31

Latest post of the previous page:

Wy tu sobie gadu, gadu, a ja mam jeszcze 40 str. Nie czytam waszych postów!
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

32
Natasza pisze:Poczytam o byddyzmie, kiedy powieść Tomka przestanie we mnie buzować
Oprócz dzieł głębokich i poważnych ;) polecam "Pustka jest radością" Artura Przybysławskiego. Pomaga zachować dystans do tego, co wydaje nam się, że zrozumieliśmy. W buddyzmie kiedy coś zrozumiemy, to znaczy, że strzeliliśmy Panu Bogu w okno, więc trzeba sobie od czasu do czasu przypominać, że operujemy wyłącznie przybliżeniami. Wszystko, co nazwane, nie jest tym, o co chodzi. A poza tym, przy "Pustce..." chichotałam, jakby mnie kto łaskotał, a to podobno zdrowe, więc i z tego względu polecam. :)
Ostatnio zmieniony pn 13 sie 2012, 10:54 przez Thana, łącznie zmieniany 1 raz.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

33
Natasza pisze:(widzisz padaPada - "ja" musi być :) )
raczej "ja" musi "być". ja musi się przejawiać, a to nie to samo co być ;)
Natasza pisze:Jest!
Thana pisze:Nie ma żadnej samotności
Obie macie rację. I to jest piękne. :D Obawiam się, że patrzycie na sprawę z dwóch innych poziomów.
smtk69 pisze:a w virtualo zabrakło ebooków!
Idę składać reklamację! Być może właśnie w tym momencie tysiące klientów chciało kupić powieść! ;)
dorapa pisze:Nie czytam waszych postów!
Kończ i zapraszamy. ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

34
padaPada pisze:Obie macie rację. I to jest piękne. :D Obawiam się, że patrzycie na sprawę z dwóch innych poziomów.
Właśnie o tym pisałam - że ta książka na to pozwala. Każdy sobie przeczyta na takim poziomie, jaki mu odpowiada. "Hikikomori" jak szklana kula - ukazuje różne rzeczy w zależności od zadanych pytań. I zgadzam się - to jest piękne!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

35
Thana pisze:
padaPada pisze:Obie macie rację. I to jest piękne. :D Obawiam się, że patrzycie na sprawę z dwóch innych poziomów.
Właśnie o tym pisałam - że ta książka na to pozwala. Każdy sobie przeczyta na takim poziomie, jaki mu odpowiada. "Hikikomori" jak szklana kula - ukazuje różne rzeczy w zależności od zadanych pytań. I zgadzam się - to jest piękne!
Ale nawet z punktu widzenia buddyzmu obie macie rację. ;)

Z punktu widzenia buddyzmu można mówić o poziomie relatywnym (i tu Natasza ma trochę racji pisząc o "ja", ale nie w sensie bycia, tylko przejawiania się. z poziomu relatywnego nie można powiedzieć, że ja jest iluzją i że go nie ma). Natomiast Thana mówi o ja z poziomu absolutnego. Z tego poziomu "ja" jest puste.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

36
padaPada pisze:Z punktu widzenia buddyzmu można mówić o poziomie relatywnym (i tu Natasza ma trochę racji pisząc o "ja", ale nie w sensie bycia, tylko przejawiania się. z poziomu relatywnego nie można powiedzieć, że ja jest iluzją i że go nie ma). Natomiast Thana mówi o ja z poziomu absolutnego. Z tego poziomu "ja" jest puste.
Dorapa parsknie śmiechem, ale tu kłania się na przykład Wittgenstein (rano, wieczór, we dnie, w nocy) z jego podmiotem poza światem.
"Opiszmy świat - a wszystko, co nienapisane to podmiot".
i Blake:
If the doors of perception were cleansed every thing would appear to man as it is, infinite. For man has closed himself up, till he sees all things through narrow chinks of his cavern
Nie chodzi mi o to, że chcę godzić, szukać kompromisów. Nie chcę nawet nazywać.
Bo po lekturze "Hikikomori" mam wątpliwości - to, co mnie rozdrażniło to charakter przypowieści, psychomachia "protekcjonalnie jedynie słusznego" przeciwko "infantylnie całkowicie błędnym", która odbywa się na poziomie nazywania. Narrator mnie irytował - (w sensie konstruktywnym) - upupiał wszechwiedzącym dystansem - nawet na poziomie technik seksualnych*. Kurczak, padaPada, to jest jakoś logicznie oksymoron! Pokora filozofii i pycha wszechwiedzy.

* Tu upraszczam, bo wątek pewnie wyskoczy później. Zaznaczam, że mam ambiwalentne odczucia w kwestii seksu tantrycznego :P
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

37
Jeszcze powidoki po wczorajszej dyskusji w SB: "obok czego" jest napisane "Hikikomori"? Całkiem sporo jest tych "obok", ale pierwsze i strasznie rzucające się w oczy: obok religii.

Gejsza - niemnich, niekapłan.
Okiya - nieklasztor.
Praca gejszy - niepowołanie.

Będzie kiedyś piękny temat na jakąś pracę szkolną czy studencką: "Doktor Rieux i Jonasz Hosala: święty bez Boga a nieświęty profesjonalista w służbie ludzkości". Tylko do tego musi powstać kolejny tom, bo nie można porównywać dziecka czy młodzieńca z dojrzałym mężczyzną. Umieram z ciekawości, jakim mężczyzną będzie Jonasz. Aż się boję, czy Tomek podoła wyzwaniu...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

39
Thana pisze:Jeszcze powidoki po wczorajszej dyskusji w SB: "obok czego" jest napisane "Hikikomori"? Całkiem sporo jest tych "obok", ale pierwsze i strasznie rzucające się w oczy: obok religii.
Thana - i "obok" miłości. Kompletnie!!!
Wiec nieważne - bo miłość może być religią...
Thana pisze:Umieram z ciekawości, jakim mężczyzną będzie Jonasz.Aż się boję, czy Tomek podoła wyzwaniu...
patrz wyżej :P
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

40
padaPada pisze:Może kolejny tom będzie obok Jonasza?
Ale to puste miejsce pozostawione, ta dziura, też przecież ma jakiś kształt! A ja taki wredny czytelnik jestem, że tam wsadzam, w te dziury i rany, paluchy swe brudne i gmeram. Jak jakiś, ehem, Tomasz. Niewierny. I tak sobie na oślep tymi paluchami macam: co tam jest Niewypowiedzianego? Więc ja Ci tego nieJonasza i tak wyczuję! :P
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

41
Natasza pisze:Thana - i "obok" miłości. Kompletnie!!!
To prawda. :)
Thana pisze:Ale to puste miejsce pozostawione, ta dziura, też przecież ma jakiś kształt!
Jonasz będzie, ale fakt faktem, chcę wykorzystać również jego nieobecność. Mam nadzieję, ze się uda. :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

42
No dobra, koniec filozofowania :)
Kilka uwag bez uciekania się do absolutu (uwaga - jeśli ktoś jeszcze nie czytał - mogą pojawić się spoilery)

Hikikomori potwierdziła moje przekonanie (nabyte w wyniku doświadczenia) że warto zainwestować w redaktora-korektora zanim zaproponuje się książkę czytelnikowi. Dobry materiał, jakim jest ta opowieść, można by wtedy uczynić błyskotliwą powieścią. Bo naprawdę, według mnie, niewiele brakuje, by ją ocenić na five stars.
Co więc najbardziej mnie uwierało:
niekonsekwentne prowadzenie narracji - często w jednej, krótkiej scenie narrator przeskakuje z osoby na osobę, raz stoi za plecami Jonasza, i nagle na sekundę wskakuje za Alexa. To rozbija magię opowieści, ja czytelnik czuję się jak piłęczka tenisowa, raz tu raz tam...

niekonsekwencja pomiędzy tym, co przedstawia narrator, a tym co dzieje się naprawdę (wewnątrz fikcji rzecz jasna) - to szczególnie uderza w momencie "wymiany koleżanek" - jeśli wierzyć narratorowi, Jonasz się zakochał, jest mu żal, tymczasem poświęca całemu wydarzeniu jedną, niezbyt w dodatku intensywną myśl.

no i chyba najbardziej doskwierający narrator-kaznodzieja. Naprawdę nie było innego sposobu przedstawienia tych wszystkich filozofii bez uciekania się do mini wykładów?

pewna przegapiona według mnie możliwość to brak jakiejkolwiek dyskusji z naszą (czytelniczą) rzeczywistością. Wszystkie możliwości konfrontacji z bardziej mi znanym światem (demokracja, katolicyzm itp) zostały zupełnie zminimalizowane i udaremnone kilkoma streszczeniami historycznymi - włąściwe wszystkie inne możliwości funkcjonowania poza proponowanymi przez buddyzm nie mają już prawa głosu. Nie przepadam za taką jednostronnością. Chociaż pasuje ona do zamkniętego świata wyspy, swoistej Utopii, to dla mnie pozostaje pójściem na skróty.

Nie pisałbym o tych wszystkich, według mnie, mankamentach, gdyby nie to, że powieść mimo wszystko nieźle się broni. Postać Jonasza, oszczędnie narysowana ożywia się szybko w wyobraźni, podobnie świat w którym przyszło mu się poruszać. Styl jest prosty, ale skuteczny, dobrze się to czyta. Szkoda mi tylko tych kilku potknięć, które trochę powieść spłyciły.
http://ryszardrychlicki.art.pl

43
smtk69 pisze:pewna przegapiona według mnie możliwość to brak jakiejkolwiek dyskusji z naszą (czytelniczą) rzeczywistością. Wszystkie możliwości konfrontacji z bardziej mi znanym światem (demokracja, katolicyzm itp) zostały zupełnie zminimalizowane i udaremnone kilkoma streszczeniami historycznymi
Tu, IMO, przesadzasz. Nie ma obowiązku dyskutować z katolicyzmem i demokracją. Mało tego, moim zdaniem zignorowanie tych kwestii jest świadome i ma sens. Sygnalizuje, że w przyszłości, według wizji Autora, będzie to problem marginalny i niewart dyskusji.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

44
Thana pisze:Nie ma obowiązku dyskutować z katolicyzmem i demokracją. Mało tego, moim zdaniem zignorowanie tych kwestii jest świadome i ma sens. Sygnalizuje, że w przyszłości, według wizji Autora, będzie to problem marginalny i niewart dyskusji.
Rozumiem wybór, w mojej ocenie jest on jednak o tyle chybiony, że autor niepotrzebnie pozbawia się nawiązania do rzeczywistości czytelnika. Istnieje ryzyko, że utwór pozostanie zawieszony w próżni, niejako sam w sobie. Oczywiście, ciągle silny wątek samotności i wyboru wystarczy by pociągnąć do przodu i zainteresować cztelnika, ale dla mnie to nadal pewnego rodzaju ucieczka od problemu. A skoro religie stały się tak marginalne - po co je było zabraniać? Może jednak mają jeszcze pewne znaczenie w świecie tej książki?
http://ryszardrychlicki.art.pl

45
smtk69 pisze:A skoro religie stały się tak marginalne - po co je było zabraniać? Może jednak mają jeszcze pewne znaczenie w świecie tej książki?
To wszystko jeszcze będzie, ale już nie w tej książce. ;)

Dzięki za podzielenie się wrażeniami. :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

46
padaPada pisze:To wszystko jeszcze będzie, ale już nie w tej książce.
Tak też podejrzewałem. Pewnie również bunkier? Nie mówiąc o siostrze? :)
W sumie ciężko recenzować cykle, bo autor zawsze się może wywinąć "to będzie w piątym tomie" ;)
Wypada więc energii życzyć do cdn-u
http://ryszardrychlicki.art.pl

Wróć do „Czytelnia”