Czterolistna koniczynka

1
Czterolistna koniczynka



Nazywam się Ola. Jestem uzależniona. Uzależniona od człowieka. Chora z miłości.

Gdybym umiała wskazać moment, kiedy to się zaczęło... Gdybym wiedziała, gdzie popełniłam błąd, znała słowo, którego nie powinnam była powiedzieć, drogę, którą niepotrzebnie poszłam, gest... Gdybym...

Tylko ty, mówiłeś. Tylko ty i ja. Nikt nie jest nam potrzebny. Będziemy razem aż do końca świata. Pokażę ci miejsca, które warto zobaczyć. Będziemy śmiać się i płakać. My – wyjątkowi, niezwykli, silni, bo razem, bo zawsze, wszędzie razem. Nie będziemy mieć przed sobą tajemnic, nie będziemy kłamać i udawać. Ludzie wokół to tylko statyści w naszym doskonałym świecie.

Jestem przy tobie. Chronię cię przed całym złem, mówiłeś. Jesteś moją czterolistną koniczynką. Noszę cię w kieszeni jak talizman. Uśmiecham się i tylko ty wiesz, co myślę. Znamy się tak dobrze, że nie potrzebujemy słów...

Wierzyłam ci. Dlaczego miałabym nie wierzyć? Czekałeś, gdy wychodziłam ze szkoły, jechaliśmy przed siebie, mierzyłam sukienki i podziwiałeś moje odbicie w sklepowych lustrach. Czułam się piękna, byłam piękna. Przeglądałam się w twoich oczach. śmiałeś się, gdy płakałam nad losem Małego Księcia i tłumaczyłeś, że w naszej bajce jest tylko szczęśliwe zakończenie.

Oleńko, moja czterolistna koniczynko, mówiłeś. Kupowałeś mi lody i dziwiłeś się, że tyle mogę ich zjeść. Gdy byłam chora, potrafiłeś siedzieć godzinami obok łóżka i podawać mi wstrętny syrop z łyżki.

Nie lubiłam, gdy wychodziłeś. Przestawałam wtedy istnieć. Czułam się jak gwóźdź, z którego zdjęto obraz. Niematerialna Ola.

Koleżanki? Tak, miałam koleżanki. Mogłam przed nimi chwalić się tobą. Zazdrośnie patrzyły, jak podjeżdżasz swoim sportowym wozem pod szkołę. Kiedyś na przednim siedzeniu siedział ogromny, pluszowy łoś. To jest Matrix, powiedziałeś, będzie z tobą, gdy ja pracuję.

To chyba wtedy coś zaczęło się psuć. Stałeś w łazience przed lustrem. Wychodzisz, zapytałam. Tylko na chwilę. Nie zauważysz nawet, że mnie nie było. Zauważyłam, bo od tej pory wychodziłeś coraz częściej. Twój samochód rzadko czekał pod szkołą, a komórka milczała. Ty za to mówiłeś dużo. Opowiadałeś, gdzie wyjedziemy na wakacje. Dziwiłeś się, że tak mało wychodzę. Kiedy wpadnie do ciebie jakaś koleżanka? Co będziesz robiła wieczorem? Nic. Będę czekała. Czekała, przytulona do Matrixa. W końcu usłyszę zgrzyt klucza w zamku. Wtedy szybko zgaszę światło. Będę oddychała równo. śpię. śpię spokojnie i mam słodkie sny. Nie lubisz przecież, gdy płaczę.

W końcu powiedziałeś, że poznałeś kogoś wyjątkowego, niezwykłego. Ona rozumie cię tak dobrze jak nikt. Jest czterolistną koniczynką w twoim życiu. To oczywiście nie wpływa na naszą miłość. Skąd. To ją wzbogaci.

To było. A dziś? Moje pocięte nadgarstki, moje pocięte na kawałki życie.

Siedzę więc przed wami i mówię: nazywam się Ola. Jestem chora. Uzależniona od miłości. Czekam na twoje kroki w korytarzu. Bo przecież przyjdziesz. Przyjdziesz, prawda? Tato?
,,Pustynię upiększa to, że gdzieś w sobie kryje studnię..."

5
Bardzo mi się podobał, w szczególności jego zakończenie.


Mnie ono bardzo zaskoczyło. Już spodziewałam się imienia wybranka na zakończenie, a tu taka miła hmm... niespodzianka :)

6
Zakończenie dało się wyczuc gdzieś od połowy tekstu. Ale to właśnie mi sie spodobało.
Rzekła wtedy do Szecherezady " Na Allacha siostro opowiedz nam cokolwiek aby skrócić nocne godziny..."

8
Bardzo mi się podobało. Pozdrawiam.
Kiedyś mnie nie było,

A potem się stałem,

Teraz znów mnie nie ma.



Z nagrobka na

cmentarzu w Cleveland

10
Cóż ja moge powiedzieć, skoro już tyle pochwal zebralaś ;-) Chyba tylko się pod nimi podpisać obiema dłońmi i jeszcze prawą nogą ;-)

Pozdrawiam i gratuluję ;-)
"-dbaj o dochody

jak twój kolega Kartezjusz



-bądź przebiegły

jak Erazm



- poświęć traktat

Ludwikowi XIV

I tak go nikt nie przeczyta"



Zbigniew Herbert

11
O tak, ja również jestem zachwycona. A co do zakończenia, nie domyśliłam się wcale przed przeczytaniem ostatniego słowa. Pokaz nam więcej!
Wierzyłem, że miłość wzniesie mnie ponad ka, tak jak skrzydła wznosza ptaka ponad wszystko, co może go zabić i zjeść.

S. King

14
Fajne. To zakończenie rzeczywiście mnie trochę zaskoczyło... Trzymaj tak dalej :wink:
"Ja to wszystko serdecznie pierdolę, panie majorze. I wszystkich."

Demony Wojny wg. Goi
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”