Mam mały problem. Napisałem byłem książkę, dałem do zrecenzowania czterem kobietom (bo kobiety są grupą docelową), wszystkim się podobała, natomiast jedna z nich powiedziała, że pierwsze 30 stron jest dość nudne i miała zamiar przestać czytać, zanim się rozkręciła akcja. Pozostałe trzy są innego zdania. Kombinowałem, jak pierwsze 30 strony "uatrakcyjnić", ale nie daję rady i powoli zaczynam być wyprany z pomysłów. Na ile wydawcy się trzymają tej rady "pierwsze 30 stron nie tryska akcją, nie czytamy dalej, do kosza"? I na ile kierować się opinią jednej z czytelniczek?
Mam zamiar zresztą poprosić o recenzję jeszcze w Kąciku wzajemnej pomocy. Szczerze jednak mówiąc po pól roku szlifowania zdań (już nie mogę patrzeć na tą książkę, a za każdym razem jak ją czytam, znajduję kupę rzeczy do poprawek) nie mam siły na zmiany. Ryzykować i wysyłać książkę tak jak jest, czy odczekać pół roku obchodząc ją z daleka i wtedy spróbować poprawek? Czy można np. wydawnictwu wysłać dwa razy tą samą propozycję, za druygim razem po większych poprawkach?
3
odradzam wysyłanie jeszcze raz po poprawkach. Jeżeli zrażą się do pierwszej wersji, to chyba nie będą chcieli czytać drugiej. Pokazałabym większej liczbie kobiet, bo cztery czytelniczki to może być za mało, żeby otrzymać w miarę reprezentacyjną ocenę. Jeżeli więcej osób powie, że początek jest zły, nie poprawiaj, lecz napisz go od nowa.
4
"Najtrudniej jest zacząć", powiadają i trochę jest w tym racji. Bo początek musi zawierać przedstawienie najważniejszych postaci, zarysowanie tła, przynajmniej zapowiedź czegoś, co będzie się działo i zawierać całe mnóstwo ewentualnych informacji dodatkowych - a mimo to wciągnąć czytelnika, zainteresować. Dlatego najprostsze rozwiązanie - ściany tekstu wyjaśniającego co i jak - jest zazwyczaj nie do przyjęcia. Lepiej działają małe bloczki tekstu wstawione w jakąś scenkę i krótko opisujące nowy element - na przykład kim jest postać, którą właśnie spotkał protagonista. Można też przedstawić istotne elementy, jeśli postaci wspomną je mimochodem w jakimś dialogu...
Ale nie wiem, czy Twój problem jest tej właśnie natury. Bo bywają pomysły, które nie wrzucają czytelnika od razu w wir akcji, i mogą się wydawać nudne. Tu nie jest łatwo, bo odbiorcę interesuje w pierwszej kolejności akcja, czy to z eksplozjami, czy nie, ale coś powinno się dziać. Najlepszą rekompensatą za powolny początek są, moim zdaniem, sympatyczni bohaterowie, których miło jest śledzić, choćby myli naczynia czy czytali gazetę, oraz humor. Dobrze wyważony i inteligentny (nie chcemy obrażać czytelnika) humor jest na wagę złota.
Ale nie wiem, czy Twój problem jest tej właśnie natury. Bo bywają pomysły, które nie wrzucają czytelnika od razu w wir akcji, i mogą się wydawać nudne. Tu nie jest łatwo, bo odbiorcę interesuje w pierwszej kolejności akcja, czy to z eksplozjami, czy nie, ale coś powinno się dziać. Najlepszą rekompensatą za powolny początek są, moim zdaniem, sympatyczni bohaterowie, których miło jest śledzić, choćby myli naczynia czy czytali gazetę, oraz humor. Dobrze wyważony i inteligentny (nie chcemy obrażać czytelnika) humor jest na wagę złota.
5
A czy jest prawdopodobne, że w ogóle zapamiętają taki tekst jeżeli nie wyróżniał się niczym aż tak negatywnym. Średnio na odpowiedź z wydawnictwa czeka się około roku więc jest zalew tekstów. Pamięta się tylko te najlepsze (te się wydaje) i najgorsze. Poza tym przesłany po raz kolejny tekst może trafić do innego czytacza decydującego.Imogena pisze:odradzam wysyłanie jeszcze raz po poprawkach. Jeżeli zrażą się do pierwszej wersji, to chyba nie będą chcieli czytać drugiej.

6
Czasem czeka się krócej. No nie wiem, może i nie zapamiętają. Ja jednak wysłałabym od razu "dopieszczony" tekst. Poza tym Szopen może nie chcieć czekać roku, aż zapomną, co przysłał. Może np. po trzech miesiącach sam z siebie poprawić początek i zapragnąć wysłać jeszcze raz lepszą wersję. I co wtedy? Będzie czekał i zastanawiał się, czy już zapomnieli?A czy jest prawdopodobne, że w ogóle zapamiętają taki tekst jeżeli nie wyróżniał się niczym aż tak negatywnym. Średnio na odpowiedź z wydawnictwa czeka się około roku więc jest zalew tekstów. Pamięta się tylko te najlepsze (te się wydaje) i najgorsze. Poza tym przesłany po raz kolejny tekst może trafić do innego czytacza decydującego.
8
Easy. Wyrzuć pierwszych 30 stron.
Jeżeli są niezbędne, streść do 10.
Jeżeli są bardzo niezbędne, rzuć na początek rybkę.
Scenę, która buduje napięcie i daje do zrozumienia, że jest na co czekać.
Ogólnie nie bój się ciąć. Sceny wycinaj, pakuj do pliku osobno i składaj, jak pasują.
Jak tekst fruwa, to się robi dobrze
Jeżeli są niezbędne, streść do 10.
Jeżeli są bardzo niezbędne, rzuć na początek rybkę.
Scenę, która buduje napięcie i daje do zrozumienia, że jest na co czekać.
Ogólnie nie bój się ciąć. Sceny wycinaj, pakuj do pliku osobno i składaj, jak pasują.
Jak tekst fruwa, to się robi dobrze

http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.
9
Pytanie, czy te 30 stron pokazuje, że autor umie pisać (bo to motywuje selekcjonera do czytania dalej, nawet jeśli nie ma tam 5 wybuchów, 3 pościgów i gołej baby
). Jeśli tak i jeśli książka jako całość jest dobra, to raczej nie zostanie odrzucona tylko dlatego, że akcja na początku wolno się rozkręca, co najwyżej w redakcji zasugerują zrobienie jednej z tych rzeczy, o których pisze inatheblue.
Tak naprawdę trudno coś więcej powiedzieć, nie znając tekstu. W każdym razie jest diametralna różnica między "akcja wolno się rozwija, bo najpierw przedstawiam świat i postacie" a "leję wodę" albo jeszcze gorzej, "tworzę długie, rozwlekłe, przegadane zdania z nadmiarem zaimków".

Tak naprawdę trudno coś więcej powiedzieć, nie znając tekstu. W każdym razie jest diametralna różnica między "akcja wolno się rozwija, bo najpierw przedstawiam świat i postacie" a "leję wodę" albo jeszcze gorzej, "tworzę długie, rozwlekłe, przegadane zdania z nadmiarem zaimków".
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/
10
Zawsze się przydają!Ignite pisze:Pytanie, czy te 30 stron pokazuje, że autor umie pisać (bo to motywuje selekcjonera do czytania dalej, nawet jeśli nie ma tam 5 wybuchów, 3 pościgów i gołej baby)
W razie wątpliwości można dorzucić ninje.

http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.
11
dobrze gada, polać mu :-)Andrzej Pilipiuk pisze:to raczej pytanie do działu "jak pisać"
rada? daj mocną scenę wprowadzającą bohatera który pojawi się gdzieś w połowie utworu.
Obudzisz, zaintrygujesz, wyczekasz...
poza tym sa książki, w których akcja wlecze się dłużej niz 30 stron - np 'legenda' gemmela czy I tom imperium malazanskiego, gdzie autor wprowadza na raz taką ilośc bohaterów i miejsc, ze czytelnikowi cieżko się polapac.
da sie, tylko trzeba miec w koncu coś, co tekst poniesie poza cieżki początek.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.