Gdy narrator pierwszoosobowy zaczyna myśleć...

1
Zauważyłem, że moje teksty pisane w pierwszej osobie cierpią na pewien problem. Raz na jakiś czas narrator w trakcie opisu przywołuje jakąś myśl. Zaczyna wtedy opowiadać w czasie teraźniejszym (lub przyszłym), cytując to co wtedy pomyślał.

Czy coś takiego jest w ogóle dopuszczalne, by narrator zaczął nagle wyrażać swoje myśli? A jeśli tak, czy czy są jakieś zasady wedle których może to robić?

Znalazłem taki fragment w jednym z moich opowiadań, niech służy za przykład jak to obecnie wygląda (narratorem jest tu elf):
Moja skóra, o tak idealnie pięknym odcieniu złota, zbladła i zmatowiała na podobiznę ludzkiej. Może wcale nie tak daleko nam do nich? Chwycił mnie podziw dla wytrzymałości ludów północy. Ileż trzeba mieć krzepy, by przetrwać w takich warunkach? Jak gorąca krew musi płynąć w ich żyłach, by roztopić okrywający ich zewsząd lód? Tajemniczy Nordowie – już wkrótce osobiście będę mógł was poznać!
"Magii się nie pije" (Kruk)

2
Ric Simane pisze:Cytat:
Moja skóra, o tak idealnie pięknym odcieniu złota, zbladła i zmatowiała na podobiznę ludzkiej. Może wcale nie tak daleko nam do nich? Chwycił mnie podziw dla wytrzymałości ludów północy. Ileż trzeba mieć krzepy, by przetrwać w takich warunkach? Jak gorąca krew musi płynąć w ich żyłach, by roztopić okrywający ich zewsząd lód? Tajemniczy Nordowie – już wkrótce osobiście będę mógł was poznać!
W tym fragmencie nie dostrzegam problemu z gmatwaniem czasu, mieszaniem form czasowych. Estetycznie podrażniła mnie apostrofa z wykrzyknikiem, ale nie znam stylu całości, to może ona wynika z koncepcji
Narrator spokojnie może myśleć, w sensie wyrażać/przedstawiać to, co mu się w duszy snuje. Zwrócić trzeba wtedy uwagę na to, by czytelnik nie zagubił się w gąszczu myśli przeszłych i teraźniejszych (bądź przyszłych) nie zgubił.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

Re: Gdy narrator pierwszoosobowy zaczyna myśleć...

3
Ric Simane pisze:Moja skóra, o tak idealnie pięknym odcieniu złota, zbladła i zmatowiała na podobiznę ludzkiej. Może wcale nie tak daleko nam do nich? Chwycił mnie podziw dla wytrzymałości ludów północy. Ileż trzeba mieć krzepy, by przetrwać w takich warunkach? Jak gorąca krew musi płynąć w ich żyłach, by roztopić okrywający ich zewsząd lód? Tajemniczy Nordowie – już wkrótce osobiście będę mógł was poznać!
Jesli chodzi o czasy, to tez nie widze problemow. Czyta sie zupelnie dobrze. Za to rzucilo mi sie w oczy male powtorzenie... :wink:
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”

cron