Deszcz uporczywie bił w okna. Niebo przykryte ciemnymi chmurami co chwilę przeszywały błyskawice. Wszyscy schronili się w swoich domach. Wszyscy oprócz jednej, malutkiej, zagubionej osóbki. Trzęsąca się z zimna, przemoknięta, posiniaczona, sześcioletnia dziewczynka szukała schronienia. Nie było przy niej mamy ani taty. Była sama jak palec. Pośród deszczu i burzy. Każdy grzmot powodował u niej paniczny napad strachu i atak płaczu. Wreszcie zobaczyła jakiś dom, w którym paliły się światła. Puściła się w jego stronę biegiem. Przewracała się, ale podnosiła. Gdy dotarła do celu była cała ubłocona. Zastukała nieśmiało w drzwi. Usłyszała czyjeś ciężkie kroki. Drzwi się w końcu otworzyły i oczom dziewczynki ukazała się niezwykła twarz.
Co taka malutka istotka robiła o tak późnej porze, sama? Czy ktoś to wiedział? Czy potrzebne były pytania bezbronnej małej dziewczynce trzęsącej się z zimna i strachu, nie mogącej opanować płaczu? Zdecydowanie nie. Tak więc wróćmy do tej małej sześciolatki.
Miała na imię Zuzia. Tyle potrafiła o sobie powiedzieć. Nikt nie pytał się tego wieczoru o inne rzeczy. Wystarczyło jej tyle przeżyć jak na jeden dzień. Teraz potrzebna jej była opieka dorosłych, bo nadchodziły dla niej ciężkie dni.
Trawiona gorączką nie mogła pojąć co się stało, ani gdzie jest. Nie mogła nawet swobodnie oddychać. Ciężko wdychała powietrze, a głowa była rozrywana przez setki a może nawet i tysiące małych złośliwych stworków. Tak, widziała je. Były malutkie, ale miały wiele sił.
I tak było z nią przez trzy dni. Nikt nie zawiózł jej do szpitala. Nikt w tym domu nie miał przecież prawa jazdy. Rodzina postanowiła, że całą sprawę wyjaśni jak tylko mała wyzdrowieje.
DWANAśCIE LAT PóźNIEJ
Kostka brukowa. Mgła. Jakieś postaci. Potem obraz się rozmazywał. Od dwóch miesięcy miała ten sam, krótki sen. Co to miało symbolizować? Nową drogę życia? Bezsensowne. Co to miało wszystko znaczyć?
Sturlała się z łóżka na ziemię. Bolesny upadek przywrócił jej świadomość, wyrwał umysł z snu. Wstała, wsunęła stopy w kapcie, związała długie rude włosy w kucyk i poszła do łazienki.
Dochodziła 3. Aśka spojrzała z złością w lustro. Nienawidziła piegów na swojej twarzy. Odkręciła kurek z zimną wodą, nabrała jej trochę do rąk i uderzyła nią w lustro. Obraz zdeformował się na chwilę, by znów ukazać jej twarz. Złość nie wyparowała, wręcz przeciwnie, znów zaczęła się w niej kłębić. Zrezygnowana dziewczyna osunęła się na ziemię. To było za dużo jak na jedną osobę.
Wszystko zaczęło się walić. Nie wiedziała co ma robić. Nie poszła studiować, bo i tak byłby to zmarnowany rok. Znalazła pracę. Wyprowadziła się. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ten sen i dziwne uczucie.
Uznała, że ma obsesje, za dużo myśli na ten temat. Kto chciałby śledzić takiego rudzielca z piegowatą twarzą?
Wzięła do ręki odtwarzacz Mp3, włożyła dres, zamknęła mieszkanie i wyszła na dwór. Było jeszcze ciemno. Ulice były puste, tylko czasami mijał ją samotny kot czy pies.
Całą swoją frustrację włożyła w bieg. Nigdy nie biegła tak szybko. Czuła, ze gniew mija. Uśmiechnęła się do siebie. Przynajmniej to się nie zmieniło – sposób wyładowania złości.
Wróciła do domu koło 5.30. Pod drzwiami zobaczyła czysta kartkę papieru. Podniosła ją i rozejrzała się po korytarzu. Nikogo oprócz niej tam nie było. Przekręciła klucz w zamku, ale drzwi nie chciały ustąpić. Szarpała się z nimi bezskutecznie. Znów spojrzała na kartkę. Cofnęła się do tyłu. Jednak coś tam było napisane. Trzeba było tylko kartkę ułożyć w odpowiednim kącie do padającego światła.
„Kostka brukowa. Mgła. Jakieś rozmazane postaci.
Czy wiesz co to znaczy? Zastanów się ile jest tych osób.
A może to nie są osoby?
Kim jestem? Skąd wiem?
Dowiesz się w swoim czasie, jeśli jesteś odpowiednią osobą...
Nie zawiedź mnie”
Chciała przeczytać ten list jeszcze raz, ale nic już nie dało się przeczytać, kartka była pusta.
Znów przekręciła klucz. Tym razem drzwi się otworzyły. Aśka nie chciała o tym myśleć, ale słowa zawarte w liście boleśnie wbiły się jej w pamięć.
Wzięła prysznic, ale nie mogła zrozumieć tego listu, tych dziwnych zdarzeń. Usiadła na ziemi. Tylko tak mogła coś wymyślić, chociaż każde rozwiązanie zdawało się być irracjonalne.
Zanim się spostrzegła zadzwonił budzik, który wyrwał ją ze stanu otępienia. Ruszyła w stronę kuchni. Automatycznym ruchem włączyła elektryczny czajnik, wzięła kubek i wsypała kawę.
Osiem godzin pracy minęło tak szybko, jak znikła para z okularów pewnej zdyszanej pani czekającej na autobus. Aśka uśmiechnęła się do siebie. Szła powoli, nie zwracając uwagi na to, co wokół niej się dzieje. Oprzytomniała dopiero wtedy, gdy zderzyła się z jakimś chłopakiem.
Spadła jej torebka. Schylili się po nią oboje. On uśmiechnął się do niej i podał jej zgubę.
- Miło jest wpaść na taka piękna osobę jak ty – powiedział ściągając czapkę z głowy i kłaniając się – Miłego dnia życzę.
Aśka była zbyt oszołomiona by odpowiedzieć. Zrozumiała o co chodzi w tym śnie. Z przeświadczeniem zwycięstwa pobiegła do mieszkania, w którym ktoś na nią czekał.
Uświadomiła sobie, że drzwi są otwarte, gdy bezskutecznie próbowała włożyć klucz do zamka. Z dezaprobatą otworzyła drzwi na oścież i wkroczyła z bojową miną, gotowa na wszystko, do swego mieszkania.
Przed nią stał ten sam chłopak z którym się zderzyła.
- Bardzo miło znów cię widzieć. – zaczął mówić do niej.
- Nie zbliżaj się do mnie – warknęła.
On gestem ręki zamknął drzwi. Gdy Aśka odwróciła się, szczęka opadła jej ze zdumienia. Drzwi rzeczywiście były zamknięte.
- Chyba jeszcze tak do końca nie wiesz co jest twoim życiowym celem – powiedział i podszedł do niej podając rękę – Jestem Bartek, ale wszyscy mówią na mnie Barto.
- Aśka jestem – powiedziała podając mu dłoń.
- Usiądźmy bo głupio jest tak stać – zaproponował.
- Ach tak. Przepraszam, ale jestem trochę zdezorientowana. Czy możesz mi odpowiedzieć na jedno pytanie – zaczęła ściągać kurtkę – zanim usiądziemy?
- Ależ oczywiście.
Barto pomógł jej zdjął kurtkę, mało tego, powiesił ją na wieszaku. Poruszał się po mieszkaniu, jakby było jego.
- Jak w ogóle dostałeś się do mojego mieszkania? Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam? I jakim sposobem do cholery zamknąłeś te drzwi – spytała pokazując palcem obiekt zainteresowania.
- To są już trzy pytania, ale odpowiem ci na nie, bo jesteś niezwykle sympatyczną osóbką. – powiedział i zaczął zacierać ręce.
- Sympatyczna. Doprawdy – zakpiła Aśka.
- Nie będę wnikał w to, co o sobie myślisz, tylko ci wszystko postaram się wyjaśnić – powiedział siadając na kanapie. – Może się przysiądziesz?
Aśka jak zahipnotyzowana usiadła obok Barta.
- Zderzyliśmy się nieprzypadkowo. Widzisz ja nie jestem takim zwykłym chłopakiem – powiedział patrząc Aśce w oczy.
- Nie ma ludzi zwykłych – powiedziała uśmiechając się zadziornie.
- Wiem, że twoje życie jest nieco pokręcone. Zrozum, że tak być musi. Jesteś jak ja wybrana i wystawiona na próbę.
- Na próbę? Jaką próbę? – spytała kierując wzrok na okno.
- Nie oglądasz telewizji, nie czytasz gazet. Wiem, że robisz to celowo.
- A skąd ty to możesz wiedzieć? – spytała wstając.
- Po prostu wiem. – powiedział zatrzymując ją.
- Ale jak? I dlaczego jak?- spytała siadając na ziemi.
- Niewielu jest ludzi tak wrażliwych na krzywdę innych jak ty.
- O widzę., że chcesz zrobić ze mnie ....
- Narcyza? – dokończył za nią – Nie Asiu to nie tak. A właściwie to masz na imię Zuzia...
- Nie Zuzia umarła w wieku sześciu lat.
- Dlaczego?
- Bo tak jest lepiej. – odparła ocierając łzę.
- Nie pamiętasz jak wyglądali twoi rodzice?
Asia zaprzeczyła ruchem głowy.
- Ja też swoich nie pamiętam – podał dziewczynie chusteczkę.
- Ile miałeś lat?
- Osiem i pięć dni.
Asia uśmiechnęła się.
- Przepraszam za moje zachowanie.
- Nie, nie musisz przepraszać. Rozumiem Cię. Jakbym był na twoim miejscu, to też byłbym nieufny. Zaparzę herbaty, to cię uspokoi – powiedział i poszedł do kuchni.
GODZINę PóźNIEJ
- Może oni wiedza coś o moich rodzicach?
- Na pewno byli tacy jak ty.
- Czyli? – spytała zanosząc naczynia do zlewozmywaka.
- Piękni. Inteligentni. Sympatyczni. Dobrzy. Wrażliwi. – powiedział
W jego umyśle zapaliła się czerwona lampka.
- To bardzo pobłażliwe słowa – odparła uśmiechając się do niego.
Nie odpowiedział, usiadł na kanapie.
- Stało się coś? – spytała.
On przecząco kiwnął głową. Podeszła do niego. Wzięła jego ręce w swoje i spojrzała w oczy.
- Nie – powiedział i chciał się wyrwać, ale nie mógł.
Aśke przeszedł dreszcz. Nie wiedziała co robić. Wreszcie problem rozwiązał się sam. Ciszę zmącił dzwonek do drzwi. Emocje opadły, tak jak i hormony. Barto był na siebie że pozwolił ponieść się emocjom.
- Ktoś zostawił to pod twoimi drzwiami. – usłyszał.
- Dziękuje że... Po prostu dziękuje.
- Nie ma za co. Uznałam, że lepiej będzie, jak wręczę ci to osobiście. Wiesz, nie chciałabym żeby zrobił to ten podejrzany typ spod 5.
- Jeszcze raz dziękuję pani Jadziu. – powiedziała i zamknęła drzwi.
Barto wiedział, co znajduje się w środku. Chciał wyjść przed tym jak Asia rozpakuje przesyłkę.
- Nie chcę ci przeszkadzać. Jak będę ci potrzebny, to przyjdę. Zawsze o każdej porze – powiedział i wyszedł.
DWANAśCIE LAT WCZEśNIEJ
- Gdzie jest moja mama? – spytała policjanta szlochająca sześciolatka.
- Słuchaj mała, skąd ja do pierona.. – zaczął ale słysząc spazmatyczny szloch małej zmienił ton – Jak masz na imię?
- Zu... Zuzia – wyjąkała.
- Zuziu, jesteś już dużą dziewczynką. Nie płacz. Duże dziewczynki nie płaczą. – powiedział podając jej chusteczkę.
- Jestem duża? – spytała patrząc swymi pięknymi oczami na policjanta.
- Tak i z tego co wiem bardzo dzielna.
Zuzia uśmiechnęła się i wytarła nosek.
- Pan też jest duży i dzielny – powiedziała.
Policjant zaśmiał się.
- A skąd to wiesz?
- Bo wszyscy policjanci są dzielni. A pan najbardziej, bo odnajdzie pan moich rodziców...
RZECZYWISTOść
„Pamiętam tą małą sześcioletnią osóbkę. Zapłakana, tęskniąca za mamą. Kiedyś zachowałbym się jak ostatni zapyziały policjant cham.
Było jednak w niej coś, czego do dziś nie potrafię nazwać. Czy to był urok czy dziecięca szczera dobroć i miłość? Bóg raczy to wiedzieć.
Gdy mała Zuzia nazwała mnie najdzielniejszym policjantem czułem się taki dumny! Pierwszy raz ktoś dostrzegł we mnie taką cechę. Jednak gdy dziewczynka dokończyła zdanie cały czar prysnął, pęknął jak bańka mydlana.
Tak, złożyłem obietnicę. Przez te dwanaście lat szukałem ich. Początki były najtrudniejsze. Potem, gdy adrenalina opadła mogłem się porządnie skupić nad sprawą.
Byłem wtedy policjantem od papierkowej roboty. Postanowiłem powrócić do czynnej służby. Patrolowałem prze te dwanaście lat dzielnicę, w której mieszkałaś z rodzicami. Pytałem sąsiadów, przechodniów o twoją rodzinę, ale nikt nic nie wiedział, a może nie chciał wiedzieć?
Po wielu latach zorientowałem się, że tak na prawdę nie wypełniłem obietnicy danej tej ślicznej i dobrej dziewczynce. Czułem, że zawiodłem nie tylko ją, ale i siebie. Chciałem iść się upić, ale powstrzymałaś mnie. Tak, Ty.
Siedziałem w swoim samochodzie i już miałem zamiar iść do baru, gdy przed oczami pojawiłaś mi się Ty, już nie jako sześcio ale szesnastolatka.
Tak, to było 10 lat temu, po Twoim pojawieniu się na komisariacie. Poczułem, że dodałaś mi nowych sił do działania. Zacząłem swoje prywatne śledztwo od nowa. W ciągu tych dwóch lat odkryłem prawdę.
Nie jest to przyjemne, ale musze Ci to przekazać. Twoi rodzice nie żyją. Od dwunastu lat. Zginęli w wypadku samochodowym. Ich ciała uległy zwęgleniu. Są pochowani na największym cmentarzu w Warszawie. Dlaczego tam?
Przesyłam ci jedną jedyną rzecz, która jakimś cudem nie spaliła się. Myślę że należała do Ciebie.
Przepraszam, że tak długo ich szukałem I dziękuje za to wszystko co dała mi sześcioletnia Zuzia.
Duży i odważny policjant”
Nie, nie spodziewała się listu od policjanta. Dawno już straciła nadzieję na to, że dowie się co się stało z jej rodzicami. Tak, umarli. Była na to przygotowana. Ale i tak nie mogła powstrzymać się od płaczu. Nawet nie miała ich wspólnej fotografii. Nie pamiętała jak oni wyglądają, a raczej wyglądali, kim byli. Nie wiedziała o nich nic. Tak, jak o swojej przeszłości. Kim ona tak na prawdę była?
Otworzyła pudełko i zobaczyła Marysię. Jej lalkę, którą zostawiła w samochodzie. Bardzo tęskniła za swoją przyjaciółką, która cierpliwie wysłuchiwała wszystkie jej sekrety. Była już stara i miała przypalone włosy i ubranko, ale to jedyna rzecz, która pozostała jej po starym życiu.
2
Co mogę powiedzieć o Twoim opowiadaniu? Jednym słowem - znośne. Nic więcej. Nie podobała mi się rozmowa Bartka z Zosią - Aśką, była jakby wymuszona.
Mam nadzieję, że jest to pierwsza część bo ta zostawia trochę niejasności, albo czytałem mało uważnie.
Zauważyłem, że zjadłeś jedno słowo i wydaje mi się, że kilka jest niewłaściwie napisane (ze dwa), ale nie chce mi się ich teraz szukać (chyba mi to wybaczysz).
Pomysł:3+
Styl:4-
Schematyczność:3
Błędy: -
Ocena ogólna:3+/4-
Jestem na....tak
Pozdrawiam.
Mam nadzieję, że jest to pierwsza część bo ta zostawia trochę niejasności, albo czytałem mało uważnie.
Zauważyłem, że zjadłeś jedno słowo i wydaje mi się, że kilka jest niewłaściwie napisane (ze dwa), ale nie chce mi się ich teraz szukać (chyba mi to wybaczysz).
Pomysł:3+
Styl:4-
Schematyczność:3
Błędy: -
Ocena ogólna:3+/4-
Jestem na....tak
Pozdrawiam.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
4
Pomysł:3
Wstęp- Zrobiłaś z dziewczyny taką sierotkę Marysie. Skrzywdzoną przez los. Nie podoba mi się takie urywanie tekstu.
Styl:4=
Schematyczność:3
Ocena ogólna:4-
Pozostawia trochę nie jasności i to chyba przyciąga w tym wszystkim.
Pozdrawiam
Wstęp- Zrobiłaś z dziewczyny taką sierotkę Marysie. Skrzywdzoną przez los. Nie podoba mi się takie urywanie tekstu.
Styl:4=
Schematyczność:3
Ocena ogólna:4-
Pozostawia trochę nie jasności i to chyba przyciąga w tym wszystkim.
Pozdrawiam

Serce, które kocha, jest zawsze młode.
Przysłowie Greckie
Przysłowie Greckie
5
Pomysł: 3
jeśli mam być szczera, to nie podobało mi się to, co zaprezentowałaś do tej pory. Ratuje cię to, że jeszcze nie wiem, o co ci chodzi. Nie podoba mi się główna bohaterka
Styl: 3
niczym nie zachwyca. taki po prostu znośny tekst. Nie wzbudza we mnie żadnych emocji, nie ciekawi, nie smuci, nie wkurza.... wszystkie dialogi sztuczne
Schematyczność: 3-
głównie chodzi mi tu o główną postać i jej "losy", przynajmniej na razie
Błędy: -
po prawdzie nie bardzo zwracałam uwagę - nie mam do tego teraz głowy (wtajemniczeni wiedzą dlaczego
)
przypuszczam jednak, że weberowi chodziło o to zdanie:
Ogólnie: 3-
ogólnie, to takie to mało ciekawe, zobaczymy co będzie potem. Wydaje mi się, że głównie musisz popracować nad "emocyjnością" tekstu i psychologizacją postaci. Twój tekst i twoja historia powinna ruszyć czytelnika, a nie rusza.
Jestem na... małe tak(z uwagi na możliwość poprawy i ciekawej kontynuacji) łamane na... niepewne nie (to, co zaprezentowałaś w tym fragmencie)
jeśli mam być szczera, to nie podobało mi się to, co zaprezentowałaś do tej pory. Ratuje cię to, że jeszcze nie wiem, o co ci chodzi. Nie podoba mi się główna bohaterka
Styl: 3
niczym nie zachwyca. taki po prostu znośny tekst. Nie wzbudza we mnie żadnych emocji, nie ciekawi, nie smuci, nie wkurza.... wszystkie dialogi sztuczne
Schematyczność: 3-
głównie chodzi mi tu o główną postać i jej "losy", przynajmniej na razie
Błędy: -
po prawdzie nie bardzo zwracałam uwagę - nie mam do tego teraz głowy (wtajemniczeni wiedzą dlaczego

przypuszczam jednak, że weberowi chodziło o to zdanie:
Barto był na siebie że pozwolił ponieść się emocjom.
Ogólnie: 3-
ogólnie, to takie to mało ciekawe, zobaczymy co będzie potem. Wydaje mi się, że głównie musisz popracować nad "emocyjnością" tekstu i psychologizacją postaci. Twój tekst i twoja historia powinna ruszyć czytelnika, a nie rusza.
Jestem na... małe tak(z uwagi na możliwość poprawy i ciekawej kontynuacji) łamane na... niepewne nie (to, co zaprezentowałaś w tym fragmencie)
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
6
powtórzenieChciała przeczytać ten list jeszcze raz, ale nic już nie dało się przeczytać
E? Nawet nie wiem, co tu pokręciłaś i ile wyrazów zjadłaś.I dlaczego jak?
Hmm... Wiesz, co było w tym tekście najgorsze? Brak emocji, totalna susza. Przeczytałam to, nawet przez chwilę nie odczuwając czegoś silniejszego; smutku, strachu, czy nawet zaintrygowania. A jako czytelniczka powinnam.
Np, gdy Aśka dostała list, w którym ktoś obcy dokładnie opisał jej sen. Ja bym się co najmniej wystraszyła i zastanawiała, co tu jest do licha grane. Rozejrzała panicznie po korytarzu, cokolwiek... Ale Asia nieee. Asia spokojnie weszła do mieszkania, wzięła prysznic, zrobiła kawkę... Spłynęło to po niej jak po kaczce. W takim razie czytelnika też to zupełnie nie ruszyło.
Na obcego faceta w jej mieszkaniu też zareagowała jakoś bez wyrazu. Może trochę sie zdziwiła, no ale potem przepraszała, że jest nieufna. Gdybym zobaczyła jakiegoś chłopa w moim domu, przez głowę przeleciałoby mi tornado myśli z "przestępca" i "zboczeniec" na czele. Ale z Asi widać twarda babka jest.
Bohaterowie, szczególnie Aśka i Barto, jacyś tacy nierealni i stworzeni z naiwnością. Ale to pewnie wynika z tego braku emocji. Jeszcze w pierwszej części było dobrze, ale potem znacznie gorzej.