16

Latest post of the previous page:

Romek Pawlak pisze:W takich kategoriach nic nie pobije pisania ręką, najlepiej używać gęsiego pióra i atramentu, a pisać oczywiście na pergaminie :)
... własną krwią. ;D

17
Wieki temu kupił żem maszynę "olivetti". Pisałem na niej wiersze. Potem było dłuuugie pisanie ołówkiem, aż jakieś dwanaście lat temu zacząłem pisać klawiaturowo. Dziś nie mam już "oliwki". Z reguły piszę w zeszytach długopisem kulkowym, a potem przepisuję na kompie. Tak, jak zrobiłem dziś rano. Mam nadzieję, że mój nowy tekst wpadnie dziś na Wery. Powstał w zeszycie w kratkę.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

20
To, co mogłoby się wam spodobać, to oprawiane w drewno, zupełnie puste dzienniki z papieru czerpanego. A laptop nie ma zastosowania gdy się godzinami chce pisać w altanie przy fontannie. Może się przegrzać, rozładować, ubrudzić. Hmm, no dobrze, tak naprawdę to nawet tam jest wygodniejszy. Ale kogo to obchodzi.

21
W takich kategoriach nic nie pobije pisania ręką, najlepiej używać gęsiego pióra i atramentu, a pisać oczywiście na pergaminie
Pisanie gęsim piórem to kompletna mordęga. :P

Ja zawarty w zagadnieniu dylemat rozwiązałem bardzo łatwo: piszę na komputerze, a po godzinach zajmuję się kaligrafią i piszę listy. Proste.

22
Pilif, myślę, że Romkowi o inne tusze chodziło ;)

A właściwie nie szkoda tak marnować swoją krew?
Ja bym raczej preferował krew niewiernych... albo wiernych (co kto lubi) ]:->
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

24
Maszyny to niewygodne bestie. Pisałam na Łuczniku, potem na maszynie elektronicznej, która zapamiętywała aż dziesięć stron tekstu. Bezpośrednio nie dawałam rady, trzeba było najpierw napisać coś ręcznie i dopiero potem przepisać.
Zalety są następujące:
- pisze się bardzo trudno (dłonie się męczą, nie poprawisz błędu na bieżąco), a to od razu oducza lania wody.
- uczy dyscypliny - jak po raz dziesiąty przepisujesz stronę, bo trzeba poprawić jakieś zdanie, to następnym razem nie zrobisz tego niedbale.
- przepisywanie na maszynę jest pierwszą autorską korektą.
- zmiana rutyny zawsze pomaga.
Wady są następujące:
- pisze się bardzo trudno, więc dłuższe teksty raczej odpadają. Tylko opowiadania, i to zwięzłe.
- może być problem z materiałami eksploatacyjnymi.
Sporo się nauczyłam pisząc na maszynie, ale opowiadania jakości publikacyjnej zaczęłam produkować dopiero w jakiś czas po przejściu na PC, a problemem, którego musiałam się oduczyć, były "skrótowce" - czyli leniwe, niedorobione opisy wynikające właśnie z nawyku pisania na maszynie.
Chociaż jakby się tak zastanowić, przejście na PC zbiegło się z końcówką liceum, toteż rozwój pisarski mógł być połączony z rozwojem biologicznym... :)
Właśnie, i widzę, że starszy kolega zachował nawyk przepisywania z "longhendu" na komputer. Ja już tylko tak mam przy wierszach. Ale czasem, żeby się skupić, piszę ręcznie plany.

O, i jeszcze jedna zaleta - na czymś, co służy tylko do pisania, raczej się nie da robić nic innego (sprawdzać fejsa, grać itp.). Właściwie nie obraziłabym się za maszynę elektroniczną, z edytorem tekstu i wielkim monitorem.
http://notkostrony.blogspot.com/
O nauce, literaturze i innych rzeczach niezbędnych do życia.

25
Ja zaczynałam pisać na maszynie mamy:-) Przynosiła z pracy, kiedy jeszcze w sądach notowano wszystko na tych głośnych maszynach :-) Chętnie bym do tego wróciła, bo na maszynie pisarstwo się dla mnie zaczęło, ale teraz po kilku latach pisania na komputerze chyba bym miała problem, żeby się przyzwyczaić do hałasu...
Tym bardziej, że w Wardzie można wszystko ładnie poprawić nawet po kilku miesiącach pisania.

26
Mam maszynę, ale cholernie źle i niewygodnie się na niej pisze. Paluchy bolą, jakbym nie miała komputera, to wolałabym już w zeszycie skrobać. Na komputerze najwygodniej, no i... backspace - cudowny wynalazek :)
Myślę, że maszynę do pisania bez problemu można kupić na pchlim targu. Czy tam przez internet. Mojej nie sprzedam, bo mi służy za sentymentalny bibelot :) Poza tym wymagałaby renowacji, bo nie ma taśmy i się zacina.

Pisanie na maszynie kontra pisanie na komputerze to jak szycie igłą kontra kupowanie gotowego ubrania.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

27
Mam niemiecką Olympię zdaje się :) Kiedyś nawet dość dużo na niej pisałem (bez pl znaków ;)). Obecnie siedzi zamknięta w walizce i czeka, aż postawię ją sobie gdzieś w charakterze ozdoby/natchnienia :)
Teraz notatki robię w zeszycie, a piszę wyłącznie na komputerze. Inaczej się nie da. Potok myśli jest u mnie tak szybki, że tylko klawiaturą nadążam tą grafomanię utrwalać. Do tego wiele poprawek zaraz po, w trakcie, albo później.

28
Pisałem kiedyś na maszynie, to cholerna mordęga. Ale wygląda klimatycznie :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

29
Tę klimatyczną czcionkę da się częściowo odtworzyć na komputerze, nie pamiętam teraz konkretnej nazwy, ale któraś jest właśnie taka "maszynowa". Choć to oczywiście nie to samo, bo nie odtworzysz indywidualnych błędów maszyny, np. że niektóre literki wybija wyżej albo słabiej.

Ja też kiedyś pisałam na maszynie, jeszcze w podstawówce, kiedy komputerów nie było (tzn. ogólnie były, ale raczej nie u przeciętnego człowieka). I co ciekawe, pisało mi się lepiej niż ręcznie, mimo iż stukałam dwoma palcami. ;) A teraz jestem przyzwyczajona do komputera tak bardzo, że ręcznie nie potrafię dwóch zdań napisać, zaraz zaczynam się męczyć i sadzę jakieś koszmarne kulfony. :( Aż mi wstyd czasem...

30
Anneke pisze:Tę klimatyczną czcionkę da się częściowo odtworzyć na komputerze, nie pamiętam teraz konkretnej nazwy, ale któraś jest właśnie taka "maszynowa". Choć to oczywiście nie to samo, bo nie odtworzysz indywidualnych błędów maszyny, np. że niektóre literki wybija wyżej albo słabiej.
Nie miałem na myśli klimatycznej czcionki, a klimatyczny widok pisarza przy maszynie ( znowu skrót myślowy!) :) No i soczystego, maszynowego "klikania" nie można porównywać z ledwie słyszalnymi odgłosami wydawanymi przez komputerową klawiaturę. Niemniej jednak decyduje komfort pracy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”