Dziennik bohatera [fantasy]

1
Właściwie jest to historia bohatera do D&D. Jeżeli się spodoba zrobię z tego cykl, jeśli nie płakać nie będę. Miłej lektury :)





Dziennik Fanga – bohatera.



Mam na imię Fang i postanowiłem zostać bohaterem. Niestety jestem niepiśmienny, więc moje chwalebne czyny będą opisywali inni, a ja będę tego pilnował, tak na wszelki wypadek, żeby żadne z moich czynów nie umknęły. Skryba będzie zapisywał wszystko co powiem.

Coś ty powiedział? że nie nadaję się na bohatera, bo jestem za niski? I za gruby? Ty gnoju!




(fragment nieczytelny, pergamin poplamiony krwią)



Znalazłem nowego skrybę, mam nadzieję, że będzie się bardziej nadawał.

No więc przyszło mi żyć w bardzo ciekawych czasach. Akurat nasiliły się najazdy orków,czego wynikiem były moje narodziny. Chyba wiecie skąd się biorą półorki, prawda? Tatuś spłodził mnie podczas jednej wyprawy na ziemie zamieszkiwane przez ludzi. Matka jakimś cudem przeżyła gwałt i pobicie, a potem jakimś cudem przeżyła poród. Teraz będzie najlepsze: matka i jej mąż modlili się do bogów o syna, ale ich wysiłki szły na marne. Wreszcie przyjechał mój tatuś z hordą barbarzyńców i trochę dopomógł ich modłom. Bogowie bywają cyniczni i okrutni, no cóż.



Pierwsze miesiące, a może nawet lata mojego życia spędziłem w ciemnej i wilgotnej piwnicy. Jakoś tak się złożyło, że rodzina mnie nie lubiła. Wstydzili się mnie i chowali przed światem. Nie bardzo mogli mnie ukatrupić, w końcu byłem darem od bogów, ale nie powiem, żeby specjalnie się mną zajmowali. Przez ten pierwszy okres w życiu jestem teraz, jaki jestem. Bardzo późno nauczyłem się chodzić, jeszcze później mówić. Długie odleżyny zahamowały wzrost, niektóre partie mięśni nie rozwijały się tak jak należy. Nie znam się na tym dokładnie. Mój przybrany ojciec – Tom kiedyś mi o tym powiedział. Tom jest lekarzem, jedynym w wiosce. Chętnie powiedziałbym wam jak się nazywa ta wioska, ale nie wiem. Możliwe, że się wcale nie nazywa albo się nazywa, tylko nie potrafiłem tego przeczytać albo zapomniałem zapytać. Nieważne.



Kiedy tylko wypuścili mnie z piwnicy zacząłem spędzać czas z rówieśnikami, znaczy z ludźmi, bo takich dziwolągów jak ja nie było więcej. Byłem od nich głupszy, ale silniejszy. I to wystarczyło, żeby zadbać o odpowiednie relacje w towarzystwie.



Byłem bardzo niegrzecznym dzieckiem. Nie słuchałem się nikogo, łatwo wpadałem w szał. Chciałem nadrobić stracone lata spędzone w piwnicy, więc wszystko oglądałem, o wszystko pytałem, sprawdzałem jak działa i do czego może się przydać. Mój przybrany tatuś mówił, że jestem na.. ne… nadpobudliwy! Tak właśnie, dziękuję za podpowiedź panie skrybo.



A i poza tym wcale nie byłem taki zły. Często pomagałem innych w różnych pracach czy rzemiosłach, szczególnie tych wymagających siły. Chociaż szybko okazało się, że posiadam niemałe zdolności manualne. Przybranemu tatusiowi pomagałem przy operacjach. Znaczy gównie pomagałem przywiązywać pacjentów do łóżek i trzymać, żeby się nie rzucali. Przy okazji mogłem obserwować ich bogate wnętrza. Doszedłem do wniosku, że flaki są bardzo interesujące, ale niestety śmierdzą. No czemu pan się tak krzywi? Nie narzekaj, tylko pisz! Za coś ci w końcu płacę!



W naszej wiosce mieszkało wielu niedobrych ludzi. Byli źli i zepsuci, a prawo nie mogło im nic zrobić. A tam gdzie prawo nie działa muszę działać ja. Był taki jeden treser psów. Nie zwykłych psów, tylko psów wspinaczy. Może i był dobrym treserem, ale przy tym sadystą. Wyżywał się na psiakach, bił je, głodził i zamykał w ciasnych klatkach. Co jak co, ale zawsze byłem czuły na krzywdę innych istot. Zajebałem gnoja i wypuściłem zwierzęta na wolność. Tylko jeden psiak nie chciał nigdzie iść, więc wziąłem go do siebie.



Potem powiedzieli mi, że to, co zrobiłem było złe. Nie mogłem zrozumieć, ale nikt mnie nie pytał o zdanie. Zostałem wygnany z wioski. Wziąłem manatki, psa i broń. Zaczął się nowy rozdział w moim bohaterskim życiu. Co? Nie napiszesz nowego rozdziału? Nie mam czym zapłacić? Przecież jestem bohaterem! Piszę epos! A ty mi tu mówisz, że nie mam czym zapłacić, kto bym się przejmował takim prozaicznym…




(fragment nieczytelny, duża plama krwi)



No dobra. Po drobnych perypetiach znalazłem kolejnego skrybę, co na tym zadupiu wcale nie jest takie proste. Zaczął się nowy okres w moim życiu jak już wcześniej wspominałem. Od jakiegoś czasu zarabiam na życie tym co potrafię najlepiej, czyli dawaniem po ryju. Praca jak praca. Albo lejemy się jeden na jeden albo całymi bandami. O co walczymy? Różnie. Ale zwykle o dobrą sprawę. Nie dałbym się wynająć do żadnych niecnych celów. Czasem wygrywamy walki, czasem przegrywamy. Jak przegrywamy to uciekam. I za każdym razem mi się udaje, bo jestem naprawdę szybki. Kilka razy zrobiliśmy zasadzki i to inni uciekali. Ale przede mną trudno uciec. Ostatnio kupiłem sobie łuk. Teraz mogę strzelać zamiast się wysilać i ganiać uciekających jełopów.



Pies dalej za mną łazi. Naprawdę bardzo go lubię. Mimo, że w ogóle mnie nie słucha. Nawet nie reaguje na swoje imię. Znaczy być może reaguje, ale skąd ja mam wiedzieć na jakie? Zapomniałem zapytać tresera, kiedy wbijałem topór w jego czaszkę. Ja go nazywam Fargo, ale nie odpowiada. Przychodzi jak widzi jedzenie. Chętnie bym go czegoś nauczył, ale sam nie umiem, a do treserów się zraziłem.



Muszę panu pogratulować, jest pan pierwszym skrybą, który dotrwał do końca opowieści i mnie nie zdenerwował. Czy zechciałbym pan towarzyszyć mi w dalszej wędrówce i spisywać moje przygody? Nie? Jak to nie?!




(tekst urywa się po raz kolejny, na pergaminie jest kilka kleksów z atramentu)

2
hehe, tak na świeżo, bez wskazywania błędów/niedociągnięć (kilka mi się rzuciło w oczy, ale niewiele)- lekkie i dość zabawne, kontynuuj :)

3
Przykro mi, ale w moim mniemaniu tekst jest słaby. Sam grywałem w D&D i... to nawet nie jest opowiastka Wizardów. Co prawda interpunkcja i ortografia raczej dobrze (chyba, że coś przegapiłem), to najgorszy w tej historii jest styl.



Jak nasz półork może nie znać słowa "nadpobudliwy", skoro wcześniej operował takimi wyrazami jak "barbarzyńca" i "spłodził" ?



Poza tym, skoro całe życie spędził w jakimś "upchnięciu" (odleżyny, itp.), to jakim cudem potem w ciągu kilku raptem (dni/miesięcy) dogonił rówieśników? Nie znam się oczywiście na anatomii orków (nawet z autopsji ;) ) ale coś mi się wydaje, że zanik mięśni przeszedłby tak szybko chyba tylko Supermanowi (no i może Alfowi z Melmac ;))



Faktem, który jednak najbardziej mnie dobił był "lekarz". Czemu nie szaman, wiedźma, zielarz, zielarka, etc.? Już medyk, felczer prędzej by uszli moim zdaniem. Ale gdzie, w jakim świecie, lekarz, w zabitej dechami wiosze? Sam mieszkam powiedzmy "daleko od miasta" ;) i za sąsiadki mam 2 pielęgniarki, ale żadnego lekarza.



Osobiście uważam, że być może po prostu temat wybrałeś niewdzięczny, bo zdania konstruujesz w mojej opinii poprawne, ale autentycznie poza klimatem. żeby stworzyć w opowiadaniu, czy powieści orka, nie wystarczy rozbić kilka łbów (choć to zawsze jest dobry początek :D ). Jestem tu nowy więc muszę przeczytać jeszcze coś Twojego żeby wyrobić sobie jakieś zdanie. Tymczasem lektura tej historii mi przyjemnosći nie sprawiła.



Pozdrawiam
"(...)Gdy posoka ta, wsiąkając w glebę,
Tknęła korzeni dębów majestat,
Wtedy zaszumiał bór oburzeniem
I ziemia poczęła mruczeć: „Zemsta”.(...)"

jan.dyrda.org

4
1) "barbarzyńca" i "spłodził" to słowa prostsze niż "nadpobudliwy" - MOIM ZDANIEM.



2) "Poza tym, skoro całe życie spędził w jakimś "upchnięciu" (odleżyny, itp.), to jakim cudem potem w ciągu kilku raptem (dni/miesięcy) dogonił rówieśników?" - a gdzie wyczytałeś kolego, że całe życie? Napisane jest, że kilka miesięcy albo lat. Duży rozrzut czasowy jest zroumiały zważywszy na fakt, że w realiach rpgowych nie ma tak skutecznych metod odmierzania czasu jak dziś. Poza tym trudno mierzyć czas w ciemnym pomieszczeniu, gdzie nic się nie dzieje, nie ma punktu odniesienia. Załóżmy, że spędził w ciemnicy 6 miesięcy. Czy to naprawdę jest taki duży problem? Nie sądzę.



3) "to jakim cudem potem w ciągu kilku raptem (dni/miesięcy) dogonił rówieśników?" - no i znowu zmyślasz. Wspomniałem przecież, że był opóźniony w rozwoju względem innych. Skąd Ci wyszły miesiące albo dni tym bardziej nie mam pojęcia. Napisałem tylko, że był silniejszy, co jasno wyniki z predyspozycji genetycznych. Syn orka zawsze będzie silniejszy od syna wieśniaka. Szczególnie jak był synem jakiegoś orczego herosa.



4) "ale coś mi się wydaje, że zanik mięśni przeszedłby tak szybko chyba tylko Supermanowi" - a zanik mięśni skąd wziałeś? Jest napisane, że nie rozwijały się jak nalezy. Tak więc ich rozwój był wolniejszy, upośledzony, słabszy, ale nie ma słowa o tym, że zanikły.



Historia wyjaśnia nietypową fizjonomię bohatera, która wynikła z losowania. Mało jest orkow o wzroście 160cm, chodziło o jakieś wyjaśneinie tego fenomenu.



5) "Faktem, który jednak najbardziej mnie dobił był "lekarz". Czemu nie szaman, wiedźma, zielarz, zielarka, etc.? Już medyk, felczer prędzej by uszli moim zdaniem. Ale gdzie, w jakim świecie, lekarz, w zabitej dechami wiosze?" - jedyny argument z którym mogę sie zgodzić. Zamienię lekarza na medyka.



Ale z tym szamanem to już wykazujesz się totalną ingorancją i niekompetencją. Szamanizm jest systemem społeczno-religijnym. Szaman nie może być synonimem lekarza, podobnie jak cesarz nie może być synonimem premiera.



Przyjmuję do siebie krytykę, jeśli ma sens. Nie rozumiem czepiania się rzeczy, których w tekście po prostu nie ma.

5
Zbyt proste, przesadnie zabawne.



Tekst sprawia wrażenie, jakbyś kiepskim poczuciem humoru chciał maskować braki fabularno-warsztatowe.



Do wszystkich fanów fantasy i RPG: Wbijcie sobie do głowy - Pratchett jest tylko jeden!



W ogóle nie lubię"humorystycznych" tekstów, a "humorystycznych" tekstów pisanych do byle jakiej postaci w byle jakim RPGu po prostu nie znoszę.



Uważam, że owym "humorem" gracze i "pisarze" chcą maskować braki pomysłów i swoje lenistwo przy wymyślaniu postaci.

Mhm. A więc kolejny barbarzyńca - naiwny idiota wycierający podłogi kolejnymi napotkanymi postaciami w ramach kiepskich gagów rodem z Benny Hilla?



To nie ma żadnego sensu.



Stary, piszesz naprawdę nieźle. Szkoda czasu na takie teksty. Co to za przygoda, co to za fantasy, kiedy życie awanturnika sprowadzasz do czegoś takiego:
Od jakiegoś czasu zarabiam na życie tym co potrafię najlepiej, czyli dawaniem po ryju. Praca jak praca. Albo lejemy się jeden na jeden albo całymi bandami. O co walczymy? Różnie. Ale zwykle o dobrą sprawę. Nie dałbym się wynająć do żadnych niecnych celów. Czasem wygrywamy walki, czasem przegrywamy. Jak przegrywamy to uciekam.
Wstydź się. ;)



Gry RPG wywołują kupę emocji. Problem polega na tym, że wywołują one tę kupę emocji głównie u obecnych na sesji.

Nie raz i nie dwa widziałem sytuację, kiedy ekipa graczy polewa się z jakiegoś "kfiatka" z ich sesji, a inni patrzą na nich skonsternowani.



Podobnie jest z tym tekstem.

Na pewno macie kupę zabawy na sesjach z Twoją postacią i resztą (pewnie równie egzotycznej ;) ) drużyny. I bardzo dobrze.



Ale póki nie będziesz pewny, absolutnie pewny, że swoim tekstem masz coś do powiedzenia, to nie pisz.



Takich tekstów jak ten są setki w necie, i w szufladach młodych RPGowców. Wszystkie są równie nieśmieszne i nic nie wnoszące.



Dzieje się u Was na sesjach coś ciekawego? Opisz to. Ale upewnij się, że humor/fabuła/pomysł/klimat - są uniwersalne, i zdolne spodobać się komuś jeszcze, spoza Waszej drużyny.



Joł!
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

6
Ninetongues pisze:Zbyt proste, przesadnie zabawne.!
jak można zarzucać tekstowi, że jest zabawny?


Ninetongues pisze:
Do wszystkich fanów fantasy i RPG: Wbijcie sobie do głowy - Pratchett jest tylko jeden!
a to ciekawe, bo ja akuray Pratchetta nie lubię :o




Ninetongues pisze:
Uważam, że owym "humorem" gracze i "pisarze" chcą maskować braki pomysłów i swoje lenistwo przy wymyślaniu postaci.!
A widzisz, ja mam inny pogląd na ten temat. Za dużo naczytałem się opowieści o czystych, nieskazitelnych praworządnych rycerzach, nieszczęśliwie zakochanych bohaterach albo złych i zepsutych do szpiku kości, którzy zamordowali całą swoją rodzinę. Z dwojga złego wolę bohaterów zabawnych. Ale oczywiście szanuję Twoją opinię na ten temat.


Ninetongues pisze:
Mhm. A więc kolejny barbarzyńca - naiwny idiota wycierający podłogi kolejnymi napotkanymi postaciami w ramach kiepskich gagów rodem z Benny Hilla?
Tu też bedę bronił mojej postaci. Nie jest chyba do końca sztampowa. Po pierwsze będąc analfabetą uparł się, że będzie pisał dziennik. Po drugie uważa się za bohatera, ale w rzeczywistości go nie zgrywa i w sytuacji zagrożenie bierze nogi za pas. To taka kpina z heroic fantasy z mojej strony.


Ninetongues pisze:
Stary, piszesz naprawdę nieźle. Szkoda czasu na takie teksty. (...) Ale póki nie będziesz pewny, absolutnie pewny, że swoim tekstem masz coś do powiedzenia, to nie pisz.
Czasu nie stracilem zbyt wiele. Historię o podobnej objętości piszę za każdym razem, kiedy tworzę postać. Taki wymóg MG, który bardzo mi się zresztą podoba. Więc tak czy siak bym napisał, jedyna różnica, że wrzuciłem tutaj. Trudno jest zyskać absolutną pewność nie pytając nikogo o zdanie. Publikacja tekstu na Weryfikatorum jest takim zapytaniem: hej ludzie, czy ten tekst jest sztampowy i nic nie wnosi, czy może jest trochę inny i ewentualnie warto go kontynuować. W przypadku tej drugiej opcji stanie się czymś więcej niż tekstem napisanym w pół godziny dla MG. W przypadku pierwszej nie będę zawracał sobie głowy.



Argument, że podobnych tekstów są setki? Okej, może i tak. Ale podobnie są dziesiatki portali literackich takich jak Weryfikatorium i co z tego? że tekst nic nie wnosi? A każdy tekst musi coś wnosić?



Czy ja gdziekolwiek napisałem, że to meganowatorski tekst i początek bestselerowej powieści, którą wydam w 4 tomach? No chyba nie.



Mam wrażenie, że wielu osobom i na tym forum i na innych stronach literackich przydało by się trochę więcej dystansu do tego co robimy, do pisania znaczy.



Dzięki za opinię. Pozdrawiam!

7
Mam wrażenie, że wielu osobom i na tym forum i na innych stronach literackich przydało by się trochę więcej dystansu do tego co robimy, do pisania znaczy.


Dystans...? :>



Jest pełno portali i forów literackich w Polsce, na których wszyscy są zajebiście "zdystansowani". W Weryfikatorium mamy na celu bezustanne szlifowanie warsztatu w celu wydania książki. Pisanie dla zabawy zostawiamy innym. Ktoś chce pisać fajne opowiadanka dla kumpli? Niech je zachowa dla siebie. Po co je weryfikować?



żadnego dystansu. Pisanie to ciężka, niewdzięczna praca. Albo robimy coś dobrze, albo do tego dążymy. Nie ma miejsca na "dystans".



Joł again!
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

8
Zaraz zaraz. że niby wszystko to co wrzucam na weryfikatorium to są zajebiste teksty, które chciałbym opublikować? Jejku nie wiedziałem!



Bezustanne szlifowanie warsztatu? Co to znaczy bezustanne? A moge zrobić przerwę na siku czy już nie?



Jakby chciał wydać książkę to w życiu nie wrzuciłbym jej na weryfikatorium, bo wydawcy nie chcą wydawać tekstów, które są dostępne w necie -> logiczne chyba.



Mnie się wydaje, że pisze się dla przyjemności. Ciężka praca to jest w kopalni.



Raz jeszcze apeluję o odrobinę dystansu.

9
Logiczne chyba.



W dużym, ale to straszliwie (żeby nie przeklinać) dużym skrócie:



1. Wrzucając jakikolwiek tekst do WM wystawiasz go na subiektywny ostrzał. Każdy może przyjść i powiedzieć Ci, co o nim sądzi.



2. Takie coś robi się zazwyczaj tylko po to, żeby, jak sama nazwa naszego forum wskazuje, przekonać się, czy to, co piszemy podoba się komuś więcej, niż samemu tylko autorowi.



3. Jeśli się podoba, to znaczy, że osiągnęliśmy niezły poziom i możemy zacząć starać się o debiut literacki. Oczywiście, jeśli ktoś woli swój geniusz i ciężką pracę chować do szuflady zamiast podzielić się nim z wyczekującą niecierpliwie ludzkością - droga wolna. Nie nasza sprawa.

Masturbacja w końcu też bywa przyjemna.



Teraz.



Wrzuciłeś tu swój tekst. Jednej osobie się spodobał, dwóm nie.

Osobiście lubię mówić, co mi się w tekście nie podoba, i powiedziałem, wyłuszczając myślę dość dokładnie w czym rzecz.



W odpowiedzi już po raz drugi stwierdzasz, że nie traktujesz pisania poważnie. "Zachowaj dystans", "pisze się dla przyjemności", "w kopalni się ciężko pracuje".



Pozwól, że ponownie wyrażę swoje zdanie.

Pisarstwo i tworzenie historii jest dla mnie najpiękniejszą rzeczą, jaką nam dano w tym życiu. Więc nie ma mowy o "dystansie". Pisze się nie dla przyjemności, ale dla ekstazy, i to nie własnej, lecz czytelników. Przyjemność to ja mam, jak zjem kilka kostek Alpen Gold, albo umyję sobie głowę Shaumą. A gość pracujący w kopalni nie będzie miał pojęcia o pracy, póki nie siądzie przed klawiaturą, aby napisać powieść.


Publikacja tekstu na Weryfikatorum jest takim zapytaniem: hej ludzie, czy ten tekst jest sztampowy i nic nie wnosi, czy może jest trochę inny i ewentualnie warto go kontynuować. W przypadku tej drugiej opcji stanie się czymś więcej niż tekstem napisanym w pół godziny dla MG. W przypadku pierwszej nie będę zawracał sobie głowy.


O, i widzisz? Mądre.

Więc nie zawracaj sobie głowy.

Twój tekst jest w mojej opinii nudny, nieśmieszny i wtórny. Jak dla mnie - pisząc takie coś i wrzucając tu, a potem strzelając fochy marnujesz czas swój i mój. Na szczęście Lau przynajmniej się dobrze bawi.



Tym gorzej, bo piszesz ładnie i składnie. Ale jak dla mnie, cóż.

Masz po prostu o wiele za dużo dystansu.



Howgh.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

10
Ocenię, żeby w końcu przenieść do Zweryfikowanych - przyznam bez bicia. Odnośnie pisania Nine powiedział już wszystko, niech już na temat tekstu też będzie powiedziane (prawie) przepisowe wszystko. Mimo tego że ,,piszesz dla przyjemności". Taka ,,ciężka praca", rozumiesz.


orków,czego
Spacja po przecinku.
Chyba wiecie skąd się biorą półorki, prawda? Tatuś spłodził mnie podczas jednej wyprawy na ziemie zamieszkiwane przez ludzi. Matka jakimś cudem przeżyła gwałt i pobicie, a potem jakimś cudem przeżyła poród. Teraz będzie najlepsze: matka i jej mąż modlili się do bogów o syna, ale ich wysiłki szły na marne. Wreszcie przyjechał mój tatuś z hordą barbarzyńców i trochę dopomógł ich modłom.
Czyli najpierw została zgwałcona przez orka i urodziła dzieciaka, a potem modliła się o syna i wtedy przybył rzekomy ork. Jakaś pętla czasu? (A co, nie tylko Wells miał swój wehikuł.)
Mój przybrany ojciec – Tom kiedyś mi o tym powiedział.
Ojciec, przecinek, Tom, przecinek.
na.. ne… nadpobudliwy!
Primo: nie dwu-, tylko trójkropek na początku. Secundo: nie brzmi to przekonująco. (Ned... napodub... nabudow... napudowliwy! Lepiej? Ujdzie. A ja naprawdę nie umiem tego wymówić.)
A i poza tym
A, przecinek.
Często pomagałem innych w różnych pracach
Innym.
A tam gdzie prawo nie działa muszę działać ja
Tam, przecinek, działa, przecinek.
Co? Nie napiszesz nowego rozdziału? Nie mam czym zapłacić? Przecież jestem bohaterem! Piszę epos! A ty mi tu mówisz, że nie mam czym zapłacić, kto bym się przejmował takim prozaicznym
I jesteś pewien, że taki przygłupi półork wychowany na zadupiu, którego nazwy nie może zapamiętać znałby takie słowa, jak ,,epos" czy ,,prozaiczny"? (Bo był napudowliwy.)
Zaczął się nowy okres w moim życiu jak już wcześniej wspominałem
życiu, przecinek.
zarabiam na życie tym co potrafię
Tym, przecinek.
Mimo, że
Bez przecinka.







Jedyny moment, gdzie się uśmiechnęłam, to poturbowanie pierwszego skryby. Potem stało się to nudne. żart jest dobry opowiedziany raz.



Nic wielkiego, nic nowego, zwłaszcza w gronie historii postaci z erpegów. Nie znam się w ogóle na D&D, ale nie czuć tu żadnego klimatu. Równie dobrze mogłaby to być jakaś wioska na Mazurach, a gościa nazywanoby orkiem, bo był wielki i się ubrał na zielono. A może akcja dzieje się na mongolskim stepie. Albo na Alasce. Na dobrą sprawę czytelnika (czytaj: mnie) niewiele to obchodzi, podobnie jak los głównego bohatera. Pusto.



Pozdrawiam.
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

11
Dwie sprawy.



Po pierwsze skoro wszyscy (ze mną na czele) już wiemy, że tekst jest, nudny, wtórny i napisany w pół godziny, to po co wymienianie wszystkich błędów z dokładnością do kropeczki? Ja rozumiem korektę tektu, który rokuje nadzieje, ma startować w jakimś konkursie albo do antologii. Okej. Ale czy nie szkoda wam czasu na coś takiego. Po co wymieniacie literówki? Jest jakiś wewnętrzy konkurs kto ich więcej znajdzie? Dostajecie orgazmu, za każdym razem, kiedy wymienicie jakiś błąd? żyć bez tego nie możecie? No ludzie...



Po drugie. Kim wy jesteście żeby wiedzieć czy mniej czy bardziej zdystansowane podejście do pisania jest właściwe? Ile wydaliście książek? Czy ten system z weryfikatorium zaowocował choć jedną publikacją? Pytam, bo nie wiem.



Jak ktoś pisze dla ekstazy czytelników i jednoczesniej uważa to za ciężką i niewdzieczną pracę to jest chyba trochę nie tego. To trochę jak biczowanie się ku uciesze naszego pana i stwórcy.



Mi pisanie sprawia przyjemność. Dzięki pisaniu spędziłem w życiu wiele pięknych chwil i poznałem mnóstwo wspaniałych ludzi, z którymi utrzymuje stały kontakt, który już dawno wyszedł poza internet.



Ale ja się oczywiście nie znam. Bo najważniejsze jest, żeby wymienić wszystkie przecinki, zaimki i literówki. Jak już znajdę wszystkie błędy we wszystkich tekstach świata to na pewno wydam książkę. Ależ to ciężkie i niewdzięczne, jejku!

12
To trochę jak biczowanie się ku uciesze naszego pana i stwórcy.


oO' Hm. Cóż. Pozostaje tylko, żebyś zadał sobie pytanie czego oczekujesz od tego forum, porównać odpowiedź z tym co ono oferuje i podjąć konsekwentne decyzje.



Czego chcesz od nas człowieku? OO''



Wrzucasz tu swój tekst, i co dalej? Mam się zachwycać takim byle czym? Mówić, że bardzo ładnie, pisz dalej? I co jeszcze?



Wychwytujemy dla Ciebie błędy, żebyś mógł je sobie poprawić. Profesjonalna korekta kosztuje (i też nie wykonują jej utalentowani, sławni pisarze, tylko korektorzy) niemało. Tu masz ją za darmo.



Piszemy Ci, co myślimy o Twoim tekście. Na razie na cztery wypowiedzi trzem się nie spodobało. Masz feedback od ludzi, którzy kochają książki i nie marzą o niczym innym, jak o debiucie.



I jeszcze Ci źle? oO'



Ludzie, trochę pomyślunku.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

13
Czego ja chce? Hmmm chyba tego samego co od innych portali literackich. Publikuję w necie jakieś 5 lat. W różnych miejscach. Tutaj także, w ramach eksperymentu. W zasadzie po to, żeby zobaczyć jacy są ludzie, jaki klimat, jakie podejście. Bo wszędzie jest ciut inne. Tutaj że tak powiem specyficzne.



Nie napisalem, że masz sie tekstem zachwycać. Możesz napisac podoba mi sie/nie podoba mi sie. I uzasadnienie w trzech zdaniach.



Nie oczekiwałem natomiast wykładu od gościa, który traktuje mnie z góry i uważa się za jakiegoś mentora bo... no właśnie, dlaczego? Jakbys był Pilipiukiem to może bym Cię uznał za jakiś autorytet w dziedzinie pisarstwa, chociaż prędzej Grzędowicza albo Dukaja, nieważne.



Tymczasem mam wrażenie, że amatorzy którzy są tu trochę dłużej pouczają z ambony amatorów, którzy są tu trochę krócej.



Nie rozumiem ludzi, którzy piszą tylko po to, żeby coś wydać drukiem. Pisarstwo to coś więcej niż strony ksiązki przeliczane na złotówki. Naprawdę każdy tekst, każdy wyraz i każdą literkę piszesz z myślą o publikacji. Dżizas! To jest naprawdę chore.



Profesjonalna korekta kosztuje... no właśnie! Chyba naprawdę nie macie co robić. Profesjonalna korekta jest potrzebna tekstowi, który ma być gdzieś opublikowany, ten nigdy nie miał być. O czym zresztą pisałem.



Poprawianie kropeczek i ognoków w takich tekstach to jak picie jabola pod śmietnikiem z zachowaniem zasad savoir vivre. Można, ale po co?

14
Nasze podejście?



Jest bardzo proste: Każdy może powiedzieć, co sądzi o tekście. Inteligentny człowiek wstawia przed każdym postem "moim zdaniem" - w domyśle.



Absolutnie nikt Ci nie każe nas słuchać, albo traktować nas jako autorytety - nie o to tu chodzi. Ale to nie znaczy, że nie będziemy mówić co myślimy.



Masz prawo pisać co chcesz, a my mamy prawo powiedzieć Ci, co Twoim tekście myślimy. Banalnie proste.


Poprawianie kropeczek i ognoków w takich tekstach to jak picie jabola pod śmietnikiem z zachowaniem zasad savoir vivre. Można, ale po co?


Masz rację. Pójdziemy pić apfelteisser z martini do jakiegoś salonu, tu rzeczywiście nie ma miejsca na savoir vivre. Ale nie wiń nas - chcieliśmy Ci dotrzymać towarzystwa. ;)



A Ty zastanów się, czy Twój ulubiony pisarz liczył pieniążki, jakie dostał za publikację swojego dzieła. Bo założę się, że masz normalnie w domu całą biblioteczkę undergroundowej literatury (w ogóle czy takie pojęcie istnieje?), a nie szafkę, na której stoi kilka pozycji z Forgotenów i Dragonlasów, i może trochę innej fantastyki, którą autorzy piszą tylko dlatego że mają lukratywne kontrakty z Wizards of the Coast, Hasbro, albo innym komercyjnym kolosem.



I przy okazji apel do Weryfików: Wygląda na to, że trzeba jaśniej i głośniej powiedzieć do czego służy dział "Tu wrzuć do zweryfikowania".



Omówimy to w sprawach organizacyjnych.



Sayonara
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

15
Ninetongues pisze:
I przy okazji apel do Weryfików: Wygląda na to, że trzeba jaśniej i głośniej powiedzieć do czego służy dział "Tu wrzuć do zweryfikowania".
No właśnie! Do czego służy? Weryfikatorium jest portalem literackim czy nie? Z mojej wiedzy wynika, że na portlae literackie wrzuca się teksty po to, żeby ktoś je skomentował. Jednocześnie wiem, że wymogiem od niemal każdego wydawcy i organizatora konkursu jest fakt, że nadesłany tekst ma być nigdzie nie publikowany (zarówno w necie jak i na papierze).



Więc ten dział nie jest po to, żeby umożliwić wydanie konkretnego tekstu drukiem. Powiedziałbym, że wręcz to uniemożliwia a już napewno utrudnia.



Moim zdaniem do takiego działu można by wrzucać szkice i fragmenty, które w pszyszłości mogą stać się pełnowartościowym tekstem. Ale znowu skoro to szkic, to po co poprawiać kropeczki? Ważniejsza jest chyba ocena fabuły, kreacji bohatera, dialogów, OGóLNA ocena stylu. Jakie znaczenie ma wymienianie literówek? Każdy je robi, wszystko jedno czy pisze pierwszy raz w życiu czy wydał 14 książek.


Ninetongues pisze:
Sayonara".
A to co ma oznaczać? żegnasz się ze mną czy z życiem? żebym Cię nie miał na sumieniu...



PS: ja Ci nie bronię wypowiadać się na temat tekstu czy pisarstwa w ogóle. W końcu po to jest to forum (prawda?). Ale twój mentorski ton działa mi na nerwy. Nie o opinie chodzi tylko formę jej wyrażania.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”