16

Latest post of the previous page:

Cała saga Zmierzch. ;)
Jesienne Ognie - Waleria Komarowa.
Cała saga Amberu - Roger Zelazny - Dziewięciu Książąt Amberu, Karabiny Avalonu itp. ;)

17
Narracja pierwszoosobowa ma szereg zalet, przede wszystkim dlatego, że jest taka subiektywna, zupełnie jakby stworzona dla sytuacji nie dopowiedzianych, świata oglądanego wycinkowo, wrażeń najzupełniej indywidualnych. Może wielką epikę trudno jest w ten sposób napisać, ale do skromniejszych projektów jest, jak znalazł. :)
A jeśli chodzi o literaturę, to przypomina mi się Dom nad łąkami Nałkowskiej - naprawdę można dużo powiedzieć o ludziach wykorzystując taki właśnie punkt widzenia - oraz Ciotka Julia i skryba Llosy. A to jest proza naprawdę wielowymiarowa.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

18
Przykłady z ostatniego tygodnia:
Dżozef Małeckiego - tu sprytnie odrócone role - to, co ma być opisem szaleństwa zostaje napisane w 3 os, natomiast główna narracja - taka nibyrealna w 1-ej. Sprawa się dodatkowo komplikuje bo opowieść o szaleństwie jest dyktowana przez jednego z bohaterów - więc właściwie spełnia rolę pierwszo-osobową... Mętlik, nie?

i Taksim Stasiuka
i prawie wszystko Strugackich
i Lem w Dziennikach gwiazdowych czy Pamiętniku...
Felik:
i Proust poszukujący czasu (to jako przyklad zastosowania I-os w literaturze "wymagającej" :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

20
Kruger, jakby się upierać, to i w trzecioosobowej można prowadzić "kamerę" bardzo, bardzo blisko bohatera, łącznie z przesiąknięciem jego stylem i z jego przemyśleniami i reakcjami emocjonalnymi.

Ale być może tym, co może sugerować użycie narracji pierwszoosobowej to ten już całkowity, jednoznaczny brak obiektywizmu - już się nie możemy oszukiwać, że gdzieś nad tym czuwa narrator z boskim punktem widzenia (nawet jeżeli gołym okiem widać, że ani on obiektywny był, ani "boski" - ale jeszcze można było się łudzić).

Myślę, że ten chwyt można fajnie wykorzystać, kiedy wytworzenie (silniejsze poprzez narracje 1os) bliskości czytelnika z narratorem, ma się okazać zmyłą.

22
Może przejmować, w dość daleko posuniętym stopniu. Nie mam w tej chwili pod ręką przykładów, a właśnie aż się prosiłby przykład.

23
U. Eco "Cmentarz w Pradze" Jestem na 120 str - narracja pierwszoosobowa. Bohater i narrator ma dziwaczne rozszczepienie osobowości i nie wie kim jest. Raz panem nr 1, raz panem nr 2. Tajemniczość i niedopowiedzenia - aż nadto. Bohater nie pamięta co robi, dlaczego ma dwie osobowości. Pisze do siebie kartki...

Śledzę powoli fabułe i uważnie obserwuje, jak Eco zapętla opowieść.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

24
Do tej pory broniłam tezy, że narrację 3os można tak spersonalizować, żeby przesiąknąć stylem i sposobem myślenia bohatera. No więc - owszem, da się, ale jednak narracja 1os daje to w bardziej uderzeniowej dawce i znika ta ostatnia "szyba" między postacią a czytelnikiem - czytam właśnie nowe opowiadania Pawła Ciećwierza o Brighelli i tam ta narracja 1os ma jednak kluczowe znaczenie. Za jedną z pułapek 1os uważałam pokusę gawędziarskości - ale jednak to ZASADNICZO zależy od wykonania. Brighella też niby "snuje gawędę", ale JAK! :mrgreen:

25
dorapa pisze:Śledzę powoli fabułe i uważnie obserwuje, jak Eco zapętla opowieść.
Eco zapętla opowieść za bardzo, tyle mogę powiedzieć bez spoilerowania. Książka mi się podobała, ale jest w gruncie rzeczy nudnawa.

W tym konkretnym przypadku narracja pierwszoosobowa działa bardzo dobrze. W ogóle jestem zwolennikiem narracji pierwszoosobowej - bardzo dobry sposób przedstawienia bohatera i, dodatkowo, pozwala na przedstawienie danej sytuacji z perspektywy kilku osób, przy czym każda dodaje coś od siebie, skupia się na czymś innym itp. Mała rzecz, a cieszy.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

26
Zaryzykowałabym tezę, że narracja 1os jest świetna, kiedy... jest świetna. Tzn, że może być fantastycznym narzędziem w ręku wyrobionego autora, który panuje nad stylem, nad niuansami, które z takiej perspektywy narracji wynikają, natomiast dla autora początkującego może być trudna, bo właśnie albo popadnie w gawędziarstwo (w takim negatywnym znaczeniu), albo będzie w tekście "za dużo autora w bohaterze" (co czasem jest dobre, a czasem nie) itd.

O, bo to jest jakby cały czas, non stop pisać dialog. OK, w strony formalnej to monolog, ale chodzi mi o to, że często autorzy mają problem "Tak trudno mi pisać dialogi, żeby wyszły naturalnie" (sama mam), a tu CAŁY CZAS trzeba mówić za postać.

27
Taki wtręt z Yves Meynarda:
Wielu debiutantów pisze odruchowo w pierwszej osobie, nawet jeśli ten wybór jest mało uzasadniony. W rezultacie oznacza to, że w taki czy inny sposób narrator zwraca się do kogoś. Nawet jeśli w dzisiejszych czasach nie jest już konieczne dokładne określenie sytuacji narratora („Piszę te słowa drżącą dłonią, w nadziei, że ktoś je przeczyta”), może się zdarzyć, że narrator na końcu umrze i czytelnik będzie się zastanawiał, w jaki sposób on opowiedział swoją historię… I zawsze można sobie zadać pytanie, dlaczego i dla kogo on ją opowiada. W tekście pisanym w pierwszej osobie nie można sobie pozwolić na zmianę punktu widzenia: narrator nie ma możliwości patrzeć na wydarzenia cudzymi oczami (ostatecznie w sf-f to możliwe, ale to nie jest ten przypadek). Tak więc udana narracja jest trudno osiągalna, bo autor nie może przekazać wszystkiego, co sam wie, ale czego narrator wiedzieć nie może. Narracja w 1. osobie podaje też w wątpliwość wiarygodność autora: on równie dobrze może kłamać. Generalnie przyjmuje się, że narrator jest wiarygodny; jednak nie jest możliwe zagwarantowanie tej wiarygodności, co bywa krępujące w niektórych tekstach sf-f, gdy chodzi o udowodnienie, że to czy tamto jest naprawdę rzeczywistością. Na koniec wreszcie, narracja w 1. osobie sprawia, że wszelkie ozdobniki narracyjne są zabiegiem wątpliwym. Jeśli ktoś opowiada swoją historię, nie ma żadnego powodu, by nie przeszedł od razu do istotnych faktów, żadnego powodu, by utrzymywał suspense, krótko mówiąc, wiele technik narracyjnych traci rację bytu. Nie widzę żadnego powodu, by opowiadając wybrać pierwszą osobę; wprost przeciwnie, narracja w trzeciej osobie uwolni cię od wielu uciążliwych ograniczeń i da ci dostęp do wielu technik narracji.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

28
narrator nie ma możliwości patrzeć na wydarzenia cudzymi oczami (ostatecznie w sf-f to możliwe, ale to nie jest ten przypadek). Tak więc udana narracja jest trudno osiągalna, bo autor nie może przekazać wszystkiego, co sam wie, ale czego narrator wiedzieć nie może.
ZASADNICZO tak - ale można ładnie przeplatać wątki, z których jeden jest pisany w 3os, drugi w 1os i można - jeżeli robi się to z wyczuciem - zawieszać miejscami niewiarę czytelnika "Ale skąd narrator wie, że było akurat tak??" (w tym drugim wątku). Podobnie z problemem, że bohater umiera i komu opowiada - to też tylko kwestia zawieszenia niewiary i zależy od wykonania.
Na koniec wreszcie, narracja w 1. osobie sprawia, że wszelkie ozdobniki narracyjne są zabiegiem wątpliwym. Jeśli ktoś opowiada swoją historię, nie ma żadnego powodu, by nie przeszedł od razu do istotnych faktów, żadnego powodu, by utrzymywał suspense, krótko mówiąc, wiele technik narracyjnych traci rację bytu.
A dlaczego narrator 1os nie ma prawa do dbania o klimat i suspense?? :D

30
Kim jest ten Meynard? Bo raczej nie autorytetem w tej dziedzinie... Albo autorytetm w bardzo wąskiej specjalizacji literatury wyjątkowo popularnej ;)
Kruger pisze:W tekście pisanym w pierwszej osobie nie można sobie pozwolić na zmianę punktu widzenia: narrator nie ma możliwości patrzeć na wydarzenia cudzymi oczami
Wystarczy użyć dialogu któregoś z bohaterów. Wystarczy przeplatać uwagi narratora na temat bohatera (choćby podczas dialogu). Można wreszcie użyć domyślności czytelnika, który wyczyta między liniami to czego nie powiedział narrator. - rozwiązania są, jak najbardziej tylko trzeba się do nich przyłożyć.

Co do wiarygodności - znów wystarczy uruchomić bohaterów, którzy potwierdzą lub nie słowa narratora. Kwestia w tym, że kreacja bohatera w narracji I osobowej musi być dobrze przemyślana, bogata bo tylko tak uwiarygodni się w oczach czytelnika.

Narracja pierwszoosobowa jest wymagająca, zgadzam się, ale równie bogata jak trzecio. Pisząc tekst nie powinno się zresztą stawiać pytania, co jest łatwiejsze, tylko - co się bardziej nadaje z punktu widzenia fabuły...
http://ryszardrychlicki.art.pl

31
Jest pisarzem i był kilkanaście lat redaktorem-selekcjonerem pisma Solaris.
http://fr.wikipedia.org/wiki/Yves_Meynard
http://fr.wikipedia.org/wiki/Solaris_(magazine)
Raczej jest autorytetem, właśnie w tej dziedzinie. Na bazie doświadczeń napisał ciekawy poradnik dla debiutatów (tłumaczenia można poszukać na Fahreheicie).

Natomiast jeśli chodzi o wiarygodność narratora pierwszoosobowego (kwestia podnoszona przez wielu), to bohaterowie nie potwierdzą zdania narratora, bo to przecież ON opowiada co oni powiedzieli, nie?
I tak samo jest ze zmiana punktu widzenia, cokolwiek nie przeczytamy, czy dialogi, czy uwagi wtrącone, czy kwestie ukryte między zdaniami, zawsze będa to sprawy, które relacjonuje narrator I-osobowy (czyli bohater opowieści). I zawsze będzie to jego punkt widzenia, albo jego próba spojrzenia oczami kogoś innego.

Jedyna możliwość to ta, gdy tekst jest tak skonstruowany, że z założenia zmienia się w nim perspektywa narracyjna. Gdy np. rozdziały na przemian pisze bohater w narracji I-osobowej i narrator trzecioosobowy. Albo z innym rodzajem narracji pomieszać.
(polecam "Uwikłanie" Iaina Banksa, świetna książka, świetny przykład dzikiej narracji II-osobowej, pomieszanej własnie z I-osobową).
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”