Witaj,
dawno nie zaglądałem na to forum, jeszcze rzadziej się udzielałem, ale coś mnie tknęło, gdy zobaczyłem Twój samotny tekścik wiszący tu bez żadnego komentarza.
Najpierw zajmijmy się tym, co przeszkadzało mi w warstwie językowej.
Na ułamek sekundy spowijającą miasto ciemność 1.przerwało 2.bladożółte światło, 3.a na powierzchni nieba, 4. z głośnym grzmotem i we wszystkie możliwe kierunki, rozgałęziło się kilka asymetrycznych zygzaków. 5. Silny wiatr targnął koronami drzew i porwał z wilgotnego chodnika pustą, sponiewieraną reklamówkę.
Ten fragment jest niezbyt udany. Ale po kolei:
1. Wydaje mi się, że "przerwać" można co najwyżej ciszę, a ciemności już raczej nie. Chciałbym też wiedzieć, czy ta ciemność w mieście jest celowa, czy wyszła niechcący ( bo, oj zapomniało mi się, że w mieście są latarnie)?
2. "Bladożółte" - nigdy nie kojarzyłem z tym kolorem błyskawic, a chyba za późno by się dowiedzieć, że jestem daltonistą.
3. Może prościej, na niebie. Powierzchnia jakoś mi nie pasuje, z natury jest ona płaska.
4. Po pierwsze błyskawica rozchodzi się najpierw, a potem grzmot, więc ciężko by było rozchodzić się im razem. Po drugie, nie koniecznie we wszystkie strony, bo jednak po niebie, a nie w dół czy w górę ( wiem, wiem, czepiam się). Po trzecie asymetryczne zygzaki to dosyć mało obrazowe określenie ( z resztą widziałaś kiedyś symetryczne błyskawice?).
5. Wiatr targnął raz i przestał? Czy jednak targał?
Najlepsza w tym akapicie jest reklamówka. Mały detal, a ucieszył.
Na ułamek sekundy spowijającą miasto ciemność przerwało bladożółte światło, a na powierzchni nieba, z głośnym grzmotem i we wszystkie możliwe kierunki, rozgałęziło się kilka asymetrycznych zygzaków.
I jeszcze raz całe zdanko. Późno dochodzisz do orzeczenia "rozgałęziło się". Bo wiem, że na powierzchni nieba, że z głośnym grzmotem i we wszystkie kierunki, ale dopiero na końcu dowiaduję się o co właściwie chodzi. Według mnie coś takiego niezbyt dobrze się czyta.
Rovenne przymknęła oczy i wzięła głęboki oddech
Dlaczego przymknęła, a nie zamknęła. Coś ją oślepiło?
Słyszała jak krople deszczu zaczynają obijać się o dach przystanku, coraz szybciej i intensywniej, wybijając specyficzny dla siebie rytm.
Krypto-powtórzenie (:P), ale jednak słychać je. Nie wiem czy stukanie kropel, można nazywać rytmem.
specyficzny dla siebie rytm. Co pewien czas swoisty stukot
Dwa razy informacja o rytmie/stukocie, która mówi właściwie to samo.
Co pewien czas swoisty stukot przerywał potężny grom, jakby dla podkreślenia horrendum całej sytuacji.
Tu też powtórzenie informacji. I dlaczego horrendum, po co podkreślenie, że dotyczy ono całej sytuacji. Rozumiem, kobieta sama na przystanku może się bać podczas burzy, ale jak na razie nie czuję tego. Nie trafiają też do mnie asymetryczne zygzaki.
Spod zamkniętych powiek widziała wciąż powtarzające się przebłyski.
Wcześniej były przymknięte powieki, teraz zamknięte. Przebłyski także mi nie pasują.
Każdy mniej więcej dziesięć sekund przed huknięciem.
Eh, to już błysk i grzmot nie są razem? Poza tym, co w nosi ta informacja? Bo że błyska wiemy, że huczy wiemy, że burza nadchodzi wiemy ( po narastającym stukocie czy czymś podobnym). Warto by było się zastanowić podobnie nad innymi zdaniami.
Oparła głowę o niezbyt stabilną ścianę przystanku
Jeżeli ściana przystanku okazuje swoją niestabilność, gdy się opiera o nią głowę, to przepraszam, ale targanie wiatru już dawno powinno ją zawalić. A może i nawet targniecie.
Wstała, podciągnęła wciąż spadające spodnie, po czym po raz ostatni zerknęła na ciągle opustoszałą drogę.
Ciągle opustoszała droga - niewiele się mogło zmienić od poprzedniego zdania.
Wolnym krokiem ruszyła w przeciwnym kierunku.
Czyli w którym, bo patrzyła na drogę, a nie na miejsce, z którego już dawno powinien przyjechać autobus.
Kiedy opuściła przystanek, wiatr targnął jej długimi, kasztanowymi włosami. Odgarnęła wpadające do oczu i ust kosmyki. Strugi deszczu spływały po jej przemarzniętym ciele, jednocząc się przy spuszczonych w dół dłoniach i powoli z nich skapując.
Znów tylko raz targnął? Poza tym ciężko mi wyobrazić tę sytuację. Wiatr targnął włosami, dziewczę je odgarnia i zaraz splata ręce na dole i tak sobie idzie? Na procesję?
Okolica jakby zamarła.
No pusta ulica, w dodatku opustoszała zamrzeć nie mogła, bo już dosyć długo jest martwa.
Poza odbijającym się od chodnika deszczem i jej przyspieszonym oddechem nie dało się słyszeć nic więcej.
Deszcz z kauczuku? I dlaczego przyśpieszony oddech? Może drżący? Poza tym ustalmy jedno, w burzę, deszcz, grzmoty i wichry targające włosami i koronami drzew nie słychać oddechu.
szystko wydało jej się nagle przygnębiające i straszne,
No nie nagle, przecież wcześniej już było wspomniane horrendum całej sytuacji.
a słabe, migoczące światło latarni tylko pogarszało jej samopoczucie
A popatrz, czyli jednak nie było tak ciemno jak by wynikało z pierwszego akapitu.
Czuła wzbierający w niej strach.
Wyrzucić.
Miała ochotę biec, jednak wtedy narastająca w niej adrenalina w zupełności pozbawiłaby ją racjonalnego myślenia.
No, ale akurat myślenie do czekania na przystanku to jej chyba nie jest potrzebne. Do uciekania z niego też. Z resztą, z tekstu jak na razie nie wynikało, by tryby w jej głowie musiały wykonywać jakąś pracę.
Miała ochotę biec, jednak wtedy narastająca w niej adrenalina w zupełności pozbawiłaby ją racjonalnego myślenia. Miała ochotę wrócić na przystanek i w dalszym ciągu czekać na autobus,
Ach te kobiety, czy one wiedzą czego chcą?
"W dalszym ciągu" niepotrzebne.
jeśli dotychczas nie przyjechał to już nie przyjedzie.
Chyba że przyjedzie.
Szła najszybciej jak mogła
Ale nie biegła?
jak zwyczajnie pijany mężczyzna.
Szczególny ich wysyp jest podczas burzy.
Praktycznie każde zdanie można by napisać przynajmniej trochę lepiej. Nie spodobał mi się twój sposób narracji, nie wciągnęła króciutka historia i przeszkodziły niedopatrzenia. Niestety, tekst jest słaby. Próbowałaś budować klimat, jednak nie robiłaś tego dobrze, cały czas powtarzałaś informacje, a na przykład o samej bohaterce dowiedziałem się tylko tego, że się boi i że jest jej zimno. No i że czekała na autobus, na pustej ulicy podczas burzy. To spowodowało, że wspomnienie o mężczyźnie czy lalce chucki (tak się to chyba pisze) nie wywołało żadnych emocji, a nawet wydawało się dosyć dziwne.
Warto przy niektórych zdaniach w tym tekście zastanowić się nad sensem ich pisania, czy coś one wnoszą do obrazu widzianego przez czytelnika. Powinnaś też jakąś przybliżyć nam swoją bohaterkę, choć trochę wejść w jej głowę (bynajmniej nie dosłownie). Opisy uprościć i jakoś zorganizować, a może nawet pokusić się o to byśmy całość widzieli bardziej oczami dzieweczki.
Są to oczywiście moje subiektywne uwagi, możesz się z nimi nie zgodzić, choć chyba musisz przyznać, że niezbyt duże jest tu pole do polemiki.
Ćwicz, pisz i czytaj, od czegoś trzeba zacząć.
Pozdrawiam i powodzenia;)