Latest post of the previous page:
Dobra, teraz ja. Widziałem, że ktoś wcześniej zwrócił uwagę na to samo co ja - przerzucanie "punktu widzenia" narracji pomiędzy dramatis personae. Teraz mnie to tak nie razi, bo pP robi tak zawsze, i w opowiadaniach i w powieści, ale przez dłuższy czas poważnie psuło mi to zarówno recepcję treści jak i przyjemność (i tempo) czytania. Jak dobrze pamiętam (ale pamięć ma ulotna a Hikikomori czytałem pewnie rok temu) w jednym akapicie autor potrafił kilka razy "przeskoczyć" pomiędzy postaciami.Czy wam też to przeszkadzało, czy jestem upierdliwy?
PS. Żeby nie było, że tylko ględzę, to książka bardzo mi się podobała, choć drobnych usterek warsztatowych nie udało się ustrzec. Ale grunt, że Tomek dalej pisze, więc będzie tylko lepiej :-)


 Aktualnie nie jestem pewien, czy chcę to zmieniać. Wiem, że jest to postrzegane jako błąd i wiem też, że gdybym to zmienił, to lepiej by się mnie czytało, ale z drugiej strony, to skakanie, to część mojej zwichrowanej psychiki i dobrze mi z tym.
 Aktualnie nie jestem pewien, czy chcę to zmieniać. Wiem, że jest to postrzegane jako błąd i wiem też, że gdybym to zmienił, to lepiej by się mnie czytało, ale z drugiej strony, to skakanie, to część mojej zwichrowanej psychiki i dobrze mi z tym. 


