Łowy na Najdzikszą Dzikość

1
Ogłaszam, że najdziksze ćwiczenie złowił Mdrv:
mdrv pisze:Ministerstwo Głupich Powieści

0.(opcjonalne, ale wskazane) Obejrzyj skecz "Ministerstwo głupich kroków" Monty Pythona
1.Wymyśl możliwie najgłupszy, niedorzeczny i absurdalny koncept powieści, której nikt nie chciałby przeczytać
2.Napisz podanie do Ministerstwa Głupich Powieści, w którym opiszesz swój chory pomysł w tak przekonujący sposób, by otrzymać stypendium rządowe, na napisanie swojej wymarzonej, idiotycznej i zupełnie niepotrzebnej książki.
3.Nikt się nie spodziewał trzeciego punktu!

Limit znaków: 4500.
Spróbujmy zatem je wykonać! :) Możecie również wykonać i wrzucić tutaj inne ćwiczenie, które Wam się spodobało (zajrzyjcie też do Popijawki w HP, bo tam wisi całkiem ciekawe ćwiczenie Kundla Burego). Temat będzie otwarty do końca roku.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

2
Zanim zamieszczę swoje podanie, to sprawdzę, czy umiem zamieścić załącznik do podania:

E tam. Nie umiem, oczywiście. W ogóle mało umiem, co dobrze wróży mojej głupiej powieści.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

3
Potwornie trudno jest wymyślić głupią powieść. Ileż człowiek ma w sobie przekory! Kiedy chcę napisać rzecz dobrą i mądrą, wciąż słyszę w głowie: to głupie, bez sensu i kto to będzie czytał?! Ale kiedy chcę, żeby było głupie, bez sensu i kto to będzie... to wszystkie pomysły okazują się zbyt mądre. :)

Ostatecznie postanowiłam złożyć do Ministerstwa Głupich Powieści projekt następujący:

"Przesłanie dla ludzkości od upitych szampanem ryb humu humu nuku nuku apua,a z Hawajów".

Stypendium rządowe chciałabym wykorzystać na zakup czterdziestu czterech ciężarówek porządnego szampana i roczny pobyt na Hawajach. Powieść będzie składać się z trzynastu rozdziałów, a w każdym z nich ryby humu humu nuku nuku apua'a opowiedzą, jak wyobrażają sobie rozwiązanie jednego z Istotnych Problemów Trapiących Ludzkość. W załączniku chciałam zamieścić zdjęcie ryby humu humu nuku nuku apua'a, ale niestety - nie umiem. I szczerze mówiąc, specjalnie na to stypendium nie liczę, bo planowana powieść dziwnie przypomina "Jedz, módl się, kochaj" Elizabeth Gilbert - a to przecież bestseller był, więc chyba mądry, prawda?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

4
Ej, ładne te ryby! Przeczytam tę powieść, jeśli będzie dużo obrazków.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

5
Mój projekt do Ministerstwa Głupich Powieści:

Szanowni Państwo, zdecydowałam się przesłać Państwu konspekt mojej intrygującej powieści dotyczącej problemu karygodnego zaniedbania edukacji z zakresu dyskryminacji płci w populacji Helix pomatia. Przy rosnącej popularyzacji zakładania nowych kolonii tych zjawiskowych istot, dbałości o ich zbilansowaną dietę, odpowiednią przestrzeń życiową, wybiegi, opiekę zdrowotną poprzez zapobieganie infekcjom, uważam za niedbalstwo zaniedbanie tak ważnego aspektu rozwoju osobistego jak edukacja dotycząca problemu dyskryminacji płci. Problem ten jest niesłusznie lekceważony w naszym codziennym życiu, stąd rozpowszechnianie wiedzy na temat dyskryminacji i profilaktyka złych nawyków związanych ze stereotypami dotyczącymi płci jest kluczowa! Jako kontynuację tematyki w planie mam również napisanie książki poruszającej problem dyskryminacji ze względu na preferencje seksualne skierowaną do wszystkich przedstawicieli gromady Gastropoda.
Liczę na rychłą odpowiedź.

6
WWWNa imię miał Łukasz, po ojcu, lecz wołali na niego Szymon, bo sprostać chciał legendzie. Słup zastrugał długi, na grubość ręki, i zakopał go na dwie stopy w ziemi. Potem stanął na jego szczycie i powiedział:
- Nie zejdę, aż Bóg zstąpi i odmieni oblicze tej ziemi.
WWWI stoi tak już długo – widać go dobrze z okna mojego mieszkania. Siedzę przy oknie, piję kawę z glinianego kubka i patrzę na Szymona, który tak naprawdę ma na imię Łukasz, po ojcu. Czas płynie leniwie, nieśpiesznie – zdążę to wszystko opisać. Za chwilę wstanę, pusty kubek odstawię do zlewu, i pobiegnę do Szymona, który tak naprawdę ma na imię Łukasz, po ojcu, i poproszę go o wyłączność na ten tekst. I sprzedam go za dobre pieniądze do kolorowych pism, a on, niech stoi - głupiec.

7
Szanowny Panie Ministrze, o światłości naszego Narodu, o nadziejo na lepsze czasy!

Miłościwy, który niesiesz kaganek oświaty przez mroki ciemnogrodu, bądź łaskaw pochylić się nad moim skromnym, ale szczerym podaniem, które dla Pana jest tylko kolejnym zapisanym pergaminem, dla mnie jednak czymś dużo więcej. Pragnę przedstawić dzisiaj Panu, Panie Ministrze, wniosek o dofinansowanie – nie byle czego jednak, a – POWIEŚCI. Historia, którą chciałbym za Pana pomocą ukazać Narodowi dojrzewała we mnie od wielu lat, porusza tematy ważne i ważkie.

Opowiedzieć chcę, o ile Wasza Ministerialność pozwoli, o pisarzach, którzy nie piszą. Oto literaci, śmietanka Narodu, klejnot cywilizacji, którzy mają tylko jeden problem, otóż za nic w świecie nie potrafią wydać książki. Nie należy jednak myśleć o nich źle, co to, to nie, gdyż działają z wielką aktywnością. Autentycznie trudzą się, kładąc przed sobą grube zeszyty, chwytając za pióra i – myśląc, dumając, planując! Gdy w końcu w głowach ich ułoży się fantastyczny wręcz plan na powieść, oni – ci pisarze, co nie piszą – zdają sobie sprawę, że zrobiło się tak późno, że trzeba ugotować obiad, odebrać synka z przedszkola, albo wybrać inne pióro, bo to, które wzięli, zupełnie się nie nadaje. Gdy wracają przed biurko, wykonawszy owe istotne, życiowe zadania, orientują się, że w zasadzie nie pamiętają o czym mieli pisać, przystępując więc do zadumy od nowa. Ach, artystyczne dusze! Panie ministrze, nawet jeśli zaczną w końcu tworzyć swe magnum opus, to głowy ich zaprzątają istotne zagadnienia. Czy gdy skończą książkę, będą mieli pomysł na drugi tom? Czy wydawca nie oszuka ich, przyznając poniżająco niski procent ze sprzedaży? Czy sąsiedzi nie poczują się zbulwersowani faktem, że mieszkają obok tak znacznego literata, chociaż sami nic w życiu nie osiągnęli? No i jak tu pisać, kiedy tyle istotnych problemów pojawia się na horyzoncie! Smutni są owi twórcy, starają się więc pocieszać, choćby przez założenie własnego Związku Literatów Niepiszących, gdzie to warunkiem wstępu jest okazanie wielkiego oddania sprawie, przy jednoczesnym zachowaniu zerowego dorobku.

Panie ministrze, powieść nosić będzie tytuł „Pisarze z internetowego forum”, a jeśli tylko otrzymam od Pana, mego osobistego bohatera i herosa, zgodę – od razu zasiądę do biurka i zacznę pisać!

8
A oto ćwiczenie wymyślone przez Ancepę w interpretacji mojej:

- Z grochu powstałeś i w groch się obrócisz! - Zagrzmiało, gdy Wielki Patriarcha Zieloniusz wyrzekł te straszne słowa. Aż po twarzach zebranych pociekły łzy przejrzyste, lecz wielkie niczym rzeczony groch. Hak był już gotowy, lina też. Żałosne zawodzenie narzeczonej Złoczyńcy na nic się już zdać nie mogło. Odliczali teraz jego ostatnie chwile przed zazielenieniem. Maliny pachniały oszałamiająco. Ostatni promień słońca skrył się w puchu chmur.

Robert Złoczyńca, zmieniony w bujną, bogato ulistnioną, zieloną łodygę, zwinnie wspiął się po linie aż do samego haka, a następnie otworzył swój strąk.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

9
Nieźle, nieźle. Nawet trudno zauważyć KLUCZ, jak ktoś nie przeczyta instrukcji. :)

Trudne było? ;)

10
ancepa pisze:Trudne było?
Z każdym kolejnym zdaniem trudniejsze. Bo zaczyna się człowiekowi coś układać w ciągu logicznym, a tu, ni cholery, pierwsza litera nie pasuje. :)

Edit: Hm. Osiemdziesiąt siedem słów. Może by jeszcze trochę rozwinąć i drabelka zrobić?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

11
Kochany Ministrze czy Inny Przydupasie,

czy gdyby ryby mogły jeść pomarańcze, a pomarańcze - ryby, to świat zmieniłby swe pulchne oblicze? Zaiste tak. Powiadam zaprawdę, iż jest w tym sens głębszy od decorum. I piszę do Ciebie, Dziubdziusiu, bo musisz wiedzieć, że pospolite mózgozwierza nie przetrwają Alpakalipsy bez mojego pierdu-pierdu. Powiedzmy to sobie wprost: świat się kończy, a naprawdę głupia powieść nie zostanie wydana! JA przybyłam Was uratować, dając Wam okazję, Kruszynki najsłodsze (i Tobie, mój Pysiaczku-prosiaczku), by zakończyć marny żywot świata i człowieków poczciwych oraz Waszego Ministerstwa czymś naprawdę WIELKIM! Spadam Wam, po prostu, jak z eukaliptusa. I powinniście to docenić, niewdzięcznicy. Ale do rzeczy.

Wyobraź sobie podłogę. Wąskie zakamarki między zużytymi, sosnowymi klepkami. Doskonałe miejsce do stworzenia nowej cywilizacji. I ja o tym opowiem. Będzie to historia powstawania kurzu: od dziejów prehistorycznych do najnowszych. Ale, ale. Myślisz, Dziubdziusiu, że to wszystko? Otóż nie. Bo piszę właśnie do Ciebie, a nie do Ministerstwa Nudnych Powieści. Będzie to powieść awangardowa i to aż tak będzie od niej zionęło nowatorstwem (kolejny powód na przydzielenie mi dotacyjki), że padniesz od tego chuchu nowoczesności i głupiości. Na czym na polegać owa awągard? To tak, wyobraź sobie wielką książkę. Gruba oprawa, papier że bum cyk-cyk, bielusieńki, ja wiem 500... nie, 1000... 2000 stron! I w samym środku, maleńkim magentowym druczkiem... ZDANIE. Tak! Zdanie! W nim zawrę całą mądrość świata, skondensuję treść, obalę decorum, spotkam się z Absolutem, wyklnę Boga i Szatana (i tego, który ich wymyślił), upoję Twój umysł prawdą i kłamstwem, a przede wszystkim niesamowitą tajemnicą!

Więc wyobraź sobie, jak wąchasz 999 stronę, przewracasz kartkę, a tu bach:

BYŁ I ZNIKŁ.

No i co teraz? Ta niewyjaśniona tajemnica pozostawia pola do kolejnych powieści (odpowiednio większych objętościowo - w końcu liczba stron przekłada się na zarobki, prawda? A ja mam ambicję zostania co najmniej bilionerką). No więc zgrzytasz zębami, skręcasz się na wygodnym fotelu, twe wątpia wątpią, nie wiesz, co robić. No właśnie, ja też nie wiem.

Bo wyobraź sobie, powiada się, że pierwsza powieść jest najtrudniejsza. No więc i dla mnie to jest duży problem. Chciałabym Ci dać możliwość podpisania się swoimi głupim nazwiskiem z tyłu okładki, że to Ty mnie zasponsorowałeś, że to wszystko Twoja wina, taka, wiesz, gadka-szmatka, ale widzisz, jest problem. I to niegłupi. PROBLEM, że ho-ho. No bo wiesz, ja mam wiele pomysłów i nie mogę wybrać. Mózg się pali, normalnie. Temu ma, kurczaczki, służyć ta dotacja. No bo popatrz:

BYŁ. JEST. BĘDZIE. (to może być taka trylogia filozoficzna)

BYŁ I GO NIE MA.

BYŁ I GO ODKURZYLI.

PRZEMINĘŁO Z CHUCHEM.

BYŁ I NIE BĘDZIE.

ZUO, MADAFAKA.

I to nie wszystkie propozycje!

I weź tu, ja Cię proszę, wybierz! Bo jeśli chodzi o tę dotację, Szanowny Ministereczku-lustereczku-cukiereczku, to ja bym się zaszyła w jakiejś luksusowej willi (wille kosztują, co nie?), obsługiwana przez stado lokajów (przystojni kosztują, co nie?), piłabym szampana (tego prawdziwego, który kosztuje, co nie?), bo on dobrze wpływa na szare komórki i procesy myślowe, a szczególnie dobrze, jeśli akompaniują mu trufle posypane płatkami złota (ceny złota wzrosły, co nie?). Do tego fajnie by było się od czasu do czasu przewietrzyć (to polepsza myślenie), a najlepsze wietrzenie jest we włoskim kabriolecie z 2012 roku, który jeździ 300 km/h (lepiej zainwestować w jakość, co nie?). No to ten, kochany Mysiu-pysiu, dzięki tej dotacji zapiszesz się (z moją łaskawą pomocą, oczywiście) w historii Głupich Powieści. Wystarczy tylko przelać kaskę na konto (w załączeniu, co nie?). Po prostu awans murowany.

Ach, do końca 13. Baktun zostało tylko kilka godzin. Także macie chwilkę, Dziubaski i Ty, Skarbeńku z walizeczkami pełnymi blink-blink pieniążków, żeby mi przydzielić dotacyjkę. I pamiętajcie, to JA jestem Waszym WYBAWIENIEM. Jeśli tego nie zrobicie, to zginiecie.

No, to całuski,
Wasza żądna hajsu Plum-plumka
Dzwoń po posiłki!

12
Szanowny Panie Ministrze od Głupich Powieści!
Do końca roku można siem starać o datacjem na napisanie najgłupszej powieści, to siem zgłaszam. Pomysłu wielkiego nie mam, ale przecież niejeden bez pomysłu pisze i nawet nieźle potem to co napisze mu wydadzom i sprzedadzom. To przecież ja też mogem spróbować. Tak mówi mamusia i mój narzeczony Mungo. Na pewno Szanowny Pan Minister od Głupich Powieści siem ze mnom zgodzi, że najważniejsze to nie bać siem wyzwań i dobrze inwestować swój intelekt, rozwijać siem dla dobra Kraju naszego i własnego.
Dlatego uważam, że dotacja mnie siem należy, a nie tym wszystkim innym, co Panu Ministrowi od Głupich Powieści głowem zawracajom.

Z poważaniem,
Ja.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

13
Przekonaliśmy się, jak trudno jest wymyślić Naprawdę Głupią Powieść. :) Możemy zatem domniemywać, że ta powieść, którą aktualnie wymyślamy, nie jest tak całkiem głupia. Skoro tak, to wymyślmy ją do końca! A nawet zaszalejmy dziko i napiszmy! Tego życzę Wam i sobie w 2013 roku, zamykając ostatecznie II Edycję Dzikości Umysłu. Dziękuję bardzo Wszystkim Uczestnikom za aktywny udział. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Zablokowany

Wróć do „Ćwiczenia - część II”