Dzień dwudziesty siódmy:
Dzisiaj i jutro będę zajęty tłumaczeniem - niestety, jak się ma pracę to czasami trzeba się nią zajmować. W związku z tym wcale nie będę miał ochoty dalej klepać w klawiaturę.
Z powieścią od jakiegoś czasu drepczę w miejscu - od mniej więcej 5-6 dni.
Swój maraton uznaję za zakończony i nie będę już raportował codziennie postępów, gdyż postępy owe mogą być bardzo mizerne.
Tak po prawdzie to głównym celem było ukończenie powieści, co prawie mi się udało - rozpisałem główne wątki, doprowadziłem bohaterów na miejsce wydarzeń, które też całkiem nieźle opisałem.
Pozostał do napisania ostatni rozdział (tak ze 30 stron?) i epilog (1-2 strony). Nie sądzę, by udało się to zrobić w grudniu, a szkoda.
Padłem przed metą, niestety, ale wciąż czołgam się dalej...
A dlaczego chciałem napisać ową powieść teraz? Jedna z głównych przyczyn jest taka, że w styczniu jest rozstrzygnięcie konkursu Literacki Debiut Roku, na który posłałem peirwszy tom. Wiem doskonale, że jeżeli nie wygram tego konkursu (przeczytałem ów pierwszy tom niedawno i cóż... nie wygram), to stracę motywację do pisania na jakiś czas - w porywach do około roku. Dlatego chciałem mieć już "dzieło w stanie surowym", które mógłbym tylko poprawiać i ulepszać w takich marudnych czasach... Cóż, udało się w jakichś 3/4 - nie jest źle.
Z tego miejsca chciałbym podziękować tym, bez których nie udałoby mi się nic napisać... czyli sobie.
Dzięki za współpracę i motywowanie mnie do działania - patrzenie jak inni się męczą i obserwowanie ich triumfów i porażek jest dość motywujące, naprawdę. Chyba ta świadomość, że nie jest się jedynym wojownikiem stającym do boju ze straszliwą Literaturlą pomaga.
Wnioski z maratonu:
1. Da się napisać powieść w miesiąc - trzeba tylko mieć jej plan i zwyciężyć z wewnętrznym leniem, zmotywować się do działania.
2. Życie i obowiązki z nim związane znacząco utrudniają bycie pisarzem, ALE gdyby ich nie było, nie byłoby też o czym pisać. Moj bohater nie mógłby walczyć mieczem, bo ja nie wiedziałbym na czym taka walka polega i jak wygląda (albo, o zgrozo, opisałbym i tak i naraził się na pośmiewisko). W powieści nie pojawiłby się bazyliszek i wilkołak, gdyby nie moje zainteresowania i studia literaturoznawcze (albo, o zgrozo, pojawiłyby się, ale w postaci zniekształconej przez Hollywood). I tak dalej. Słowem, fajnie jest mieć życie.
3. Jestem zmęczony mrocznymi i horrorystycznymi klimatami, w których postacie i tak dostają po łbie, nieważne co robią. Mogą tylko dostać nieco lżej. Muszę napisać coś lekkiego, jakieś radosne fantasy najlepiej...
4. Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Życzę wam, byście przeżyli nadchodzący rok - cała reszta życzeń nie ma sensu, gdyż realizacja waszych marzeń tak naprawdę zależy od was samych.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?