16

Latest post of the previous page:

Nie planuję, bo moim zdaniem pisanie to tak naprawdę sztuka, która się dopiero wyłania podczas wielogodzinnego kontaktu z klawiaturą, a nie czymś co można ustawić od A do Z. To jest raczej tak, że zaczynam pisać i pisząc negocjuję dopiero wygląd mojego opowiadania. Jest to raczej konfrontacja artysty z pewną rzeczywistością, której nie jesteśmy w stanie do końca ogarnąć. Z tej rzeczywistości dopiero wyłania się fabuła. Z tego względu uważam, że niemożliwe jest całkowite zaplanowanie wyników naszego pisarstwa.
Chociaż można opracować metodę, za pomocą której będziemy tworzyć, tak jak Stephen King opracował swoją metodę i to jest jego sposób na radzenie sobie z chaosem.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

17
O tym mówił Dukaj.
E: Jak wygląda Twój warsztat? Czy szkicujesz fabułę, układasz sceny, akcję, intrygi – i dopiero wtedy siadasz do pisania? Czy też piszesz przy ogólnikowym zarysie fabuły?
JD: Wiele razy już powtarzałem kilka tych samych zasad: zanim cokolwiek napiszę, muszę mieć w głowie cały świat i przynajmniej zarys fabuły; na początku piszę zakończenie; nie siadam w ogóle do pisania danej sceny, jeśli wcześniej nie „napisałem” jej w głowie. Pozostaje swoboda w szczegółach – ot, żeby nie nudzić się podczas pisania. (W moim przypadku te szczegóły podsycają często wyobraźnię przed kolejnymi scenami, i tak się to napędza, aż wpadam w samobójczą pętlę i próbuję opisać wszystko, co sobie wyobraziłem).
Wytarty banał stanowi obraz pisarza wpatrującego się tępo w pustą kartkę czy ekran komputera i przeżywającego tantalowe męki nad pierwszym zdaniem. Co za idiotyzm! Jeśli nie wie, co napisać, po co siadał do pisania? Niech idzie psa wyprowadzić, z dziećmi się pobawić, wypocić się na siłowni, niech dom posprząta, pogra na kompie w jakieś strzelaniny albo mecz obejrzy. Wtedy powstają książki – nie przy biurku. Przy biurku zostają jedynie spisane.
Domyślam się korzeni tego mitu „pustej kartki”: „Jestem pisarz, umiem pisać, chcę pisać – a o czym, to rzecz drugorzędna”. No i siada i pisze. Mam wrażenie, że większość polskiej literatury głównonurtowej powstaje w ten sposób – książki zrodzone z pustej kartki. Czytelnik to wyczuwa.
Ja także nie potrafię opisywać fabuł i uniwersów, prowadzić postaci przez sekwencje zdarzeń bez uprzedniego opracowania wszystkiego w umyśle.

18
Zgadzam się częsciowo z Dukajem - najpierw trzeba mieć pomysły.

Jednak nie zgadzam się z tym zdaniem:
Wtedy powstają książki – nie przy biurku. Przy biurku zostają jedynie spisane.
Właśnie często najlepsze pomysły przychodzą dopiero podczas pisania! Może to kwestia tego, że pisząc jesteśmy w innym stanie świadomości.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

19
Loony pisze:Właśnie często najlepsze pomysły przychodzą dopiero podczas pisania! Może to kwestia tego, że pisząc jesteśmy w innym stanie świadomości.
W jaki znów stanie świadomości? Toż to zwykła praca, jak każda inna. Nie wydziwiaj Loony - pisanie to nie prowadzenie auta.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”