Chwilę człowiek nie udziela się, a tu już tyle odpowiedzi!
To może po kolei:
rafciodz pisze:
Wątek można zamknąć - odpowiedź padła wielokrotnie, autor pytania - sam przyznał, że wie już co i jak.
Toczy się pusta dyskusja na zupełnie inny temat.
Jak widzisz, dyskusja toczy się dalej i nie jest to temat dla znalezienia odpowiedzi dla mnie. To jest dyskusja dla wymiany poglądów, zwrócenia uwagi na problem i znalezienia jakiejś równowagi, która z pewnością dla każdego będzie inna, bo każdy jest inny, a przez to literatura jest różnorodna.
Natomiast pusta dyskusja nie staje się sama przez się, a raczej użyszkodnicy ją mogą taką uczynić właśnie takimi nic nie wnoszącymi komentarzami jak Twój.
Bardzo spodobała mi się zasada mimesis - przywołana przez
Nataszę. Bo chodzi o to, że my jesteśmy tutaj i rozumujemy tak jak nam życie podpowiada, a jeżeli autor pisząc, coś zmienia to powinien wytłumaczyć co i respektować skutki takiego a nie innego światotworzenia. Tu pojawia się ta nieszczęsna grawitacja, która jest respektowana często w sf wtedy kiedy się akurat autorowi podoba...
Co do walki, to napiszę tak: w większości fantasy występuje i wszyscy się do tego przyzwyczaili. I zgodzę się tu z
Grimzonem, że jak ktoś poczytał kilka takich książek to myśli, że jest mistrzem miecza i już wszystko umie. Nie zajrzy do źródeł, nie zweryfikuje swojej wiedzy i koniec końców powiela schematy utworzone już dawno temu. A dlaczego? Bo mu się po prostu nie chce! Bo wie, że tyle razy już to przeszło, że nic się nie stanie jak on też tak to opisze.
Natasza pisze:Jeżeli w utworze czytam "lata", "poleciał na Księżyc" mój mózg akceptuje tę sytuację na zasadzie "zawieszenia niewiary" zdecydowanie łatwiej, bo taki jest mechanizm percepcji w lekturze.
Tutaj nie mogę się do końca zgodzić, bo w filmie też możemy dać scenę, gdzie bohater informuje, że leci na księżyc i następną jak już tam jest i również nastąpi "zawieszenie niewiary" w dokładnie taki sam sposób.
Ekranizacja powieści, np. scen walki czy latania ujawnia konieczność weryfikacji eksperckiej takiej, jakiej dokonuje Grimzon.
To też nie wydaje się do końca prawdziwe, bo te walki na filmach też często mają niewiele wspólnego z szermierką, zwłaszcza te dramatyczne sceny, kiedy bohaterowie krzyżują oręż i stykają się nosiu do nosia i następuje wymiana groźnych spojrzeń, "morderczy taniec brwi" i konkurs "kto dłużej nie będzie mrugał".
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude