Latest post of the previous page:
Pisanie z "lepszym" nie ma sensu, chyba jako wprawka dla "gorszego". Pisać razem mogą równi sobie poziomem pisarze. Każdy z nich rzecz jasna jest w czymś lepszy niż pozostali, dlatego to świetne ćwiczenie dla wszystkich.47
Może rozwinę nieco post nade mną. Jeśli chodzi o uczenie się od siebie, to wspólne pisanie lub jego kalekie próby to całkiem niezłe rozwiązanie. Mam znajoma na całkiem podobnym do mojego poziomie, z tym że ona specjalizowała się w szeroko pojętych opisach erotycznych, a ja w krwawej siekaninie. Ona dzięki mnie nauczyła się jak opisywać latające flaki, rozgniatane mózgi i odnóża, a ja się dowiedziałam jak należy opisywać seks.
Tak więc da się od siebie wzajemnie uczyć, tylko trzeba chcieć.
Tak więc da się od siebie wzajemnie uczyć, tylko trzeba chcieć.
54
na to jest rada z Hegla - wiek pozwala mi jej udzielić - wystarczy dobra koncepcja i antykoncepcja...Pilif pisze:jeżeli nawet nie powstanie dobra książka, to z pewnością dzieci będą śliczne.
(może to teza i antyteza była?... ech, ten wiek...)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
57
Tak tylko piszą w książkach, żeby nie odstraszać:DAndrzej Pilipiuk pisze:Niemowlę śpi nawet 18 godzin na dobę.
58
Ja nie swoją... (że ograniczam)Andrzej Pilipiuk pisze:Ech dziewczyny, ale dlaczego chcecie ograniczać swoją płodność?
Gdy przydusić poduszeczką nawet dłużejAndrzej Pilipiuk pisze:Niemowlę śpi nawet 18 godzin na dobę.

.Andrzej Pilipiuk pisze:Chłopa do roboty
o to-to! z zastrzeżeniem patrz wyżej

Ostatnio zmieniony ndz 16 wrz 2012, 16:03 przez Natasza, łącznie zmieniany 2 razy.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)
59
Dziecko to kupa szczęścia, z naciskiem na kupę...
Nemezis666 - moja propozycja jest taka - wymyśl sobie dwóch bohaterów Waszego wspólnego opowiadania i niech każdy z Was opisuje przygody swojego, a pod koniec łączycie to w całość.
Takie eksperymenty już były.
Nemezis666 - moja propozycja jest taka - wymyśl sobie dwóch bohaterów Waszego wspólnego opowiadania i niech każdy z Was opisuje przygody swojego, a pod koniec łączycie to w całość.
Takie eksperymenty już były.
"Stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..."
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
60
Hahaha xD, dziękuję za rady, nawet jeśli z niektórych nie mogę skorzystać. Na razie wolałabym płodzić literaturę, na potomstwo jeszcze czas.
Niby można by tak zrobić, że jedno pisze postacie, drugie fabułę, jedno wymyśla astronomię świata, a drugie tworzy jakieś technologie czy niuanse biologiczne, ale to wszystko można dogadywać nawet z osobna, a we wspólnych dziełach zawsze prędzej czy później ktoś zaczyna przejmować inicjatywę, gdzieś jest konflikt. Nie ma jak rozdzielić pracy. Jest wiele pomysłów, ale dzieło tylko jedno, więc większość z tych pomysłów się marnuje.
A ja chciałabym z tego wyciągnąć jak najwięcej. Coś jak rozgrywanie literackiej partii szachów. Wspinanie się na wyżyny wyobraźni, kreatywności, talentu, żeby zmierzać się na poziomie narracji, kreacji bohaterów, fundamentów fabuły, podejmowanej tematyki, estetyki prezentowania.
Navajero ma rację. Do tego trzeba równych poziomów. A czy poziomy mogą być kiedykolwiek równe gdy się pisze przede wszystkim inaczej?
Navajero, LubięCię i jej koleżanki mogłyby nie być zachwycone Tołstojem, bo on preferował trochę inny sposób przedstawiania wnętrz i stosunków ludzkich ;p.Navajero pisze:Bo Tołstoj nie zaproponuje Ci wspólnego pisania?
Pilif, może i nie byłyby śliczne te dzieci, za to jakie zdolne! To byłaby idealna fuzja talentów w jednym dziele ;D.Pilif pisze:Warto pisać wspólnie, zwłaszcza w parach mieszanych - jeżeli nawet nie powstanie dobra książka, to z pewnością dzieci będą śliczne.
Gorzej jak chłop też chcący pisać. Takiemu ciężko byłoby utrzymać trzyosobową rodzinę.Andrzej Pilipiuk pisze:Chłopa do roboty dziecko
spać a same siadajcie pisać książki
Frank Black, myśleliśmy już tym. Jestem wielką fanką braci Strugackich i zawsze inspirowało mnie, że tych dwoje pisało razem. Jak tworzyli fabuły? Czy dzielili się pracą czy każdy "pisał" swoje? Ich książki są spójne, a mimo wyróżniają się nie tylko świetnymi pomysłami z dziedziny astrofizyki (jak na tamte czasy), ale też genialnymi spostrzeżeniami na temat człowieka, społeczeństwa, ludzkiej natury.Frank Black pisze:Nemezis666 - moja propozycja jest taka - wymyśl sobie dwóch bohaterów Waszego wspólnego opowiadania i niech każdy z Was opisuje przygody swojego, a pod koniec łączycie to w całość.
Takie eksperymenty już były.
Niby można by tak zrobić, że jedno pisze postacie, drugie fabułę, jedno wymyśla astronomię świata, a drugie tworzy jakieś technologie czy niuanse biologiczne, ale to wszystko można dogadywać nawet z osobna, a we wspólnych dziełach zawsze prędzej czy później ktoś zaczyna przejmować inicjatywę, gdzieś jest konflikt. Nie ma jak rozdzielić pracy. Jest wiele pomysłów, ale dzieło tylko jedno, więc większość z tych pomysłów się marnuje.
A ja chciałabym z tego wyciągnąć jak najwięcej. Coś jak rozgrywanie literackiej partii szachów. Wspinanie się na wyżyny wyobraźni, kreatywności, talentu, żeby zmierzać się na poziomie narracji, kreacji bohaterów, fundamentów fabuły, podejmowanej tematyki, estetyki prezentowania.
Navajero ma rację. Do tego trzeba równych poziomów. A czy poziomy mogą być kiedykolwiek równe gdy się pisze przede wszystkim inaczej?
61
Swego czasu czytałem fajne opko Łasica, któe pisała z kimś jeszcze (o Mroczkiewicz). Polegało to na tym, że Łasic pisała historię z perspektywy jednego bohatera a Jej znajomy z perspektywy drugiego. W Pewnym momencie fabuła się zazębiała i wychodziła fajna historia.
Osobiście piszę cykl opowieści "Przypadki Romana G." wraz z moją dziewczyną. Piszemy wspólnie. Nie ma podziału "ty piszesz to a ja to". Razem układamy fabułę. Razem pracujemy nad opowiadaniem. Razem zastanawiamy się nad historią, którą chcemy opowiedzieć i nakręcamy dialogi czy zwroty akcji.
" - Diagnoza jest prosta. To hipochondria - powiedział doktor Raus.
- Hipojądria? - zapytałem przerażony. - Znaczy, że co? Że utną mi... Ale mnie tylko tyłek bolał! - zaprotestowałem"
I takie tam...
W każdym razie pisanie w duecie jest fajne.
Osobiście piszę cykl opowieści "Przypadki Romana G." wraz z moją dziewczyną. Piszemy wspólnie. Nie ma podziału "ty piszesz to a ja to". Razem układamy fabułę. Razem pracujemy nad opowiadaniem. Razem zastanawiamy się nad historią, którą chcemy opowiedzieć i nakręcamy dialogi czy zwroty akcji.
" - Diagnoza jest prosta. To hipochondria - powiedział doktor Raus.
- Hipojądria? - zapytałem przerażony. - Znaczy, że co? Że utną mi... Ale mnie tylko tyłek bolał! - zaprotestowałem"
I takie tam...
W każdym razie pisanie w duecie jest fajne.
"Stąpać po krawędzi, gdzie lęk i strach..."
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.
Muszę uczyć się polityki i wojny, aby moi synowie mogli uczyć się matematyki i filozofii. John Adams.