Tego nie da się zatrzymać - dystrybucja cyfrowa to potęga, wyparcie tradycyjnego (papierowego) rynku sprzedaży jest nieuniknione. Wg mnie, wystarczy jeszcze jedno pokolenie, by proporcje rynku uległy zmianie.
Wszystko podlega fluktuacjom. Myślę, że książki zostaną, ale będą poniekąd dobrem o wyższej wartości. Ciężej będzie coś opublikować na papierze, ale sama publikacja będzie większą nobilitacją niźli teraz. Rynek książek cyfrowych to w ogóle ciekawa sprawa. Poteoretyzujmy nieco:
Rynek cyfrowy rozrasta się, większość literartury sprzedawana jest w formie e-booków. Tradycyjne wydania pozostają w mniejszości, mają jednak swoich zapalonych fanów, czyt. fanatyków. Pozwala to na utrzymanie na powierzchni kilku największych wydawnictw.
Nagle ktoś zauważa, że wydanie cyfrowe to o wiele prostsza sprawa aniżeli wydanie na papierze. Powstają małe, czasem nawet jednorazowe wydawnictwa. Część autorów decyduje się wydawać samemu. Mają taką możliwość, bo powstają niezależne od jakiegokolwiek wydawcy portale z płatnymi e-bookami. Łatwość wejścia na rynek cyfrowy powoduje systematyczną wojnę cenową. Cięcie kosztów obejmuje honoraria autorskie, koszty redakcyjne oraz korektorskie. Sytuacja sprzyja wydawnictwom papierowym, dzięki wojnie cyfrowej same mogą obniżyć koszty produkcji.
Jednocześnie obok wojny cenowej pojawia się wojna ilościowa. Łatwość publikacji powoduje horrendalny wysyp z zakurzonych szuflad tysięcy uśpionych autorów. Każdy próbuje ugryźć swój kawałek tortu. Po raz kolejny łatwość i szybkość publikacji cyfrowej okazuje się mieczem obusiecznym. Pojawia się masa prac bez redakcji i korekty. Ich niska jakość odstrasza czytelników. kolejny bodziec ekonomiczny, który zmusza do obniżenia cen.
Rynek wydawniczy dostaje zadyszki, nigdy przedtem niespotykana ilość publikacji, wraz z wojną cenową oraz nowym zjawiskiem: miernością publikowanych tekstów, które wcześniej nie przechodziły żądnego sita redakcyjnego powoduje zapaść rynku i odwrót czytelników do sprawdzonych wydawnictw papierowych. One są już w stanie konkurować ceną, poziomu nigdy nie zaniżyły, niespotykana w wersjach cyfrowych jakość tekstu ponownie przyciąga czytelników.
Branża cyfrowa jednak nie śpi. Są wśród nich perełki, które dbają o jakość publikowanych prac, czytelnicy to cenią, ale fama już poszła: cyfrowe jest beznadziejne. Jakie wyjście z tej sytuacji? Przejście na rynek papierowy, a najlepiej pół na pół, wydawać dwie wersje.
Inną sprawą jest sama wielkość rynku czytelniczego, który według wszelkich prognoz wciąż będzie się kurczyć. Możemy po cichu liczyć, że bogacące się społeczeństwo zbalansuje ten odpływ. Ale, sytuacja podobna jak z rynkiem cyfrowym. Ogólny i otwarty dostęp do literatury cyfrowej, spowoduje jej spadek jakościowy. Jednocześnie ta sama otwartość przysporzy dodatkowych czytelników, których nie będą odstraszać ceny. W końcu i ci nowi zaczną szukać czegoś lepszego. Lepiej napisanego, lepiej przygotowanego i wydanego. Gdzie trafią? Tak, do wydawnictwa papierowego. Dlaczego nie do cyfrowego? O tym już było wyżej.