Latest post of the previous page:
Po dzisiejszym dniu: 238 84017
Dziś, cóż... - Cienutko, ale doszedłem do ważnego dla fabuły momentu.
Ilośc zanów, po dzisjszej pracy: 241 885
Naskrobałem więc nieco ponad 3 tysiące znaków.
Niby nie dużo, ale zawsze cóś jest. Jutro mam nadzieję na ciut więcej, lecz nie wiem, czy dobiję do 20 000, które zdarza mi się wyrabiać w dni wolne.
A tak w ogóle, przegląda to ktoś???
Ilośc zanów, po dzisjszej pracy: 241 885
Naskrobałem więc nieco ponad 3 tysiące znaków.
Niby nie dużo, ale zawsze cóś jest. Jutro mam nadzieję na ciut więcej, lecz nie wiem, czy dobiję do 20 000, które zdarza mi się wyrabiać w dni wolne.
A tak w ogóle, przegląda to ktoś???

18
Przegląda, przegląda. Ale jak rzucasz tylko liczbami, to ciężko coś szerzej skomentować 

Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
20
O! To się bardzo cieszę!
Spojlerów mówicie? Hmm... Z tym naprawdę ciężko. Z jednej strony chciałbym móc krótko to streścić, lecz nie bardzo wiem jak. Chodzi o to, że szczegóły są tu bardzo ważne by zrozumieć każdy kolejny element fabuły, a wiadomo - jeżeli myśli się o publikacji nie ma co w takowe wchodzić.
Problem polega także na tym, że cóż...Pewnie wszyscy tak twierdzą, ale pomysł jest naprawdę oryginalny. Jeszcze nigdy się z takim nie spotkałem i nie sądzę bym się spotkał, ponieważ jest on MÓJ, własny... Wiadomo, bez tego dobrego i tego złego jako tako nie ma niczego, co mogłoby napędzać akcję. Tak więc i u mnie pojawia się ten wątek, lecz w całkiem odmiennej postaci.
Trzy pierwsze rozdziały tekstu otrzymała grupa przypadkowych uczniów z miejskiego gimnazjum. Nie chcąc się chwalić każdy z osobna pytał o resztę i o to, co będzie dalej. To już coś.
A o czym jest tekst? Postaram się jak najbardziej uogólnić.
Jeżeli chodzi o gatunek to jest to poniekąd fantazy. Poniekąd, dlatego, że dzieje się w świecie jaki znamy, lecz z różnymi dodatkami, o których 99,999 % społeczeństwa nie ma pojęcia.
Główny bohater dzięki swoim przodkom trafia pięknego świata, którego nie rozumie. Wiedząc o swojej rzekomej niezwykłości nie może dowiedzieć się, kim jest tak na prawdę i na czym polega jego rola. Wszyscy pokładają w nim wielkie nadzieję, a on sam, mimo iż robi to nieświadomie, jest coraz bliżej rozwiązania zagadki.
O co w tym chodzi? Tego nie zdradzę. Wasza wyobraźnia może teraz błądzić w 10 000 różnych kierunkach, lecz na miliard procent nikt nie zbliży się choć w 0,01 % do rzeczywistej fabuły.
Dlatego polecam czekać na publikacje, która sądząc po opiniach i mojej zdobywanej latami znajomości potrzeb rynku nastąpi. Kiedy? Cierpliwości, ważne, że tak... - Bo najważniejsze, to wierzyć w siebie i swoje możliwości!
Spojlerów mówicie? Hmm... Z tym naprawdę ciężko. Z jednej strony chciałbym móc krótko to streścić, lecz nie bardzo wiem jak. Chodzi o to, że szczegóły są tu bardzo ważne by zrozumieć każdy kolejny element fabuły, a wiadomo - jeżeli myśli się o publikacji nie ma co w takowe wchodzić.
Problem polega także na tym, że cóż...Pewnie wszyscy tak twierdzą, ale pomysł jest naprawdę oryginalny. Jeszcze nigdy się z takim nie spotkałem i nie sądzę bym się spotkał, ponieważ jest on MÓJ, własny... Wiadomo, bez tego dobrego i tego złego jako tako nie ma niczego, co mogłoby napędzać akcję. Tak więc i u mnie pojawia się ten wątek, lecz w całkiem odmiennej postaci.
Trzy pierwsze rozdziały tekstu otrzymała grupa przypadkowych uczniów z miejskiego gimnazjum. Nie chcąc się chwalić każdy z osobna pytał o resztę i o to, co będzie dalej. To już coś.
A o czym jest tekst? Postaram się jak najbardziej uogólnić.
Jeżeli chodzi o gatunek to jest to poniekąd fantazy. Poniekąd, dlatego, że dzieje się w świecie jaki znamy, lecz z różnymi dodatkami, o których 99,999 % społeczeństwa nie ma pojęcia.
Główny bohater dzięki swoim przodkom trafia pięknego świata, którego nie rozumie. Wiedząc o swojej rzekomej niezwykłości nie może dowiedzieć się, kim jest tak na prawdę i na czym polega jego rola. Wszyscy pokładają w nim wielkie nadzieję, a on sam, mimo iż robi to nieświadomie, jest coraz bliżej rozwiązania zagadki.
O co w tym chodzi? Tego nie zdradzę. Wasza wyobraźnia może teraz błądzić w 10 000 różnych kierunkach, lecz na miliard procent nikt nie zbliży się choć w 0,01 % do rzeczywistej fabuły.
Dlatego polecam czekać na publikacje, która sądząc po opiniach i mojej zdobywanej latami znajomości potrzeb rynku nastąpi. Kiedy? Cierpliwości, ważne, że tak... - Bo najważniejsze, to wierzyć w siebie i swoje możliwości!
21
Dziś znów lekko, lecz lepiej niż wczoraj. Końcowy rezultat to 248 024. Przynajmniej ciut więcej niż wczoraj. Doszedłem za to do ważnego dla fabuły momentu, w którym to mój boharet po raz pierwszy pozostaje sam, bez swoich niezwykłych opiekunów, którzy owszem czuwają nad nim, lecz nie wtrącają się w jego sprawy.
22
Prawie dwieście pięćdziesiąt tysięcy znaków, a Twój bohater dopiero stawia pierwsze samodzielne kroki?
Toż to epopeja będzie!

Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
23
Nie, nie, nie... Rzeczywiście, źle to sformułowałem.
Mój bohater musiał radzić sobie samemu przez cały czas. Już od drugiego rozdziału musiał podejmować decyzje, które doprowadziły go tam, gdzie znajduję się teraz. Jednak cały czas ktoś nad nim czuwał i kierował go w odpowiednią stronę poprzez różne impulsy (mój bohater dowiedział się tego ok. 150 000 znaku, lecz wtedy dotarł już do ludzi, którzy mieli mu coś do przekazania; ważne jednak było by to on przyszedł do nich, a nie odwrotnie. Następnie był pod ich tak jakby "opieką" aż do tego momentu, kiedy nie mogą już nad nim czuwać, ponieważ efekt ich działań będzie widoczny dopiero, gdy mój bohater (jako, że jest niezwykły) postawi na własne uczucia, przemyślenia i domysły
Mój bohater musiał radzić sobie samemu przez cały czas. Już od drugiego rozdziału musiał podejmować decyzje, które doprowadziły go tam, gdzie znajduję się teraz. Jednak cały czas ktoś nad nim czuwał i kierował go w odpowiednią stronę poprzez różne impulsy (mój bohater dowiedział się tego ok. 150 000 znaku, lecz wtedy dotarł już do ludzi, którzy mieli mu coś do przekazania; ważne jednak było by to on przyszedł do nich, a nie odwrotnie. Następnie był pod ich tak jakby "opieką" aż do tego momentu, kiedy nie mogą już nad nim czuwać, ponieważ efekt ich działań będzie widoczny dopiero, gdy mój bohater (jako, że jest niezwykły) postawi na własne uczucia, przemyślenia i domysły
24
Spoko, domyślałam się, że sprawa nie jest taka prosta 
Cóż, pisz, pisz i baw się dobrze.
I pomyśl, żeby czytelnik się później przy tym dobrze bawił

Cóż, pisz, pisz i baw się dobrze.
I pomyśl, żeby czytelnik się później przy tym dobrze bawił

Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
25
Dziś mimo chwilowego załamania spowodowanego nagłą zmianą ciśnienie wycisnąłem troszkę więcej. Wystarczyło wypić dobrą kawkę i udało się dobić do 260 591 znaków.
Co mogę powiedzieć? Cóż bohater właśnie inspiruje się nowo poznaną koleżanką, która imponuje mu odwagą. Obydwoje wraz z grupą przyjaciół poznają właśnie tajniki nowego, niezwykłego świata, który stoi przed nimi otworem.
Co mogę powiedzieć? Cóż bohater właśnie inspiruje się nowo poznaną koleżanką, która imponuje mu odwagą. Obydwoje wraz z grupą przyjaciół poznają właśnie tajniki nowego, niezwykłego świata, który stoi przed nimi otworem.
26
Dziś wstyd się przyznać, bo dobiłem tylko do 264 872 znaków. Niby doszło ponad 4 000 znaków, lecz nie jestem z sibie zadowlony. Czuję, że mogłem dziś więcej, lecz są także obowiązki, wiadomo święta...
Właśnie ujawniem charakter nowej postaci, która będzie jednym w bohaterów głównych w...następnych tomach! Hehe...Mam już wszystko w głowie, teraz tylko przelać na papier i ładnie oszlifować. Mam nadzieję na finish w okolicach przździernik-listopad.
Właśnie ujawniem charakter nowej postaci, która będzie jednym w bohaterów głównych w...następnych tomach! Hehe...Mam już wszystko w głowie, teraz tylko przelać na papier i ładnie oszlifować. Mam nadzieję na finish w okolicach przździernik-listopad.
27
Z powodu świąt zmuszony byłem do dwudniowego zawieszania prac nad tekstem. Przegapiłem więc dwa dni pisania, lecz powoli zacząłem nadrabiać straty. Dziś o godzinie 21:01 stanęło na 274 452 znakach. Doszło więc prawie 10 000, a sądzę, że przed pójściem na nocny odpoczynek jeszcze coś doskrobię. Główny bohater stanął właśnie przed kolejnym dylematem. Zastanawia się, czy jest już gotów zaufać swoim nowym przyjaciołom i powierzyć im ogromny sekret, o którym sam niedawno się dowiedział. Jest on o tyle poważny, gdyż, że tak powiem od jego nie ujawnienia zależą losy wszystkich, którzy pokładają w nim nadzieję. Hmm... To coś jak w przypadku Jezusa - mesjasza... - Wiadomo wszyscy niby wiedzą o przepowiedni, oczekują na przyjście zbawiciela, lecz kiedy on pojawia się wśród nich nie są w stanie go rozpoznać i...No właśnie! Do tego głównych bohater (pozostawiony bez pomocy tych, którzy wiedzą o jego przeznaczaniu znacznie więcej niż on) odkrywa kolejne przesłanki i poszlaki, które mają zaprowadzić go do punktu kulminacyjnego.
Ale podsumowując pracę: Dzisiejszy dzień + dwa bez pisania = trzy dni robocze.
W ciągu tych trzech dni napisałem dzisiejsze 10 000, co w przełożeniu na dzień daje ok. 3 300 znaków. Udało się nie zjeść poniżej 3 000, co oznacza, że wszystko jest we względnym porządku.
Ale podsumowując pracę: Dzisiejszy dzień + dwa bez pisania = trzy dni robocze.
W ciągu tych trzech dni napisałem dzisiejsze 10 000, co w przełożeniu na dzień daje ok. 3 300 znaków. Udało się nie zjeść poniżej 3 000, co oznacza, że wszystko jest we względnym porządku.
28
Jak pewnie kilkoro z was zauważyło na jakiś czas zawiesiłem prace nad dziennikiem. Nie oznacza to jednak, że zawiesiłam prace nad pisaniem. Postanowiłem m.in. wrócić do początku historii i zobaczyć na czym stoję oraz jak to się zaczęło. Jak się okazało papier pozwala dostrzec znacznie więcej błędów niż ekran komputera. Jednak po lekkiej korekcie byłem w prawdziwym szoku.
Czytając tę historię od nowa czułem się jakbym był jej świadkiem. Widziałem dosłownie wszystko, każdy ruch i gest - jak na filmie! Poczułem, że kocham mojego bohatera. To było takie dziwne... Zdarzało mi się mówić do niego "Przepraszam, że ci to robię". Było mi go naprawdę szkoda, lecz obiecałem, że wkrótce mu to wynagrodzę. Widząc jak zmienia się jego sytuacja szczerze się wzruszyłem, czując, jak od środka rozpiera mnie energia. Nie mogłem jednak pozostawić go na ścieżce wiecznego szczęścia, dlatego postawiłem przed nim kolejne, jeszcze bardziej wymagające zadania, których wykonanie będzie naprawdę nie łatwe.
Normalnie wzruszyłem się z powodu tego, co udało mi się wymodzić. Miałem ochotę płakać, bo dziecko, które stworzyłem ożyło nie tylko we mnie , ale i dla mnie przede wszystkim…
To chyba dobrze…?
Czytając tę historię od nowa czułem się jakbym był jej świadkiem. Widziałem dosłownie wszystko, każdy ruch i gest - jak na filmie! Poczułem, że kocham mojego bohatera. To było takie dziwne... Zdarzało mi się mówić do niego "Przepraszam, że ci to robię". Było mi go naprawdę szkoda, lecz obiecałem, że wkrótce mu to wynagrodzę. Widząc jak zmienia się jego sytuacja szczerze się wzruszyłem, czując, jak od środka rozpiera mnie energia. Nie mogłem jednak pozostawić go na ścieżce wiecznego szczęścia, dlatego postawiłem przed nim kolejne, jeszcze bardziej wymagające zadania, których wykonanie będzie naprawdę nie łatwe.
Normalnie wzruszyłem się z powodu tego, co udało mi się wymodzić. Miałem ochotę płakać, bo dziecko, które stworzyłem ożyło nie tylko we mnie , ale i dla mnie przede wszystkim…
To chyba dobrze…?
29
Dobrze by było, żebyś nie tylko Ty miał takie odczucia przy czytaniu, ale również czytelnicy. 
Kiedyś będziesz to musiał sprawdzić.

Kiedyś będziesz to musiał sprawdzić.

30
Tak, mam nadzieję... Chcę dać mu [tekstowi] jeszcze trochę poleżakować. Myślę, że będę słał do wydawnictw po wakacjach. Najpewniej przełom wrzesień/październik. Wcześniej jeszcze wprowadzanie ewentualnych poprawek wskazanych przez pierwszych czytelników i takie tam... Cieszę się, że w końcu się zawziąłem i uda mi się to skończyć. Z każdym dniem czuję jak rośnie we mnie jakaś siła, która motywuje mnie do dalszego pisania. Nigdy nie myślałem, że będzie to takie przyjemne!