Jest pomysł...Ale jak go ubrać w słowa?

1
Kolejna z poruszających mnie kwestii.
Co robicie, gdy macie naprawdę dobry pomysł na książkę, opowiadanie czyli po prostu zwyczajny tekst, lecz napradę nadzwyczajne problemy, by przelac pomysł na papier. Nie chodzi mi to o potok słów, lecz łądnie napisany i zrozumiały tekst o treści zgodnej z tą, jaką chcieliście w nim zawrzeć.

3
Trzeba wyczuć flow i popłynąć... A potem solidnie, na zimno przeredagować circa 90% tego, co napisaliśmy. Ale liczy się flow.

4
kuba, niechcę cię zniechęcać, ale w moim przypadku 3 razy napisałem książkę. Flow, o którym pisze Misiael jest ważny, ale tym sposobem nie mogłem pozwolić sobie na przeredagowanie 90% tekstu, więc napisałem od nowa. I tak dwukrotnie. Dodam, że mam teraz czwarte podejście i dopiero jestem zadowolony. Jest taka zasada, którą wyznaję - jak masz o czym pisać, to masz o czym pisać.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

5
Mam podobny problem. Mam pomysł, wiem dokładnie co chcę opowiedzieć i w jaki sposób. Piszę dzień, dwa, jest okej, praktycznie w 100 % jak powinno i nagle bęc, i nagle buch. Zacinam się. Nadal wiem co i jak, ale nie mogę ruszyć tekstu nawet o zdanie. To znaczy mogę, ale styl, którym zaczynam pisać, po takim zacięciu za bardzo odbiega od dotychczasowej reszty tekstu. I nie jestem z tego zadowolony. Dla zobrazowania problemu: dwie strony mam powiedzmy, że w stylu Schulza, a resztę w stylu Masłowskiej. I zamiast skończyć opowiadanie w tydzień, kisze je niedokończone od ponad dwóch miesięcy. Gubię gdzieś to flow.

6
przy każdym przystopowaniu - widzę to ze swoich obserwacji - nie wiesz, o czym pisać. I niech tam będzie jakaś historia - ale obiektywnie rzecz biorąc, nie potrafisz (brak umiejętności? Być może) tego rzucić na kartkę. Stąd różnica stylu. Albo inaczej, to nie różnica stylu tylko ewidentny brak pomysłu. Zmartwię cię, ale takie coś widzę/widziałem wielokrotnie przy okazji weryfikacji: zalążek dobry, jakaś tam świetna akcja albo wprowadzenie a później klapa, przysłowiowy zapychacz i masło maślane.

Sztuką jest spasować i nie pisać - tylko myśleć o tym, co chcemy przekazać. Odkryłem, przy okazji tych cholernych Legionów, że aby dobrze pisać, nie można pisać na siłę. Nawet przy gotowej historii, gotowym uniwersum, trzech wersjach, ważę każde słowo. Co ciekawsze, z pewnymi opowiadaniami rozprawiam się w ciągu dnia, a inne leżą niedokończone. Stawiam, że te ostatnie takie pozostaną, bo poza "pomysłem" nie wkroczą w etap, który mógłbym nazwać gotowym do opowiedzenia. Tak już chyba jest.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

7
Przede wszystkim nikomu nie opowiadać. Jak się komuś opowie, to potem się nie chce pisać, bo się nudzi. Usiąść i spróbować napisać to wszystko komuś, kto jest daleko - jakby się list pisało. A później zastosować się do rady Misiaela, bo słuszna jest:
Misiael pisze:solidnie, na zimno przeredagować circa 90% tego, co napisaliśmy.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

8
Marti, ale ja naprawdę wiem, co chcę opisać. Gdybym zamiast pisania opka, kręcił film widziałbym dokładnie jak każda scena ma wyglądać. Więc zostaje brak umiejętności, słaby warsztat, brak doświadczenia. Ewentualnie jakaś blokada psychiczna.

Pomysł jest, tylko tak jak piszesz, nie chcę go spalić, jak przy poprzednich tekstach.

Odpuścić? Odpuszczam już dwa miesiące ;/

9
Ja mam dziwną zasadę ciągnięcia wena za szmatę. Potem idzie płynnie. Czasem trzeba wena kopnąć w dupę, by cokolwiek się ruszyło. Największe problemy mam zawsze z zaczynaniem opowiadania, a potem już płynie.

10
Niestety istnieje pewien rozdźwięk pomiędzy wyobraźnią, a zdolnością do przelania swoich myśli na papier. Tę ostatnią kwestię ogranicza często warsztat ( a raczej jego niedostatki). Trzeba ćwiczyć.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

11
kundel bury pisze:Marti, ale ja naprawdę wiem, co chcę opisać. Gdybym zamiast pisania opka, kręcił film widziałbym dokładnie jak każda scena ma wyglądać.
Mam dokładnie to samo, lecz sam doszedłem do tego, by stosować się do wyżej wymienionych rad. Piszę plad wydarzeń i później to co mi przyjdze do głowy. Dopiero później redaguje tekst do gotowej formy, lecz mam trochę trudniej. Otóż świetnie idzie mi pisanie mądrych tekstów, lecz nie to chce pisać. Mam pomysł na książkę od 0-100 lat, lecz w klasyfikacji została by ona umieszczona mniej więcej na 7-14. Chciałbym, aby ona była zrozmiała i zabawna również, a wręcz przedewszystkim dla młodego czytelnika i nie chcę pisać tu jakiś rozprawek filozoficznych na temat czajnika. Chciałbym, aby tekst był prosty i zarazem mądry.

12
Wyobrażać sobie. Dokładnie, z jak największą precyzją wyobrażać sobie bohaterów i sytuacje, w jakich się znajdują. I nie zabierać się za pisanie za wcześnie. Ja to przetrenowałam na tekstach niebeletrystycznych. Potrafię "ułożyć sobie" w głowie artykuł albo rozdział książki tak dokładnie, że pisanie staje się bardzo płynne, niemal automatyczne. A kiedy mam tylko jakiś ogólny pomysł i luźny zarys tego, co chcę napisać - przelewanie myśli na papier idzie mi jak po grudzie. Z beletrystyką dzieje się podobnie, chociaż tu jest oczywiście więcej zaskoczeń - nagle pojawiają się sytuacje, których w ogóle nie przewidywałam. Sądzę, że bohaterowie jakiejś historii i ich świat muszą najpierw uzyskać odpowiednią wyrazistość w wyobraźni ich twórcy. To nie gwarantuje oczywiście, że ta historia zostanie ukończona, ale jest to na pewno lepszy punkt wyjścia do pisania niż moment, w którym autor wie, jak jego bohater ma na imię, i że jest elfem.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

13
Prosty test sobie zrobiłem. Zalecono mi, abym w uniwersum SKY napisał kilka opek. Znam mojego bohatera bardzo dobrze, więc jaki problem? Wpakowałem chłopa w tarapaty i trzeba było z tego go wyciągnąć. W ciągu godziny i dwudziestu minut mam połowę opowiadania. Więc wnioskuję, że mam o czym pisać. Więc piszę. Proste? Proste.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

14
Co robicie, gdy macie naprawdę dobry pomysł na książkę, opowiadanie czyli po prostu zwyczajny tekst, lecz napradę nadzwyczajne problemy, by przelac pomysł na papier. Nie chodzi mi to o potok słów, lecz łądnie napisany i zrozumiały tekst o treści zgodnej z tą, jaką chcieliście w nim zawrzeć.
???
sorki, ale nie zrozumiałem pytania.
Jeśli mam tekst, to jest dobrze.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”