61

Latest post of the previous page:

cranberry pisze:Och, Andrzeju, pokolenie młodsze od Ciebie od tych 5-8 lat nie tylko w dziedzinie literatury nie załapało się na Wasze lepsze jutro z początku wieku ;)
Sorry - ciężko mieli ludzie z moich roczników - bo gdy stawali samodzielnie na nogi rynek wydawniczy to była czarna dziura.

Przebiliśmy się gdy mur runął na pocz. XXI wieku. Wcześnej nie było warunków.
ten okres ok 2002-2005

Ja, Jacek Komuda, Maja Lidia Kossakowska, Anna Brzezińska - jesteśmy niemal równolatkami
Starsi są Ewa Białołęcka, Jarosław Grzędowicz czy Romek Pawlak
ale np. Jakub Ćwiek - rocznik bodaj 1982 - smarkacz 8 lat młodszy ode mnie ;)

Wszyscy albo debiutowali książkami albo mocno rozwinęli żagle w tym samym okresie.

Ergo: prawie jednocześnie wydali pierwsze książki

Grzędowicz 40 lat
Komuda 30
Pilipiuk 28 lat
Ćwiek 21 lat

Kariera Jakuba Ćwieka pokazuje możliwości skoku - kilka zaledwie opowiadań w czasopismach, potem w szybkim tempie wydał kilka książek.
Grzędowicz - znany w środowisku jako redaktor "Fenixa" też świecą do góry...

Rewelacyjna passa osłabła wraz z nadejściem "Epoki cudów II Irlandii" ale do wejścia vatu było jeszcze naprawdę nieźle, a prawdziwy dołek dopiero przed nami.

Dzieci drogie - jeśli ktoś ma dziś 25 lat lub więcej i się nie załapał to znaczy że skiepścił i teraz to jego problem. Tym młodszym ewentualnie można wybaczyć.

62
Andrzej Pilipiuk pisze:jeśli ktoś ma dziś 25 lat lub więcej i się nie załapał to znaczy że skiepścił i teraz to jego problem.
O biedna ja, biedna...(mam "lub więcej")

a poważnie - ale gdyby przyjąć, Andrzeju, że z powodu kłopotów wydawniczych ukazuje się więcej (relatywnie) dobrych pozycji - to to jest pozytyw. Krytyka ma więcej czasu i łatwiejszy wybór.
Polubię słowo "więcej" - jego czar
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

63
Niekoniecznie "coś skiepścił", mógł się po prostu zajmować w tym czasie czym innym (zakładaniem rodziny, pracą zawodową w innej dziedzinie). Ale oczywiście wtedy w moim poprzednim poście zupełnie nie na miejscu jest sugestia między wierszami, że "nas" coś ominęło w sensie "ach, biedni my, pokrzywdzeni". Zupełnie nie na miejscu w odniesieniu do literatury, a być może również nie na miejscu w kontekście szerszym zmian na rynku pracy - bo do tego się raczej moje smęcenie odnosilo.
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

64
Natasza pisze: a poważnie - ale gdyby przyjąć, Andrzeju, że z powodu kłopotów wydawniczych ukazuje się więcej (relatywnie) dobrych pozycji - to to jest pozytyw. Krytyka ma więcej czasu i łatwiejszy wybór.
Polubię słowo "więcej" - jego czar
tak nie jest.

Po pierwsze kryzys bije we wszystkich -
uznani sprzedają mniej.
zaawansowani mogą mieć kłopot z utrzymaniem się z pióra
początkujący mogą mieć problem z wydaniem drugiej lub trzeciej książki
debiutanci wydadzą nie dziś ale za kilka lat (i to oni maja najbardziej przechlapane).

ukazują się tzw. pewniaki.
wznowienia hiciorów, przekłady zagraniczne, oraz pozycje "po linii partyjno-płciowej" - czyli takie które media nagłośnią a ministerstwo do sponsoruje.

a w literaturze najważniejszy jest stały dopływ świeżej krwi.

65
cranberry pisze:Niekoniecznie "coś skiepścił", mógł się po prostu zajmować w tym czasie czym innym (zakładaniem rodziny, pracą zawodową w innej dziedzinie)..
w sumie też to robiłem (durne liceum, studia, dziwne miejsca pracy, ślub etc... Ale też pisałem.

66
No to ja coś skiepściłam.
Mam 23 lata i za późno zaczęłam pisać ( koniec 2007) Nie trafiłam na odpowiedni moment, ale nic straconego. Będę dalej pisać i rozwijać się w tej dziedzinie dopóki nie pojawi się odpowiedni moment na mój debiut książkowy. Najpierw zadebiutuję w Qfancie albo w Nowej Fantastyce. Wszystko chyba przede mną.

68
Wszystko ok, tylko wiecie co ludziska? Pisanie to nie piekarnia, tu nie można zamówić świeżego chlebka na siódmą rano... I twierdzenie, że ktoś coś skiepścił bo w wieku iluś tam lat nie trzaskał jeszcze książek jest IMO, delikatnie rzecz ujmując błędne. Niezależnie od uprawianego poletka ( znaczy rodzaju literatury), pisać można dopiero wtedy kiedy ma się co pisać. Nie wcześniej. Trzeba po prostu swoje przeżyć. Jeden jest gotowy do tego skończywszy lat dwadzieścia, inny dopiero po czterdziestce. A falstart grozi zawaleniem debiutu i błyskawicznym końcem kariery.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

69
Zgadzam się z Navajero. Moim zdaniem zawód pisarza jest jednym z nielicznych, w którym wiek gra na korzyść. Im więcej człowiek przeżył, tym bogatsze ma doświadczenie, tym trafniejsze obserwacje, a także bardziej realistyczną ocenę własnej twórczości.
Bronię w tym momencie samej siebie. Debiutowałam w wieku 38 lat i mam zamiar trzymać się tezy, że starszy debiut to tak samo dobry debiut, jak w młodym wieku.

70
Navajero pisze:Trzeba po prostu swoje przeżyć.
Wreszcie ktoś napisałem z sensem, bo już mi się nóż w kapsie otwierał.

Oczywiście można ciągle pisać niezbyt odkrywcze opowiastki, a z braku pomysłów można nawet ściągać je ze starych dowcipów i anegdot, tylko... po co? Mnie by się nie chciało.

Niech każdy pisze wtedy, kiedy mu pasuje i to co mu sprawia radochę, a rady w stylu "jeśli nie masz 20 powieści przed trzydziestką, to jesteś nikim" można wsadzić między pany samochodziki.

Jeśli komuś pasuje taki typ pracy, to lepiej żeby się przyjął na grubie, trzynastki będą przynajmniej, czternastki, deputaty węglowe, a i czasami do Warszawy wycieczka jeździ palić opony...
Leniwiec Literacki
Hikikomori

71
ok. powiedzmy tak:

jestem świrem i od 1993-go mam to nawet na piśmie ;)
więc nikogo nie zmuszam by wierzył w moje metody.

zostaliście ostrzeżeni. ;) i żeby potem nie było pretensji ;)

Ergo:

mając 11 lat postanowiłem zostać pisarzem.
Metodą prób i błenduf zrealizowałem ten zamiar.

do tego celu prowadzi wiele dróg. Szedłem dłuuugo bo bez map, bez przewodnika, bez dobrych butów... Ale doszedłem gdzie chciałem.

Znam swoją drogę, wiem jak to zrobiłem i dając rady dzielę się doświadczeniem.
własnym - bo innego nie mam. W moim odczuciu wytyczony szlak jest nadal możliwy do przejścia. tzn. jeśli ktoś ma ok 21 lat a w wieku 38 chce być tu gdzie ja niech bierze kostur i rusza moim tropem. Albo szuka własnej drogi - może będzie lepsza?

Oczywiście zakładam że są ludzie o innych priorytetach - którzy np chcą pisać jedną książkę na parę lat i mieć z tego nie mamonę ale czystą radochę & satysfakcję.

Nie potępiam ich ;)

Pewnie Sapkowski co innego by doradzał.

73
Andrzej Pilipiuk pisze:tzn. jeśli ktoś ma ok 21 lat a w wieku 38 chce być tu gdzie ja niech bierze kostur i rusza moim tropem.
Nie... Niech spisze starannie wszystkie rady, zapakuje w plecak i idzie własną drogą...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

75
Andrzej Pilipiuk pisze:to jak dojdzie niech się pochwali ;)

Pogratulujemy, albo będziemy marudzić że mógł iść wytyczonym szlakiem zamiast kark skręcić w przepaści...
Ino ten 21 - to bardziej teoretyczny jest... laboratoryjnie póki co określony. ;)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron