76

Latest post of the previous page:

Świątecznie i czytelniczo:
Przeglądam "Tygodnik Powszechny" i co widzę? Str. 25 reklama: Tygodnik Powszechny jeszcze bardziej powszechny...bo już dostępny na Kindle! Dalej jak zamówić i ostatnie zdanie: "TP" można czytać także na aplikacjach Kindle dla iPada, iPhone'a i systemu Android.

Obejrzałam cały numer. Str. 3 reklama dwóch papierowych książek,str. 7 telewizja religia.tv, str. 9 reklama czterech książek, str. 20 - reklama książki, str. 45 reklama czasopisma "W drodze", str. 49 reklama książki.
Pomijam reklamy kawy, Fiata Punto i inwestycji w złoto. :)

Książka, czytnik Kindle i religia.tv w jednym.

Jeśli proponuje się zakup nowego numeru "TP" na czytnik Kindle, to świat jest inny.
Technika wypiera papierowe czasopisma? Internet zabija dzienniki? Ile czasu minie, zanim połowa młodego pokolenia Polaków (myślę tylko połowa, bo druga połowa nie czyta) będzie kupować książki z sieci na czytniki tej czy innej firmy? Kiedyś bym powiedziała, że ja nie doczekam, ale kiedyś nie było w ogóle czytników a już są i podbijają świat. Szybko podbijają. Wiem, że książka to coś innego niż czasopismo, ale...
Skoro "TP" i inne wydawnictwa dostrzegają w czytnikach pewną możliwość dotarcia do czytelnika, to dlaczego autorzy książek i wydawcy mieliby się opierać? Czas zacząć myśleć o tym poważnie i tyle.

PS. Jeśli mój wpis jest nie na temat i powinien być gdzie indziej, to proszę go przenieść. Szukałam miejsca bardziej odpowiedniego, ale nie znalazłam. :)
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

77
Nieco przewrotnie w tym wątku:
Niemiecka firma txtr właśnie ogłosiła na targach książki we frankfurcie czytnik ebook za 10 euro...
Czas palić papier - idzie zima :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

79
Książka w papierze czy w innym papieropodbonym (papirusie, skórze, tabliczkach itp) ma zakorzenioną w kulturze masowej tradycję na wiele stuleci wstecz. Czytnik e-książki może kosztować mniej niż książka w papierze, ale jednak to książka pozostanie tym high culture na długi, długi czas jeszcze, patrząc w przyszłość. Mam nadzieję, że technosfera nie zniszczy tej uduchowionej (czujesz zapach papieru, dotykasz go, on ma swojego "ducha") nie tyle tradycji, co techniki. Bo jakby nie wiedzieć, papier jest produkowany (też! łał!) tak samo jak jest produkowany plastik, chipy i inne ustrojstwa - taśmowo, masowo. Tu technika i tu technika. Tyle, że papier-książka ma więcej z ducha w sobie. Wiecie, co mam na myśli. Każdy czytelnik to wie! ;) Ebooki to będą sobie takie wyroby dla mas, jak dziś jest "tiwi" alternatywą dla teatru i opery. ;) Kiedy umrze papier-książka umrze duch tego wszystkiego, co z tym związane, z Nią - z papier-ksiązką. Szkoda by było. No ale cóż, postęp w ludzkim rozumieniu - mas! - to wyścig - wyścig szczurów... :| Jestem za rozwojem, ale rozumiem postęp nieco (!) inaczej, niż przeciętny Syn Kowalskiego grający w Skyrima na PSP...

80
Jestem zdania, że e-ink nigdy do końca nie zastąpi papieru, ale w pewnym stopniu jednak tak się stanie. Przynajmniej jeśli chodzi o beletrystykę. Osobiście, wczoraj kupiłam pierwszą papierową książkę od nie pamiętam kiedy ( I to tylko dla tego, że w biedronce była przecena). Przyzwyczaiłam się całkowicie do ebooków. Zapach czy szelest kartek nie ma dla mnie żadnej wartości. Szczególnie, że czytam głównie w łóżku , a leżenie z taką 600- stronicową cegłą jest strasznie niewygodne. Wiadomo, ktoś kto całe życie czytał na papierze, nie przerzuci się nagle na e- książki, tak samo jak mi jest ciężko powrócić do tradycyjnego przewracania stron. PS. Z góry przepraszam za wszystki możliwe błędy pisałam na telefonie.
Hej, ja przed tobą się rozbieram
Zrzucam zmięte, brudne myśli...
Bez znieczulenia

81
Nie mam nic przeciwko "śmierci", jak to nazywacie "papier-książki" jeśli przez dostępność ebooków nastąpi wzrost czytelnictwa, unormalizowanie kwestii wydawniczo-honoraryjno-autorsko-prawnych, wzrost świadomości społecznej, że ściągnięcie pirackiego e-booka to jak kradzież książki z półki biblioteki. Ale to nie nastąpi. Nigdy.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

82
Preissenberg pisze:Książka w papierze czy w innym papieropodbonym (papirusie, skórze, tabliczkach itp) ma zakorzenioną w kulturze masowej tradycję na wiele stuleci wstecz. Czytnik e-książki może kosztować mniej niż książka w papierze, ale jednak to książka pozostanie tym high culture na długi, długi czas jeszcze, patrząc w przyszłość. Mam nadzieję, że technosfera nie zniszczy tej uduchowionej (czujesz zapach papieru, dotykasz go, on ma swojego "ducha") nie tyle tradycji, co techniki. Bo jakby nie wiedzieć, papier jest produkowany (też! łał!) tak samo jak jest produkowany plastik, chipy i inne ustrojstwa - taśmowo, masowo. Tu technika i tu technika. Tyle, że papier-książka ma więcej z ducha w sobie. Wiecie, co mam na myśli. Każdy czytelnik to wie! ;) Ebooki to będą sobie takie wyroby dla mas, jak dziś jest "tiwi" alternatywą dla teatru i opery. ;) Kiedy umrze papier-książka umrze duch tego wszystkiego, co z tym związane, z Nią - z papier-ksiązką. Szkoda by było. No ale cóż, postęp w ludzkim rozumieniu - mas! - to wyścig - wyścig szczurów... :| Jestem za rozwojem, ale rozumiem postęp nieco (!) inaczej, niż przeciętny Syn Kowalskiego grający w Skyrima na PSP...
Ależ się z Tobą nie zgadzam. Myślisz, że jeśli czytam książkę na papierze to jest high culture, a jak z czytnika to już nie? Przecież książka ta sama. Forma podania nie wpływa (zbytnio) na odbiór dzieła.
A tiwi?
Teatr i telewizja to rzeczywiście dwie różne rzeczy i z tym punktem się zgodzę u Ciebie. Ale nie jest to dobra analogia dla rozróżnienie papier/chip.
Co do ducha to się nie wypowiadam, bo ja tam nie wiem. Brzmi mi jak jakiś byt stworzony na potrzebę obrony sentymentów.
Co do przyjemnych odczuć przy odbiorze książki na papierze - nie neguję.

83
Konrad Chris pisze:. Ale to nie nastąpi. Nigdy.
Chiny czy Białoruś dysponują technologią informatyczną do bardzo dokładnej kontroli przepływu informacji w sieci. Byłoby błędem uważać że UE czy USA są tu w tyle.

Sorry - znajomy pod koniec lat 90-tych był mi w stanie zrobić wyciąg statystyczny kto odwiedza moją ówczesna stronę www - tzn. było wiadomo np. że zaglądają tam ludzie z Australii i Nowej Zelandii... Sądzicie że dziś - 15 lat rozwoju technologii później odpowiednia służba nie jest w stanie namierzyć konkretnego kompa?

Co i rusz dochodzą do nas sygnały że policja na zachodzie dobrała się do internetowych pedofili. Z reguły dowiadujemy się o aresztowaniu licznych dewiantów. (Zdejmują całą siatkę po dłuższej obserwacji?) Czyli są możliwości namierzenia kompa, identyfikacji użytkownika, ustalenia adresu fizycznego etc. A przecież oni są ostrożni. np. Używają do komunikacji TOR-a i podobnych systemów maskujących.

90% piractwa można by wykończyć w 24 godziny. Nawet jeśli serwery są w Kazachstanie to da się zidentyfikować użytkowników z Polski. I niema znaczenia że na dobę wykonuje się ileś miliardów połączeń - są komputery które to policzą i wyśledzą.

Jeśli tylko komuś będzie zależało by piratów udupić to ich udupi. Problemy widzę dwa:

1) nikomu nie zależy.
2) pod płaszczykiem walki z piractwem i terroryzmem można naprawdę duuuużo zdziałać. Np. pokneblować wszelkie niezależne strony www. Albo sprawdzić kto na nie wchodził. Wysłać smutnych by z nim szczerze pogadali, postraszyć, pozyskać agenturę...

*

zapraszam http://www.pilipiuk.com/ - na razie odwiedzanie mojej strony nie grozi wizytą smutnych - choć jest tam trochę publicystyki stającej michnikoidom i pełowcom kością w gardle ;)

84
Andrzej Pilipiuk pisze:90% piractwa można by wykończyć w 24 godziny.
Taki pomysł urodził się w głowach Francuzów i niewiele z tego wyszło. Dlaczego?
Po pierwsze stosunkowe łatwe do namierzenia są połączenia peer-to-peer na nich więc skoncentrowały się wysiłki ścigających. Oczywiście - można znać IP ściągającego, ale pojawia się pierwszy problem - czy ściągającym był właściciel komputera? A może jego sąsiadka, która wpadła pożyczyć sól? Albo pirat, używający zdalnie jego komputera do przesyłania robali i innych takich?

Drugi problem - ludziska przenieśli się masowo na zagramaniczne płatne serwery, albo zaczęli używać VPN i serwerów proxy w innych krajach. To tworzy nierozwiązywalny niemalże rebus prawny. Przede wszystkim ze względu na koszt procedury.

No i problem trzeci - kradzież trzeba zgłosić. Prawo ściga złodzieja, jeśli wie, że coś zostało ukradzione. I znowu - efekt jest taki, że ścigano jedynie najbardziej kasowe filmy i muzykę.

Obawiam się więc Andrzeju, że szukasz winnych nieco na siłę :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

85
dla mnie każdy pirat to ch(----) i tyle.
zrozumiecie jeśli kiedyś dorośniecie.

86
Andrzej Pilipiuk pisze:dla mnie każdy pirat to ch(----) i tyle.
zrozumiecie jeśli kiedyś dorośniecie.
Owszem Andrzeju i nikt tutaj temu nie zaprzecza. Wszyscy udowadniają jedynie, że zwalczenie piractwa nie jest taką prostą sprawą, jaką ją przedstawiasz. Owszem można podjąć jakieś działanie, lecz trzeba zastanowić się także co powinno być dla państwa priorytetem. Przeznaczenie pieniędzy na służbę zdrowia, czy ściganie ludzi, który nielegalnie ściągają piosenki Rihanny??? :)

87
władza chroni złodziei - także dla tego że to dla niej wygodne - jak ludzie kradną na potęgę to nie dostrzegają ze mają mało kasy. I nie myślą ani nad własnym sk(----) ani nad zewnętrznymi przyczynami zjawiska.

poza tym jak uczył lenin socjaliści i kryminaliści są sobie klasowo bliscy...
historia potwierdza jego słowa - jak patrzę na władze nie umiem powiedzieć czy to ci pierwsi czy to ci drudzy...

*

Efekt nałożenia się piractwa i kryzysu będzie jeden - rynek i tak wyniszczony przez podatek vat wywali się definitywnie.

88
Andrzej Pilipiuk pisze:zrozumiecie jeśli kiedyś dorośniecie.
Problem piractwa dotyczy przede wszystkim muzy i literatury popularnej, więc mogę zrozumieć twoje wylewanie żółci. Tyle, że robisz to bez żadnej sensownej analizy zjawiska, ot ponarzekać i w razie spadku sprzedaży zgoniż wszystko na piratów.
W kulturze nieco bardziej niezależnej problem piractwa jest marginalny, bo w końcu, w dobrej muzyce chodzi o to, żeby o niej dużo mówić. Nawet jeśli trzech gości ściągnie to dwóch z nich zapłaci, jeśli rzecz będzie dobra.
Ja na ten przykład radośnie spiraciłem (w sensie pożyczyłem) ebooka padypady kumplowi. Efekt - podobało się, kolega wziął i wydał kasę na swój egzemplarz.
Czy jestem sk----ynem? Nie poczuwam się.
http://ryszardrychlicki.art.pl

90
[quote="smtk69"
Ja na ten przykład radośnie spiraciłem .[/quote]

proponuję dożywotniego bana.

91
A ja proponuję więcej dystansu do siebie i dodatkowo proszę nie wycinać zdań z kontekstu. Od rozdawania banów są moderatorzy i panują nad sytuacją.

Dalsze rozognianie sytuacji doprowadzi do zamknięcia tego tematu.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron