Dzisiaj zaczynam swój maraton i trochę obawiam się, jak to właściwie pójdzie, ale kto nie ryzykuje, ten nic nie zyskuje

Jest koniec czerwca, a plan zakończenia to koniec lipca. Przez ten czas chcę po prostu pisać

Jest trochę niedokończonych opowiadań, ale postanowiłem, że zacznę od całkiem innego, które nie jest takie nowe, bo chodzi mi po głowie już od jakiegoś czasu, ale mimo wszystko nie zostało jeszcze nic przy nim zrobione. A jak to napiszemy, to się zobaczy


Założenie jest takie, żeby pod koniec maratonu wyszło, że wystukałem średnio dziennie około 550 słów. Jakoś tak mam, że dla siebie jednak wolę posługiwać się ilością słów, a nie znaków, więc musicie ścierpieć

Postaram się robić jakieś małe podsumowanie ze średnią raz na tydzień, żeby wiedzieć gdzie jestem i nie musieć pod koniec gonić tych nieszczęsnych słów, bo jeszcze założą mi związki zawodowe i zaczną strajkować

Dlaczego nie piszę, że chcę tyle wystukiwać dziennie?
Bo prawda jest taka, że jak piszę codziennie sporo, to mam wrażenie, że się zużywam i przed następną taką sesją moja wyobraźnia musi się zregenerować (zgromadzić neuromediatory). Kiedy zaczynam pisać na siłę, niestety ale wychodzą kompletne gnioty.
Wtedy kiedy nie będę pisał, zajmę się zbieraniem informacji potrzebnych do opowiadań. Tu pewnie zajmie trochę czasu, bo moja wyobraźnia lubi pobawić się takimi naukowymi klockami

Chciałbym też zweryfikować tygodniowo około 2-3 utworów na Wery, bo to może pomóc innym, ale też pomaga mnie - przede wszystkim ułatwia skupienie, uwrażliwia na konkretne błędy i motywuje do pisania.
Kolejne założenie, to potrenować zrobić przynajmniej raz na tydzień jakieś ćwiczenie z warsztatów Dzikości Umysłu. Jakiś czas temu zacząłem i otrzymałem bardzo ważną radę, żeby promować Twórcę. Muszę przyznać, że ostatnio tak się starałem i wyszły całkiem niezłe i pokręcone rzeczy



No i ostatnie, co chciałbym zrobić, to poprawić (przynajmniej wstępnie) około dwa moje wcześniejsze opowiadania, które kiszą się na dysku i pewnie chciałyby o sobie przypomnieć

Co z tego wszystkiego wyjdzie, to już zobaczymy pod koniec maratonu.
Trzymajcie za mnie kciuki!
