Główny bohater

1
Parę pytań dla bardziej doświadczonych użytkowników:

1) Czy główny bohater może pozostać dla czytelnika postacią tajemniczą nawet pod koniec powieści? Mam na myśli niejako niezagłębianie się w jego przeszłość, bardziej "zostawienie" jej na później (np. na dalszą część powieści / nowy tom).

2) Czy jest to dla czytelnika irytujące i w gruncie rzeczy czy zmusza go to do odstawienia książki?

3) Czy narracja 1osobowa (główny bohater jest narratorem) ma tutaj jakiekolwiek znaczenie? To znaczy nie chciałbym, żeby czytelnik odebrał to jako świadome zatajenie faktów (o ile to w ogóle ma jakikolwiek sens).

4) Załóżmy, że bohater jeździ po świecie od kilku dobrych lat i poszukuje wskazówek, które pomogą mu rozwiązać "sprawę życia", z którą utknął na dobre. Niestety od kilku miesięcy nic nowego się nie pojawiło i śledztwo stoi w miejscu. Pewnego dnia bohater pojawia się przejazdem w mieście "M" i tam dokonane zostaje morderstwo - na pierwszy rzut oka zupełnie niezwiązane z jego własną sprawą. Cała ta sytuacja zupełnie go nie interesuje, ale na swojej drodze spotyka bardzo bogatego człowieka, który w zamian za rozwiązanie sprawy, oferuje mu kilka wskazówek do "sprawy życia". Z mojego punktu widzenia jest to wystarczająca motywacja dla bohatera, aby ten zdecydował się na taki układ. Natomiast czy bez wgłębiania się w to, co jest "sprawą życia" bohatera ma to jakikolwiek sens dla czytelnika? Przeczytałem gdzieś w książce Swain'a, że trzeba pokazać tylko tyle ile trzeba :-), rada złota, ale mam problem z dopasowaniem tej granicy.

To tyle dzięki za odpowiedzi.
And the years are collected
I pray that we are regretless
You and I - the connected
You and I and the blood and the bone

2
Szczerze powiem: te pytania są zawieszone w próżni. Można na nie w sumie odpowiedzieć: tak, nie, nie wiem, i każda odpowiedź jest prawdziwa. Póki nie ma tekstu, nie widać jego wykonania, sposobu, w jaki ustosunkujesz się do problemów, jakie poruszyłeś w punktach 1-4, nie można jednoznacznie odpowiedzieć.
Pomysł pomysłem, ale wszystko zależy od warsztatu - Twojego wykonania tego pomysłu.
Ad. 1. Wszystko zależy od tego, o czym jest dany fragment, jeżeli motywem przewodnim powieści jest historia bohatera, o której niewiele się dowiadujemy, to trochę kiepsko. Jak oglądanie tasiemcowatego serialu. Jeżeli historia bohatera to dodatkowy wątek, to ujawniasz tyle, ile trzeba.
Ad.2. Zależy od wykonania i tego jak zaciekawisz czytelnika tym co się dzieje na bieżąco.
Ad. 3. Ma znaczenie takie, czy sobie z nią radzisz: przedstawiając motywację, monolog bohatera, jego emocje, przemyślenia itd.
Ad. 4. Brzmi to dla mnie trochę jak wykonanie questa w grze RPG. Natomiast tylko Ty wiesz, czy dla bohatera to wystarczająca motywacja, czy nie - najlepiej znasz jego psychikę. Czytelnik może tylko ocenić, czy wystarczająco ją ukazałeś w tekście. Ale skoro główną "siłą napędową" jego decyzji są informacje na temat "misji życiowej", to jak mam to zrozumieć bez odpowiedniej ilości informacji?

Ogólnie zastanów się nad pytaniami jakie zadałeś. Brzmi to dla mnie tak: czy mogę napisać powieść o bohaterze z misją życiową bez ujawniania tej misji życiowej lub ujawniając jak najmniej na ten temat? Możesz. Czy to będzie interesujące? Nie wiem. Tylko po co w takim razie tworzyć takiego bohatera? Co właściwie chcesz opowiedzieć? Skąd ta potrzeba trzymania w tajemnicy?
Co do ujawniania "tyle, ile trzeba" - ja rozumiem to tak, by nie zalać czytelnika niepotrzebnymi szczegółami, o ile nie piszesz czyjejś biografii.
Osobiście nie lubię jak ktoś cedzi informacje, rozwleka wątek główny na 10 tomów. Ale to tylko moje zdanie.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

3
Warto przywołać "Proces" Kafki.
W gruncie rzeczy nie wiadomo nic o bohaterze.
A to arcydzieło...

Jak napisała Caroll - na te pytania nie ma odpowiedzi.
Gdyby zadał je Kafka odpowiedziałabym - yes!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

4
Pytasz, czy czytelnik zaakceptuje to i tamto?
Nie wierzę, że w życiu książki nie przeczytałeś. TY TEŻ JESTEŚ CZYTELNIKIEM! Oceń sam, tu nie ma reguł.
Pewnie, trzeba trochę się zdystansować, zapomnieć chwilę, o tym, co wiesz, a jeszcze nie napisałeś - i wtedy zdecydować, czy informacji jest dosyć dużo, żeby powieść była interesująca - lub dosyć mało, żeby powieść była interesująca, bo tak też bywa.
eworm pisze:
Babcia|Ewa2|Ex aequo|Genialne dziecko

5
Tak tez myślałem, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Moje pytanie było raczej podyktowane opiniami kilku recenzentów, np. dla jednego brak historii bohatera był całkiem okej, a dla drugiego już nie. W sumie to nigdy nie dogodzi się wszystkim, więc spróbuje napisać to tak jak ja to widzę (z resztą i tak bym tak zrobił). Ewentualnie później znowu się to zweryfikuje. :)

Dzięki za odpowiedzi.
And the years are collected
I pray that we are regretless
You and I - the connected
You and I and the blood and the bone

6
pinkybrain pisze:Załóżmy, że bohater jeździ po świecie od kilku dobrych lat i poszukuje wskazówek, które pomogą mu rozwiązać "sprawę życia", z którą utknął na dobre. /.../. Cała ta sytuacja zupełnie go nie interesuje, ale na swojej drodze spotyka bardzo bogatego człowieka, który w zamian za rozwiązanie sprawy, oferuje mu kilka wskazówek do "sprawy życia". Z mojego punktu widzenia jest to wystarczająca motywacja dla bohatera, aby ten zdecydował się na taki układ. Natomiast czy bez wgłębiania się w to, co jest "sprawą życia" bohatera ma to jakikolwiek sens dla czytelnika? Przeczytałem gdzieś w książce Swain'a, że trzeba pokazać tylko tyle ile trzeba :-) , rada złota, ale mam problem z dopasowaniem tej granicy.
Jak dla mnie, to ten powód (człowiek, który w zamian za rozwiązanie sprawy, oferuje mu kilka wskazówek do "sprawy życia") jest wystarczający i wcale nie muszę znać całego życia bohatera. To może być intrygujące i zachęcić do czytania kolejnej części jego losów. Byle nie była to "The neverending story".
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

7
Skojarzył mi się z tym tematem Sherlock Holmes - w wersji podstawowej, czyli z opowiadań Conan Doyle'a. Postać przecież bardzo wyrazista i - zdawałoby się - doskonale znana czytelnikom. Tyle tylko, że prawie wszystko, co o nim wiadomo, dotyczy czasu, w którym rozgrywają się prowadzone przez niego śledztwa. O przeszłości Sherlocka można dowiedzieć się naprawdę niewiele: jego miłośnicy do dziś spierają się, czy studiował w OXfordzie czy w Cambridge, kim mogli być jego rodzice (nie ma o nich wzmianki w żadnym tekście, natomiast sam Sherlock wspomina jedynie, że miał ciotecznego dziadka, francuskiego artystę), przelotnie tylko pojawia się jego starszy brat, zresztą wysoki urzędnik państwowy. Kobiet w życiu SH to też biała plama. Tak więc, okazuje się, że można stworzyć bohatera z wielkimi lukami w biografii, a czytelnicy i tak będą go wielbić.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

8
Przypomina mi się pierwszy tom "Mrocznej Wieży", w którym przez całą książkę nie padło nawet imię bohatera (chyba dopiero w wersji poprawionej znalazło się JEDEN raz). Prawdę mówiąc taki wstęp niemal nie zniechęcił mnie do dalszej lektury serii, bo choć King jest świetnym pisarzem nie rozegrał tego wówczas najlepiej i mimo wspaniałego klimatu czytało się raczej przeciętnie (ale niekoniecznie ze względu na tożsamość bohatera). Wracając do pytania - można, jasne, wszystko zależy od tego jak to rozegrasz.

9
Luki w biografii dają czytelnikowi swobodę, miejsce, w którym swobodnie mogą rozwijać swoje wyobrażenie na temat postaci. Dzięki temu bohater może stać się popularniejszy. Przykładem, choć filmowym, może być Dr House, wielu uwielbia(ło) go za czyste, niczym nieskrępowane "chamstwo". Inni za to, że jego zachowanie to tylko maska, pod którą skrywa się wrażliwa osoba, etc. etc. Ilu odbiorców, tyle opinii :).

Re: Główny bohater

11
pinkybrain pisze: 1) Czy główny bohater może pozostać dla czytelnika postacią tajemniczą nawet pod koniec powieści? Mam na myśli niejako niezagłębianie się w jego przeszłość, bardziej "zostawienie" jej na później (np. na dalszą część powieści / nowy tom).
(...)
3) Czy narracja 1osobowa (główny bohater jest narratorem) ma tutaj jakiekolwiek znaczenie? To znaczy nie chciałbym, żeby czytelnik odebrał to jako świadome zatajenie faktów (o ile to w ogóle ma jakikolwiek sens).
Ha!
Krótko mówiąc, czy narrator pierwszoosobowy będący jednocześnie głównym bohaterem może zatajać istotne fakty przed czytelnikiem?
NIE MOŻE.
Takie zagranie jest efekciarskie, kłuje w oczy i pachnie na tysiące kilometrów autorskim chciejstwem.
Jeśli w danym momencie coś jest istotne dla fabuły, jest wiadome bohaterowi, to nie ma żadnego powodu, by to ukrywać lub przeinaczać.
Natomiast jest kilka sposobów, by to uczynić wiarygodnym:
1. Ważne jest kim jest słuchacz narratora. Jeśli narrator zwraca się do czytelnika wprost albo w sposób dorozumiany, to odpada. Bo jaki powód może mieć bohater, by okłamywać nie znanego mu czytelnika? Wizerunkowy. Jest to jakiś powód, ale mnie nie przekonuje. Zbyt to wydumane. Prędzej bym zakreślił to jako kwestię okłamywania samego siebie, opowiadania faktów w taki sposób, by samemu sobie w lepszym świetle pokazywać okoliczności i własne czyny. Ale to jest problem interpretacyjny ledwie, nie dotyczy twardych faktów, a nieco innego spojrzenia na fakty zaistniałe. Bohater sam przed soba nie ukryje, ze coś zrobił, prędzej przedstawi to co zrobił w taki sposób, by się lepiej czuć z tym co zrobił.
Ale jeśli odbiorcą jest ktoś mający miejsce w fabule, to jak najbardziej, bohater może mieć powody, by okłamywac takiego odbiorcę.
2. Narrator moze zatajac fakty, które w sposób uzasadniany wydają mu się nieistotne, o których sam nie pomyślał, że są ważne.
3. Narrator może zataić fakty z uwagi na strukturę. W miarę rozwoju fabuły coś, co wcześniej było nieistotne, staje się ważne i można o tym powiedzieć.
Tak rozumiem sens zbitki pytań 1 i 3.

Pytanie nr 2 jest tak szerokie, że bez pół litra nie ma co zaczynać.
Pytanie 4 - oki, a jak zamierzasz skonstruować bohatera nie nakreślając jego motywacji? Bo sprawa życia to motywacja do działania. Jeśli jej nie naszkicujesz, nie mówię że naraz od razu, ale choćby stopniowo, to bohater będzie niewiarygodny. No bo ile można powtarzać, że miał wściekle ważną sprawę?

Re: Główny bohater

12
Kruger pisze:Krótko mówiąc, czy narrator pierwszoosobowy będący jednocześnie głównym bohaterem może zatajać istotne fakty przed czytelnikiem?
NIE MOŻE.
Takie zagranie jest efekciarskie, kłuje w oczy i pachnie na tysiące kilometrów autorskim chciejstwem.
Ośmielę się nie zgodzić. Jedna z moich ulubionych powieści of all time wykorzystuje taki zabieg, a efektem jest genialna lektura. Z drugiej strony owszem, trzeba się postarać, żeby to dobrze i uczciwie wyszło. Pisać szczerze, ale tak, by czytelnik zapoznawszy się z informacją A, założył błędnie, że wynika z niej coś innego niż to ma być faktycznie. Albo żeby zignorował coś, co jest tak naprawdę istotne.
eworm pisze:
Babcia|Ewa2|Ex aequo|Genialne dziecko

13
Eworm pisze:Ośmielę się nie zgodzić. Jedna z moich ulubionych powieści of all time wykorzystuje taki zabieg, a efektem jest genialna lektura.
Cóż, z każdą zasadą, jeśli to mozna nazwać zasadą, jest tak, Ewormie, że można ją złamać. Można coś zrobić wbrew największej świętości i wbrew kazdemu nurtowi. Jeśli się umie i robi to naprawdę dobrze. Wtedy wyłażą z tego rzeczy genialne.
Z drugiej strony owszem, trzeba się postarać, żeby to dobrze i uczciwie wyszło. Pisać szczerze, ale tak, by czytelnik zapoznawszy się z informacją A, założył błędnie, że wynika z niej coś innego niż to ma być faktycznie. Albo żeby zignorował coś, co jest tak naprawdę istotne.
Jeśli ma to robić narrator znający fakty to... już napisałem wyżej, kiedy to ma sens.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

14
Osobiście uważam, że opowiadanie historii/ opisywanie miejsc sytuacji z punktu widzenia głównego bohatera jako narratora jest cholernie nudne, kiedyś próbowałem czytać parę książek z tym zabiegiem po czym po paru stronach nie mogłem czytać dalej bo mnie to wkurzało w tym najbardziej mi utkwiła Polska [nie pamiętam już czy to był Sapkowski czy ktoś inny] i pierwsze strony były o tym jak to on obraca się wśród idiotów i żyje w szaro-buro-grodzie i musi ciągle mieć ubrudzone ręce od wykonywania brudnej roboty- nie, dzięki za taką szmirę. Niech główni bohaterowie nie zabierają się do opowiadania historii, czy przedstawiania się na początku opowieści bo to jest dość denne i strasznie irytuje, opowieść ma pozostać opowieścią. Narrator niech nie będzie bohaterem, ale autorem opowieści.

(Naprawdę nie rozumiem co jest fajnego w tym, że opowiada się wszystko z punktu widzenia głównego bohatera... albo opowiada się historię w której pod koniec okazuje się, że opowiedział ją któryś z bohaterów... serio?)

15
shinjiru,
z czasem życie i czytanie jest prostsze. Rośnie doświadczenie, wiedza, dojrzewa się do różnych form narracji.
Twoja opinia jest... twoja, więc niewiele można tu dodać.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron