Nie wiem, czy temat takowy już był, ale zaryzykuję. Czy jest jakaś książka, wiersz, opowiadanie, po którym powiedzieliście sobie: "Może warto coś samemu spróbować skrobnąć...?"
Wydaje mnie się, iż u mnie wszystko zaczęło się od opowiadania "Brat łata" Johnatana Carrolla, które przeczytałem onegdaj w Fantastyce. I może do tej pory czuję, iż psy to magiczne stworzenia, które o pewnych rzeczach wiedzą więcej, niźli ludzie.
2
Kan, zmień sobie ten tekst pod podpisem, bo mnie szlag trafia za każdym razem, jak mam Ci odpisać na post.
Był taki tekst.
Ja piszę od niedawna, dopiero od 2007go roku, ale bezpośrednią przyczyną był tekst, na który chciałam odpowiedzieć. Tekst był niepublikowany, więc nie mogę podać tytułu ani autora. Niestety, bo to świetny prozaik i poeta. Od tej "odpowiedzi" rozkręciłam się z prozą, potem też z poezją. Łatwiej mi było pisać niż opowiadać o sobie, dlatego te moje kawałki takie egocentryczne. To mnie właśnie "kopnęło".
Wcześniej pisałam tylko po angielsku i raczej zawodowo. A! I napisałam też przedtem jeden erotyk. Za to podobno najlepszy z dotychczasowych :-)
Był taki tekst.
Ja piszę od niedawna, dopiero od 2007go roku, ale bezpośrednią przyczyną był tekst, na który chciałam odpowiedzieć. Tekst był niepublikowany, więc nie mogę podać tytułu ani autora. Niestety, bo to świetny prozaik i poeta. Od tej "odpowiedzi" rozkręciłam się z prozą, potem też z poezją. Łatwiej mi było pisać niż opowiadać o sobie, dlatego te moje kawałki takie egocentryczne. To mnie właśnie "kopnęło".
Wcześniej pisałam tylko po angielsku i raczej zawodowo. A! I napisałam też przedtem jeden erotyk. Za to podobno najlepszy z dotychczasowych :-)
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM
'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg
6
Dla mnie kopniak był dzisiaj. Dostałam od dziewczyn z pracy na pożegnanie ręcznie wykonane alabastrowe pudełeczko. Śliczne.
To było takie miłe, takie inspirujące!
(razem z pudełeczkiem pojawiły się świeże pomysły) 
(jeżeli chodzi o książkę, to myśl, że ja też chcę, że też mogę, przyszła po przeczytaniu "Ani z Zielonego Wzgórza" i niestety ta książka miała wpływ na moją "twórczość" przez długi czas
)
To było takie miłe, takie inspirujące!


(jeżeli chodzi o książkę, to myśl, że ja też chcę, że też mogę, przyszła po przeczytaniu "Ani z Zielonego Wzgórza" i niestety ta książka miała wpływ na moją "twórczość" przez długi czas

7
Dla mnie, w wieku lat 12, kopniakiem było "Twarzą w twarz". Osiem miesięcy pisania fanfika na sto stron, to było chyba moje pierwsze "prawdziwe" dzieło. Potem? Fascynacja "Doktorem Who", też fanfik, a to, co teraz piszę... zaczęło się spacerem po cmentarzu i gdyby nie on, zapewne nigdy by nie powstało. 

8
Jak już odgrzebany to i ja powiem;)
Chyba pierwszym kopniakiem było wygranie jakiegoś powiatowego konkursu - wtedy dowiedziałem się, że coś tam potrafię naskrobać, więc wysłałem następnego roku felieton na konkurs ogólnopolski i niespodziewanie zostałem finalistą.
Tyle, że "kopniaki" mobilizują mnie tylko przez jakiś czas, w którym nie zdążę napisać czegoś dłuższego.
Ostatnio jednak odnalazłem "stały kopniak", dzięki któremu może uda mi się coś naszkrobać;)
Chyba pierwszym kopniakiem było wygranie jakiegoś powiatowego konkursu - wtedy dowiedziałem się, że coś tam potrafię naskrobać, więc wysłałem następnego roku felieton na konkurs ogólnopolski i niespodziewanie zostałem finalistą.
Tyle, że "kopniaki" mobilizują mnie tylko przez jakiś czas, w którym nie zdążę napisać czegoś dłuższego.
Ostatnio jednak odnalazłem "stały kopniak", dzięki któremu może uda mi się coś naszkrobać;)
9
To chyba trochę głupie, ale pierwszy raz pomyślałam, że chcę pisać (i zaraz wcieliłam pomysł w życie, skrobiąc kilkunastostronicową bajeczkę) w podstawówce, po przeczytaniu... "Awantury o Basię". Do dziś pamiętam, jak bardzo przejmowałam się losami Basi i jak mi zależało na tym, żeby też coś takiego opowiedzieć... 
Potem był jeszcze drugi kopniak, po którym pierwszy raz w życiu napisałam coś zamkniętego, skończonego. Ale to już była bardziej kwestia połączenia widoków i emocji.

Potem był jeszcze drugi kopniak, po którym pierwszy raz w życiu napisałam coś zamkniętego, skończonego. Ale to już była bardziej kwestia połączenia widoków i emocji.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
10
Ja zacząłem "pisać" jeszcze przed pójściem do podstawówki. Fanfiki. Z Kubusia Puchatka. 
I jakoś tak z dłuższymi lub krótszymi przerwami piszę do dziś. Były inne fanfiki, były monstwory własne, różne różności. Ale tak naprawdę to chyba nie było takiego "kopniaka", coby mi "przypomniał" o pisaniu po latach. Pisałem cały czas, a na pewno wymyślałem jakieś historie.
Natomiast kopniakiem do wzięcia się za to poważniej było z całą pewnością przejście do finału Horyzontów Wyobraźni pierwszego mojego opowiadania, które kiedykolwiek opuściło przysłowiową "szufladę", tj. dysk twardy.
...
...
...
Hm, właściwie może by spróbować to opko gdzieś wysłać...?

I jakoś tak z dłuższymi lub krótszymi przerwami piszę do dziś. Były inne fanfiki, były monstwory własne, różne różności. Ale tak naprawdę to chyba nie było takiego "kopniaka", coby mi "przypomniał" o pisaniu po latach. Pisałem cały czas, a na pewno wymyślałem jakieś historie.
Natomiast kopniakiem do wzięcia się za to poważniej było z całą pewnością przejście do finału Horyzontów Wyobraźni pierwszego mojego opowiadania, które kiedykolwiek opuściło przysłowiową "szufladę", tj. dysk twardy.
...
...
...
Hm, właściwie może by spróbować to opko gdzieś wysłać...?
11
No to ja się przyznam, że też zaczynałam od czegoś, co można by nazwać fanfikami (wtedy to pojęcie chyba jeszcze nie istniało. a w każdym razie nie słyszałam o nim), lecz nieco później, niż dwójka szanownych przedmówców, gdyż w połowie podstawówki, zaś intensywnym przeróbkom poddawałam różne wersje przygód Tomka Wilmowskiego. Chyba jeszcze gdzieś mam fragmenty. "Tajemniczą wyspę" Verne'a też potraktowałam w ten sposób. Zawsze mnie ciągnęło w świat daleki. 

Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
12
Właściwie to wydaje mi się, że pragnienie napisania czegoś od czasu do czasu pojawiło się samorzutnie i nie wiążę tego z jakimś konkretnym opowiadaniem - choć możliwe, że moja pamięć płata mi tu nielichego figla, bo czuję też, że tego rodzaju kopniakowata historia gdzieś tam jednak się skrywa.
Jeżeli miałbym podać opowiadanie, któremu najbliżej do "kickstartera" w moim przypadku, to jest to "Model Pickmana" Howarda Phillipsa Lovecrafta.
Jestem przy tym całkowicie pewien, że masa rzeczy, które przeczytałem przed tym opowiadaniem absolutnie nie wywołała we mnie chęci pisania, a było tego trochę. Zresztą, literaturę jako taką zacząłem pisać późno - jak miałem lat 18 albo i 19. A może jeszcze później, bo w tym wieku napisałem jedno czy dwa opowiadania, a potem sobie odpuściłem.
Chociaż... tak, sądzę, że to właśnie wtedy pojawiły się pierwsze pisarskie ciągoty. Źródlem inspiracji był świat Warhammera (grało się w RPG wtedy, oj grało) oraz dwie w nim osadzone powieści - "Ostrze" (trzeci tom trylogii, który wygrałem w jakimś konkursie) oraz "Czarniksiężnik Drachenfels" (bodajże pierwsza książka fantasy, jaką w ogóle przeczytałem).
Nie sądzę, by to jakaś historia sprawiła, że zachciało mi się pisać - myślę, że pragnienie przelewania historii tkwiących w głowie na papier tkwi w pewnych jednostkach (może we wszystkich ludziach nawet?) i kiedyś się obudzi, tak czy siak.
Jeżeli miałbym podać opowiadanie, któremu najbliżej do "kickstartera" w moim przypadku, to jest to "Model Pickmana" Howarda Phillipsa Lovecrafta.
Jestem przy tym całkowicie pewien, że masa rzeczy, które przeczytałem przed tym opowiadaniem absolutnie nie wywołała we mnie chęci pisania, a było tego trochę. Zresztą, literaturę jako taką zacząłem pisać późno - jak miałem lat 18 albo i 19. A może jeszcze później, bo w tym wieku napisałem jedno czy dwa opowiadania, a potem sobie odpuściłem.
Chociaż... tak, sądzę, że to właśnie wtedy pojawiły się pierwsze pisarskie ciągoty. Źródlem inspiracji był świat Warhammera (grało się w RPG wtedy, oj grało) oraz dwie w nim osadzone powieści - "Ostrze" (trzeci tom trylogii, który wygrałem w jakimś konkursie) oraz "Czarniksiężnik Drachenfels" (bodajże pierwsza książka fantasy, jaką w ogóle przeczytałem).
Nie sądzę, by to jakaś historia sprawiła, że zachciało mi się pisać - myślę, że pragnienie przelewania historii tkwiących w głowie na papier tkwi w pewnych jednostkach (może we wszystkich ludziach nawet?) i kiedyś się obudzi, tak czy siak.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?
13
W moim przypadku zaczęło się od "Kuźni dusz", książki osadzonej w uniwersum Dragonlance. Dostałem ją w prezencie w którejś z początkowych klas podstawówki i tak mnie wciągnęła, że na wiele lat stałem się wiernym fanem cyklu, marzącym o wydaniu podobnego cudeńka. Nie muszę chyba dodawać, jak "wartościowe" były potworki, które wyszły wtedy spod mojej ręki 
Później, w pierwszej klasie gimnazjum, zainspirowany "Małym Księciem" i Falloutem, napisałem opowiadanie bazujące na książce Saint-Exupéry'ego, osadzone w postapokaliptycznym świecie. Ugrałem za nie jakieś wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie i na długo porzuciłem zabawę w pisarza. Wróciłem do niej dopiero na studiach i to nie za sprawą książkowej inspiracji, ale chęci wyrwania się z latargu, w jaki popadłem. I dobrze mi to zrobiło.

Później, w pierwszej klasie gimnazjum, zainspirowany "Małym Księciem" i Falloutem, napisałem opowiadanie bazujące na książce Saint-Exupéry'ego, osadzone w postapokaliptycznym świecie. Ugrałem za nie jakieś wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie i na długo porzuciłem zabawę w pisarza. Wróciłem do niej dopiero na studiach i to nie za sprawą książkowej inspiracji, ale chęci wyrwania się z latargu, w jaki popadłem. I dobrze mi to zrobiło.