93
Zaczynam się zastanawiać, czy oni nie odsyłają autorowi kompilacji gotowych zdań na zasadzie "przeczytałem połowę, średnio się podobało, to idzie wersja A1 - koszmar totalny"
Też nabrałam takich podejrzeń jak Adrianna. Względnie recenzent bardzo lubi się dowartościowywać cudzym kosztem... Ta "recenzja" to zbiór inwektyw bez żadnych konkretów, w ten sposób można się wywnętrzać nad dowolnym tekstem.

BTW widywałam recenzje wewnętrzne pisane dla innej oficyny, dużo krótsze (bo nie były pisane z intencją udostępnienia ich kiedykolwiek autorom), i są skonstruowane inaczej. Recenzent nie jest osobą podejmującą ostateczną decyzję, dlatego recenzję rozpoczyna zawsze od króciutkiego streszczenia, o czym dana książka jest. Potem nie marnuje pięciu akapitów na mieszanie autora z błotem, tylko rzeczowo podsumowuje plusy i minusy: ciekawy świat, ale słaby język i brak logiki w akcji. Dobrze prowadzona narracja, ale nieprawdopodobne psychologicznie zachowania bohaterów. W tym stylu. Jeśli coś jest bardzo słabe, to pada "bardzo słabe, zdecydowanie nie do publikacji" i krótkie uzasadnienie.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

94
Hm. A nie mozna zwyczajnie napisac o tym do wydawnictwa? Grzecznie ale na temat, popierajac sie cytatami z samych recenzji i wykazac, jak niewiele taka (badz co badz droga) recenzja wnosi?

95
Można. Tylko nie ma sensu. Wywalą po przeczytaniu pierwszego zdania. Wiesz ile takich maili dostaje wydawnictwo od autorów odrzuconych tekstów?
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

96
blazenada pisze:Hm. A nie mozna zwyczajnie napisac o tym do wydawnictwa? Grzecznie ale na temat, popierajac sie cytatami z samych recenzji i wykazac, jak niewiele taka (badz co badz droga) recenzja wnosi?
Nie cytatami z recenzji tylko cytatami ludzi z tego wątku. Po prostu próbując zaoszczędzić na redaktorach, odwalili taką plamę, że ludzie na uznanym forum pisarskim robią im czarny PR. I być może dzięki temu katamorion będzie ostatnią osobą, która zamówiła u nich "recenzję"?
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

98
Witam!
Dwa miesiące temu poprosiłam o recenzję mojej powieści sensacyjnej i właśnie dzisiaj dostałam odpowiedź. Wydawnictwo nie zdecydowało się na opublikowanie powieści, a w samej recenzji poza pochwałami, było wiele krytycznych uwag. Mimo tego, że dla każdego pisarza jego dzieło wydaje się najlepszym na świecie, zmuszona jestem przyznać, że owa recenzja zawierała słuszne uwagi. Jedno jest pewne. Po przeczytaniu recenzji odniosłam wrażenie, że recenzent przeczytał w całości moje dzieło (wychodzi tego około 400 stron).
Ponadto w recenzji pojawiły się sugestie co zmienić, aby powieścią mogło zainteresować się wydawnictwo.
Do tej pory moja powieść przeczytały dwie osoby ( bardzo pozytywne oceny) oraz recenzent z wydawnictwa. Jeśli ktoś zechciałby ocenić to co napisałam to proszę o kontakt.

99
W dziale Centrum Wzajemnej Pomocy
http://weryfikatorium.pl/forum/viewforum.php?f=114
znajdziesz pomocnych czytaczy.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

100
Te recenzje na życzenie to bardzo fajny pomysł, ale wykonanie chyba kiepskie. Po pierwsze - autor powinien otrzymać opinie dwóch różnych recenzentów, a po drugie - zgodnie z tym co pisze Ignite - recenzja powinna zawierać same konkrety, pisać o słabych i mocnych stronach tekstu (jeśli takowe są). Płacenie prawie czterech stów za ogólniki mija się z celem.

102
Mmhm... Od początku tej dyskusji zastanawiam się nad jednym. Czy gdyby zamiast Czarnego identyczną usługę oferowało jakieś wydawnictwo związane z fantastyką, wasze reakcję i opinie nie byłyby inne? Łagodniejsze i bardziej przychylne?
Opowiadaj. Zachowaj rytm i opowiadaj. Mów o swoich klęskach, niespełnionych marzeniach, pierwszych miłościach, o dniu, kiedy miałeś wszystkiego dość, o tej jedynej, dla której chciałeś się zabić, o tym że nie wszystko ci się udaje. Ja będę słuchał. A potem spiszę historię twojego życia.

103
Czy gdyby zamiast Czarnego identyczną usługę oferowało jakieś wydawnictwo związane z fantastyką, wasze reakcję i opinie nie byłyby inne?

NIE.

Wysłanie _odpłatnie_, i to za słone pieniądze, sążnistej obraźliwej recenzji bez jakichkolwiek konstruktywnych uwag to jest arogancja granicząca z bezczelnością, IMO. Nawet bardzo, bardzo słaby tekst można skrytykować rzeczowo, wytykając błędy, choćby miało się to sprowadzać do zmasakrowania pierwszej strony zdanie po zdaniu.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

104
NIE.

Wysłanie _odpłatnie', i to za słone pieniądze, sążnistej obraźliwej recenzji bez jakichkolwiek konstruktywnych uwag to jest arogancja granicząca z bezczelnością, IMO. Nawet bardzo, bardzo słaby tekst można skrytykować rzeczowo, wytykając błędy, choćby miało się to sprowadzać do zmasakrowania pierwszej strony zdanie po zdaniu.
Chwileczkę z tym rzucaniem kamieniami. O ile pamiętam to w tym wątku wypowiadały się także osoby, które z tej "usługi" skorzystały i były zadowolone. Były też niezadowolone (w stosunku 2:1*; przy czym ten jeden to jakiś dwupościak), ale nie zmienia to faktu, że opinie są rozbieżne. Rozumiem, że do czego jak do czego, ale do kamienowania chętni znajdą się zawsze, jednak trzeba pamiętać o tym, że NIKT tutaj nie udostępnił pełnej recenzji**. W najlepszym wypadku mieliśmy do czynienia z fragmentami.
Jestem przeciwnikiem wszelkiego rodzaju zachowań niedyplomatycznych, tym bardziej niekulturalnych, ale jestem też zwolennikiem zdrowego rozsądku.

Od początku (można sprawdzić) pisałem, że 400 zł za recenzję (sic!) to pieniądze tego niewarte. Bo i cóż może dać recenzja? Tak, recenzja, nie warsztaty, nie porady. Podoba nam się to, czy nie, to tekst "to absolutna grafomania" jest właśnie niczym innym jak recenzją. Wyrazem opinii czytającego i dziele.

Gdyby takie pieniądze dotyczyły korekty, redakcji, to co innego (to tez pisałem).
Wysyłając do Czarnego tekst, płacąc 400 zł wiele osób prawdopodobnie spodziewało się złotych gór. Moim zdaniem: błędnie. I, znów moim zdaniem, stąd wynika to całe rozczarowanie.

Ludzie, którzy to czytają nie mają za zadania być nauczycielami, dyplomatami (choć brak kultury to nieładna rzecz) ani nawet redaktorami. Oni mają wyrazić swoją opinię o tekście - tak napisali, uczciwie, i tak jest. Jeśli ktoś ma talenty w dziedzinie pedagogicznej, to prowadzi warsztaty literackie, tudzież kreatywnego pisania i robi znacznie większą kasę niż te 400 zł.

Kupiliście kota w worku i teraz się dziwicie, że kot Wam się nie podoba. Żal mi zwłaszcza tych, dla których te cztery stówy były szczególnym wyrzeczeniem (bo np. dla studenta to spore pieniądze), ale najwyraźniej taka jest cena za bycie sprowadzonym na ziemię. Dorzucisz dwie stówy i masz 24 godziny kursu kreatywnego pisania (wziąłem pierwszy z brzegu). Nie wiem, czy to kogokolwiek, czegokolwiek nauczy, ale przynajmniej tam możesz sprawdzić z kim będziesz rozmawiał, a swoim krytykom patrzeć w oczy i wymieniać argumenty.


*Przy czym fragment zamieszczony na forum przez jedną z osób, które dostały od Czarnego po tyłku również był krytykowany. Nie jako absolutna grafomania oczywiście, ale jako tekst mający wiele niedoróbek.
*Co mnie trochę dziwi. Bo i co to za problem?

[ Dodano: Sro 11 Kwi, 2012 ]
Brakuje puenty:

Zapłaciliście 400 zł za przeczytanie swoich dzieł. Myśleliście, że płacicie za ich analizę i wskazówki rozwoju.
Tylko że tego już nie nazywa się recenzją.

Wszyscy mają nauczkę na przyszłość, żeby być ostrożniejszymi przy takich pomysłach.
A fakt faktem, że Czarne publikuje też świetne teksty (dziś skończyłem czytać Miedziankę Filipa Springera), więc to nie tak, że pracują tam idioci.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

105
Tadek, ja się odniosłam do konkretnej recenzji - tej, której fragmenty cytowała katamorion:

"(...) to rzecz nad wyraz nieudana, źle napisana, pretensjonalna i grafomańska w niemal każdym ze swoich przejawów. (...)
Powieść (...) jest po brzegi wypełniona dowcipami, które nie śmieszą, żenującymi żartami i trywialnymi chwytami literackimi (...)
(...) napisane jest nieporadnym i grafomańskim stylem, w którym nie znać w ogóle świadomości pisarskiej i konsekwencji w posługiwaniu się różnymi rejestrami języka. (...) za każdym razem mamy do czynienia z tym samym pretensjonalnym i niskich lotów stylem, zestawem słów i ograniczonym polem metafor.
Słabością (...) jest także jego fabuła, a konkretnie rzecz ujmując – całkowita niewiarygodność tej fabuły, która tak naprawdę stanowi kosmiczne nagromadzenie piramidalnych absurdów.(...)

Niekonstruktywnie, arogancko, bez wskazania konkretnych błędów (chyba że katamorion wycięła odnośne fragmenty...?), styl recenzji budzi we mnie podejrzenia (może mylne), że wysłano szablon.
Myśleliście, że płacicie za ich analizę i wskazówki rozwoju. Tylko że tego już nie nazywa się recenzją.
Gdybym miała pisać recenzję za 400 zł, starałabym się to zrobić tak, żeby autor coś wyniósł z tej usługi, a nie tylko poczucie, że dał się odpłatnie zjechać i zrobić z siebie durnia. Zwłaszcza że da się całkiem konstruktywnie omówić tekst w kilkunastu zdaniach.

Co do proporcji 2:1, być może recenzuje więcej niż jeden recenzent i zależy, na kogo się trafi.

A że wszyscy mają nauczkę – to fakt. BTW redakcja powieści kosztuje trochę więcej niż 400 zł, chyba że mówimy o bardzo krótkiej powieści.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

106
Jeśli poważne wydawnictwo zabiera się za działalność usługową, to powinno to robić to na odpowiednim poziomie. Wypisywanie ogólników i kasowanie za to 4 stów po prostu nie przystoi.

Wróć do „Wydawnictwa”