16

Latest post of the previous page:

Ja natomiast jak siadam do pisania, nie muszę się rozpędzać. Kiedyś próbowałam pisać pamiętnik, albo rozpamiętywać moje osobiste rozterki i przedstawiać je samej sobie na papierze, niestety nie potrafię. Totalna niezdolność autoterapii :) Gdy zasiądę wreszcie pisać, to się nie mogę oderwać. Pędzę, pisze jakieś osim stron po czym wszystko mija i wiem, że tego dnia niczego sensownego już nie wstukam. Z nauka mam podobnie :)

17
Dlatego uważam, że nie należy tracić czasu na szukanie superpomysłów, tylko przetwarzać już istniejące - wg mnie każda scena i wątek (nawet te najbardziej oklepane), mają nieskończoną ilość zakończeń.

przetwarzać już istniejące? dobre :) a potrafisz przetworzyć daną scenę na swój własny twór? Jeśli tak to żeś geniusz :D Przypuśćmy, udaję ci się przetworzyć, ale czy to nie będzie podobne do danego fragmentu? Jeżeli nie, to spoko.

przetworzyć - jeszcze tego nie potrafię, może się za z czasem nauczę :P

Loony - Generalnie z pisaniem to trochę jak z rozpędzającym się pociągiem, takie mam wrażenie.

To byś musiał widzieć jak mój pociąg się rozpędza, bardzo powoli, wręcz mozolnie ... Bardziej przypomina mi to strasznie skomplikowaną procedurę w moim przypadku.

18
@up, jest coś takiego, jak przycisk "Cytuj" ;)
karol a pisze:przetwarzać już istniejące? dobre :) a potrafisz przetworzyć daną scenę na swój własny twór? Jeśli tak to żeś geniusz :D Przypuśćmy, udaję ci się przetworzyć, ale czy to nie będzie podobne do danego fragmentu? Jeżeli nie, to spoko.
nie musi być niepodobne. Może być podobne, ale tak, że to łudzące podopobieństwo będzie złudne, bo wszyscy będą oczekiwać zakończenia, które znają, i że po elemencie A, nastąpi element B --> a tam na przykład będzie odwrotnie, inaczej, nastąpi pewna subwersja, reintepretacja. Tak że zakończy się to w sposób absurdalny, biorąc pod uwagę pierwotny kontekst. Tzn. chodzi o to, że żeby coś napisać wzorując się, ale w taki sposób, żeby to, co napiszemy, ta "scena", była umieszczona w takim kontekście, że ciężko byłoby wsadzić tę naszą "scenę" z powrotem do oryginału. Sorry, jeśli trochę mącę, ale trudno mi to jakoś jasno przedstawić.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

20
aaaa.... Dzieciaki drogie. Mamy parę rodzajów opowiadań:

a) odgrzewane kotlety - pokazujemy starą historię na nowo (czerwony kapturek ma babcię zoofilkę która z wilkiem...)

b) cros-owery czyli hybrydy - mieszamy gatunki - Czerwony kapturek nekromanta szczuje na wilka zombie babci.

c) pomysły oryginalne

punkt "a" ma swój urok. Pare razy wyważano już otwarte drzwi z mniejszym lub większym wdziękiem. doskonale zrobila to A.Hałas w opowiadaniu "Córka sztukmistrza" (najnowszy numer SF). Historia wydawało by się starta jak stara podeszwa. Nawet paru polaków na różne sposoby się z tym tematem zmierzyło. Ale została opowiedziana na nowo i to tak że czapki z głów!

Punkt "b" świetnie się nadaje by robić sobie totalne jaja z tekstu i czytelnika. Stosowałem to często (tak ze 70 razy) w wędrowyczu - aż czytelnicy dostali totalnego kaca...

Punkt "c" wymaga od wasz szukania własnej drogi. To najtrudniejsze, pewnie się nie uda - ale efekty mogą być olśniewające.

21
Najgorsze, jeśli wydaje nam się, że piszemy rodzaj c), a wychodzi zwykłe a). A właściwe "pokazujemy starą historię" i tyle - bez "na nowo".

22
Punkt "c" wymaga od wasz szukania własnej drogi. To najtrudniejsze, pewnie się nie uda - ale efekty mogą być olśniewające.
Jest wola, to i sposób się znajdzie.

23
Witam wszystkich! Piszę od niedawna i nie mogę powiedzieć, że moje pomysły zaowocowały ogromem literatury prima sort, ale pomogły mi ruszyć z miejsca i praktycznie nie ma dnia, żebym czegoś nie napisała - a to fragmentu opowiadania, a to dalszego ciągu powieści, a to jakiejś bzdetnej miniaturki. Sztuczki podpatrzone na kursach pisarskich i w różnych artykułach nt. twórczego pisania, więc może wam już znane. Jedziemy:
- "trzy słowa" - bierzemy w łapki słownik, losujemy trzy słowa (im bardziej od siebie oderwane, tym lepiej, ale zdajmy się na przypadek) i piszemy historyjkę z wykorzystaniem naszych trzech słówek, utwór dowolnej długości. Nawet, jeżeli takie losowanie nie podsunie pomysłu na porządny kawałek prozy, to pozwala się zrelaksować i rozruszać wyobraźnię. A ile zabawy!
- wiadomości - nie od dziś wiadomo, że życie pisze najlepsze scenariusze. Wiadomości obfitują w takie makabry i absurdy, że autorzy horrorów, thrilerów i groteski mogą czerpać pełnymi garściami; ostatnio np. podziałał na moją wyobraźnię krótasek o wycieku danych użytkowników serwisu pornograficznego...
- sny - mam w szafce nocnej pamiętnik, a którym zapisuję wszystkie sny, choćby nawet wydawały się mało interesujące, może się trafić coś ciekawego

O tym, że warto mieć przy sobie notes i notować wszystko, co nas inspiruje, choćby to była rozlana kawa, nie muszę chyba w tym gronie mówić? ;)

Czy pomysł jest drugorzędny... Chyba kwestia gustu. Są książki, które świetnie się sprzedają, chociaż nie opowiadają żadnej konkretnej historii, ale ludzie chcą je czytać dla innych walorów, choćby trafności opisu społeczeństwa, w którym zyją bohaterowie, ciekawego języka, rysu satyrycznego itp. Gdyby było inaczej, literatura faktu by się nie sprzedawała. Śmiem twierdzić, że pomysł i realizacja są jednakowo ważne. Wiele razy zdarzało mi się trafiać na powieść lub film, które opowiadały ciekawą historię, ale realizacja sprawiała, że chciałam bić twórców kandelabrem po łbach.

Życzę wszystkim dobrych pomysłów i wytrwałości w realizacji :)

24
Niektórzy prefeją używki, ale to żadna opcja :P
A tak na poważnie - gdy weny brak, możesz zacząć jej szukać, ale nie jestem w stanie zagwarantować Ci sukcesu. Gdy weny brak, pisz, aby ćwiczyć. Albo czytaj, jak wolisz. Mnie na początku zalecano ciągłą pracę nad warsztatem, aż w końcu uwierzyłem, że pisać trzeba bez przerwy. Dziś uważam, że jeżeli czujesz się zmęczony bezcelowym skrobaniem, odstaw je na parę dni/tygodni/miesięcy. To Cię odświeży jako autora.

25
reinemargot pisze: - wiadomości - nie od dziś wiadomo, że życie pisze najlepsze scenariusze. Wiadomości obfitują w takie makabry i absurdy, że autorzy horrorów, thrilerów i groteski mogą czerpać pełnymi garściami;
tylko najlepiej weźcie do tego gazetę sprzed 50 lat.

*

weźmy przypadek B.Jaxy Ronikiera. gdyby nie tragiczne okoliczności - ubaw byłby po pachy.

trzeciorzędny literat z kuku na muniu pisywał powieścidła w których z reguły zwyciężało zło a negatywni bohaterowie targani potężnymi namiętnościami po trupach osiągali swe cele...

autor nie poprzestał na tych chorych rojeniach - postanowił wcielić je w czyn. Zamordował nastoletniego brata swojej żony by wyeliminować konkurencję do spadku.

Tylko że życie to nie powieść i ku jego ogromnemu zdumieniu carska policja błyskawicznie rozgryzła sprawę i go aresztowała.

W sądzie odgrywał istną komedię. Ze szwagra próbował zrobić maniaka seksualnego i sugerował że zarżnęła go starsza wiekiem kobieta której chłopak służył za seksualna zabawkę. Gdy koledzy klasowi swoimi zeznaniami obalili tezę Ronikier zaczął udawać wariata.

Wypuszczony z mamra bodaj przez bolszewików tukł się torchę o rewolucyjnej Rosji a potem wrócił do Polski, gdzie go ku jego ogromnemu zdumieniu zwinęli i wsadzili by odsiedział brakujące do końca wyroku bodaj siedem lat (był przekonany że w wolnej Polsce carskimi wyrokami można się podetrzeć a tu niespodzianka...)

Mamy zatem wspaniała postać na bohatera powieści. Literat który uwierzył w wizję świata przez siebie lansowaną i którego rzeczywistość sprowadziła dwa razy brutalnie do parteru...

27
Andrzej Pilipiuk pisze:Mamy zatem wspaniała postać na bohatera powieści. Literat który uwierzył w wizję świata przez siebie lansowaną i którego rzeczywistość sprowadziła dwa razy brutalnie do parteru...
Fascynujące. Wreszcie coś nietuzinkowego! :D

28
Wena, wena... bardziej przemawia do mnie inspiracja. Pewnie dlatego, że gdzieś dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za wieloma wieżowcami przeczytałam, że dobry pisarz nie ma weny - dobry pisarz pisze zawsze i zawsze pisze dobrze. Być może jest w tym jakaś prawda, nie jestem na tyle kompetentna, by to ocenić.
Inspiracje czają się wszędzie - za oknem, w drugim człowieku, w lodówce... trzeba tylko je wychwycić. Kiedyś poczułam taki impuls przy zwykłym świątecznym obrazku znalezionym chyba na Kwejku. Trzyma mnie do tej pory. :)
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." - Margarita Laux-Antille

29
szatynka95 pisze:dobry pisarz nie ma weny - dobry pisarz pisze zawsze i zawsze pisze dobrze.
Wierz mi, to nie jest prawda. Pisarze z jakimi korespondowałem, chatowałem, choćby i tu na forum, zaprzeczyli temu mitowi. Każdemu pisarzowi, nawet najwybitniejszemu, zdarzają się gnioty, momentami ich teksty mogą być słabsze. Autorzy nie piszą zawsze tak samo najlepiej, jak umieją. I często nawet się do tego nie przyznają, odkładając je "do szuflady", lub całkiem zmieniając, poprawiając, by reprezentowały pewny poziom. Najlepiej Ci to jednak wyjaśni, szatynko, któryś z piszących na tym forum autorów.

30
Preissenberg dziękuję za opinię. Jak sama wcześniej wskazałam być może w tym stwierdzeniu, albo nawet w tym banale jest jakaś prawda. Zdarzają się gnioty mówisz - ano zdarzają. Tak było, jest i będzie, nie neguję tego. Jednakże to krótkie zdanko w pewnym sensie motywuje mnie do działania: jeśli chciałabym być dobrą pisarką, to powinnam pisać w każdym możliwym momencie, dodatkowo powinnam to robić dobrze - co jak wspomniałeś nie zawsze się udaje. Ale motywacja jest? Teoretycznie jest, bo w praktyce ciągle mi jej brakuje. Zawsze jednak lepsza taka niby-motywacja niż jej całkowity brak.
Co do piszących na tym forum autorów - czytam ich posty z zainteresowaniem ;). Na razie mi to wystarczy, nie będę zawracać im głowy głupotami.
Jeszcze raz dziękuję za Twoją wypowiedź - przyda mi się :). Pozdrawiam i wesołych świąt wszystkim!
"Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę. Wierz mi, malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się." - Margarita Laux-Antille

31
Zgadzam się z Preissenbergiem.
Szatynko, ilu znasz pisarzy, o których możesz powiedzieć, że zawsze pisali dobrze?
Po pierwsze należy pamiętać, że pojęcia typu "dobre", "złe", "mocne", "słabe" itd.,itp. są terminami względnymi. Możemy rozmawiać o powieściach, która powszechnie uważane są za "dobre", ale - założę się - każdy z nas będzie odbierał je nieco inaczej. Rzecz gustu - o tak.
Drugie - postąp bardzo mechanicznie i przeanalizuj życiorysy pisarzy (albo w ogóle twórców - filmowców / muzyków...) Którzy z nich zawsze pisali / komponowali / malowali na poziomie?
Nie jest tak, że dobry pisarz nie potrzebuje weny czy - jak mówisz - inspiracji. Dobrego pisarza reprezentuje znakomity warsztat i z byle pomysłu potrafi stworzyć ciekawą, na przykład, etiudkę. Ale taki pisarz co najwyżej pracuje nad swoim rzemiosłem.
Kiedyś mi powiedziano (tak trochę zboczę z tematu), że dobry pisarz nie może być czysty jak łza. I to tyle.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron