już czarne żagle zefir rozwiewa
armaty milczą załoga czeka
trupia bandera na maszcie wisi
dzisiaj ten okręt oczy zachwyci
kapitan pijak rum z flaszki żłopie
spogląda w kompas mamrocze sobie
załoga nie wie co już ma robić
Davego Johnesa muszą pogromić
zagrzmiały działa plunęły ogniem
z wody wychłynął diabelski okręt
ołowiu grad powietrzem wstrząsnął
śmierć zbiera żniwo jak zboże kosą
sztorm huczy wokół okręty walczą
strzelają ostro i w wirze tańczą
zaraz się zewrą abordaż będzie
kule i drzazgi lecą już wszędzie
szalony Jack jest na holendrze
by przeklętego zastąpić miejsce
dźwięczą szpady na rejach walczą
wokół szaleństwo na siebie patrzą
pijany Sparow na linie frunie
skrzynkę ma w dłoni to mu pasuje
Dave wkurzony już jego dopadł
szpada pękła więc Jack już nawiał
na pokład spadł pirat szalony
za nim Dave goni wkurwiony
przy kabestanie toczy się walka
nie masz nad Jacka większego śmiałka
kule furkoczą maszty trzaskają
a Johnes i Sparow w uporze trwają
skrzynka wciąż lata jak opętana
za nią i kluczem Jack wściekle gania
trupy się ścielą już wszędzie gęsto
wokół panuje chaos szaleństwo
armaty grają szczęk słychać broni
gdy na dnie spoczną nastąpi koniec
splecione maszty ożaglowanie
i nikt już nie wie co będzie dalej
burza się wzmaga błyskają gromy
kto przegra starcie będzie skończony
nagle ucichło walczyć przestali
a Dave Johnes w otchłań się zwalił
to sprytny Jack serce mu przebił
i przeklętego wysłał tym w niebyt
na kacu Sparow w porcie się zbudził
zimną bosmana wodą ostudził
teraz za flaszką rumu już węszy
ktoś jednak statek jemu podpieprzył
wsiadł więc Jack do małej szalupy
banderę wciągnął na maszcik trupią
rum żłopie ostro ze swojej flaszki
i płynie by z diabłem zagrać w karty
2
Rymy są u Ciebie koszmarne. Radzę dla inspiracji poczytać to: http://www.cytaty.hdwao.pl/wiersz_2546- ... echwa.html
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
4
Mefisto, przepraszam, dopiero teraz uświadomiłam sobie, że to odesłanie do "Baśni o korsarzu Palemonie" mogło zabrzmieć jak złośliwość. Ale złośliwością nie było, zalinkowany utwór bardzo lubię i uważam, że Twój byłby lepszy, gdybyś postarał się tak dobrać rymy, żeby wychodziły równie naturalnie, jak u Brzechwy. Serio i bez żadnej drwiny. Pozdrawiam.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
5
Właśnie pracuję nad nową wersją o piratach. Skończę to wstawię tamtą rytm w tym siada a slangowe słownictwo nie bardzo pasuje. Dwie ostatnie strofy do wyrzucenia są w całości, wers w którym Sparow ucieka przed Johnesem też do wymiany i powtórzenia, i jeszcze parę rzeczy. Napisanie dobrego rymowanego tekstu zajmuje sporo czasu jeśli się ten czas ma. Czytałem na wielu forach taką częstochowę, że głowa mała...ja poetą nie jestem tamci za wprawnych się uważają. Ta rymowanka to niebo w porównaniu z ich tzw gniotami o niczym. Dostroję tą część tekstu to wstawię. Już prawie nie piszę tekstów rymowanych są z góry skazane na przegraną. Dziękuję za wizytę i pozdrawiam.