaniem - w to wpisuje się posiadanie fury szczęścia, co przewija się jako jedna z czołowych porad również na tym forum. Słusznie, że się nie zrażasz - może kiedyś coś z tego będzie :) Na to też z resztą liczę w swoim przypadku.
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem

Prolog pewnej powieści fantasy

9
Już wyszło... bóle palców przy pisaniu :) Z tym pisaniem MS, to się nie zgodzę, bo ja jestem bardzo przeciętny, a Silmarilliona przeczytałem z zachwytem. Ci rosyjscy autorzy, choć to stare pisanie, to jednak też mi się podoba... Oddział Chorych na Raka... super! Kiedy czytasz tych wybitnych, to czujesz w tym pisaniu jest moc, artyzm literacki. Dobre pisanie to trudna sztuka dla wybranych i dlatego tak mnie pasjonuje.

Prolog pewnej powieści fantasy

10
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Szczęk stali, trzask łamanych tarcz, jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości, straszliwy wrzask tych, którzy właśnie udają się w objęcia śmierci.
Przeczytałem to zdanie szybko 3 razy i miałem kłopot z jego zrozumieniem. Dokładnie "trzask łamanych tarcz, jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości" jest dla mnie mało czytelne. W dodatku z tym powtórzeniem 2x"trzask łamanych"+ rym "wrzask" brzmi to niespecjalnie ładnie.
Spróbowałbym w taki sposób: "Dźwięczny szczęk stali, trzask pękających tarcz dopełniany głuchym tonem łamanych kości" - tarcza będzie "pękać" bo kość już się "łamie". Co więcej "głuchy trzask" to dla mnie przeciwieństwa, dlatego głuchym będzie samo "łamanie kości", poza tym usuwamy powtórzenie. Na początku dodałem "Dźwięczny" bo po poprawkach źle mi wyglądał podział zdania. To teraz prosi się o analogię do wybrzmiewającej pieśni przez pole bitwy. Mamy instrumenty; stal, tarcze, kości oraz ich dźwięki o różnych tonach ;)
Ah no i oczywiście cały początkowy cytat podzielił bym na dwa osobne zdania."Straszliwy wrzask..." był by kolejnym z nich.

Szkolnie - dobrze czy źle? Na pewno nie jest to pochwałą. Widzę, że chcesz opowiedzieć ambitny obraz wydarzeń, w którym wzniosłością akcentujesz ich znaczenie. Za to obeznanie i zwinność manipulacji słowem jeszcze nie są na tym poziomie dorównującym fantazjom i ten obraz trochę krępują. Trudno mi też powiedzieć, żeby to było w jednoznacznie złe. Za to rokujące na przyszłość, jak najbardziej! I przypominam, że to tylko moje postrzeganie. Ktoś się ze mną nie zgodzi i będzie miał w takim samym stopniu racje co ja.
Życzę nam obu postępów.
Przecinki. A niech was diabli.

Prolog pewnej powieści fantasy

11
No to jedziemy... :)
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Wyobraź sobie mewę… Mewę lecącą wysoko nad morskimi wodami. Pierwsze promienie wschodzącego słońca padają na nią, a po chwili zalewają blaskiem cały świat znajdujący się w zasięgu jej wzroku. Właśnie rozpoczyna się nowy dzień. Dzień ten przyniesie zdarzenia, które wkrótce zmienią bieg świata, o czym mewa jeszcze nie wie. Ale nawet gdyby wiedziała – cóż ją to obchodzi? Wszak jest tylko mewą. Mewą lecącą o świcie na wschód, w stronę lądu, który powoli jest coraz bliżej. Przed ptakiem zaczyna majaczyć plaża, a za nią po obu stronach gęste, ciemne lasy. Mewa widzi przecinającą połać drzew, ciągnącą się ku wschodowi, szeroką polanę, z góry wyglądającą niczym świetlista linia, która przyciąga i wytycza kierunek lotu. Po lewej stronie z lasów, jakby nagle, wyrastają góry, biegnące zwartym łańcuchem na północ aż po horyzont i jeszcze dalej. Mewa zbliżywszy się do lądu zniża swój lot i lekko, jakby od niechcenia muska skrzydłami powietrze. Leci dalej ponad polaną w stronę słońca, które, odkleiwszy się od horyzontu, już na dobre rozpoczęło swą codzienną wędrówkę po nieboskłonie. Na polanie wśród wysokich traw, mimo iż nie widać najmniejszego ruchu, wyczuwalne jest napięcie. Nawet mewa je wyczuwa, chociaż nie widzi jego źródła. Nie obawia się jednak i spokojnie kontynuuje swój lot, w końcu cały czas jest bezpiecznie wysoko nad polaną.
To by mogło być niezłe. Takie poetyckie, trochę baśniowe. Ale przegiąłeś.
Celowe powtórzenia to złośliwe bestie. Na etapie tworzenia brzmią tak gładko, melancholijnie, żeby potem nagle zacząć chrzęścić w uszach odbiorcy. Niestety, tej mewy jest tu dużo za dużo. Nie tylko jej samej (w sensie słowa), tylko budowanego na niej obrazu. Lecimy, widoczki, wciąż lecimy, kolejne widoczki i lecimy i kolejne widoczki. To tworzy wrażenie pewnej nieporadności - jakby autor nie wiedział, kiedy przestać - i w efekcie odciąga uwagę czytelnika od tego, co chciałeś zaprezentować.

Masz tendencję do upychania za dużo w zdania i do powielania informacji.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Mewa widzi przecinającą połać drzew, ciągnącą się ku wschodowi, szeroką polanę, z góry wyglądającą niczym świetlista linia, która przyciąga i wytycza kierunek lotu.
Za dużo imiesłowów (-ącą) daje niestety wrażenie nieporadności. Trzeba by to zdanie odciążyć z informacji. Podejrzewam, że kierunki geograficzne nie będą w tej scenie miały dla czytelnika żadnego znaczenia, więc chociażby to by można powycinać.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Każdy z nich czujnym okiem wpatruje się w zarośla i trawy, jakby chcąc je przeniknąć wzrokiem i odkryć, jaką tajemnicę skrywa w tej chwili pas ziemi wytyczający granicę ich kraju.
Tu powielasz informację - czujnie wpatrują się w zarośla i chcą te zarośla przeniknąć wzrokiem. Starczy powiedzieć to raz.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Do strażnicy dotarł na wpół żyw, jednak nim wydał z siebie ostatnie tchnienie, zdążył chaotycznie i bardzo zdawkowo przedstawić, co widział. A widział liczną i ponad wszelką wątpliwość porządnie uzbrojoną grupę. Nie wszyscy byli ludźmi. Zauważyli i dopadli zwiadowców, jednemu z nich tylko cudem udało się zbiec, by przekazać wieści strażnikom na granicy o zbliżającym się zagrożeniu.
Podkreślone zdanie w ogóle zbędne - napisałeś to w kilku zdaniach wcześniej, nie potrzeba powtarzać.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Są pewni, że coś tam się czai. Widzą, jak coś, stopa po stopie, przesuwa się powoli tu i ówdzie.
A tu dla odmiany wrażenie, jakby autor nie wiedział, jak opisać to, co ma na myśli. Cosie tu i ówdzie niezbyt ruszą wyobraźnię czytelnika niestety.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Teraz oczekują ukryci wśród drzew obserwując polanę przecinającą las ścielący się z północy na południe.
Czytelnik już to wie, otworzyłeś tym scenę.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) W jednym momencie kompletna cisza zostaje przerwana rykiem setek gardeł. Z wysokich traw poderwali się i rzucili do szaleńczego biegu w kierunku lasu napastnicy. Ludzie, mnóstwo ludzi. A razem z nimi orkowie. Wielcy, potężnie zbudowani, z grubą, zieloną skórą. Nie jest ich wielu, ale i tak budzą grozę. Łucznicy dopiero co wypuścili drugą serię strzał, a pierwsi atakujący już dopadli do lasu. Za nimi jednak kolejni powstają z zarośli i biegną w stronę linii drzew. Jedna setka? Dwie? Z pewnością więcej. Potężna fala wpada z impetem między drzewa, ścierając się z obrońcami.
To mieszanie czasów nie działa dobrze. Domyślam się, że chciałeś zdynamizować opis, ale to brzmi przypadkowo. Zwłaszcza pierwsze dwa zdania. Sugerowałabym zostać przy czasie przeszłym, a opisy dynamizować długością zdań, odciążaniem ich z przymiotników itd.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Szczęk stali, trzask łamanych tarcz, jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości, straszliwy wrzask tych, którzy właśnie udają się w objęcia śmierci.
Podkreślony fragment brzmi pokracznie. Na początku myślałam, że to jakaś pozostałość po poprawkach czy coś. Odpuściłabym pewnie ten "jakże inny od niego" i uprościła, skoro już robisz krótką, dynamiczną wstawkę bez czasownika. W stylu: "Szczęk stali, trzask łamanych tarcz i kości. Straszliwy wrzask tych, którzy...".
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Szczęk stali, trzask łamanych tarcz, jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości, straszliwy wrzask tych, którzy właśnie udają się w objęcia śmierci. Miecze, włócznie, topory, młoty. Stworzone, by nieść ból, kaleczyć i przede wszystkim pozbawiać życia nieszczęśników. Napędzane siłą mięśni, nienawiścią, chciwością, żądzą mordu.
I znów wrażenie, że "autor nie wie, kiedy skończyć". Jedna dramatyczna wyliczanka. Ok. Druga... No ok, więcej dramatyzmu. Trzecia... Okeeej, rozumiemy już zamysł. Czwarta... Czy ktoś tu się zaciął? ;)
Takie wyraziste zabiegi, które niejako wytrącają z "normalnego" rytmu narracji trzeba dozować, bo inaczej pozbawia się je tej narracyjnej mocy. Z czegoś trzeba zrezygnować, nawet jeśli w momencie pisania to brzmi tak epicko i dramatycznie.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Obrońcy nie są w stanie postawić żadnego oporu takiej sile. Są kompletnie zaskoczeni taką liczbą napastników. Nie mogą zrobić nic. Jedynie ci, którzy szczęśliwie stali nieco z tyłu, po chwili orientują się w beznadziejnej i przerażającej sytuacji, po czym rzucają się do ucieczki. Niektórym z nich nawet uda się ujść z życiem. Co najwyżej kilku. Mało to szlachetny czyn, by zostawiać towarzyszy na stracenie, cóż jednak mogli uczynić wobec takiej mocy, jaka ich zaskoczyła?
Uważaj też na takie puste słówka. Bez pogrubionych słów zdanie jest dokładnie tak samo zrozumiałe i zwyczajnie zgrabniejsze.
Poza tym znów powtarzasz informacje (zaznaczenia kursywą i pogrubieniem).
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Las staje się niemym świadkiem rzezi, jakiej jeszcze tydzień temu nie spodziewałby się tutaj żaden z tak licznych podróżujących gościńcem biegnącym nieopodal.
Ta pierwsza, podkreślona część zdania jest "mocna". Nie rozwadniaj jej wstawką krajoznawczą. O gościńcu spokojnie możemy się dowiedzieć później.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Napastnicy w dzikiej euforii cieszą się z triumfu, głośno wiwatują, ich śmiech niesie się daleko ponad drzewami.
Znów czegoś za dużo. Jakbyś na trzy sposoby opisał to samo.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Martwe twarze pokonanych nie mówią nic.
Nie wiem, po co ta oczywistość. Rozbija nastrój, moim zdaniem.

Spróbujmy to jakoś podsumować.
Na poziomie takiej podstawowej poprawności jest ok. Czytelnik nie potyka się o błędy.
Na poziomie stylu jest jednak dużo do zrobienia. Przede wszystkim brakuje jakiegoś wyczucia, jakiejś równowagi. Zdania często są przeładowane, ale przy tym dość generyczne. Brak wyrazistych, chwytających uwagę szczegółów, mimo zalewu opisów. Masz skłonność do powielania informacji, do wciskania jej czytelnikowi, jakbyś się bał, że po jednym razie nie zajarzy. O nadużywaniu zabiegów wzmacniających przekaz było wyżej, więc się już nie będę powtarzać.

Trochę pewnie z powodu stylu, a trochę ze względu na pomysł, ten prolog (w moim odczuciu) poległ na ważnym polu. Kompletnie mnie nie zaciekawił. Nie czytałabym dalej (mimo że jestem odbiorcą fantastyki). Próbujesz udramatycznić sytuację, pokazując beznadzieję pograniczników, ale niczym nie sprawiłeś, żeby mnie w ogóle obchodzili. Nic w tych ludziach ani w świecie nie przyciągnęło mojej uwagi. Ot, porżnęły się jakieś dwie bandy, koniec. Może gdybyś "zawiesił kamerę" bliżej jakiegoś konkretnego człowieka, którego emocje czytelnik mógłby podzielać? Może gdyby gdzieś przemycona była stawka tej walki bardziej namacalna niż "zmiana biegu świata"? Może gdyby czytelnik został już przy mewie, razem z nią spłoszył się wrzaskami, potem wrócił szarpać mięso poległych? Nie wiem, nie chcę narzucać żadnych rozwiązań, ale sygnalizuję, że czegoś tu brak. Mam nadzieję, że znajdziesz na ten tekst swój sposób.

Życzę powodzenia w dalszej pracy :)
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Prolog pewnej powieści fantasy

12
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Nie obawia się jednak i spokojnie kontynuuje swój lot, w końcu cały czas jest bezpiecznie wysoko nad polaną.
Nie tylko lecący ptak obserwuje polanę
Zbędne powtórzenie
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Mewa zbliżywszy się do lądu zniża swój lot i lekko, jakby od niechcenia muska skrzydłami powietrze.
Jeżeli ktoś, lecąc, zbliża się do lądu to, chcąc nie chcąc, zniża swój lot.
Ja, prosty i nieskomplikowany człowiek, nie potrafię wyobrazić sobie ptaka, który "muska powietrze od niechcenia". O co tu chodzi?
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Na polanie wśród wysokich traw, mimo iż nie widać najmniejszego ruchu, wyczuwalne jest napięcie
Napięcie występuje wtedy, gdy ruchu nie ma. Ktoś może czekać w napięciu, ale raczej nie biegnie się/ spaceruje/walczy w napięciu.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Na polanie wśród wysokich traw, mimo iż nie widać najmniejszego ruchu, wyczuwalne jest napięcie. Nawet mewa je wyczuwa, chociaż nie widzi jego źródła. Nie obawia się jednak i spokojnie kontynuuje swój lot, w końcu cały czas jest bezpiecznie wysoko nad polaną.
Nie tylko lecący ptak obserwuje polanę. Wśród drzew
Te drzewa zmieniłabym w las, po co powtarzać "wśród"
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Strzały nałożone na łuki zaczynają wyślizgiwać się z mokrych i rozedrganych palców.
Łucznicy z parkinsonem? Ryzykowne. Poza tym profesjonalny łucznik ma założone rękawice.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) nakazał krótkim gestem wystrzelić salwę.
Według PWN salwa to: «jednoczesny wystrzał na komendę z wielu karabinów lub armat». Miałoby to sens gdyby twoi bohaterowie strzelali z łuków karabinem bądź armatą.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) tego głuchy trzask łamanych kości
Co oni robili, skakali po wrogach, że łamali kości? Twoi bohaterzy łamią kości mieczem/włócznią/młotem?
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Dziesiątki, wiele dziesiątek zbrojnych, może nawet pełne dwie setki.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Jedna setka? Dwie? Z pewnością więcej.
Jeżeli koniecznie chcesz podać liczebność wrogiej armii, to zdecyduj się gdzie i zrób to jeden raz.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Miecze, włócznie, topory, młoty. Stworzone, by nieść ból, kaleczyć i przede wszystkim pozbawiać życia nieszczęśników.
Broń służy do albo obrony, albo zabijania. Do zadawania bólu i okaleczania służą inne sprzęty, np. narzędzia tortur.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Na polanie wśród wysokich traw,
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) w zarośla i trawy
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) gęste, ciemne lasy.
Z tego co zrozumiałam miejsce akcji to polana, na której rosła wysoka trawa. Bitwa rozegrała się na polanie. To dlaczego:
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) wiosenna trawa, rosnąca nieśmiało w cieniu drzew, teraz zostaje obficie skąpana we krwi.
Skąd na polanie znalazły się drzewa?
Skąd trawa pośród gęstych ciemnych lasów?
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Las staje się niemym świadkiem rzezi,
Dlaczego las staje się świadkiem rzezi, która dzieje się na polanie?
A jeżeli bitwa rozegrała się w lesie, to w jaki sposób łucznicy celowali we wroga, jak znajdowali się pośród drzew?
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 12:09) Martwe twarze pokonanych nie mówią nic.
I bardzo dobrze, że nic nie mówią ;)

To nie wszystko, ale już nie widzę na oczy ;)

Pomysł dobry i WIELKI plus za jednolity opis. Wszystko wynikało z czegoś. Jeżeli chodzi o poetyckie opisy: musisz poważnie zastanowić się, które sprawią, że tekst nabierze charakteru, a które zniszczą atmosferę i zbędnie zapchają tekst, sprawiając, że ten będzie męczący w odbiorze.
Z wyrazami szacunku,
Fallen

Prolog pewnej powieści fantasy

13
Kyre pisze: (czw 20 sty 2022, 14:23) Co więcej "głuchy trzask" to dla mnie przeciwieństwa
Głuchy trzask jako dźwięk bez niskich tonów, bez echa, bez głębi - w ten deseń. Postanowiłem sobie zbić w jednym zdaniu "trzask łamanych tarcz (drewno)" i "jakże inny od tego głuchy trzask łamanych kości", by bardziej podkreślić kontrast i nadać większej powagi (nie chcę używać słowa "brutalność"). Nie mówię, że to połączenie wyszło zgrabnie, przedstawiam jedynie swój zamysł.
Kyre pisze: (czw 20 sty 2022, 14:23) Dźwięczny" bo po poprawkach źle mi wyglądał podział zdania. To teraz prosi się o analogię do wybrzmiewającej pieśni przez pole bitwy. Mamy instrumenty; stal, tarcze, kości oraz ich dźwięki o różnych tonach ;)
Jak wyżej - chciałem tu stworzyć dość surowy obraz bez epickich ozdobników. Zaskoczeni, niema bezbronni, wyrżnięci co do nogi i koniec. Żeby w ten sposób od razu czytelnik mógł się zorientować kto jest "dobry", a kto "zły".
Kyre pisze: (czw 20 sty 2022, 14:23) Za to obeznanie i zwinność manipulacji słowem jeszcze nie są na tym poziomie dorównującym fantazjom i ten obraz trochę krępują.
Trzeba poćwiczyć tę zwinność - sobie mówię. I może owo skrępowanie kiedyś zniknie ;)
Kyre pisze: (czw 20 sty 2022, 14:23) I przypominam, że to tylko moje postrzeganie. Ktoś się ze mną nie zgodzi i będzie miał w takim samym stopniu racje co ja.
Dla mnie każda opinia, zwłaszcza uzasadniona argumentami, jak wyżej, jest cenna. Samo "słabe, bo tak" choćby było ze wszech miar słuszne, jest bezużyteczne, bo nie daje szansy na dostrzeżenie słabych punktów. Także dzięki ;)
Kyre pisze: (czw 20 sty 2022, 14:23) Życzę nam obu postępów.
I szczerze dołączam się do tych życzeń :)
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) Niestety, tej mewy jest tu dużo za dużo
Hm... coś czuję, że wkrótce skończą mi się argumenty przemawiające za tym, że nie jest jej za dużo ;)
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) To tworzy wrażenie pewnej nieporadności - jakby autor nie wiedział, kiedy przestać - i w efekcie odciąga uwagę czytelnika od tego, co chciałeś zaprezentować.
No właśnie chciałem, że tak powiem, dość precyzyjnie wybrać moment, w którym "obiektyw" przechodzi z mewy na ziemię. Same widoczki są jako tako ważne w kontekście dalszej historii, gdzie kraj, w którym toczy się akcja, jest dość wąskim pasem ziemi z jednej strony oblanym morzem, z drugiej otoczonym górami, a tylko tam, na południu, gdzie rozgrywa się akcja prologu, jest wąskie gardło dostępnego płaskiego, gdzie właśnie przypuszczono atak. Stąd też wspomnienie drogi, która jest bardzo ważnym szlakiem komunikacyjnym. Te elementy pojawiają się później, na dalszych kartach.
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) Podejrzewam, że kierunki geograficzne nie będą w tej scenie miały dla czytelnika żadnego znaczenia, więc chociażby to by można powycinać.
Jak wyżej - pozwolą czytelnikowi na zbudowanie pewnego obrazu, czy po prostu ogólnej mapy, na której dzieją się wydarzenia. Później, w pewnym momencie będzie jasno powiedziane co i jak, ale zanim to będzie powiedziane, czytelnik będzie miał szansę samodzielnie połączyć kropki.
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) A tu dla odmiany wrażenie, jakby autor nie wiedział, jak opisać to, co ma na myśli. Cosie tu i ówdzie niezbyt ruszą wyobraźnię czytelnika niestety.
Cosie jako "to", a nie "ten/ta". Ktoś/coś tam jest - może ludzie, może zwierzęta, a może inne istoty humanoidalne. "Stopa" jest dość niefortunnym sformułowaniem, bo mam tu na myśli jednostkę długości, jaka później jest stosowana w książce. Zapisanie tego "centymetr po centymetrze" kłóciłoby się z dalszym tekstem.
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) To mieszanie czasów nie działa dobrze.
Tu będę musiał popracować, bo na początku mewa też leci w czasie teraźniejszym. Ale faktycznie, gdzieś po drodze wkradł się mały chaos, którego nie zauważyłem.
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) I znów wrażenie, że "autor nie wie, kiedy skończyć". Jedna dramatyczna wyliczanka. Ok. Druga... No ok, więcej dramatyzmu. Trzecia... Okeeej, rozumiemy już zamysł. Czwarta... Czy ktoś tu się zaciął? ;)
Znów - chęć podkreślenia dramatyzmu i bezradności obrońców. Może faktycznie za dużo - nie mówię, że nie ;)
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) Masz skłonność do powielania informacji, do wciskania jej czytelnikowi, jakbyś się bał, że po jednym razie nie zajarzy. O nadużywaniu zabiegów wzmacniających przekaz było wyżej, więc się już nie będę powtarzać.
Nie wynika to z obawy, że czytelnik nie zajarzy, ale z chęci podkreślenia "wagi". Niemniej wysoce prawdopodobne jest, że przesadziłem kapkę, albo nawet więcej ;)

Nie wiem, po co ta oczywistość. Rozbija nastrój, moim zdaniem.
[/quote]
Hm... w ten sposób chciałem bardziej dopełnić nastrój, a nie go rozbijać. To nie było moją intencją :)
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) Kompletnie mnie nie zaciekawił
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38)
No tutaj szkoda, przyznaję :)
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) ale niczym nie sprawiłeś, żeby mnie w ogóle obchodzili. Nic w tych ludziach ani w świecie nie przyciągnęło mojej uwagi. Ot, porżnęły się jakieś dwie bandy, koniec. Może gdybyś "zawiesił kamerę" bliżej jakiegoś konkretnego człowieka, którego emocje czytelnik mógłby podzielać?
Chciałem tu wrzucić grupę zupełnie anonimowych ludzi bez zaglądania im w twarz. Ich twarze są martwe, o czym napisałem na końcu prologu. Nie mają imion, "kamera" nie traci czasu na wypełnianie kadru ich spojrzeniami. Są oddziałem, grupą, gdzie w tym momencie indywidualności są zupełnie zbędne.
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 14:38) Może gdyby czytelnik został już przy mewie, razem z nią spłoszył się wrzaskami, potem wrócił szarpać mięso poległych? Nie wiem, nie chcę narzucać żadnych rozwiązań, ale sygnalizuję, że czegoś tu brak.
To jest jakiś pomysł ;)

Generalnie później, po prologu, akcja przenosi się w inne miejsce (w tym samym czasie) i dopiero tam na scenę wkraczają główni bohaterowie, a także inne postaci z imionami i własnymi doświadczeniami. Tu, w prologu, tego nie ma, bo te bezimienne jednostki nie mają jako takiego znaczenia.

Bardzo Ci dziękuję w ogóle za tak obszerne uwagi, na pewno postaram się zrobić z nich użytek :) Te, na które nie odpowiedziałem, akceptuję bez słowa, zgadzam się z nimi i nie mam nic na swoją obronę ;) Co do tych, na które odpowiedziałem, chciałem podjąć polemikę i dopełnić swój punkt widzenia ;)
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem

Prolog pewnej powieści fantasy

14
Hmmm... Takie jeszcze luźne myśli po Twojej odpowiedzi...
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 15:21) Generalnie później, po prologu, akcja przenosi się w inne miejsce (w tym samym czasie) i dopiero tam na scenę wkraczają główni bohaterowie, a także inne postaci z imionami i własnymi doświadczeniami. Tu, w prologu, tego nie ma, bo te bezimienne jednostki nie mają jako takiego znaczenia.
To może w ogóle wywal ten prolog...? Rozbijanie czytelnika o nieangażującą próbę ekspozycji ("bo kiedyś to mu się przyda") nie jest raczej dobrym pomysłem na otwarcie. Lepiej geografię przemycać wtedy, gdy faktycznie jest ważna. Np. jacyś debatujący nad mapą oficerowie przed walką, czy rozmowa o zajęciu jakiegoś skrawka terenu, który ma olbrzymie znaczenie gospodarcze, czy cokolwiek...
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 15:21) Same widoczki są jako tako ważne w kontekście dalszej historii, gdzie kraj, w którym toczy się akcja, jest dość wąskim pasem ziemi z jednej strony oblanym morzem, z drugiej otoczonym górami, a tylko tam, na południu, gdzie rozgrywa się akcja prologu, jest wąskie gardło dostępnego płaskiego, gdzie właśnie przypuszczono atak. Stąd też wspomnienie drogi, która jest bardzo ważnym szlakiem komunikacyjnym.
Nikt Ci tego na tym etapie nie zapamięta. Olbrzymia większość czytelników nie siada do lektury z zamiarem robienia mapy. Może, gdy już opowieść/styl/sposób obrazowania ich wciągnie, wtedy zainwestują energię. Ale nie liczyłabym na to wcześniej. I uwaga, nie chodzi mi o to, że w prologu musisz mieć od razu głównych bohaterów, mega ważne wydarzenie, czy cokolwiek. Nie... To może być klimatyczne wprowadzenie do świata, to może być poboczne zdarzenie, ale musi czymś zaciekawiać. Jeśli nie fabułą, to stylem. Tu brakuje tego punktu zaczepienia.
Michał123 pisze: (czw 20 sty 2022, 15:21) Hm... coś czuję, że wkrótce skończą mi się argumenty przemawiające za tym, że nie jest jej za dużo ;)
W pisaniu paskudne jest to, że finalnie nikogo nie obchodzi, ile argumentów ma autor ;) Jeśli nie są one czytelne w tekście (albo nawet są, ale nadal źle to się czyta), to niestety... Dlatego jeśli jakaś uwaga powtarza się konsekwentnie, to zwykle lepiej się do niej dostosować (też nad tym niekiedy zgrzytam zębami, gdy mi każą mordować moje cudowne sformułowania albo prostować dziwactwa fabularne :lol: ).
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Prolog pewnej powieści fantasy

15
Fallen pisze: (czw 20 sty 2022, 15:12) Napięcie występuje wtedy, gdy ruchu nie ma. Ktoś może czekać w napięciu, ale raczej nie biegnie się/ spaceruje/walczy w napięciu.
Słuszna uwaga - lepsze byłoby sformułowanie w stylu "wśród traw, mimo iż nie widać niczyjej obecności, wyczuwalne jest napięcie".
Fallen pisze: (czw 20 sty 2022, 15:12) Łucznicy z parkinsonem? Ryzykowne. Poza tym profesjonalny łucznik ma założone rękawice.
Czy ci łucznicy byli profesjonalni co prawda nie jest nigdzie powiedziane. Chciałem podkreślić nerwowość po stronie obrońców.
Fallen pisze: (czw 20 sty 2022, 15:12) Według PWN salwa to: «jednoczesny wystrzał na komendę z wielu karabinów lub armat». Miałoby to sens gdyby twoi bohaterowie strzelali z łuków karabinem bądź armatą.
No cóż... trzeba będzie poprawić ;)
Fallen pisze: (czw 20 sty 2022, 15:12) Co oni robili, skakali po wrogach, że łamali kości? Twoi bohaterzy łamią kości mieczem/włócznią/młotem?
Zasadniczo tak - wśród napastników wspomnieni są zieloni orkowie, którzy będą cechować się później wielką siłą, która pozwala im używać wielkich młotów i innych obuchów, którymi są w stanie łamać kości. Więc odpowiedź brzmi - tak ;)
Fallen pisze: (czw 20 sty 2022, 15:12) Jeżeli koniecznie chcesz podać liczebność wrogiej armii, to zdecyduj się gdzie i zrób to jeden raz.
Tu są właściwie dwie armie - obrońcy w liczbie dwóch niepełnych setek i napastnicy w liczbie zdecydowanie większej niż dwie setki. Być może niezbyt precyzyjnie to zaznaczyłem w tekście.
Fallen pisze: (czw 20 sty 2022, 15:12) Broń służy do albo obrony, albo zabijania. Do zadawania bólu i okaleczania służą inne sprzęty, np. narzędzia tortur.
No z tym raczej się nie zgodzę :) W domyśle broń również powoduje trwałe okaleczenia, jak chociażby uszkodzenia kończyn, czy też umożliwia ich odcinanie. Śmierci z tego nie ma, a przynajmniej nie zawsze, ale ból i kaleczenie owszem.
Fallen pisze: (czw 20 sty 2022, 15:12) Z tego co zrozumiałam miejsce akcji to polana, na której rosła wysoka trawa. Bitwa rozegrała się na polanie. To dlaczego:
Miejsce akcji to polana i skraj lasu oraz sam las. Tu chociażby łucznicy siedzący na drzewach na samym jego skraju.
Fallen pisze: (czw 20 sty 2022, 15:12) Jeżeli chodzi o poetyckie opisy: musisz poważnie zastanowić się, które sprawią, że tekst nabierze charakteru, a które zniszczą atmosferę i zbędnie zapchają tekst, sprawiając, że ten będzie męczący w odbiorze.
Intensywnie będę nad tym myślał. Dzięki ogromne za opinię :)

Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 15:47) To może w ogóle wywal ten prolog...? Rozbijanie czytelnika o nieangażującą próbę ekspozycji
Sęk właśnie w tym, że chciałem, by ta próba ekspozycji jednak była angażująca ;) Więc postaram się ją poprawić tak, by istotnie angażująca była, ale przede wszystkim by mogła zostać z pożytkiem dla całości.
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 15:47) Nikt Ci tego na tym etapie nie zapamięta. Olbrzymia większość czytelników nie siada do lektury z zamiarem robienia mapy. Może, gdy już opowieść/styl/sposób obrazowania ich wciągnie, wtedy zainwestują energię.
Zgoda, dlatego te informacje są "opcjonalne". Jeśli ktoś pobieżnie przeczyta i nie będzie sobie w głowie tworzył szczegółowego obrazu z morzem od wschodu i górami na zachodzie, które biegną prosto na północ, to nic nie straci, bo później będzie to również przedstawiane, a i może sama mapa znajdzie się w książkowym wydaniu, o ile takie w ogóle się wydarzy? Czas pokaże ;)
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 15:47) W pisaniu paskudne jest to, że finalnie nikogo nie obchodzi, ile argumentów ma autor ;)
No no, dlatego teraz rozmawiamy ;) Tekst wydrukowany w książce jest tekstem zamkniętym, temu do statusu "zamkniętego" jeszcze wiele brakuje ;)
Adrianna pisze: (czw 20 sty 2022, 15:47) Dlatego jeśli jakaś uwaga powtarza się konsekwentnie, to zwykle lepiej się do niej dostosować
Będę musiał się przyzwyczaić :P
Rem tene, verba sequentur (Trzymaj się tematu, a słowa przyjdą same)
Katon Starszy, zwany Cenzorem
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron