Witam wszystkich! Piszę od niedawna i nie mogę powiedzieć, że moje pomysły zaowocowały ogromem literatury prima sort, ale pomogły mi ruszyć z miejsca i praktycznie nie ma dnia, żebym czegoś nie napisała - a to fragmentu opowiadania, a to dalszego ciągu powieści, a to jakiejś bzdetnej miniaturki. Sztuczki podpatrzone na kursach pisarskich i w różnych artykułach nt. twórczego pisania, więc może wam już znane. Jedziemy:
-
"trzy słowa" - bierzemy w łapki słownik, losujemy trzy słowa (im bardziej od siebie oderwane, tym lepiej, ale zdajmy się na przypadek) i piszemy historyjkę z wykorzystaniem naszych trzech słówek, utwór dowolnej długości. Nawet, jeżeli takie losowanie nie podsunie pomysłu na porządny kawałek prozy, to pozwala się zrelaksować i rozruszać wyobraźnię. A ile zabawy!
-
wiadomości - nie od dziś wiadomo, że życie pisze najlepsze scenariusze. Wiadomości obfitują w takie makabry i absurdy, że autorzy horrorów, thrilerów i groteski mogą czerpać pełnymi garściami; ostatnio np. podziałał na moją wyobraźnię krótasek o wycieku danych użytkowników serwisu pornograficznego...
-
sny - mam w szafce nocnej pamiętnik, a którym zapisuję wszystkie sny, choćby nawet wydawały się mało interesujące, może się trafić coś ciekawego
O tym, że warto mieć przy sobie notes i notować wszystko, co nas inspiruje, choćby to była rozlana kawa, nie muszę chyba w tym gronie mówić?
Czy pomysł jest drugorzędny... Chyba kwestia gustu. Są książki, które świetnie się sprzedają, chociaż nie opowiadają żadnej konkretnej historii, ale ludzie chcą je czytać dla innych walorów, choćby trafności opisu społeczeństwa, w którym zyją bohaterowie, ciekawego języka, rysu satyrycznego itp. Gdyby było inaczej, literatura faktu by się nie sprzedawała. Śmiem twierdzić, że pomysł i realizacja są jednakowo ważne. Wiele razy zdarzało mi się trafiać na powieść lub film, które opowiadały ciekawą historię, ale realizacja sprawiała, że chciałam bić twórców kandelabrem po łbach.
Życzę wszystkim dobrych pomysłów i wytrwałości w realizacji
