17
Andrzej Pilipiuk pisze:może ale wtedy nie powstałoby 75% literatury
większość dzieł tzw wiekopomnych - nie ma zbyt wiele wspólnego w odbiorze z założeniami autora. Interpretacja jest potęgą. Nadinterpretacja jeszcze większą. Jak choćby Tolkien dla dzieci kwiatów w latach 60tych. Albo biblia. Więc jeśli ktoś siada do pisania z założeniem, że zbawi świat - to mu będzie pod górkę... Tak mi się wydaje, że świat zbawia się przez przypadek, niechcący, często nawet wbrew własnej woli. ;)
Andrzej Pilipiuk pisze:hmm... po mojemu reguły też trzeba znać.
po debiutancie nie oczekuje się idealnie skomponowanej fabuły, tylko świeżości, której nam starym prykom, brakuje. Zaczynanie więc od szkoły pisarskiej jest dla mnie zabijaniem inwencji. A reguł to się jeszcze nauczy. :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

19
dla mnie problem podejścia "warsztatowego" jest taki, że jedynym jego efektem jest dyskusja typu - jak pisać jak nie mam weny - która zresztą toczy się równolegle i od której włosy się na głowie jeżą. Jak się nie ma weny - to się kurna uprawia informatykę :)
Więc najpierw czytanie, potem pisanie, potem dyskutowanie choćby na forum. ale dyskutowanie o tym, co już się klepnęło a nie cierpiętnicze poszukiwanie tematu, który powali na kolana i spuści desz mamony.
Nie mam nic przeciwko kilku celnym poradom bardziej doświadczonych autorów na temat już napisanego tekstu, ale nie odwracajmy kota dupą - chyba, że naszym wymarzonym zawodem jest ghost writer...
Trzeba po prostu zachować jakąś uczciwość w tym, co się pisze.
http://ryszardrychlicki.art.pl
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”