Pomysł na opowiadanie czy powieść

1
Często mam tak, że wpadam na jakiś ciekawy pomysł. Jest oryginalny i w jakimś sensie całkiem fajny.

I tu pojawia się problem: czy "marnować" go na opowiadanie czy wykorzystać w powieści? Tu chyba włącza się jakiś instynkt: "a co jeśli drugi tak dobry nie wpadnie mi do łba?"

Słyszałem, że są albo pomysły na opowiadania albo na powieści. I w zależności od nich, piszemy jedno albo drugie. Ja tak mam z rzadka, rzec można, że prawie wcale. Dlatego składuję te pomysły, bo nie chcę ich potencjalnie zmarnować, a za powieści tak czy siak się na razie nie zabieram.

Nie wiem czy jasno się wyraziłem; jak jest u was?

2
Często czytam w wywiadach, że się komuś "opowiadanie rozrosło w powieść". Podobno nawet z "Lodem" Dukaja tak było. Może zatem zaczynać z koncepcją opowiadania i pozwolić tekstowi rosnąć, jeśli chce?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
Pisz tyle na ile pozwoli ci wyobraźnia. Jeżeli tekst okaże się wystarczająco długi, bedzie powieścią; jeżeli nie, opowiadaniem... ;)

4
kuba1313 pisze:Jeżeli tekst okaże się wystarczająco długi, bedzie powieścią; jeżeli nie, opowiadaniem...
Ej no!
Różnica pomiędzy powieścią a opowiadaniem to nie ilość znaków. Ona jest jakościowa, operuje inna strukturą!

tu zacytuje Tokarczuk:
Napisanie porządnego opowiadania wymaga reżimu, jasności umysłu i samokontroli. Pisanie opowiadania jest odrzucaniem tego, co zbędne, zmaganie się ze wszelkim nadmiarem: słów, obrazów, pokus autoprezentacji i wymądrzania się. To głęboki wgląd w temat i umiejętność zwerbalizowania tego wglądu. To ciągłe zadawanie sobie pytania: "O co mi chodzi?" i pracowite znajdowanie możliwie najoczywistszej i najdoskonalszej formy ekspresji. W dobrych rękach treść opowiadania sama wyznacza jego formę. To haiku prozy. Wydestylowany duch narracji.
i dalej
Wydawcy nie cenią opowiadania. Upierają się, że opowiadania nie sprzedają się i że czytelnik woli zapłacić za trans powieści. Powieść jest postrzegana jako gatunkowo lepsza, solidniejsza. Właściwie, im jest większa, tym lepsza; im ciężej nad nią pracowano i im więcej poprawiano, tym lepiej, zgodnie z kupiecką mentalnością przeliczania wartości dzieła na godziny pracy. Od autorów oczekuje się powieści, a opowiadanie traktuje się jako przerwę w poważnej pracy pisania powieści, jako zapełnienie dziury między jedną książka a drugą, nieszkodliwą zabawą. Opowiadania mają często status drobnostek, literackich gadżetów. Są czymś w rodzaju występów estradowych przed meczem. (1)
1. http://www.tokarczuk.wydawnictwoliterac ... atujmy.php
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Natasza pisze:Właściwie, im jest większa, tym lepsza; im ciężej nad nią pracowano i im więcej poprawiano, tym lepiej, zgodnie z kupiecką mentalnością przeliczania wartości dzieła na godziny pracy.
Coś w tym jest. Że istnieje takie przekonanie, takie "kupieckie" myślenie. I to po stronie czytelników, nie wydawców. Że niby jak krótkie, to mało pracy... Co jest nieprawdą absolutną.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

6
Opowiadanie jest mi znacznie trudniej napisać. Tak, jakbym miała za mało miejsca. Zresztą zawsze jeśli w szkole było wypracowanie do napisania, to moje znacznie przekraczało wyznaczoną objętość. Moje teksty jakoś same rozrastają się. Piszę, piszę i tu nagle kolejny pomysł, który pasuje mi do ogólnej koncepcji. Jeden pociąga za sobą następne. No i zonk. Znowu za długie jak na opowiadanie.
http://emthorhall.kawerna.pl/

7
Natasza pisze:Pisanie opowiadania jest odrzucaniem tego, co zbędne, zmaganie się ze wszelkim nadmiarem: słów, obrazów,
Dla mnie to właśnie jest najtrudniejsze. Kwintesencja, czwarte esencje.

Czy ktoś czytał powieść, której kolejne rozdziały to oddzielne opowiadania zazębiające się jednak i tworzące całość?

E: Poprawiłem cytowanie.
Ostatnio zmieniony czw 16 sie 2012, 22:45 przez dorapa, łącznie zmieniany 1 raz.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

8
dorapa pisze:zy ktoś czytał powieść, której kolejne rozdziały to oddzielne opowiadania zazębiające się jednak i tworzące całość?
"Rękopis znaleziony w Saragossie" Potockiego.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

9
Coś może mniej archiwalnego? :)
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

10
"Prawiek i inne czasy" Olgi Tokarczuk
Nie do końca opowiadania - ale ...blisko takiej formuły
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
"Prawiek..." - blisko, ale nie do końca.

Miałam kiedyś taką wizję, żeby napisać cykl zamkniętych opowiadań, które złożyłyby się na jedną powieść. Odrębne losy, przeplatające się wątki, niteczki powiązań, etc. I dopiero w całości, tworzą zakończoną opowieść. Do tego problem byłby ukazany z wielu perspektyw.

Chyba nigdy czegoś takiego nie czytałam, więc pytam, bo może ktoś widział, wie...
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

12
To zajrzyj do Elif Safak Czterdziestu zasad miłości, którą wymieniałam w wiadomym wątku. Też nie do końca to, o czym piszesz, bo tam są raczej odrębne epizody, niż takie stricte samodzielne opowiadania, lecz jest zmiana narratorów, punktów widzenia, a nawet płaszczyzn czasowych: średniowiecze i współczesność. To jest w ogóle dosyć misterna robota, taka zabawa strukturą powieści złożonej z mniejszych, odrębnych (no, prawie odrębnych) części, ale są szanse na powodzenie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

13
Najgorsze jest właśnie takie nic, czyli ani opowiadanie, ani powieść. Bazgroły na 100 kilka kartek, ni w pięć, ni w dziesięć. Wydawca nie chce, bo za krótkie, a w czasopiśmie ci nie opublikują, bo za długie. Chyba, że w częściach; ale to się rzadko zdarza, jeśli nie jesteś sławny.

14
dorapa pisze:Czy ktoś czytał powieść, której kolejne rozdziały to oddzielne opowiadania zazębiające się jednak i tworzące całość?
Tom Rachman "Niedoskonali" (w oryginale "The Imperfectionists")
Nie przemówiło do mnie, mówiąc szczerze, ale to nie wina "opowiadaniowej" konstrukcji. Chyba.
eworm pisze:
Babcia|Ewa2|Ex aequo|Genialne dziecko

15
Ja stawiam na krótkie formy, a jeśli poczuję się dobrze z tym co napisałem, to rozwijam do czegoś większego.
Jeśli masz pomysł, to nie zastanawiaj się, czy "nie spalę na tej formie", tylko napisz tak jak umiesz, a później zobacz, czy nie lepiej wydłużyć albo skrócić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron