Ann 17 - fragment

1
To fragmęt ksiazki która własnie zaczełam pisac jest któaś z kolei w przeciwienstwie do poprzednich dosc wypieszczona, myslicie, że mogę ja kontynułowac jako sobona czy moze do jakiejs inej historii wsłaczyć jako częśc?



------------------------------------



Maciej szedł szarym rankiem ulicą. Ręce miał schowane w kieszeniach spodni, głowę nieznacznie pochyloną w dół. Wiatr wiał prosto na niego, a zwiędłe liście tańczyły u jego stóp. Poczuł chłód i mocniej wtulił się w czarną dżinsową kurtkę. Miał dwadzieścia cztery lata. Był naprawdę ślicznym młodym mężczyzną o przyjaźnie wyglądającej twarzy i fajnej szczupłej sylwetce. Miał wiecznie uśmiechnięte niebieskie oczy, były podłużne i usadowione blisko siebie. Pomiędzy nimi mieścił się prosty nos i niżej nawet wyżywające ciemnoczerwone usta, które wyjątkowo mu pasowały, zaraz pod nimi był mały dołeczek w prostokątnym podbródku. To wszystko osadzone na nie za chudej owalnej twarzy i dodatkowo uatrakcyjnione krótkimi blond włosami. Ale to nie wyłącznie wygląd sprawiał, że przyciągał do siebie kobiety. To coś znajdowało się w ni samym. Urok osobisty pomieszany z delikatnością artysty i niewinnością małego promiennego chłopca. Chociaż jego skóra stała się lekko pobladła w skutek coraz krótszej dawki snu, a oczy były zaczerwienione jakby płakał nie sprawiło nie uczyniło go miej przystojnym. Nie zdziwiłoby go też gdyby kiedyś przyłapał się na płaczu. W ostatnich trzech latach dowiedział się o rzeczach, które normalnego człowieka wprowadziłyby w głębokie schizy cudem chyba jeszcze trzymał się przy życiu. Na samym początku nie mógł w to w ogóle uwierzyć. Wrócił biegiem do swojego wynajmowanego mieszkania, położył się do łóżka i kompletnie zalał wódką, a potem uprawiał seks z siedemnastolatką, która w rzeczywistości była nieśmiertelną wampirzycą. Kiedy rano obudził się z potwornym kacem wyglądał sto razy gorzej niż teraz. Był prawie niebieski z maleńkimi podkrążonymi oczyma, rozczochranymi włosami i kolejna butelka w ręce. Jego dziewczyna przyszła po resztę swoich rzeczy i widząc go zaczęła coś mówić o tym, że jak to on nie może bez niej żyć, chociaż dzień wcześniej przyłapał ją z innym facetem i wyrzucił ich ubrania za drzwi, a potem ją nagą za nimi zostawił. O mało nie zarobił w oko z pieści, ale za jej chłoptasiem, który kurczowo starał się zakrywać rękoma też zdążył już zatrzasnąć drzwi.

Tak praktycznie to Andżelika miała jednak trochę racji. Z tych tłumaczeń, które zrozumiał Maciej, kiedy ją przyłapał. Poza tym, że najpierw wściekł się jak nigdy przedtem i domagał wyjaśnień, na które dziewczyna tylko coś tam bąkała sobie pod nosem, aż w końcu wykrztusiła:

- Maciej… odchodzę od ciebie – widząc zdumienie chłopaka zrobiła się trochę pewniejsza siebie z ledwie widocznym zadowoleniem i nieukrywana kokieteryjną pogardą ciągnęła swoją wymowę dalej. – Nie pasujemy do siebie. Chyba to rozumiesz? Ty się uczysz, a ja… lubię się bawić. Korzystam z życia i chcę dawać jak najwięcej. Rozumiesz, że przy tobie to niemożliwe i ostatnie trzy miesiące…

Maciej słuchał tego z rozdziawionymi ustami, spojrzeniem bez przerwy krążącym gdzieś dookoła i wręcz rozśmieszonym beznadziejnymi w sytuacji tłumaczeniami.

- Kurwa chyba rozumiem! – przerwał jej niezwykle spokojnie swoim uroczym chłopięcym głosem, ale zaraz zmienił ton i przyprawił Andżelikę o dreszcze – Ty myślisz, że możesz sobie rozbić co zechcesz bo tatuś ci za to wszystko zapłaci?! Tak rozumiesz czy nie!? – wrzasnął i z całej siły trzasnął o ścianę bukietem herbacianych róż, które dla niej przyniósł.

- Maciej…!

Dziewczyna wstała chcąc jakoś zapanować nad sytuacja, ale chłopak nie dopuszczał jej do słowa.

- Nie, ja rozumiem wszystko. – mówił szybko zabierając jej ubrania z podłogi i szafek. – Po prostu… bawiłaś się mną i wiesz co? Miałaś rację nie pasujemy do siebie księżniczko!

Na próżno starała się przywrócić go do porządku tłumacząc z fałszywym uśmieszkiem i psim spojrzeniem. Stanął przy drzwiach, rozpostarł szeroko ramiona, kąciki jego ust momentalnie snuły się do góry.

- Nie zrobisz tego! – powiedziała Andżelika widząc co zamierza.

- Założymy się? – to było ostatnie zdanie jakie do niej powiedział z czego był bardzo zadowolony. Już od dawna miał ochotę to zrobić, znaczy wyrzucić ja razem z rzeczami ale brakowało mu odwagi. Nawet się cieszył, że ona to zrobiła, ale miesiąc poniżania poprzez lepienie się do wszystkich facetów barze nie był najprzyjemniejszy. W nim dosłownie się gotowało, a Andżelika i tak zawsze wszystko tak przekręciła, że w nocy leżeli we własnych ramionach. Był głupi naprawdę.

2
Ann co by Ci tu napisac ...



Opisy masz naprawde swietne, aczkolwiek troche denerwuja tak na poczatku. Nie zaciekawilam sie nimi az tak, zeby czytac dalej. Obudzilam sie dopiero przy seksie z 17 ;-)



Ogolnie czyta sie tak srednio latwo, srednio ciekawie (na poczatku, potem jest lepiej), lecz niestety mnie to nie przekonuje. Przynajmniej na razie. Historia dziwna i taka hmm ... banalna (no procz Wampirow). Pisz dalej.



PS: Zarejstruj sie :-)

5
Na wstępie zaznaczam, że ten komentarz czytasz na własną odpowiedzialność Ann_17.



Pierwsze co zauważyłam to literówki, błędy ortograficzne itp. - wiem jestem na tym punkcie trochę przewrażliwiona.

Po drugie razi mnie opis wsadzony na sam początek, czasem dobrze jest zostawić sobię 'trochę bohatera" na później.

Cała rozmowa Andżeliki i Macieja jest napisana bardzo chaotycznie co obniża całokształt pracy.

Fragment z wampirzycą wsadzony tak ni z tego, ni z owego jest dobijający, choć troszkę zachęca czytelnika do czytania.

Zgadzam się z Mantą, iż historia banalna.

Uwiera mnie też stylistkyka zdań....





No ale gdybyś przeczytała to jeszcze tak ze dwa razy, poprawiła błędy i naprawdę "dopieściła" coś by z tego wyszło...

Więc mimo mojego ujemnego komentarza zachęcam Cię, żebyś pisała dalej, bo jest jakaś szansa, że coś z tego wyjdzie.

Tylko na Bogów, proszę przeczytaj to sobie jeszcze raz...



Pozdrawiam I.I.
"Gdy zdusze dybucze obdziera ze skóry

Nie dla niego usta twe , lecz wilcze pazury.

Kiedy zdusze dybucze ciało jego włóczy.

Nie dla niego usta Twe, ale dzioby krucze. "





Na dłuugich wakacjach. Adios. :D

6
Hmm tak przejrzałam raz jeszcze i fakycznie robię sporo błędów ale musicie mi to wybaczyć, poza tym ,że jestem dysfunktykiem to kiedy po prostu mam pomysł na cos piszę szybko i bez zastanowienia aby nie uciekła mi myśl, a ten fragmet wyzej to jedna ze scen dużej ksiazki na którą wpadł mi pomysł a nie opowiadania. Czasami po prostu zapominam, że sa osoby poboczne, które czytając ogólnie raczej nie czytają w myslach i nie mają tej samej wizji co ja jesli sie im tegodokładnie nie przedstawi. Mogę wstawic tutaj ciag dalszy bo to nie całosć tej sceny. Ale z góry mówię ,ze również może zawierać błędy bo poprawianiem i kilkutygodniowym siedzeniem nad ksiażką zajmuję siedopiero po jej ukonczeniu.

7
To, że coś się napisze to gdzieś tak 75% pracy nad tekstem. MUSISZ przeczytać jeszcze raz, poprawić interpunkcję, ortografię, zmienić to co jest niejasne, ewentualnie dodać cos nowego co Ci przyszło do głowy bądź usunąć to co się przestało podobać. Pisz odrazu jeśli boisz się, że pomysł ucieknie, ale na Boga - poprawiaj to potem! Wrzuć dalszą część, ale już PO korekcie.
[img]http://runmania.com/f/a77c6d394b43ef1fb846d372d7693f5d.gif[/img]



"Do pewnych spraw dobrze jest mieć dystans. Najlepiej długi"

8
Od biedy - jeśli nie masz czasu/nerwów/ nie chce Ci się sprawdzać- jest taki ktoś jak beta. Przed opublikowaniem daj to po prostu komuś do sprawdzenia, bo niepoprawiony tekst męczy oko.

Była bym "happy" jeśli wstawiłabyś tu dalszy ciag tego fragmentu ale tak jak powiedział IMQ po korekcie...



Pozdr. I.I.
"Gdy zdusze dybucze obdziera ze skóry

Nie dla niego usta twe , lecz wilcze pazury.

Kiedy zdusze dybucze ciało jego włóczy.

Nie dla niego usta Twe, ale dzioby krucze. "





Na dłuugich wakacjach. Adios. :D

9
O.k. skoro chcecie poprawione kawałki to moze spodoba wam sie ten krótki fragmęci, ksiazki, która niedługo przejdzie przez biórko redaktorskie i mam nadzieję zostanie przyjęta pozytywnie.





Monika śniła. śniła o ojcu. Szczupłym mężczyźnie o mahoniowych włosach ściętych jak u małego chłopca i przytłumionych zielonych oczach, takich jak jej. Widziała stojącego na nasłonecznionej łące pełnej kwiatów jak przez mgłę. Ubrany był w białą koszulę i luźne białe spodnie. – Uśmiechał się. Ręce miał wsunięte w kieszenie, a włosy rozwiane i wyglądał dokładnie tak, jak gdy jeszcze żył. Dokładnie takim zapamiętała go Monika, jednak nie śniła o nim już od wielu lat i od dawna nie myślała.

Stali na tej łące oboje. Tak jakby byli w Niebie. Jakby ona przyszła do niego bo to był już jej czas. Miała na sobie białą szatę i sama była jak z mgły. Otaczało ją światło i ciepło i czasami słyszała czyjś śmiech, ale to nie ona się śmiała i nie ojciec. On tylko się uśmiechał co jakiś czas spoglądając w niebo.

Czy ona naprawdę umarła, czy to był tylko sen? Przecież ojciec zginął kiedy miała jedenaście lat w wypadku. Potrącił go kierowca, krótko po wydaniu Sługi Cieni. A ona? Co ona robiła? Jak umarła?

- Nie myśl o tym Moniko – powiedział do niej ojciec. – Spójrz w niebo.

- Po co tato? – spytała. Popatrzył na nią ciepło. Powtórzył:

- Spójrz w niebo.

Spojrzała. Było czarne, nie błękitne, czarne niczym noc. W tym samym momencie obudziła się.

11
No, takie coś to ja rozumiem.

Stylistyka zdań o wiele lepsza, błędów raczej nie ma i co najważniejsze zasiewa ziarnko ciekawości....;)

Mam pytanie- jeśli można- od jak dawna piszesz książki/ opowiadania?

Tak z czystej ciekawości pytam.





P.S. trzymam kciuki za ciebie i ksiażkę, żeby została przyjęta przez redaktora pozytywnie.
"Gdy zdusze dybucze obdziera ze skóry

Nie dla niego usta twe , lecz wilcze pazury.

Kiedy zdusze dybucze ciało jego włóczy.

Nie dla niego usta Twe, ale dzioby krucze. "





Na dłuugich wakacjach. Adios. :D

12
Ja? Zaczęłam pisać w wieku 11 lat bajki potem miałam przerwę i od pierwszej gimnazjum zaćżełam pisać ksiązki. Aż do teraz.

13
Ann



Osobiscie nie czepiam sie literowek i tympodobnych (tudzież błedów ortograficznych), ponieważ sam je robie, a z wlasnego przekonania nie poprawiam do czasu kiedy nie skoncze w calosci tego co pisze, wiec w

przeczytanym fragmęcie nie szukalem takowych.



Jednak to co zobaczylem nie przypadlo mi do gustyu i postaram sie to uzasadnic.



Pierwsza linijka ukula w oczy stylistycznie, i czytajac na glos wyszedl mi "stól z powyłamywanymi nogami" ( cyt. "Maciej szedł szarym rankiem ulicą."). To sie gryzie.



Po drugie, kolokwializm, o ile w dialogach jest konieczny, aby uczynic je wiarygodnymi, to w narracji autora wypada zle, i tak, twoje "Schizy", to raczej osobisty odbior autora, niz czlowieka prowadzacego narracje. Takie wtracenie nie jest wskazane....



Poza tym, tworzysz obraz wpsanialego faceta, doslownie ideała, a tu nagle ten ideał o ktorym przeczytalem klnie w naturalnym dla siebie jezyku, wprost do kobiety.. hmm cos sie tutaj kłóci



Ostatnia sprawa, wątek fabularny. Otoz nie wiem czy jest to poczatek jakiegos dzialu, calej ksiazki, ale nie wiele z niego jak dla mnie wynika, poza tym, ze jest jakas tam para ktora ze soba konczy. Czy dalo by sie wstawic jakis wiekszy kawalek?
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

14
Kiedy czytam wasze wypowiedzi, ogarnia mnie zgroza. Jeśli tacy ludzie wydają, czy też chcą wydawać, książki, to chyba nadchodzi zmierzch literatury. "Fragmęt"? Cóż to jest "fragmęt"?! "Ukuła"? Chyba "ukłuła"! "Dosłownie ideała"?! Ideału! Nie będę wypisać więcej takich przykładów, bo to przykre. Literówki literówkami, ale dla piszącego to wstyd nie znać własnego języka, nie umieć się nim posługiwać, a co gorsza - to HAńBA nie przejmować się takim stanem rzeczy, po prostu przyjmować go do wiadomości. Myślicie, że od wszystkiego jest stado korektorów? Przecież tekstów z tak rażącymi błędami nie da się czytać, bo ręce opadają i człowiek ma ochotę zacząć walić głową w ścianę. Błędy - literówki, złe użycie wyrazów, ortografia i przede wszystkim interpunkcja - zniechęcają każdego potencjalnego czytelnika do zagłębiania się w fabułę. Jak można zainteresować się bohaterami, pomysłem czy opisem, kiedy w oczy kłują te wszystkie zbrodnie? Zanim zaczniecie cokolwiek pisać, zapoznajcie się z językiem polskim... albo przynajmniej używajcie Worda do poprawy błędów. To śmieszne, kiedy "pisarz" nie umie pisać.

15
Chciałbym Ci zwrócić uwagę na jedną rzecz: Nie masz tu nikogo kto by się obwoływał tytułem "wielkiego pisarza" etc. Sa tu osoby które się UCZą pisać, uczą JAK pisać.... Więc według Ciebie jak ktoś robi błędy to nie wart jest pisania i mimo, że tworzy dobre teksty powinien przestać pisać? może w ten sposób nauczy sie właśnie wykrywać swoje błędy, może ma znajonmych którzy mu w tym pomogą? Post Twój pozostawił u mnie mieszane uczucia co do Twojej osoby....
[img]http://runmania.com/f/a77c6d394b43ef1fb846d372d7693f5d.gif[/img]



"Do pewnych spraw dobrze jest mieć dystans. Najlepiej długi"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”