Bardzo chciałam spróbować swoich sił w maratonie, więc powiedziałam sobie "teraz albo nigdy". Teoretycznie nie mam problemu z systematycznością pisania, częściej z jego wydajnością. Wiem, że w grudniu nie dam rady tego pilnować (święta tzn mama rządzą się swoimi prawami), więc próbuję w listopadzie.
Ten miesiąc zapowiada się u mnie bardzo aktywnie, więc postanowiłam nie szaleć i jako główny cel wyznaczam sobie 100000 znaków dopisanych do mojego aktualnego projektu. Poza tym chcę w końcu wziąć się za czytanie mojego pierwszego "cuda" i nieco je zmodyfikować (bo jak się okazało w klimacie umiarkowanym przez 6 tygodni nie padał deszcz) i prawdopodobnie będę pisać scenariusz dla mojego koła teatralnego.
Jedyną rzeczą której się obawiam, są sprawy pozapisarskie - konkurs i fandom - ten ostatni przede wszystkim. Niestety są to sprawy, których nie mogę przesunąć. Więc jeśli zniknę na chwilę w połowie miesiąca to proszę odszukać mnie w innej części internetu, dać kopa w cztery litery i zagonić do pisania

