Kilka słów o wydawaniu

1
Słuchajcie ludziska - przemówi Wasz psychopatyczny guru.



***************************************************



Napisaliście książkę. Pierwszą w życiu i idziecie z nią do wydawcy.

I generalnie dowiadujecie się że nie biorą.



Pokjawia sie dręczące pytanie "dlaczego"?



Możliwości jest kilka:



1) Poza nielicznymi wybitnymi jednostkami nikt nie jst w stanie samodzielnie przygotować tekstu do wydania. Nawet Ja - mimo swojego doświadczenia przed oddaniem maszynopisu zlecam wstępną redakcję żonie. (w praktyce kilka tygodni dłubania przy gotowym wydawało by się tekście).(Potem książka przechodzi dalszą obróbkę).



Tekst 20-latka który napisał pierwszą powieśc, nigdy nie uczestniczył w warsztatach literackich i nie ma pojęcia o redakcji w 95% przypaków na pierwszych 3 stronach zawierać będzie błędy i usterki dyskwalifikujące go w oczach redaktora selekcjonującego.



2) Ryzyko edytorskie. Wchodzi człowiek z ulicy i daje książkę. Potencjalny wydawca czyta. Zakładamy że ksiązka jest niezła.



można ją wydać albo i nie.



do pierwszej książki z reguły się dokłada. pierwsze 3-4 to praca nad wbiciem czytelnikom do głów danego nazwiska.



człowiek z ulicy który nigdy nic nie publikował to ryzyko.



po pierwsze - nie ma czytelników. nikt go nie zna. nie wiadomo czy ktoś to kupi. Nie wiadomo czy kupi to wystarczjąca liczba ludzi by zwróciły się koszta druku, dystrybucji etc.



po drugie - nie wiadomo czy warto w tego czlowieka inwestować. Czy ta jedna ksiązka to nie jest zarazem początek i koniec. Nie wiemy czy napisze coś znowu i z jaką regularnościa potrafi pracować.



******************************************************



Rozumiecie?



człowiek bez dorobku w oczach wydawcy prawie nie istnieje.

2
Mamy w tej chwili dwie (słownie: dwie) gazety, do których można wysyłać opowiadania z gatunku fantastyki. Mowa oczywiście o Science Fiction i Nowej Fantastyce.



Gdzie jeszcze można próbować zdobyć ów "dorobek"? Czy wydawca spojrzy łaskawym okiem na przykład na wygrane konkursy, tudzież felietony w gazetach?



Bo chwilami wygląda na to, że patrząc praktycznie SF i NF to cieniutka szyjka sporej butelki, przez którą prędzej czy później będzie trzeba sie przecisnąć.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

3
jak to już było powiedziane w innym temacie Magazyn Fantastyczny - ha, ale mam świetną pamięć :D
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

4
Jak już było gdzieś napisane (nie mogę teraz tego znaleźć), kilka lat trzeba poświęcić na publikowanie opowiadań w magazynach, potem kolejne kilka lat na użeranie się z wydawcami... Ogólnie wygląda na to, że jeśli chce się coś wydać, trzeba pisać niemal 24h/dobę i zajmować się wyłącznie tym.

Jeśli ktoś (np ja) nie zamierza żyć z pisania, a jedynie traktować to jako hobby i wydawać książki nie dla samych pieniędzy, ale dla satysfakcji i przyjemności, jednocześnie pracując w swym "zwykłym" zawodzie, to praktycznie nie ma szans.

Kurczę, cholernie pesymistyczna wizja, muszę przyznać :(

5
Obywatelka AM pisze:Ogólnie wygląda na to, że jeśli chce się coś wydać, trzeba pisać niemal 24h/dobę i zajmować się wyłącznie tym.


e, nie demonizujmy ale czasu niestety trzeba wtopić multum...



Jeśli ktoś (np ja) nie zamierza żyć z pisania, a jedynie traktować to jako hobby i wydawać książki nie dla samych pieniędzy, ale dla satysfakcji i przyjemności, jednocześnie pracując w swym "zwykłym" zawodzie, to praktycznie nie ma szans.


polecam zatem druk cyfrowy.



można zrobic naklad np kilkanaście egzemplarzy (cena kikanaście-dwadzieścia kilka zł szt). i rozdać przyjaciołom.



jeśli doda się na stronie tytułowej że "wydawnictwo niedochodowe" nie trzeba rejestrować działalności gospodarczej.



powyżej 500 egz bardziej kalkuluje się ofset

6
Ninetongues pisze:Mamy w tej chwili dwie (słownie: dwie) gazety, do których można wysyłać opowiadania z gatunku fantastyki. Mowa oczywiście o Science Fiction i Nowej Fantastyce.


Hm, cieszcie się przynajmniej z tego. Co zrobić ma osoba, która niekoniecznie lubi pisać o potworach, skrzatach, magii, statkach kosmicznych, wehikułach czasu itp. Chociażby taka osoba jak ja, pisząca o zwykłych ludziach... niekiedy z rzadka dodająca jakieś elementy LEKKO fantastyczne? (mowa o gatunku a nie jakości :wink: )



PS. Nie, nie mam nic do fantastyki. 8)

10
Andrzej Pilipiuk pisze:daj im z elementami lekko fantastycznymi - jak będzie naprawdę dobre powinni łyknąć. :wink:


Może kiedyś 8) Jak będę umiał napisać coś naprawdę dobrego, spróbuję.

11
Wedle napisanego powyzej, sprawa jest nader prosta - branding. Jestes nie znany, nic nie wskórasz...



(sarkazm) równie dobrze można byłoby zrobić sobie reklame w radio, tv i lokalnej gazecie ze swoim nazwiskiem a pozniej wydac byle co, aby tylko nazwisko kolajzyli.



Osobiscie jestem wrogiem tej kolei rzeczy. Nie, zebym jakos tego nie rozumial. wrecz przeciwnie, rozumiem to co sie dzieje w polskich mediach i to co dotyka ksiazki jest lekko porazajace dla mnie. Dobre tytuly ( w sensie< dobre!) sa reklamowane w prasie, radio i tv a tych nie znanych to tylko widac w konkretnych ( I to nie zawsze ) czasopismach, tematycznych, zeby nie bylo. Ksiazki omija sie szerokim lukiem i staja sie pozywka (doslownie) mediow i ksiegarzy tylko wtedy, gdy na ich podstawie ( alboi i vice versa) publikuje sie film. Wowczas naprawde wydawnicstwa pompuja "kase" w wybrane tytuly. Dla mnie jest to poprostu żerowanie!
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

12
Martinius pisze:Wedle napisanego powyzej, sprawa jest nader prosta - branding. Jestes nie znany, nic nie wskórasz...


chyba zę wydawvca ma spore sroedki i znajomości i pilnie poszukuj nowej twarzy a proza mu podpasuje. (przypadek Masłowskiej)


(sarkazm) równie dobrze można byłoby zrobić sobie reklame w radio, tv i lokalnej gazecie ze swoim nazwiskiem a pozniej wydac byle co, aby tylko nazwisko kolajzyli.


aż tak proste to ie jest - ludzie zazwyczaj nacinają się na bestseler raz potem nietrafiona pozycja grzebianazwisko na dobre (przypadek Masłowskiej)


Osobiscie jestem wrogiem tej kolei rzeczy.


tylko tu jest jeden problem - ten system jest nie do ruszenia - prawa rynku są jak prawa przyrody...


Wowczas naprawde wydawnicstwa pompuja "kase" w wybrane tytuly. Dla mnie jest to poprostu żerowanie!


poniekąd masz rację. ale ekranizacja to też cieżka sprawa. Pierwsze przymiarki do Wedrowycza byly przed aferą Rywina... Tu tez nie ma hop siup. Zresztą Sapkowski sie na ekranizacji wieśmina nie dorobił.

13
Marzę o tym żeby napisać książke i już piszę, ale od początku wątpiłam, że się uda. A z tego co tu czytałam - wydać książkę jest ciężko... :cry:
"żyje się raz i do tego nie wiadomo jak długo"

14
Heh, bo to nie tak 'hop siup' :D myślę, że nawet źle byłoby, gdyby każdy młody autor miał od razu możliwość wydania. Na sukces trzeba pracować latami, wtedy lepiej smakuje :D

15
Punky91 pisze:Marzę o tym żeby napisać książke i już piszę, ale od początku wątpiłam, że się uda. A z tego co tu czytałam - wydać książkę jest ciężko... :cry:


pokaż mi proszę rzeczy które w życiu przychodzą łatwo.



To jest zawód jak każdy inny. trzeba mieć predyspozycje, trzeba się nauczyć, trzeba wreszcie podszkolić swój kunszt.



***



a słowa na rozpęd też nie pożałuję:



Uświadomcie sobie:

WYDAć KSIąZKę DZIś JEST DZIESIECIOKROTNIE łATWIEJ NIż 10 LAT TEMU.



żyjecie w okresie niezwykłych możliwości.

Od Was zależy jak wysoko skoczycie.



nie mogłem marzyć o takich możliwościach publikacji te 11 lat temu gdy zaczyłem!

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”