Mógłbym napisać, czym jest okładka dla mnie, jednak to mało istotne. Dlaczego? Bo ja jestem jeden, a bydła są tysiące sztuk.
Mówię oczywiście o potencjalnych żywicielach potencjalnych pisarzy, czyli o klientach kupujących książki.
Okładka jest cholendernie ważna. Niektórzy idą do Empiku (ewentualnie do księgarni, jeśli mają sentyment do takich miejsc, lub w mieście i okolicy nie ma Empiku) kupić książkę, nie wiedzą jednak, którą. Pomyśleli "Przejdę się, zobaczę, może będzie coś ciekawego".
Oczywiście integralną częścią okładki jest nazwisko autora, które często działa jak magnes (oczywiście, te bardziej znane nazwiska). Ale tu mówimy o obrazku, więc to pominę.
W Empiku jest X tysięcy pozycji (w tych większych). Ktoś, kto nie jest nastawiony na kupno konkretnego tytułu przechadza się pomiędzy regałami i sięga po co któryś egzemplarz. I to właśnie od okładki zależy, po który konkretnie. Jeśli go zaintryguje czymkolwiek, zainteresuje czymkolwiek, sięgnie po nią. Zapewne przeczyta też opis z tyłu okładki, albo z wewnętrznej zakładki, jeśli taka jest. Po prostu, sprawdza, co to jest. Niby jest to minimum zainteresowania, ale przynajmniej jest szansa, że ją kupi. Książka z brzydką, śmieszną (nie mylić z "zabawną") lub niewyraźną okładką zostanie przez niego nietknięta. Nawet, choćby miała mieć genialną fabułę, nie dostanie szansy. To jak selekcja partnerów u typowych wzrokowców- "Ta laska ma okropny uśmiech, i te zęby... Jak ja mam taką rozśmieszać, nie wytrzymam psychicznie piętnastu minut!". Tak samo z książkami, wiele osób, które chcą po prostu kupić "coś do czytania" zwraca dużą uwagę na okładkę, jest to część oceny atrakcyjności książki.
Tak działa plebs, czyli 85% odbiorców Waszych książek. Niestety.
Oczywiście, ważny jest też tytuł. Bardzo ważny jest tytuł. Bo każda okładka przykuwa uwagę na moment, nawet te szpetne, tyle że one odpychają. Ale przez moment na nią zerkamy, i patrzymy na tytuł. Jeśli jest on pomysłowy, intrygujący, i nie wtapia się w tło (ani inne takie czysto graficzne błędy), książka może się uratować i trafić w ręce czytelnika.
Gdzieś już o tym czytałem, i chyba nawet w artykułach Andrzeja, znanego szerzej jako Andrzej P.
A jak ktoś nie wierzy, że ludzie zwracają taką uwagę na okładki, to niech się zastanowi, czemu w Empiku większość książek stoi frontem do klienta, nie zaś grzbietem. Żeby mógł łatwiej znaleźć interesującą go pozycję? Jasne, od tego są murzyni... tfu, pracownicy. I napisy na grzbietach książek.
Z resztą, nieważne. W końcu nie muszę mieć racji, no nie?

"... z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle..."
"Krytyka może nas wykończyć; my nie możemy wykończyć krytyki - i dlatego lepiej o niej zapomnieć"