16

Latest post of the previous page:

anowi pisze:może to nie jest jeszcze czas ani na zgłaszanie się do konkursu, ani tym bardziej na publikację.
Wrzuć kawałek do zweryfikowania. Albo poszukaj czytaczy w Centrum Wzajemnej Pomocy, jeżeli nie chcesz publicznie pokazywać fragmentów. Być może da się coś w samym stylu podkręcić.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

17
Natasza pisze:Wiesz, anowi... Mam nieodparte wrażenie, że masz ze swoją powieścią jakiś niedosyt, poczucie, że coś jest nie tak. Może znaki ze spacjami - pytasz? Nie wiem, to rzadko jest prawdziwy powód. Popytaj recenzentów, czytaczy może, niech ci powiedzą.
Nie sądzę, żeby udało się po prostu "utyć" opowieść. Ona się być może skończyła, zamknęła w Twojej wyobraźni. Być może trzeba by przedefiniować zamysł, idee, problematykę, żeby urosła do wymaganych objętości. Trudno w ciemno.
Czuję niedosyt nie tyle po napisaniu, co po czytaniu jej. Czuję (wiem), że mogłabym (ktoś mógłby) to napisać lepiej, szerzej właśnie.
Czuję też z kolei, że powinnam posiedzieć nad opisami - przedmiotów, miejsc, postaci, nawet zdarzeń. Jeśli nadal nie będzie taka, jak być powinna to ucieknę do Afryki i nigdy więcej nie tknę polskiego słowa pisanego. Tak dla zasady i za karę sobie samej.
Thana pisze:
anowi pisze:może to nie jest jeszcze czas ani na zgłaszanie się do konkursu, ani tym bardziej na publikację.
Wrzuć kawałek do zweryfikowania. Albo poszukaj czytaczy w Centrum Wzajemnej Pomocy, jeżeli nie chcesz publicznie pokazywać fragmentów. Być może da się coś w samym stylu podkręcić.
Czytała moja siostra (redaktorka) i dwie jej koleżanki (jedną raz spotkałam, druga mnie zupełnie nie zna). Dziś dostałam wszystkie opinie i wszystkie trzy stwierdziły, że brakuje mi polotu właśnie w momentach, w których przydałby się cudowny opis. Ja go zwykle kończę po dwóch-trzech zdaniach.
Najbardziej chyba pojechała po mnie siostra, ale ona nigdy mnie nie oszczędza, więc dowiedziałam się, co z moim, durnym łbem jest jeszcze nie tak. Tak w skrócie - powinnam się przerzucić na pisanie scenariuszy, bo o ile moja wyobraźnia nie służy opisom, o tyle dialogom już tak. Eh, ciężkie jest życie dziwnego człowieka z dziwną wyobraźnią;)

18
anowi pisze:Eh, ciężkie jest życie dziwnego człowieka z dziwną wyobraźnią;)
No... dostałam kiedyś fajną radę na kłopoty: nie zajmuj się sobą, tylko problemem.
Przy pisaniu pewnie też tak jest - często przeżywam, że nie umiem napisać, że jestem nie taka, do chrzanu i w ogóle. Tekst nie ma z tym nic wspólnego (prawie nic)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

19
Natasza pisze:nie zajmuj się sobą, tylko problemem.
Ale czasem to my jesteśmy problemem. I co wtedy? ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

20
Zawsze można jakoś coś "utuczyć" w powieści, ale pytanie czy jest sens. Bo jeśli Twoja wizja jest taka i ją zrealizowałaś, to po co na siłę masz rozbudowywać?
Wydaje mi się, że czytelnik to wyczuje.

Ja natomiast mam dla Ciebie inne rozwiązanie: napisałaś 150 tyś. a masz mieć około 300 tyś., a wspomniałaś, że w sumie ma być cztery książki, to może zrób jak Tolkien.
Niewiele osób wie, że "Władca pierścieni" to wcale nie trylogia, a właśnie sześć książek, które po napisaniu zostały uformowane w trzy :P
Może taki myk Ci się uda, żeby pisać kolejną, a jak już ją skończysz to wróć do całości i zobacz jak Ci poszło. Z każdym napisanym słowem, a nawet znakiem uczysz się i rozwijasz, więc będziesz mogła bardziej doświadczonym okiem spojrzeć na początek.

A co do opisów, to po prostu obserwuj i staraj się zwracać uwagę na warstwę ogólną, ale też na szczegóły (te istotne dla fabuły).
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

21
Słuszna uwaga przedpiścy, a nawet cenna, więc ją rozwinę :)
Skoro planujesz tekst na powiedzmy 4 x 200 tysięcy znaków, to na chłodno oceniając, wymyśliłaś historię, która zamyka się w JEDNEJ GRUBEJ KSIĄŻCE :) Bo 800 tysięcy to co prawda dużo, ale przy normalnym składzie - nie takim rozrzedzonym, znanym chociażby z książek Fabryki, ale np. książek Powergraphu czy kiedyś Runy - wychodzi z tego czterysta stron?
Skoro więc masz wątpliwości, to może lepiej napisać całość, albo przynajmniej mieć te trzy pozostałe części w szkicach, i dopiero wtedy podjąć decyzję, W JAKI SPOSÓB to publikować?
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

22
B.A.Urbański pisze:Zawsze można jakoś coś "utuczyć" w powieści, ale pytanie czy jest sens. Bo jeśli Twoja wizja jest taka i ją zrealizowałaś, to po co na siłę masz rozbudowywać?
Wydaje mi się, że czytelnik to wyczuje.

Ja natomiast mam dla Ciebie inne rozwiązanie: napisałaś 150 tyś. a masz mieć około 300 tyś., a wspomniałaś, że w sumie ma być cztery książki, to może zrób jak Tolkien.
Niewiele osób wie, że "Władca pierścieni" to wcale nie trylogia, a właśnie sześć książek, które po napisaniu zostały uformowane w trzy :P
Może taki myk Ci się uda, żeby pisać kolejną, a jak już ją skończysz to wróć do całości i zobacz jak Ci poszło. Z każdym napisanym słowem, a nawet znakiem uczysz się i rozwijasz, więc będziesz mogła bardziej doświadczonym okiem spojrzeć na początek.

A co do opisów, to po prostu obserwuj i staraj się zwracać uwagę na warstwę ogólną, ale też na szczegóły (te istotne dla fabuły).
Chciałabym, by wyglądało to jak u Tolkiena. Niestety - cztery części, ale każda o czym innym. Ci sami bohaterowie, kontynuacja czasowa, ale jednak problem, wątek główny w każdej jest inny.

Staram się zwracać uwagę na szczegóły, ale dla mnie np. drzewo to po prostu drzewo, nie jakieś zielone... Nie, no, nie potrafię opisać drzewa:|
Romek Pawlak pisze:Słuszna uwaga przedpiścy, a nawet cenna, więc ją rozwinę :)
Skoro planujesz tekst na powiedzmy 4 x 200 tysięcy znaków, to na chłodno oceniając, wymyśliłaś historię, która zamyka się w JEDNEJ GRUBEJ KSIĄŻCE :) Bo 800 tysięcy to co prawda dużo, ale przy normalnym składzie - nie takim rozrzedzonym, znanym chociażby z książek Fabryki, ale np. książek Powergraphu czy kiedyś Runy - wychodzi z tego czterysta stron?
Skoro więc masz wątpliwości, to może lepiej napisać całość, albo przynajmniej mieć te trzy pozostałe części w szkicach, i dopiero wtedy podjąć decyzję, W JAKI SPOSÓB to publikować?
Co racja, to racja. Napiszę do końca tę, którą mam, poprawię i zobaczę, czy faktycznie nie "dociągnęłam". Jeśli nie, napiszę pozostałe i wrócę do jedynki. Może po trzech kolejnych nauczę się opisywać drzewa;)

[ Dodano: Sob 13 Paź, 2012 ]
Przegapiłam dwa komentarze. A gupia ja, gupia.
Natasza pisze:
anowi pisze:Eh, ciężkie jest życie dziwnego człowieka z dziwną wyobraźnią;)
No... dostałam kiedyś fajną radę na kłopoty: nie zajmuj się sobą, tylko problemem.
Przy pisaniu pewnie też tak jest - często przeżywam, że nie umiem napisać, że jestem nie taka, do chrzanu i w ogóle. Tekst nie ma z tym nic wspólnego (prawie nic)
Chyba jestem narcyzem w takim razie, bo wciąż myślę tylko o sobie. O tym, jaka żem głupia, że nie potrafię napisać cudnego opisu.
Chociaż, wychodzi, że jednak nie taki zły narcyz ze mnie, skoro myślę, żem gupia;)
Thana pisze:
Natasza pisze:nie zajmuj się sobą, tylko problemem.
Ale czasem to my jesteśmy problemem. I co wtedy? ;)
Otóż to. Mnie się wciąż wydaje, że to właśnie ja (i tylko ja, bo kto inny piszę tę książkę?)jestem problemem. Ktoś musi być;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”