271

Latest post of the previous page:

Na pewno masz rację, ale nawet jeśli tylko połowa tych ludzi by przeczytała (a jestem pewien, że będzie to większa liczba), to jak na strasznego ebooka, którego nie da się czytać, nie ma klimatu i podobno jest fatalnie, wynik jest znakomity.

Zresztą mamy rok 2011, zaledwie kilka lat po wejściu pierwszego Kindle na rynku i w sumie może z rok od czasu gdy e-booki zaczęły się na zachodzie sprzedawać naprawdę znakomicie. W Polsce po prostu czytniki są jeszcze za drogie. Gdy stanieją lub gdy po prostu więcej ludzi dozbiera pieniądze na takowy, to pojawi się też ciekawsza oferta i sprawa ruszy do przodu. Jestem tego pewien.

I masz absolutną rację, Amazon może tu wiele zmienić.
Widzę martwe piksele i chcę im pomóc.

272
SzymonAdamus pisze:
Ebooki to przyszłość, do której polscy wydawcy i niestety też niektórzy autorzy nie dojrzeli. Może się to komuś nie podobać, można się sprzeciwiać, ale liczą się fakty.
Chcesz FAKTÓW?

Jestem powszechnie znanym autorem szeregu książek które sięgnęły pierwszych miejsc list bestelerów merlina, matrasu, rzeczpospolitej i empiku. 24 tytuły opublikowałem pod nazwiskiem (fuch nie liczmy).

Jestem laureatem AS-a Empiku za 2009 rok.

(oraz Zajdla, Nautiliusa i szeregu innych nagród nie związanych z nakładami).

Moje książki są stale obecne w sieci - masowo i na chama piracone przez rozmaitych (----). Na chomiku mają je setki jeśli nie tysiące (----).

Egro: dojrzałem, moża powiedzieć przejrzałem. Jeśli ktoś miałby na tym zarobić to JA.
Jest "baza" - Moje nazwisko kojarzy kilkadziesiąt tyś luda. Nie potrzebuję nawet reklamy.

Wpływy z legalnie wydanych e-booków stanowią 2% moich dochodów.
Konkretnych liczb nie podam bo są ŚMIESZNE.

Sorry drogie dzieci - moze to jest przyszłość ale poważnie o tym możemy pogadać

a) za 10 lat.
b) jak coś napiszecie ;)

jak zaczniecie od e-booków to i na nich skończycie. Nie piszę tego żeby was dołować - takie są po prostu obiektyewne realia zawodu

273
Andrzej, bardzo mi przykro, że w Twoim przypadku tak to wygląda, ale trudno winić czytelników. Na Virtualo żaden z Twoich e-booków nie jest tańszy niż 25 zł. Na Empik.com jest trochę lepiej, bo masz chociaż kilka książek w okolicach 20 zł. Ale to nie jest oferta konkurencyjna w stosunku do papieru i nie dostatecznie dobra by oduczyć ludzi piractwa.

Rozumiem, że polscy autorzy nie chcą iść w tę stronę bo się boją panicznie Chomikuj. Rozumiem też, że niektórzy nie muszą, bo mają już taki dorobek i nazwisko jak Ty, ale ja nie mam zamiaru rozmawiać o tym poważnie za 10 lat, bo zanosi się na to, że za 5 miesięcy będzie u nas Amazon. Jeśli chcesz czekać na zmiany, to proszę bardzo. Moim zdaniem lepiej jednak się na nie przygotować już teraz.

Możesz mi logicznie wytłumaczyć dlaczego Polska miałaby być inna niż reszta świata? Dlaczego w Amazon.com autor może sprzedaż milion e-booków za 0,99 centów i zarówno on, czytelnik jak i pośrednik są zadowoleni, za to w Polsce wizja czegoś takiego wszystkich przeraża? Mniejsza skala? Spoko. To wystaw książkę za 8 zł. Jako self publisher wyciągniesz z każdego egzemplarza od 40 do 60%. Przy Twoim nazwisku zapewne będziesz mógł wynegocjować więcej. I dopiero wtedy możemy porozmawiać. Teraz Twoje ebooki są po prostu za drogie.

Zaproponuj klientowi ciekawą ofertę w dobrej cenie, a nie będzie sięgał po nielegalne źródła. Neil Gaiman spróbował tego swego czasu z "Amerykańskimi Bogami", których rozdawał za darmo. I jakoś po fakcie nie biadoli na okradających go czytelników, a wręcz wspiera takie inicjatywy.
Widzę martwe piksele i chcę im pomóc.

....

274
Andrzej, nie masz racji, a Twoje nastawienie do ebooków wynika z braku wiedzy na ich temat. Ebooki rządzą się swoimi prawami, innymi zupełnie od papieru. Po pierwsze - cena nie może przekroczyć 10 zł za książkę. Domyślam się, że ebooka wydało Ci to samo wydawnictwo, które wydaje Ci papier - i to duży błąd. Są wydawnictwa, które specjalizują się w ebookach i to z nimi trzeba się wziąść w parę, bo oni wiedzą co zrobić, żeby ksiązka się sprzedawała. Nasz ebook "31.10 Halloween po polsku" rozszedł się od piątku (!) w ilości prawie 1500 egzemplarzy. I nie mów mi, że w Polsce nikt nie czyta ebooków. Jeśli wydałeś swoje za 25 czy 20 zł, to nie dziw się, że nikt ich nie chce.
Inna sprawa: jakieś pół roku temu, pytałam tu publicznie o zdanie na temat tworzącego się wtedy wydawnictwa ebookowego rw2010. napisałeś mi wtedy, żebym się od nich trzymała z daleka, bo to na pewno oszukaństwo jakieś. nie zrobiłam tego, wydałam tam książkę, nawet 2 i jestem zadowolona. mam promocję i ludzie poznają moje teksty. współpraca z tym wydawnictwem jest przyjemna i profesjonalna. W grudniu wydaję u nich zbiorek świąteczny, nad którym aktualnie pracuję wraz z innymi twórcami. ebooki się roziwiojają, czy to Ci się podoba czy nie. dużo szybciej niż myślisz, będziesz przecierał oczy. poza tym nie neguj, że ebooki są dobrym startem dla debiutantów. nie wypada ich skreślać nawet komuś, kto siedzi na tak wysokim stołku jak Ty. za daleko Ci spojrzeć w dół?

275
Ja będę doskonalić tak długo jak będę w stanie i będę na początku próbować wydać swoje prace tradycyjnie. ebooki potraktuję dopiero jako ostatnią szanse. Wolę najpierw spróbować wydać w wersji papierowej, bo to się chyba bardziej liczy niż ebook.
Andrzej, nie mylę się??

276
Andrzej Pilipiuk pisze:Chcesz FAKTÓW?
SzymonAdamus pisze:Na Virtualo żaden z Twoich e-booków nie jest tańszy niż 25 zł.
Byłem, sprawdziłem, potwierdzam. Polityka konserwy wydawniczej jest rzeczywiście nieodgadniona. Myślę, że jedynym wytłumaczeniem takiego zachowania jest obrona za wszelką cenę wydań papierowych i umieszczenie e-booków na Virtualo jedynie dla Polonii amerykańskiej ;)
Ale nawet ona tego nie kupi, bo durna nie jest i płacić kilkakrotnie drożej w porównaniu z amazonem nie zamierza. Te dwa procent sprzedanych e-booków to najwyraźniej absolutni fani tabletów albo posiadacze zbyt małych mieszkań żeby pomieścić dzieła zebrane Andrzeja.
Miałem - przyznam - moment słabości i chciałem sprawić sobie czytnik, ale szybko zostałem z tej fanaberii wyleczony. Z dwóch powodów:
1. Połowy książek które chciałem kupić nie znalazłem w wersji elektronicznej
2. Omdlałem zobaczywszy ceny drugiej połowy
Nie wiem, czy wydawcy są świadomi faktu, że ograniczenia nałożone na e-booki powodują, że kupując nie zostajemy ich właścicielami? (nie można np odsprzedać). Że koszty produkcji e-booka i papierowca są nieporównywalne?
Wydaje mi się, że z tą świadomością marnie - jak inaczej wytłumaczyć znikomą różnicę ceny?
Czekam na wyjaśnienia.
Dopóki się nie doczekam, (i nie tylko ja śmiem sądzić) - nie przyczynię się do zwiększenia owych 2%
http://ryszardrychlicki.art.pl

277
@ Szymon Adamus: "Ebooki to przyszłość, do której polscy wydawcy i niestety też niektórzy autorzy nie dojrzeli"

Myślę, że są po prostu realistami twardo stąpającymi po ziemi:))

@SA: "Może się to komuś nie podobać, można się sprzeciwiać, ale liczą się fakty. A te mówią wyraźnie, że Amazon sprzedaje obecnie więcej książek elektronicznych niż zwykłych"

Tylko że Amazon to nie jest cały rynek książki w USA. Nie co się tym podniecać. Fakty są takie:

(...)
ak więc miał się amerykański rynek wydawniczy w 2010 roku? Całkiem nieźle. Odnotował 3% wzrost, zaś branża zarobiła w tym czasie 27,9 miliarda dolarów (...)

A co z ebookami? Tutaj procenty mogą zakręcić nieco w głowie. W okresie 2008-2010 sprzedaż ebooków podskoczyła o 1274% (!) do 878 milionów dolarów (w 2010 o 203% w stosunku do 2009) i według BookStats stanowią one 6,4% wszystkich przychodów branży. Warto dodać, że sama sprzedaż ebooków w postaci czystego tekstu to 863,7 miliona dolarów, swój wzrost jednak odnotowały również wzbogacane e-książki. W 2010 roku ich sprzedaż podskoczyła o 255% do 14,3 miliona $."

http://literalubicyfre.pl/2011/08/15/sp ... sla-o-200/

6, 4 procent.... Procenty mogą komuś zakręcić w głowie, tylko jak ma słabą głowę....

@SA: " a autorzy tacy jak Amanda Hocking czy John Locke udowadniają, że na self-publishingu można nie tylko wyrobić sobie nazwisko, ale też dobrze zarobić. "

Pomijając żenujący poziom czy to "dzieł" Hocking czy Locka, gotów jestem się podpisać pod zadaniem Pawła Pollaka:

"(...) sukces Hocking nie jest normą, tylko wyjątkiem, traktowanym jako
sensacja. Równie dobrze można dowodzić, że granie w totolotka jest
racjonalnym sposobem na zarobienie pieniędzy, bo parę osób wygrało."
http://pawelpollak.blogspot.com/2011/06 ... indie.html

@SA: "Rozumiem, że polscy autorzy nie chcą iść w tę stronę bo się boją panicznie Chomikuj. Rozumiem też, że niektórzy nie muszą, bo mają już taki dorobek i nazwisko jak Ty, ale ja nie mam zamiaru rozmawiać o tym poważnie za 10 lat, bo zanosi się na to, że za 5 miesięcy będzie u nas Amazon. "

No i co z tego, że się pojawi? Jeśli chodzi o e-booki będzie mógł sprzedawać tylko to, co wstawią do niego wydawcy i tylko w takich cenach, jakie oni podyktują. A skoro mając już obecnie empik i virtualo (czyli to samo w gruncie rzeczy) i stosują politykę, jaką stosują, dlaczego Amazon miałby to zmienić. Co prawda rozpowszechnienie czytnika Kindle co nieco poprawiłoby wyniki, ale nawet w najtańszej wersji jest przerażająco drogi jak na polski rynek, więc też cudów się nie spodziewam. A nawet jak będzie tańszy, to diabli wiedzą, czy ludziom będzie tak naprawdę potrzebny i czy ustawią się w kolejkach, żeby go kupować? Na razie jest przedmiotem kultu kilku-kilkunstu tysięcy gadzeciarzy w Polsce, ale nie zachłystują się nim ogólnie czytelnicy.

@SA: "Możesz mi logicznie wytłumaczyć dlaczego Polska miałaby być inna niż reszta świata?"

Reszta świata też się specjalnie nie zachłystuje e-bookami. W Niemczech to ok. 1 proc rynku, choć Amazona mają od dawna. Różne mody przychodzą i odchodzą, jak hula-hop. Co do e-booków - pożyjemy, zobaczymy.
Artur
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

278
Co do cen i przydatności Kindle, to gdyby w Polsce ebooki kosztowały normalnie (do 10 zł), a nie tyle co książki papierowe, to u zapalonego fana literatury czytnik zwróciłby się zapewne po pół roku.

Nowa wersję 4 z reklamami można dostać na Allegro za 400 zł. Nie uważam by była to kwota przerażająca biorąc pod uwagę wygodę jaką oferuje takie urządzenie.
Widzę martwe piksele i chcę im pomóc.

279
Arturze,

bardzo mądry i merytoryczny wpis, bazujący na konkretach i liczbach.

Wynikać z niego może na pierwszy rzut oka tyle, iż... w e-booki wchodzić nie warto w Polsce, bo nie ten czas i nie to miejsce.

Ale być może ciekawe byłoby progresywne zestawienie danych, tak aby pokazać tendencję ogólną; bo być może jest tak, że rynek "książki papierowej" z roku na rok się kurczy na korzyść rynku książki elektronicznej? Wtedy być może okaże się, że w e-booki wejść warto i należy ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

280
w swoich rozważaniach co do ceny uwzględnijcie proszę parę typowo polskich czynników.

po pierwsze zabawa w legalne e-booki jest horrendalnie opodatkowana.
W cenie jest np. 23% vat
jest 19% cit

dziekujemy nienasycony panstwowy moloch właśnie podniósł cenę naszego produktu o 42% nie licząc kosztów obsługi księgowej etc etc.

nie jest to koniec państwowych opłat. Są też koszta wystawienia, swoje drą firmy od opłat elektronicznych jeśli chcesz płacić np SMS-em.

*

nie lubię gadać o polityce ale w tym kraju głosuje się na złodziei zamiast ich wieszać na latarniach. To sprawia że wszystko jest droższe, wiele rzeczy dotrze z ogromnym opóźnieniem i na mniejszą skalę.

Czytniki e-booków też mogłby być o połowę tańsze gdyby nie cła na elektronikę i inne fikołki...

*

I nie liczcie proszę że amazon wejdzie i będzie fajnie. Oni tu przyszli zarabiać. A skoro można bezkarnie doić tubylców to nie pójdą na wojny cenowe.

*

Zaznaczę: nie jestem przewciwnikiem. To po prostu nie ta dekada.

282
@: "Ale być może ciekawe byłoby progresywne zestawienie danych, tak aby pokazać tendencję ogólną; bo być może jest tak, że rynek "książki papierowej" z roku na rok się kurczy na korzyść rynku książki elektronicznej?"

Z powyższych danych dotyczących rynku wydawniczego w USA jasno wynika, że rynek książki ogólnie wzrósł (o 3 proc.) i równocześnie widać też, że rynek książki elektronicznej nadgryzł papierowy (bo stanowi 6,4 proc w całości). Al mówienie o jakiejś rewolucji jest co najmniej przedwczesne....

Mnie e-booki zaczynają się powoli kojarzyć z telegazetą szumnie reklamowaną kilkanaście lat temu. Miała wyeliminować papier, bo przecież same zalety: wygodnie, w fotelu, pstrykając pilotem, w czasie rzeczywistym zapewniała dostęp do wszelkich informacji. Jakoś nie zastąpiła, choć ileś tam nowych telewizorów kampania pozwoliła sprzedać. Tylko kto teraz na nich korzysta z funkcji telegazety?
Artur
https://www.facebook.com/BoratczukArtur/

283
Andrzej Pilipiuk pisze:po pierwsze zabawa w legalne e-booki jest horrendalnie opodatkowana.
W cenie jest np. 23% vat
jest 19% cit
CIT płacisz od papierowych także i 5 VATu
Różnica wynosi więc tylko 18% czyli ok. 5zł dla papierzaka za 30 dychy
Dalej nie widzę skąd taka cena poza pazernością wydawcy. Tym bardziej że koszt dystrybucji (największy powód płaczu wydawców) = 0, koszt druku = 0 a korekta i redakcja została już odrobiona do papierówki

[ Dodano: Sro 26 Paź, 2011 ]
arturborat pisze:mówienie o jakiejś rewolucji jest co najmniej przedwczesne
Bardziej tę rewolucyjność upatrywałbym w wolności i łatwości publikacji niż w odbiorze ebooka
http://ryszardrychlicki.art.pl

284
Po pierwsze - cena nie może przekroczyć 10 zł za książkę
Ja bym powiedział ~15. Na ponad 400 osobach badałem jak ludzie reagują na e-booka (jak im się go zaserwuje na czytniku). Jeżeli kogoś nie przeraża matematyka, to udało mi się na tej podstawie wyliczyć ile % osób zakupiło by e-booka gdyby jego cena była obniżona o X procent. Wzór ten to
y=100/(1+25.3227*e^(-0.07758*x))
Więc najlepsza cena dla e-booka to <50% ceny papieru. Przy średniej cenie 32,5 czy coś takiego wychodzi 15zł za e-booka, a nie 10 (ale to tylko drobna uwaga).
Wolę najpierw spróbować wydać w wersji papierowej, bo to się chyba bardziej liczy niż ebook.
Tak, z pewnością. Ale lepiej jest nie być wydanym na papierze, czy być wydanym w cyfrze? Wydaje mi się, że dziś często wydać e-booka to czasami to samo, co kiedyś napisać opowiadanie do Fantastyki, czy wygrać jakiś konkurs. Masz szansę, że świat Cię zobaczy.


Że e-booków jest mało? We wrześniu 2010 było ich 3-6 tys., a w listopadzie 2011 już 60 tys. (Dane z wywiadów z Makarenko z Nexto) Ile będzie za rok? Dobre pytanie. znów 10 razy więcej? Czemu nie, skoro w Polsce ludzi z miast, czytających 7+ książek rocznie w wieku 15-55 (określona przeze mnie grupa docelowa) jest około 1 550 000?
@ Szymon Adamus: "Ebooki to przyszłość, do której polscy wydawcy i niestety też niektórzy autorzy nie dojrzeli"
Myślę, że są po prostu realistami twardo stąpającymi po ziemi:))
A może tak samo boją się, jak wypożyczalnie kaset VHS/płyt DVD bały się usług VOD? Bo im ktoś może wykraść rynek? Bo nowe? Bo nie znają? Bo piractwo?

Swoją drogą: najpewniejszym sposobem na zapobiegnięcie piraceniu e-booka jest jego niewydawanie. Gros książek jest niewydanych w wersji elektronicznej, a jest jako piracki e-book. To skoro mleko i tak się rozlało, dlaczego nie wejść na rynek i nie skorzystać z tego, że część tych, którzy dziś piracą kupili by legalnego e-booka (za rozsądną cenę)?
po pierwsze zabawa w legalne e-booki jest horrendalnie opodatkowana.
W cenie jest np. 23% vat
jest 19% cit

dziekujemy nienasycony panstwowy moloch właśnie podniósł cenę naszego produktu o 42% nie licząc kosztów obsługi księgowej etc etc.

nie jest to koniec państwowych opłat. Są też koszta wystawienia, swoje drą firmy od opłat elektronicznych jeśli chcesz płacić np SMS-em.
W cenie papieru CITu nie ma? A przy sprzedaży papieru są inne koszty przychodu?
Jeżeli więc podajesz jak to e-book jest nieopłacalny, to podawaj tylko różnice z papierem.
I owszem, VAT jest wyższy, ale nie ma kosztów druku, składu, a dystrybutor nie musi brać 50%, jak empik, tylko jak dostanie przygotowany tekst, zabierze mniej (może wziąć 50%, ale w tym będzie już redakcja, korekta, itd., czyli tak czy inaczej taniej niż Empik).

Więc masz cenę swojej książki, odejmujesz VAT papierowy (5%), koszty dystrybucji 50%, druku i składu (20%). Zostaje redakcja i korekta (tylko do tego musi być zrobiona tak, żeby dało się z niej wziąć tekst, a nie tylko PDFa) jako 30% ceny netto. Ile marży narzucimy cyfrowemu dystrybutorowi? Ma już tekst, grafiki etc., ale niech zaszaleje - 30%.

x/1,05*0,3*1,3*1,23=0,46x
x-cena książki papierowej


Innymi słowy: możesz jako autor zarabiać tyle samo, a e-book może kosztować 45,69% ceny papieru. Udostępnij swoje książki w wersji elektronicznej w takiej cenie, za 15zł, a zobaczysz, jak Ci podskoczą zarobki z tego tytułu. I kto jak kto, ale Ty z Twoją pozycją na rynku mógłbyś przyjść do wydawnictwa i postawić taki warunek: możecie sprzedawać moje książki jako e-book, ale za tyle a tyle.. Nie mieli by pewnie wyjścia, tylko by na to zgodzili.

Tylko taki e-book musi być porządnie zrobiony, a nie jakiś &*%(# PDF, który wygodnie się czyta tylko na komputerze (czyli nie wygodnie, bo świeci), a porządny MOBI (skoro "Kundle" to 60% Polskich czytników), dodatkowo EPUB i może PDF

Przy tej wartości kosztów i przy wzorze z początku ~57,75% osób było by skłonnych kupić e-booka zamiast papieru. Przy takich cenach ludzie zaczną inwestować 500zł w czytniki, książki będą tańsze, więc ludzie będą czytać więcej (w Stanach po "przesiadce" na e-booka czytały więcej niż papierowych), w efekcie czego Autor zarobi więcej.

[ Dodano: Pią 09 Gru, 2011 ]
@Moderator
Przepraszam, ze jeden post pod drugim. Jeżeli można, to poprosiłbym o doklejenie do powyższego posta. Z góry dziękuję.
/Te 5 minut na edycję zabija./
swoje drą firmy od opłat elektronicznych jeśli chcesz płacić np SMS-em.
Ale nikt nie każe płacić SMSem. Ja sam się dziwię, kto wybiera taki sposób płatności. Toż to zżera połowę płatności!

286
Coś jeszcze mi przyszło do głowy. Wiem, że zaraz na moją głowę wyleje się wiadro pomyj, ale co tam.

Powiedz mi proszę Andrzej*, z jakiego powodu pisarz/dziennikarz miałby mieć możliwość określenia tak wysokich kosztów przychodu? Nie żartuję. Serio pytam. Tylko nie pisz, że "tak było od nie wiadomo kiedy", czy "bo się należy", "bo ciężko je wyliczyć precyzyjnie" czy podobne banialuki, jakie często słyszałem. Wierzę, że Ciebie będzie stać na więcej.

Porównaj się do programisty. Też pisze, tylko w innym języku. I co? Płaci wszystkie podatki, ZUSy, PITy i haracze, a w koszty może sobie wrzucić co de facto najwyżej koszty funkcjonowania biura, czyli telefon, internet, księgowość, artykuły papiernicze, komputer i drukarkę (bo nierzadko do programowania wystarczy zwykły pecet, jaki w niejednym biurze sobie stoi). Może wrzuci auto i benzynę w koszty. I tyle. A nie krzyczy jakoś strasznie, że mu się należy więcej. Toż to już nawet Wojciech Miziarski, redaktor Newsweeka, napisał w niejednym wstępniaku, że jest za zmniejszeniem kosztów uzyskania przychodu dla twórców, jeżeli konsekwentnie podobne odstające od średniej przywileje będą ucięte innym grupom: rolnikom, górnikom, policjantom.

Rozumiem, że się obruszasz, że teraz autorzy będą zarabiali mniej, ale to nie ktoś Was prześladuje i przykręca śrubę, tylko skończył się okres ulgowy (a że każdy się do tej ochrony przyzwyczaił, to inna sprawa).


*Dziwnie tak pisać po imieniu do jednego z ulubionych polskich autorów, ale forum rządzi się swoimi prawami. Swoją drogą gratuluję pomysłu Jakuba Wędrowycza i na fantasy w dzisiejszych czasach. Nie jest to zbyt popularny gatunek (poza "Potterami" i "Zmierzchami", ale to dla młodszych i jakoś poziomu nie trzyma), a szkoda.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron