106

Latest post of the previous page:

zaqr pisze:Akurat tutaj nie wiem co zarzucasz, bo to według mnie normalne działanie człowieka: jeśli jestem bezpieczny kosztem kilku minut poświęconych na odświeżenie/rozstawienie runów to po co to zmieniać? Żeby zaatakować trzeba też samemu narazić się na atak: a po co skoro można siedzieć w bezpiecznym miejscu?
Widzę że nie czytałeś książki. Więc w skrócie. Demony pojawiają się co noc. Runy okazują się zawodne. Co noc ginie kilka rodzin. Co więcej część miasta zostaję zrównana z ziemią przez jeden nie odnowiony run. W tym tempie społeczeństwo jest na wymarciu. A przez przypadek okazuje się że tym samym runem który tworzy barierę dla demonów można przeciąć demona na pół. Nikt przez 20 lat się nie zastanowił co się stanie z demonem jeżeli zamknie się barierę a demon będzie w połowie po jednej w połowie po drugiej stronie? A może run odepchnięcia umieszczony na strzale będzie równie efektywny?
Nikt nie eksperymentuje, a wszyscy wiedzą że runy są zawodne.
Co do tematu, to było wcześniej powiedziane: nie można napisać tak, żeby nikt się nie czepiał(a trzeba tak, żeby czytało się przyjemnie)


Nie oznacza to, że można olewać czytelnika i stwierdzić "mój świat mogę w nim wszystko". Utwór nie jest sam sobie spójny, a co tam dobrze że się sprzedaje. Logika, a po co w końcu kto to będzie sprawdzał.


A co do zbroi i pancerzy, które przed niczym nie chronią to spełniają funkcję systemu "friend/foe". Nasi to ci w srebrnych, a źli to ci w czarnych. :)

107
Zastanawiam się, Grimzonie, czy jest jakaś książka fantastyczna, która przetrwała proces falsyfikacji? :) czyli nie znalazłeś w niej dziur, dziurek i nielogicznych zachowań bohaterów, konsekwentnie i odpowiednio szeroko opisany świat?
Przyznam, że już wcześniej chciałem zadać to pytanie, ale teraz się nie oprę :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

108
Książkę czytałem(co prawda już trochę temu) i nadal uważam, że dalsze chronienie się za runami mimo ich zawodności jest prawdopodobne. Przecięcie ręki demona nastąpiło na szlaku, a ludzie raczej nie wierzyliby w słowa chłopca, który uciekł z domu.
Czy ktoś się zastanawiał? Zapewne tak, ale wątpię, czy człowiek, który zastanawia się nad czymś takim, miałby wystarczająco duże cochones, żeby wyjść za barierę ochronną i narażając się na pożarcie próbować z teorii zrobić praktykę.

109
Czy ktoś się zastanawiał? Zapewne tak, ale wątpię, czy człowiek, który zastanawia się nad czymś takim, miałby wystarczająco duże cochones, żeby wyjść za barierę ochronną i narażając się na pożarcie próbować z teorii zrobić praktykę.
A kojarzysz ludzi którzy wynaleźli szczepionki i różnego rodzaju leki w naszym świecie. Bardzo często dla udowodnienia swoich racji sami się zarażali chorobą i pokazywali skuteczność lekarstw. Często śmiertelnych chorób. Niektórym się udało inni się przeliczyli.
Podobnie kamizelka kuloodporna. Historia nauki zna wiele takich przypadków.

Wracając do książki. Jest co najmniej kilkadziesiąt sposobów testowania takich rozwiązań w bezpieczny sposób. Strażnicy mogą z murów miasta strzelać z runicznych strzał. Testować na skazańcach, żebrakach itp. Miasto cierpi głód bo wioski wokoło są trzebione, a w przedstawionych czasach miasto się nie utrzyma bez otaczających je wsi. Nikt ich nie próbuje bronić, są zostawione same sobie. Nie ma bezpiecznych szlaków ze stanicami co ileś godzin drogi. Nie ma jak wymieniać towarów. Handel odbywa się za pomocą "przewoźników". I tak można długo. Ci ludzie wymierają bo siedzą sobie za osłonami i nic więcej nie robią.
Romek Pawlak pisze:Zastanawiam się, Grimzonie, czy jest jakaś książka fantastyczna, która przetrwała proces falsyfikacji?
Wbrew pozorom tak.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

111
Pierwsze z brzegu

"Siewca wojny" B. Sanderson - pięknie stworzony świat
"Kłamstwa Locke Lamory" - S. Lynch - za świat i intrygę, minus za pojedynek w scenie finałowej.
"Nigdziebądź", "Amerykańscy Bogowie", "Gwiezdny Pył" - N. Gaiman
"Czarnoksiężnik z archipelagu" U. Le Guin

A wszystkim obecnym i przyszłym twórcą fantasy polecam
"Heroizm dla początkujących" John Moore za zebranie wielu stereotypów w jednym miejscu i przedstawienie ich w zabawny sposób.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

112
Podobno lekarze nie cierpią filmów o szpitalach, a prawnicy dramatów sądowych. A kolega ma problem z przełykaniem "rycerskich" nieścisłości bo uznaje, że się na tym zna. Ja też się na czymś znam i też mnie czasem coś denerwuje w niektórych książkach. Ale jak się na czymś nie znam to nieścisłości nie widzę i łykam jak małe dziecko watę cukrową. Wydaje mi się, że pisanie to jeden z zaworów, którymi uwalnia się wyobrażnia. Więc raczej w beletrystyce nie oczekuję dokumentalizmu, ale z drugiej strony odpycha mnie jak czytam jakieś bzdury. Więc ogólnie wydaje mi się, że zwłaszcza w fantastyce bez "wymyślania" ciężko by się było poruszać, ale jak już się coś wymyśli to trzeba by to jakoś trochę uzasadnić. Choćby z "mrugnięciem oka":)
We współczesnym paradokumencie o służbach specjalnych agenci fruwający nad dachami budynków mogą budzić pewne wątpliwości. Ale już w wojownicy azjatyccy sprzed kilku wieków dokonujący podobnej sztuki większość uzna za dopuszczalne. Zwłaszcza po przyczajonych tygrysach albo innych ukrytych smokach w domu latajacych nozy.
Trzeba jednak trochę szanować czytelnika i zadbac o to, żeby przynajmniej w konwencji przedstawianego świata coś było "możliwe". Ale już hiperpoprawność... podobno nadgorliwość gorsza od faszyzmu...
Zdaje się, że na początku Dukajowego "Lodu" są czyjeś przemyślenia na temat tego czy można pisać tylko o tym na czym się człowiek zna bo sprawdził i przeżył. Wyszło, że o starości mogą pisać tylko starzy. A ja bym do tego dodał, że o śmierci tlyko niezywi.
Ostatecznie to już czytelnik będzie weryfikował, a nas czasem ta weryfikacji może zaskoczyć... Tak jak przykładowo powszechna ocena disco polo. Niby słabe, a na dyskoteki chodziły kiedyś dzikie tłumy...

A co do wspomnianego powyżej Gaimana... Tylko Gwiezdny pył dałem rade doczytac do końca. To dla mnie jeden z najbardziej przereklamowanych autorów ostatnich czasów. Nie da się ukryć, że oryginalny i pomysłowy. Ale przypomina mi entuzjastę z ADHD, który chodził na wagary. Energia jest, pomysł jest... tlyko nie wie jak. Strach takiego wpuścic do laboratorium chemicznego.
Gwiezdny pył to właśnie świetny pomysł i kaszaniaste wykonanie. Niedokończone wątki. Co rozdział to inna stylistyka. Zaczyna się jak fantazy dla doroslych. Jest nawet przeklenstwo. A konczy sie... jak naiwna baika dla dzieci, albo... jak papier, na którym autor to pisał. Po prostu sie skończył.
Gość najzwyczajniej w świecie szlachtuje swoje niezle pomysly.
Przypuszczam, że jakby nie to, że jego ojciec jest kimstam gdziestam to Gwiezdny pył za cholere nie doczekalby sie ekranizacji.

113
Taka trochę archeologia po forum ale pasuje do zagadnienia :)
Navajero pisze:Kiedyś, pisząc artykuł do jednego z pism, dot. realiów historycznych i militarnych w fantasy, "zbadałem" to trochę. Wierz mi, że poziom takowej wiedzy u autorów fantastycznych jest znikomy, i to widać. Wyjątków jest niewiele. W Polsce można je policzyć na palcach jednej ręki :D
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

114
Tekst powstał parę ładnych lat temu ( a analizowałem jeszcze wcześniejsze utwory) i - mimo wszystko - byłem łaskawszy dla autorów niż Ty, brałem pod uwagę jedynie naprawdę ewidentne pomyłki. A w samym artykule raczej chwaliłem niż maltretowałem :)

http://portalwiedzy.onet.pl/,8348,13621 ... pisma.html
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

115
Ja dokładnie z tego powodu jestem bardziej cięty, że takie artykuły już były publikowane. Niestety autorzy nie mają woli czerpania wiedzy.
Przy okazji dobre pozycje książkowe chodzą na allegro w granicach 20 zł, a dostęp do źródeł jest obecnie bardzo prosty.
Ale jeżeli autorom (i wielu przyszłym autorom) wystarcza wikipedia to nie mam nic więcej do dodania.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

116
IMO trochę za bardzo uogólniasz, bo z tym czerpaniem wiedzy jest różnie, niektórzy robią bardzo solidną kwerendę, inni jakby mniej. Tylko, że rzadko kto jest śliczny i mądry jednocześnie, jak ta żabka co się nie mogła rozerwać :) Niekoniecznie ktoś, kto naprawdę umie pisać, potrafi też wykorzystywać źródła, zna obce języki ( podstawa solidnej kwerendy), ma świetny język, warsztat itp. Niekoniecznie wszystko jednocześnie. Mnie tekst zgrzyta tylko przy naprawdę solidnych babolach, te mniejsze zauważam mimochodem i nie przydaję im znaczenia. Drażnią mnie jedynie wtedy, gdy autor sugeruje, że jest autorytetem w danej dziedzinie. Wracając jeszcze do ulubionego przez Ciebie tematu walki, nie wszystko można napisać. Z oczywistych względów. Istnieją znakomici autorzy którzy czasem specjalnie coś "kiksują" ( będąc ekspertami w dziedzinie walki). Np. piszący pod pseudonimem Adam Hall ( seria Quiller).
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

117
Wiesz problem jest, że ja mówię o podstawach. Których brakuje.

- Jak autor pisze o kawalerii to niech wie czy się steruje konia.
- Walczą u niego na białą broń to niech rozróżnia cięcie od pchnięcia.
- Pisze wielkie bitwy niech ma pojęcie o rodzaju wykorzystania formacji wojskowych.
- Aby używali odpowiednich synonimów.
- Chwile się zastanowili czy można obciąć głowę mieczem siedząc z ofiarą na koniu.
- Aby nie tłumaczyli wszystkiego tekstem mój świat mogę w nim robić wszystko.

Nie wymagam przecież aby rozróżniali zbroję od pancerza, bo wbrew pozorom jest różnica. Używali skomplikowanego branżowego słownictwa. Rozdrabniać się do czegoś takiego jak psychologia pola walki itp.

To są rzeczy które widzę w publikacjach jak i na forum. Czerpanie wiedzy z filmów, gier komputerowych i rpg, wikipedia to dla większości całe źródło wiedzy.
Przykładowo czy istnieją tylko zbroje płytowe, kolczugi i skórznie ? Czemu nie używa się w fantsy karacen, lamelek, bechterów, brygantyn i wielu innych zapomnianych strojów ochronnych.
Navajero pisze:Wracając jeszcze do ulubionego przez Ciebie tematu walki, nie wszystko można napisać. Z oczywistych względów. Istnieją znakomici autorzy którzy czasem specjalnie coś "kiksują" ( będąc ekspertami w dziedzinie walki)
Nie wiem co to za oczywiste względy. A jak autor coś przekręca to niech robi to celowo, a nie przez przypadek.
Pisząc o husarii niech dają ją ze skrzydłami ale niech wie, że takie skrzydła praktycznie nie występowały (i nie służyły do straszenia koni).
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

118
Grimzon pisze:Nie wiem co to za oczywiste względy.
Bezpieczeństwa i zdrowego rozsądku.
Grimzon pisze: Pisząc o husarii niech dają ją ze skrzydłami ale niech wie, że takie skrzydła praktycznie nie występowały (i nie służyły do straszenia koni).
Tu powstaje potrzeba doprecyzowania terminu "praktycznie" :) Bo istnienie skrzydeł poświadcza tzw. Rolka Sztokholmska, potwierdzają obrazy z epoki np. "Bitwa pod Wiedniem" ( obraz namalował na zamówienie Sobieskiego M. Altamonte w 1694r.) czy "Bitwa pod Kłuszynem" ( namalowany przez Szymona Boguszowicza przed 1620r. ), potwierdzają wreszcie dokumenty z epoki jak - najbardziej chyba znany - pochodzący z kancelarii Batorego, nakazujący Stefanowi Bielawskiemu sformowanie chorągwi husarskiej, gdzie zanacza się, że: "Każdy rotmistrz ma się starać, aby (...) zaś pióra i inne ozdoby dla okazałości i postrachu nieprzyjaciela zależnie od upodobania każdego.", zamówienie jakie złożył na husarskie skrzydła książę Michał Radziwiłł ( z 1739r.), mówi o tym także regulamin wydany przez tegoż Michała Radziwiłła w r.1746 dla husarii litewskiej. Inna rzecz to forma tych skrzydeł czy sens użycia ich w boju.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

119
Navajero pisze:Inna rzecz to forma tych skrzydeł czy sens użycia ich w boju.
Przepraszam temat, ale jakoś mi się 'Miś" skojarzył jako przykład nie wprost. ;)

I.... już mnie nie ma :)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

120
Navajero pisze:Grimzon napisał/a:

Pisząc o husarii niech dają ją ze skrzydłami ale niech wie, że takie skrzydła praktycznie nie występowały (i nie służyły do straszenia koni).

Tu powstaje potrzeba doprecyzowania terminu "praktycznie" :) Bo istnienie skrzydeł poświadcza tzw. Rolka Sztokholmska, potwierdzają obrazy z epoki np. "
Doprecyzują chodziło mi o podwójne skrzydła mocowane na stelażu na plecach, bez których obecny wizerunek husarza jest niepełny. Rolka sztokholmska przedstawia przejazd parady, natomiast na obrazie bitwy pod Kłuszynem widać że nie wszyscy je noszą, a na obrazie "Bitwa pod Kircholmem" P. Snayersa z 1630 r. praktycznie ich brak. Historycznie można potwierdzić że istniały pojedyncze skrzydła mocowane do siodła.
Połowa XVIII wieku to zmierzch husarii (a właściwie pełen mrok) gdzie husaria nie odgrywa już żadnej roli strategicznej, a jedynie paradną.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

121
Ja tam nie jestem aż taki drażliwy, skrzydła mi nie przeszkadzają. Eto podrobnosti jak mawia pewien mój znajomek po wypiciu pół litra ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wróć do „Kreatorium”