Pióro

1
WWWDzień jak dzień, normalny, nie lepszy od innych. Bez celu po pracy obijam się od ścian. Przy lodówce, szybko kiełbasę z niej skradnę, tu lampę potrącę, na krześle przysiądę. Nuda zabija a ja żyć chce jeszcze, i oto spada na mnie, chciało by się rzec znienacka. Lecz prawda jest inna bo z dołu to idzie od ziemi ciągnie, przez dywan przebija. Sam nie wiem kiedy przy stole, nad kartką z piórem przysiądę i już bazgrze. O życiu, miłości, morderstwach, szaleństwie, o sobie, o tobie a w końcu o niczym. Ściskam pióro i odeń wymagam by samo kreśliło me myśli. W dzień nie mam ochoty, czemu to wieczorem, dopada mnie i mocno tak dusi, zmora ta przeklęta, by pisać i pisać, bez taktu i ładu, bezczelnie, bez składu. Gdy na chwile jedną małą przerwę zrobię, dopada mnie smutek albo gniew rozsadza, bo myślę o tych co książki wydali, tak pięknie opakowane, na lata zostaną. Co moje, przeminie zanim jeszcze słońce wzejdzie, lecz zasnę spokojnie, taką mam nadzieję. Im bliżej mi końca tym bardziej zmęczony, ekscytacja sięga granic absurdu. Wypluwam na papier ostatnie wyrazy, próbując to skończyć z resztką godności. Kropka. Nareszcie skończyłem. Kartka zbita w kulkę loduje prosto w koszu, a ja, opadam ciężko na łóżko. Całkowicie spełniony. Kiedy znów powróci ta żądza? Czy jutro? Niech przyjdzie! Znów chwycę za pióro!
Ostatnio zmieniony czw 08 gru 2011, 19:02 przez Adam Blitz, łącznie zmieniany 3 razy.

2
Fabularnie jest ok, ot - temat w sam raz na miniaturkę.
Dzień jak dzień, normalny, nie lepszy od innych.
Dla rytmu zdania i jego sensu byłoby lepiej, gdyby napisać pełną formę - ani lepszy, ani gorszy od innych.
Bez celu po pracy obijam się od ścian.
Części zdania są poprzestawiane i zdanie gubi sens. W tej formie sugeruje, że praca winna nadawać życiu jakiś sens po skończeniu. A Tobie, Adamie chodzi tylko o wskazanie pory dnia. Czyli: Po pracy obijam się bez celu (od ścian). A ściany chyba bym sobie darował, "obijać się bez celu" niesie wystarczającą informację o co chodzi. Ściany sugerują, jakby faktycznie to się odbywało, co zdaje się znaczy że bohater ma problem natury medycznej, traci równowagę :)
Przy lodówce, szybko kiełbasę z niej skradnę, tu lampę potrącę, na krześle przysiądę.
O ile rozumiem, sens zdania to szybkie migawki tego obijania się bez celu. Jeśli tak, nie widzę sensu pisania "przy lodówce" bo o sugeruje konkretną czynność, której brak w tym zdaniu i w zdaniu poprzedzającym. Chyba, że by się to połączyło ze zdaniem poprzednim - po przecinku miało by to sens - "obijam się bez celu, przy lodówce".
Druga rzecz, jeśli "tu lampę potrącę" to "tam na krześle przysiądę".
Nuda zabija, a ja żyć chcę jeszcze, i oto spada na mnie, chciało by się rzec (tu brakuje znaku interpunkcyjnego, przecinka albo myślnika) znienacka.
Nie znajduję uzasadnienia dla napisania w tym przypadku "i" po przecinku.
Lecz prawda jest inna, bo (to, przecież) z dołu to idzie, od ziemi ciągnie, przez dywan przebija.
Przecinki.
Idzie, ciągnie, to sugeruje jakąś nieustępliwą powolność a tu nagle - przebija. Może lepiej - przesącza, albo coś w tym stylu?
W środku mi tego podkreślenia, dobitności brakuje, stąd podkreślone propozycje. Ale to uwaga bardzo IMHO.
Sam nie wiem kiedy, przy stole, nad kartką, z piórem przysiądę i już bazgrzę.
O życiu, miłości, morderstwach, szaleństwie, o sobie, o tobie a w końcu o niczym.
Wymieniasz. Albo "o" tylko na początku, albo przy każdym wymienianym elemencie, a nie raz tak, raz tak.
Ściskam pióro i odeń wymagam, by samo kreśliło me myśli.
W dzień nie mam ochoty, czemu to (właśnie) wieczorem, (przecinek out) dopada mnie i mocno tak dusi, zmora ta przeklęta, by pisać i pisać, bez taktu i ładu, bezczelnie, bez składu.
Tam mi dla podkreślenia i sensu zdania słówka brakuje.
Wyboldowane - IMHO jakoś to mętnie skłądniowo wygląda: "dusi tak mocno". Albo "mocno tak - dusi".
Ale domyślam się, że tu trochę ma być składniowo nie teges tak? By forma odpowiadała treści?
Gdy na chwilę jedną małą przerwę zrobię
bo myślę o tych, co książki wydali
tak pięknie opakowane
Sens się gubi. Ksiązki pięknie opakowane? Ale opakowanie się zdejmuje i...
Ja wiem, okładka jest opakowaniem książki. Ale tu się za bardzo miesza z opakowaniem w sensie papieru prezentowego albo pakowego.
Co moje, przeminie, zanim jeszcze słońce wzejdzie, lecz zasnę spokojnie, taką mam nadzieję.
Rozumiem sens. Zmierzamy do tego co jest w końcówce, wylanie z siebie gasi ta potrzebę i bohater ma spokój. Ale tutaj to jest zbyt silnie zestawione z poprzednim zdaniem i jego sensem. Bohater się wkurza albo smuci, że inni wydają książki a on nie, oni na lata zostaną a on zaśnie spokojnie... To czemu się wkurza albo smuci? Albo w druga stronę, nie może spokojnie zasnąć, skoro go to wkurza/smuci.
Im bliżej mi końca, tym bardziej zmęczony
Albo "im bliżej końca", albo "im bliżej mi do końca".
Kartka zbita w kulkę loduje prosto w koszu, a ja, (przecinek out) opadam ciężko na łóżko
Czyli troszkę niechlujnie, bo brakuje polskich znaków. No i interpunkcja szwankuje - głównie.

3
Przy lodówce, szybko kiełbasę z niej skradnę, tu lampę potrącę, na krześle przysiądę.
Obija się od ścian przy lodówce? Przy lodówce kiełbasę skradł? Coś tu nie zagrało tak, jak powinno.
Nuda zabija a ja żyć chce jeszcze, i oto spada na mnie, chciało by się rzec znienacka.
Nuda spada?
Lecz prawda jest inna bo z dołu to idzie od ziemi ciągnie, przez dywan przebija.
Tego zdania kompletnie nie zrozumiałam.
Sam nie wiem kiedy(PRZECINEK) przy stole, nad kartką z piórem przysiądę i już bazgrze.
Bazgrzę.
Ściskam pióro i odeń wymagam by samo kreśliło me myśli.
To pióro. Odeń zastępuje rzeczowniki rodzaju męskiego.
W dzień nie mam ochoty, czemu to wieczorem, dopada mnie i mocno tak dusi, zmora ta przeklęta, by pisać i pisać, bez taktu i ładu, bezczelnie, bez składu.
... bez składu?
Gdy na chwile jedną małą przerwę zrobię, dopada mnie smutek albo gniew rozsadza, bo myślę o tych co książki wydali, tak pięknie opakowane, na lata zostaną.
Co na lata zostanie? Książki?

Lekko niedoszlifowana miniaturka jeśli chodzi o sens zdań, ale wyszło ciekawie, lekko poetycko. Podobało mi się.

4
Adam Blitz pisze: Wypluwam na papier ostatnie wyrazy, próbując to skończyć z resztką godności.
Do tego zdania włącznie czytało mi się jak wiersz. Złapałam jakiś taki dziwny rytm (niekiedy z pauzami tak jakby ktoś przerzutnie stosował) i tak jakoś wyszło?
Czy to dobrze? Trudno ocenić. Mnie się specjalnie nie podobało - wolę, kiedy proza pozostaje prozą - aczkolwiek trzeba przyznać, że jako wyraz takiego pędu myśli, uniesienia, może się sprawdzić.

Pojedyncze zdania ładnie rozebrali Ebru i Kruger. Ja tylko od siebie powiem, że momentami nie wiedziałam, 9o czym czytam. Nie zacinałam się, ale przelatywałam nad tekstem, jakby w zdaniach nie było żadnej konkretnej treści.

Jako taka "wrażeniówka" może być.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

5
Za każdym razem gdy coś tu wstawiam mam poczucie winy, że zmuszam kogoś do czytania tych moich bzdur. Przez co samo wstawienie tekstu dzieje się pod wpływem jest impulsu. Nie da się ukryć, że miniaturkę napisałem w parę minut. Co do błędów wszelakich to choćbym sprawdzał miliony razy i tak pewnie nie zauważył żadnego, niestety taki już jestem.

Podczas pisania cały czas miałem ochotę wstawić tam rymy częstochowskie i dlatego wyszło jak wyszło. Starałem się tego unikać, bo już całkiem wyszła by z tego głupia rymowanka.

Co do samej treści wziąłem sobie do serca niektóre rady i cześć tekst na pewno poprawię, ale choć może się wydawać (lub jest) nie zrozumiałe - naprawdę nie wiele bym zmienił.

Do Krugera
- obijanie się od ścian - miało tak być dosłownie. Natomiast użycie tylko wyrazu „obijanie” kojarzy mi się bardziej z lenistwem i nic nie robieniem. To miało być bardziej fizyczne. Wiem pewnie nie mam racji.

- przy lodówce - to niejako wiąże się z „obijaniem” chciałem pokazać jak bohater miota się po domu to jest w pokoju, raz w kuchni i ponownie w pokoju.

- przebijanie przez dywan - tu może też ten efekt nie wyszedł. Ale miało być tak, że to „coś” idzie z dołu, z głębi ziemi - powoli próbuje się przedostać przez ziemie, beton i trafiając na delikatny dywan po prostu go przebija siłą rozpędu i trafia bohatera (jedyne porównanie jakie mi przychodzi do głowy to wiercenie wiertarką kiedy to wiertło przebije ścianę na wylot).

- „O życiu, miłości, morderstwach, szaleństwie, o sobie, o tobie a w końcu o niczym.” - to „o” przed sobie, tobie miało podkreślić rzeczy ważne dla bohatera. Można pisać o miłości czy morderstwach ale pisząc o sobie lub o konkretnej osobie to już coś osobistego. Nie wiem znowu jak to wyrazić.

- opakowania książek - tego na pewno nie zmienię. Sama książka jest opakowaniem do treści, a w czasach w których żyjemy im bardziej kolorowa i przyciągająca uwagę tym lepiej. Rozumiem kupowanie ładnie wydanej książki, którą cenimy, ale nie to by stała się wystrojem pokoju jak wazon.

Do Ebru

- odeń - tu rzeczywiście zastanawiałem się przez chwilę czy użyć tego właśnie słowa. Jakoś mi przypasowało, a czemu pióro miało by mieć rodzaj męski to już moja mała tajemnica.

- bez składu - tu odnosi się do pisania bez ładu i składu tylko zostało rozdzielone.

- na lata zostaną - tu dokładnie chodziło o książki.

Do Adrianny

Jak wspominałem na początku może przypominać pseudo wierszy i takie miałem ogólne zamierzenie. Starałem się by nie wyszedł wiersz bo daleko mi do pisarzy a jeszcze dalej do poetów.

6
Adamie Blitz, to forum do tego służy. Jak ktoś nie będzie miał dnia lub chęci, to nie przeczyta. A jak przeczyta, to poniekąd jego problem, wiedział na co moze trafić, pretensji o stracony czas nie może mieć. A więc, precz z poczuciem winy!
Taka rada, pewnie już się z nią spotkałeś (albo nie).
Oczywiście przy pisaniu, nawet miniaturek, nic nas nie uwalnia od obowiązku myślenia, międzyinnymi nad strukturą całości, zdań, użytymi sformułowaniami itp. Ale rzeczą normalną jest, że po napisaniu czytasz swoje słowa i wszystko jest OK. No dobra, coś tam ugryzie i zmienisz, ale całość wydaje się niemal genialna. Wiem coś o tym.
Dlatego tekst trzeba odstawić. Im dłużej tym lepiej. Długie odstawiam na minimum miesiąc, krótkie na krócej (zwykle termin goni) ale ten minimum tydzień daj sobie. A potem spokojnie przeczytaj (można wydrukowane, to tez pomaga). Jak po tygodniu nie zmieni Ci się sposób patrzenia na własny tekst, to będę zdziwiony.
Chodzi oczywiście o dystans. Twórca go nie ma. Niewprawny twórca, wprawny się go uczy i po jakimś czasie idzie mu lepiej ale oczywiście i tak wie, że tekst musi odleżeć.
Spróbuj.

Obijanie się od ścian - zwróć uwagę, czy zdrowy człowiek (którego ciśnie nuda i potrzeba pisania) naprawdę zderza się ze ścianami? To objaw choroby układu nerwowego, utraty równowagi itp.
Z lodówką, to mi chodziło o to, że lepiej składniowo by to brzmiało, gdybyś nie pisał "przy lodówce" a "lodówka". "Przy" wymaga jakiś informacji. Tam tkwi niedopowiedziane "jestem" ale IMHO za bardzo niedopowiedziane, rozkładasz łączność składni dwóch zdań w ten sposób.
Opakowania - ależ ja nie zmuszam do zmian. Ja tylko zwracam uwagę na rozbieżność w rozumieniu. Z tego tekstu IMHO nie wynika rozumienie książki jako wydawniczego opakowania dla jej treści, myśli autora. Tu się rzuca rozumienie opakowania zewnętrznego (papier prezentowy) albo okładki. A to dlatego, że napisałeś o pięknych opakowaniach.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”