Ave!

1
Przedstawić się czas:)

Leszek Skamander urodzony 13 marca 1986 r. Zainspirowany nieprzebranym bogactwem słów otaczającym go na każdym kroku. Za szczególny skarbiec uznaje bibliotekę. Niepoprawny wielbiciel zapachu starych książek.

Wczesne lata świadomej lektury ukształtowała fascynacja literaturą antyutopijną i dystopią (na pierwszym miejscu stawiam niezmiennie Władcę much), a także, mający swój początek w lekturze Smugi cienia, zachwyt Josephem Conradem. Później przyszedł czas na lekturę mistrzów małej formy takich jak Czechow. Za Czechowem (impresjonistą wśród pisarzy) i badaniem literatury rosyjskiej pojawił się Mistrz i Małgorzata, czyli książka która zmienia wszystko. Literatura francuska interesowała mnie w mniejszym stopniu, ale nigdy nie zapomnę odczuć związanych z czytaniem: Kubusia Fatalisty i jego Pana (to tej pory często wracam do tej książki), Martwego osła i zgilotynowanej kobiety czy Ojca Goriot (jak widać różnorodna to mieszanka). Proza polska oddziaływała na mnie w znacznie mniejszym stopniu. Choć Siekierezadę mogę określić książką, która na długi czas określiła mój sposób formułowania myśli. Zwłaszcza tych natrętnych.

Na studiach, już w pełni świadomie zacząłem odkrywać potęgę słowa zawartego w księgach Dostojewskiego czy Marqueza.

Równolegle do tych inspiracji, towarzyszyła mi zawsze poezja. Tomiki ukrywane ze węgłem łóżka. Przepisywane do prywatnych notesów i dzienników po stokroć. Polska poezja płynie jak melodia duszy. Ale nie mogę uciec od oczarowania Baudelaire'm, czy olśnienia utworami poetów idei.

Gdzieś w liceum, powoli i ostrożnie przeczesywałem rzędy słów w dramatach zawarte. W poszukiwaniu prawdy i emocji. Tak przyszła najpierw nieśmiała fascynacja Mrożkiem i Tangiem (któż nie choruje na miłość do tej sztuki, jeżeli choć raz dane jest mu przeczytać fragment zaledwie). W tym właśnie czasie narodziła się z początku nieśmiała miłość, zauroczenie zaledwie, do Różewicza. Jak większość, zaczynałem od Kartoteki. Na studiach uczucie odżyło i zapłonęło pełnym już płomieniem. Myślę, że nie mogłem uczynić Różewicza najważniejszym dla mnie autorem dopóki nie przestudiowałem annałów z których on czerpał. Nie uszczknąłem choć kilku owoców z drzewa jego inspiracji.

Czytając, studiując księgi i rozmiłowując się w poezji, spisywałem swoje myśli niepokorne, które z czasem, coraz śmielej przeradzały się w eseje. To forma w której czuje się najpewniej. Końcowe lata studiów i zaangażowanie w teatr amatorski sprawiły, że postanowiłem spróbować swoich sił w dramacie.

Ave!
Pójdźmy za Różewiczem w Teatr Niekonsekwencji: http://leszekskamander.blox.pl/html
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tu się przedstawiamy ...”

cron