166

Latest post of the previous page:

Jakiś czas temu nawet zastanawiałam się bardzo poważnie nad stworzeniem takiego portalu, ale to się, niestety, nijak nie domyka finansowo. Albo by był niezależny, albo zarabiał. Tertium non datur. Może jak się kiedyś dorobię większej kasy i będę mogła latami dokładać do interesu oraz będę miała dużo wolnego czasu, to zrobię coś takiego.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

167
Thana,
Więc mówię: żywa kawiarnia literacka z dobrą kartą menu (czyli merytoryczna kuchnia krytyczna). To jest jakaś metoda. Recenzja nie nie transakcja marketingowa, tylko dialog z kulturą.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

168
Natasza pisze:Recenzja nie nie transakcja marketingowa, tylko dialog z kulturą.
Tak, Nataszo. Tylko to się musi z czegoś utrzymać! Ta kawiarnia.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

169
Mówiłam - wydawnictwo ponosi za to odpowiedzialność imienną. To ono kształtuje wizerunek - swój i rykoszetem pisarza, pisarz powierza mu swoje dzieło. Załóżmy,.... że nie chcę...

o chol....! Mówiłam, że tak będzie! 1000 było!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

170
Natasza pisze:wydawnictwo ponosi za to odpowiedzialność imienną.
Jeżeli jakiekolwiek wydawnictwo ponosi, to nie masz niezależności. I to się kończy takimi "recenzjami" jak notki na okładkach.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

171
Jeżeli jakiekolwiek wydawnictwo ponosi, to nie masz niezależności. I to się kończy takimi "recenzjami" jak notki na okładkach.
Przejęłam się, że przeoczyłam i na skróty poszłam - nie za recenzję, tylko za jakość artystyczną. Jeżeli chce ponosić taką odpowiedzialność.
Myślę o elitarności zaczynającej się na poziomie wydania - nie wiem - osobna półka chociaż.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

172
To byś najpierw musiała wykreować snobizm na czytanie w ogóle. Bo inaczej elity snobującej się na konkretne wydawnictwo będziesz miała tak mało, że się to zwyczajnie finansowo nie opłaci. Za mały jest ogół, żeby uzyskać z niego elitę odpowiedniej wielkości. Takie wydawnictwo po prostu padnie.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

173
Ja nie mówię o jakimś literackim nurcie awangardowym, hiperintelektualnej czy tam jakiej. Mówię o rzetelnej książce dowolnego nurtu. Napisanej rzetelnie, zredagowanej rzetelnie, wydanej rzetelnie. Książce ciekawej, fabularnie i artystycznie. Właściwie z tym mam największy kłopot - w literaturze "do czytania" na kanapie, dla oddechu, literaturze popularnej, ale nie byle jakiej jak chińskie kozaki i biustonosze w hipermarkecie.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

175
Chciałbym zwrócić uwagę na jedną, bardzo ważną rzecz:

recenzentów bardzo ciężko jest nam (mówię o Oficynie RW2010) namówić na współpracę. Bo my w ramach takiej współpracy możemy zaoferować tylko i wyłącznie dwie rzeczy: nieograniczony dostęp do naszych zasobów poprzez przyznanie puli recenzenckich na dowolne zakupy w naszym serwisie i nieingerowanie w recenzje, niesugerowanie "co" należy napisać.

Z drugiej strony - jest bardzo dobre (naszym skromnym zdaniem0 "narzędzie" w serwisie, czyli możliwość pozostawienia opinii i wystawienia oceny każdemu zakupionemu (bądź pobranemu, jeśli to jest utwór darmowy). I bardzo żałujemy, że nasi użytkownicy niezbyt często z tego narzędzia korzystają :-(

nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale z przeprowadzonych przez nas przy różnych okazjach badań wynika niezbicie, że jedną z najskuteczniejszych motywacji do zakupu są opinie znajomych. Nawet nie ekspertów, ale właśnie znajomych; trudno się zresztą temu zjawisku dziwić, w dobie "lajków" i "fejsbuków".

Być może zatem nie od razu "poważna" recenzja, ale krótkie, dwu- trzy zdaniowe komentarze pod utworami mogły by pomóc innym w wyborze lektury dla siebie? Tu refleksja ogólniejszej natury; mam kilku znajomych na "fejsie" i gdyby któryś z nich napisał na swoim profilu, że przeczytał właśnie świetną książkę, podał jej tytuł i wskazał, gdzie można ją kupić, to prawdopodobnie skłoniło by to mnie do sięgnięcia po nią także.

W dobie masowej komunikacji, rekomendacji znajomych i ilości owych znajomych (choćby na portalach społecznościowych) takie coś wydaje mi się być znacznie skuteczniejsze i znacznie łatwiejsze do przeprowadzenia, niż namówienie na przykład Pana Wiesława Kota (którego przy tej okazji serdecznie pozdrawiam, bo to mój były wykładowca i były szef z Wprost-u), by przeczytał i opublikował recenzję jakiegoś ebooka. Czy innego "buka" zresztą ;-)

Nie ukrywam, że sporą nadzieje pokładamy w dobrych kontaktach z "blogującymi recenzentami", dla których współpraca z nami nie jest z jednej strony aż tak męcząca (bo nie molestujemy ich mailami, czy i kiedy coś napiszą, tylko grzecznie czekamy, czy i kiedy napiszą w ogóle...), a z drugiej - cały obieg informacji odbywa się w tej samej płaszczyźnie, czyli w internecie. I przyznam szczerze - recenzje przez nich pisane są dla nas bardzo ważne i bardzo cenne. Choć nie zawsze są miłe dla Autorów. Ale przeważnie są ;-)

[ Dodano: Sob 10 Lis, 2012 ]
smtk69 pisze:Thana, ten projekt recenzencki byłby bardzo ciekawy. A kasa - projekt europejski może? Poza tym, wolontariat też istnieje. Może warto temat drążyć?


A to jest aspekt bardzo, bardzo ciekawy i moim zdaniem bardzo przyszłościowy, choć do wdrożenia już od zaraz. Przy czym oczywiście nie może się tym zająć żadna oficyna wydawnicza - czyli rzecz kompletnie nie dla nas w sensie organizacyjnym, ale jak najbardziej dla nas w sensie każdym innym ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

176
smtk69 pisze:Może warto temat drążyć?
Nie wiem. Może. Ja na razie temat odłożyłam, bo uznałam, że cudze pieniądze (unijne też są cudze) bardzo utrudniają bycie niezależnym. ;) A to jest jednak warunek IMO niezbędny, żeby coś takiego dobrze funkcjonowało i spełniało swoje zadanie. A wolontariat... to też jest dość skomplikowany temat i nie ma sensu go tutaj rozwijać. Ja uważam, że bez porządnego finansowego wkładu własnego daleko się z takim przedsięwzięciem nie ujedzie.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

177
Jedyna wolność to prawo wyboru własnych ograniczeń

chyba...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

179
padaPada pisze:Ale mówimy o self publishingu. Dlaczego wydawnictwo miałoby za to odpowiadać?
To jego polityka wizerunkowa, czy jak to się tam nazywa w marketingu i zarządzaniu.
Mogę kojarzyć wydawnictwo z określonym poziomem literatury, uznać w preselekcji, czy choćby w stratyfikacji wydanych pozycji jego autorytet krytyczny.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”