Latest post of the previous page:
Tylko szkoda kasy dla takiej hecy, ale rzeczywiście mogłoby być fajnie.
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Latest post of the previous page:
Tylko szkoda kasy dla takiej hecy, ale rzeczywiście mogłoby być fajnie.Też nabrałam takich podejrzeń jak Adrianna. Względnie recenzent bardzo lubi się dowartościowywać cudzym kosztem... Ta "recenzja" to zbiór inwektyw bez żadnych konkretów, w ten sposób można się wywnętrzać nad dowolnym tekstem.Zaczynam się zastanawiać, czy oni nie odsyłają autorowi kompilacji gotowych zdań na zasadzie "przeczytałem połowę, średnio się podobało, to idzie wersja A1 - koszmar totalny"
Nie cytatami z recenzji tylko cytatami ludzi z tego wątku. Po prostu próbując zaoszczędzić na redaktorach, odwalili taką plamę, że ludzie na uznanym forum pisarskim robią im czarny PR. I być może dzięki temu katamorion będzie ostatnią osobą, która zamówiła u nich "recenzję"?blazenada pisze:Hm. A nie mozna zwyczajnie napisac o tym do wydawnictwa? Grzecznie ale na temat, popierajac sie cytatami z samych recenzji i wykazac, jak niewiele taka (badz co badz droga) recenzja wnosi?
Czy gdyby zamiast Czarnego identyczną usługę oferowało jakieś wydawnictwo związane z fantastyką, wasze reakcję i opinie nie byłyby inne?
Chwileczkę z tym rzucaniem kamieniami. O ile pamiętam to w tym wątku wypowiadały się także osoby, które z tej "usługi" skorzystały i były zadowolone. Były też niezadowolone (w stosunku 2:1*; przy czym ten jeden to jakiś dwupościak), ale nie zmienia to faktu, że opinie są rozbieżne. Rozumiem, że do czego jak do czego, ale do kamienowania chętni znajdą się zawsze, jednak trzeba pamiętać o tym, że NIKT tutaj nie udostępnił pełnej recenzji**. W najlepszym wypadku mieliśmy do czynienia z fragmentami.NIE.
Wysłanie _odpłatnie', i to za słone pieniądze, sążnistej obraźliwej recenzji bez jakichkolwiek konstruktywnych uwag to jest arogancja granicząca z bezczelnością, IMO. Nawet bardzo, bardzo słaby tekst można skrytykować rzeczowo, wytykając błędy, choćby miało się to sprowadzać do zmasakrowania pierwszej strony zdanie po zdaniu.
Gdybym miała pisać recenzję za 400 zł, starałabym się to zrobić tak, żeby autor coś wyniósł z tej usługi, a nie tylko poczucie, że dał się odpłatnie zjechać i zrobić z siebie durnia. Zwłaszcza że da się całkiem konstruktywnie omówić tekst w kilkunastu zdaniach.Myśleliście, że płacicie za ich analizę i wskazówki rozwoju. Tylko że tego już nie nazywa się recenzją.