WWWPotknął się o wystający korzeń. Odruchowo zamachał rękami i biegł dalej. Przecinał powietrze w szaleńczym pędzie niczym zawodowy pływak, który morderczym kraulem dopływa po upragnione złoto.
WWWUdało się. Brawurowo utrzymał równowagę, ale nie zaprzątnęło to jego myśli nawet na sekundę. Przyspieszył. Gra toczyła się o coś dużo cenniejszego niż lśniący krążek, który w świetle jupiterów wieszają ci na szyję. Tutaj stawką była szyja.
WWWMarek wiedział, co jest grane. Miesiąc temu skończył jedenaście lat, a to już zobowiązuje do patrzenia na świat z perspektywy dorosłego. Postanowił nawet, że za jakiś czas definitywnie przestanie oglądać bajki (no… przynajmniej większość) i zostanie profesjonalnym informatykiem. Potrafił samodzielnie instalować gry i zmieniać tapetę na pulpicie. Chłopcy w jego wieku nie powinni bać się już snów, prawda? Marek wiedział, że to wszystko dzieje się w jego głowie, ale mimo to odczuwał lęk. Może to uczucie nie zniknie nawet wtedy, kiedy będzie już bardzo starym trzydziestolatkiem. Może po ciężkim dniu składania komputerów położy się do łóżka, a wtedy w pogoń za nim znowu rzuci się ktoś bardzo zły, ktoś z ostrymi pazurami i zębami zakrzywionymi jak piracki hak z bajki o Piotrusiu Panu. Ktoś, komu wszystko jedno, czy zje zawodowego informatyka czy jedenastolatka, który co prawda przestał zbierać żetony z Pokemonami, ale jeszcze nie dorósł na tyle, by oddać kolekcję młodszej siostrze.
WWWChłopiec biegł ile sił w nogach i rozmyślał. Rozsądek podpowiadał mu, żeby się zatrzymał, poczekał na potwora i przywalił mu z pięści, częstując przy okazji wiązką promieniowania gamma albo piorunami wystrzeliwanymi z dłoni. To był przecież sen, nie zaszkodzi sprawdzić, czy nie zyskało się nagle jakichś nadzwyczajnych zdolności rodem z kreskówek o super bohaterach. A potem mógłby spokojnie poszukać drogi powrotnej z tego okropnego lasu i wyobrazić sobie, że jest policjantem walczącym z gangsterami, kowbojem na Dzikim Zachodzie albo chłopakiem Justyny z 5 B… Silniejszym uczuciem był jednak strach, który nie dawał rozsądkowi dojść do głosu, zagłuszając go krzykiem „Jesteś tylko zwierzyną, biegnij!”.
WWWZaciskał więc zęby i uciekał. Mimo całej swojej dorosłości Marek wolał nie ryzykować.
WWWSny tak naprawdę dają bardzo ograniczone poczucie swobody. Spadasz w dół z ogromnej wysokości – możesz machać rękami, udając ptaka, albo błagać o pomoc, ale i tak rozbijesz się o ziemię i obudzisz zlany potem, sprawdzając odruchowo, czy wszystkie kości masz na swoim miejscu. Jeśli natomiast śnisz o lataniu, to fajnie, ale co wtedy, gdy masz ochotę wylądować i pójść do sklepu po chipsy? Nie da się. Trzeba odgrywać to, co akurat nam zaprogramowano. Tak jak w komputerze. Marek coś o tym wiedział.
WWWPodobnie jest w tym przypadku. Biegniesz po czarnej drodze pośrodku lasu. Ścieżka ciągnie się prosto jak strzała, z obu stron gęsto obsadzona powykręcanymi drzewami, których korony przypominają zastygłe w przerażeniu twarze. Światło księżyca, ledwo co przebijające się przez grube warstwy zeschłych liści, jest jak słaby reflektor, wskazujący jedyną możliwą trasę. Nie da się zignorować scenariusza, jaki nam przygotowano, bo najważniejszym i jedynym prawdziwym elementem tego przedstawienia jest przerażenie, które wyciska z twego serca ostatnie resztki oporu. Zastępuje go świadomość nieuchronnego końca, świadomość, że ściga cię ktoś, na kogo widok postradasz zmysły i będziesz chciał umrzeć ze strachu. Dlatego nigdy, przenigdy się nie odwracaj! Popełnisz ten błąd a szybka śmierć urośnie do rangi niespełnionego marzenia. Wiecznością wyda się czas, jaki spędzisz na przyglądaniu się czarciemu futru; zdążysz nawet dostrzec najmniejsze drobinki kurzu, jakie osiadły na strąkach zmierzwionej sierści. Poczwara z piekła rodem rozstawi paszczę tak szeroko, że mogłaby się zmieścić w niej halloweenowa dynia, a kiedy zatopi ostre kły w twoim ciele, zamiast zemdleć otumaniony grozą, odliczać będziesz kęsy wygryzionego mięsa i płaty oderwanej skóry. Poczujesz odór zgnilizny bijący z diabelskiej paszczy i zrozumiesz, że tak pachną przetrawione resztki podobnych tobie biedaków, którym wydawało się, że mogą zlekceważyć sen i stanąć twarzą w twarz z bestią.
WWWMarek śnił już o tym niejeden raz. Wiedział, co robić, by przeżyć. Dawał z siebie wszystko, pędził jak wiatr, ale bestia zawsze go dopadała. Mroczny warkot nabierał na sile - chłopiec słyszał go coraz wyraźniej, coraz bliżej, rozlegał się tuż przy samym uchu… W końcu kudłate łapsko zaciskało się na jego ramieniu i przerywało ucieczkę. Pozostawało mu wtedy mocno zacisnąć oczy i za żadną cenę się nie obracać. Bestia sama mu to powiedziała dawno, dawno temu a on dobrze przyswoił sobie tę naukę.
WWW„Ciii… - zaskrzeczała swoim upiornym głosem – Nie obracaj się a wszystko będzie dobrze, to tylko sen…”
***
WWWMarek nie otwierał oczu długo po tym, kiedy za ojcem z cichym skrzypieniem zamknęły się drzwi. Leżał na łóżku zwinięty w kłębek i ciężko oddychał, kurczowo przyciskając do piersi poduszkę ze śmiesznym wizerunkiem Kaczora Donalda. Po omacku podciągnął opuszczone spodnie od piżamy, starając się zignorować ból i lepką maź płynącą mu po nodze.
WWWNastępnym razem będzie szybszy. Da z siebie więcej. Kiedyś zostawi potwora daleko w tyle.
Ucieczka [horror]
1
Ostatnio zmieniony sob 17 gru 2011, 13:22 przez uthModar, łącznie zmieniany 3 razy.