76

Latest post of the previous page:

merdevsky pisze:daje mi się, że pleciesz głupoty. Ja osobiście w Schulzu widzę karykaturę Yoyce'a, tak czy siak, nieudolną. Obraziłaś poetów i poezję, bo ani Yoyce ani Schulz poetami nie byli. O ile ten pierwszy bazgrał trochę z sensem, powiedzmy, to Schulz był zwykłym snobem, który specjalnie i na siłę gmatwał język i tworzył otoczkę jakiejś głębi, którą czuć może tylko bardzo naiwna osoba. Długie, tandetne metafory, trudne wyrazy; to jest to nowe znaczenie języka?
Odpowiadam na pytanie: NIE.
I ten on (co bazgrał z sensem) nazywał się Joyce.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

77
Drogi Maderevsky, o gustach się nie dyskutuje, szczególnie w taki nieładny, ofensywny sposób. Za to warto nauczyć się pisowni nazwisk ważnych artystów, szczególnie, gdy się je publikuje, bo jakoś trudniej poważnie traktować treść, którą czytam po takim zabawnym byku;)

Ellenai przypomniała mi jeszcze jedno nazwisko - Tony Prattchet. Sięgnęłam po jego książkę niecały rok temu i baaardzo żałuję, że tak późno. Jest mi niezwykle bliskie jego poczucie humoru.

79
A tam, Y czy J, przyzwyczaiłem się pisać Y, a nawyków zmieniać nie lubię.

Dziewczyno w kapeluszu, nie chodzi o gusta, a o debilne stwierdzenia. Możesz go lubić, ale wygłaszać tezy, że był poetą i że stworzył nowe znaczenie języka to zwykła bzdura. Naprawdę tak mocno cię zabolała moja 'ofensywa'? Albo ludzie dziś są tacy wrażliwi albo cholernie bierni. Cóż poradzić. No widzisz? Jakoś tak trudno traktować mi cię poważnie... Bo ja podmieniłem se jedną literkę, a ty cały wyraz :-)
ZBANOWANY ZA CHAMSTWO.

80
Haha jaki fejl, teraz jesteśmy siebie warci;)

Ale poetą go nie nazwałam, czemuś się tego tak uczepił? Tylko pisał poetyckim językiem, to chyba różnica. I nie stworzył tylko odkrywał. Nie przerabiaj na swoje, bo nie to pisałam.
Skąd, nie boli mnie, że nasze zdania się nie pokrywają, tylko ja nie mówię o kimś tylko dlatego, że jest debilem i pisze bzdury Z racji chociażby swojej płci język mógłbyś powściągnąć odrobinę.
Pozdrawiam.

81
bognyprogram pisze: Ellenai przypomniała mi jeszcze jedno nazwisko - Tony Prattchet. Sięgnęłam po jego książkę niecały rok temu i baaardzo żałuję, że tak późno. Jest mi niezwykle bliskie jego poczucie humoru.
Nie Tony, tylko Terry Pratchett.;)

82
A co ma płeć do tego? To, że jesteś dziewczynką zwalnia cię z mojej szczerości? Nie wydaje mi się. Według prawa wszyscy są podobno równi. A teraz do kopalni.
Nie Tony, tylko Terry Pratchett.;)
No, pacz! Kto by sie spodziewał.

83
Na obecną Chwilę: Puzo, King, Glen Cook i Patrick Rothfuss :)
„Póki żyjesz i tchnienie jest w tobie, nikomu nie dawaj nad sobą władzy. W każdym czynie bądź tym, który góruje, i nie przynoś ujmy swej sławie! (...) „ Syr.35

84
To trudne. Na pewno Strugaccy, od zawsze i na zawsze. Uwielbiam kreowane przez nich światy, bohaterów, prezentowaną ideologię, budowanie nastroju we wczesnej, optymistycznej twórczości i ich cudowny styl, pesymizm, duszność, rozmach wizji w późniejszych tekstach. Ich "Ślimak na zboczu" zawsze będzie moją ulubioną książką i wzorem do naśladowania.
Uwielbiam pomysłowość Zajdla i styl Huxleya, ubóstwiam sposób pisania E. A. Poe i jego prozaiczno-poetycki styl; nie mogę wyjść z podziwu dla Dostojewskiego za jego psychologię postaci. Ah, no i mistrzami finezji pióra są dla mnie (chociaż nie powinnam ich wymieniać obok siebie) Nabokov, Burgess i huhu Gombrowicz. A z obyczajówki cenię Palahniuka za spostrzegawczość i dobitność w przekazie.
Spośród współczesnych nikt nie wymiótł mnie z butów tak jak Dukaj. Ten człowiek jest nieludzko zdolny: taki talent, taki umysł, taka pasja do pisania i takie samozaparcie w jednym ciele to jawna niesprawiedliwość! Powinien oddać swój materiał genetyczny na jakąś aukcję dobroczynną. Ale jego nie ośmieliłabym się próbować nazwać swoim mistrzem pióra, bo nie mi uczyć się od niego. Nie każdy mógł urodzić się geniuszem. Jestem pewna, że przejdzie do legendy.
Za prawdziwy sukces uważałabym napisanie czegoś co daje równie wiele przyjemności, uciechy i czystej frajdy, co książki Patricka Rothfussa. Jest najlepszym pisarzem klasycznego, czystego, nie wymagającego od siebie niczego więcej fantasy, jakiego czytałam.

86
Nemesis666, świetny wybór. Właściwie mógłby przekopiować twojego posta, gdy nie mały dodatek:
Mistrz i Małgorzata :)

Ostatnio też podczytuję grzędowicza i uderza mnie jego podobieństwo stylu do Strugackich. Pan lodowego ogrodu bardzo dźwięczy Trudno być bogiem. Może to też mistrz i uczeń :)
http://ryszardrychlicki.art.pl

87
Ja lubię ZAFONA. Może teraz, kiedy w Empikach roi się od jego książek, nie jest to zbyt wyszukany pisarz, ale uwielbiam jego metafory i to, że używa słów jak pędzla, malując przed czytelnikiem obraz pełen magii i kolorów.

88
smtk69 pisze:Nemesis666, świetny wybór. Właściwie mógłby przekopiować twojego posta, gdy nie mały dodatek:
Mistrz i Małgorzata :)

Ostatnio też podczytuję grzędowicza i uderza mnie jego podobieństwo stylu do Strugackich. Pan lodowego ogrodu bardzo dźwięczy Trudno być bogiem. Może to też mistrz i uczeń :)
"Mistrz i Małgorzata" to moja ulubiona lektura. Nie wspomniałam o niej, bo właściwie nie jestem pewna, czy lubię ją dlatego, że jest wspaniale napisana, czy dlatego, że po prostu zakochałam się w niej będąc jeszcze gimnazjalistką. Na pewno była to najlepsza sztuka, na jakiej byłam w teatrze.

Ja też czytając pierwszy raz Grzędowicza odniosłam wrażenie, że posiłkował się Strugackimi. Bardziej niż "Trudno być bogiem" przychodził mi do głowy "Przenicowany świat". Ale na mnie PLO nie zrobił większego wrażenia. Jeśli chodzi o Grzędowicza to uwiódł mnie "Księgą Jesiennych Demonów. Chociaż z powodu kiepskiego radzenia sobie z samymi punktami kulminacyjnymi (lub z objawieniami wątków fantasy) wolno się przekonywałam do tej książki. Nie to, że robi to źle w porównaniu z innymi pisarzami, po prostu te momenty moim zdaniem wypadały najsłabiej w opowiadaniach.

89
Skoro już się zarejestrowałem i mam okres kwarantanny, to podzielę się moimi fascynacjami:

Jacek Dukaj - chciałbym napisać "mój guru", ale bądźmy poważni... Kiedy pierwszy raz przeczytałem wspomnienia obrony Kalenicy i wkroczenie Maksyma Roga do miasta w "Innych Pieśniach" odłożyłem na chwilę książkę i zapłakałem nad własnym nędznym warsztatem. Fantastyki nie lubię jakoś specjalnie, ale podziwiam, hiphopowo rzecz ujmując, "flow" tego autora.

Stephen King - widzę, że dużo ludzi go tu wymienia. Jeśli o mnie chodzi to uwielbiam w opowieści o dzieciństwie w jego wykonaniu. Tak, uwielbiam "It".

Nieodżałowany Kurt Vonnegut - najwspanialsze co napisał to moim zdaniem "Śniadanie Mistrzów". Wspaniałe jest to, jak różnie można odbierać tę książkę (kiedy miałem trzynaście lat po prostu uważałem ją za zabawną, z wiekiem wyrobiłem sobie zgoła odmienną opinię).

William Gibson - poezja po prostu. Jak to kiedyś ktoś napisał: "te zdania się po prostu smakuje". Raymond Chandler dwudziestego pierwszego wieku.

Poza tym jest jeszcze paru autorów których cenię, ale ta czwórka zrobiła na mnie swego czasu największe wrażenie.

90
5666 pisze:Jacek Dukaj - chciałbym napisać "mój guru", ale bądźmy poważni... Kiedy pierwszy raz przeczytałem wspomnienia obrony Kalenicy i wkroczenie Maksyma Roga do miasta w "Innych Pieśniach" odłożyłem na chwilę książkę i zapłakałem nad własnym nędznym warsztatem. Fantastyki nie lubię jakoś specjalnie, ale podziwiam, hiphopowo rzecz ujmując, "flow" tego autora.
XD Moje uczucia co do Dukaja były bardzo podobne. Moją pierwszą książką były "Inne Pieśni" i zmiękły mi nogi właśnie na tej scenie! Miałam taką depresję, że przez pół roku nie mogłam pisać.

91
To zabawne, na Dukaja natknąłem się dopiero teraz. W latach 90 fantastykę zalewały fale chłamu i zagranicznego i lokalnego, więc po paru nieudanych lekturach, po prostu zostawiłem fantastykę na wiele lat. Właściwie dopiero niedawno do niej wróciłem, ostrożnie, ale sporo pozycji jest co najmniej przekonujących (o dorzucę do worka jeszcze Huberatha za wyobraźnię i styl)
Teraz więc mam całego Dukaja do przeczytania (lód już poszedł) i to jest rzecz, która optymistycznie nastraja mnie do przyszłości ;)
http://ryszardrychlicki.art.pl

Wróć do „Czytelnia”