76

Latest post of the previous page:

Charm pisze:Tym razem chyba o jedno 0 za dużo?
Oczywiście, że tak! A bo mi ludzie przychodzą i mieszają w życiu, a ja później zdezorientowany jestem i dodaję jedno zero :P

Charm, siusiaka nie można zdefiniować - on po prostu jest ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

78
Dziennik maratończyka - dni XX - XXV
Czas zdać relację.
Zdaje się, że odkąd mój maraton zrobił się siusiakowy, to jakoś mi dobrze przyrasta ;)
Póki dobra passa będzie trwała to chyba utrzymam się w temacie.

1) Siusiaka warsztatowego miałem napisanego, ale następnego dnia przeczytałem i okazał się beznadziejny, więc postępując pod wpływem siusiaka malarskiego - jak prawdziwy artysta zniszczyłem go! Usunąłem dysku i nie ma! Teraz nic się tu nie będzie ruszało, bo nachodzi mnie na pozostałe siusiaki.

2) Fantastycznonaukowy siusiak powieściowy malutki i chwilowo takim pozostanie. Nauczyłem się, że więcej niż trzy projekty na raz to nie dla mnie, więc muszę pokończyć mniejsze siusiaki (optymalnie chyba będzie prowadzić dwa jednocześnie).

3) Siusiak malarski - tu się zadziało. Zadziało się tak dużo, że ciężko to opisać. A ciężko opisać, bo go WYRÓSŁ PIĘKNY I DORODNY! Malarz namalował, a później akcja popłynęła... Nim się obejrzałem a już był KONIEC! Jego aktualna długość to prawie 9,5 tyś. słów, czyli około 62 200 znaków!
To chyba jeden z najtrudniejszych siusiaków, jakie mi się przydarzyły do tej pory. Narracja pierwszoosobowa bardzo specyficznego bohatera, techniczne aspekty malarstwa, dużo przemyśleń i "czucia", nieużywane przeze mnie jak do tej pory narzędzia z warsztatu literackiego. Dużo by wymieniać, ale czuję się dużo bogatszy w doświadczenia.
W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować Nemesis i heldze, bez których to opowiadanie nigdy by nie powstało! (Chociaż jeszcze może się okazać, że byłoby lepiej, żeby nie powstało. Wówczas możecie je winić! :P )
Oczywiście to nie koniec prac. Niech sobie poleży i za jakiś czas wrócę do niego poprawiać, poprawiać i jeszcze raz poprawiać, bo mnóstwo jest miejsc, gdzie mogłem coś źle zrobić.

4) W siusiaku wojennym trochę grzebałem i urósł (mniej więcej trzy krótkie sceny), ale przede wszystkim cieszę się z materiałów, które zebrałem i tego, że wreszcie uformował mi się w głowie plan na rozwinięcie i zakończenie.

5) Siusiak siusiakowy drgnął na końcówkę sceny, krótszą scenę i połówkę kolejnej dłuższej sceny.


Panie i Panowie, Ladies and Gentlemen, meine Damen und Herren...
Ogłaszam wszem i wobec, że został przeze mnie pobity rekord życiowy na dystansie jednego tygodnia! Nowym rekordem życiowym na tym dystansie jest: 8213 słów!!!

Przyrost siusiaków: 8213 słów!!! (prawie 55 000 znaków!!!)
Całkowity przyrost siusiaków: 16177 słów


P.S. Ta ilość jest z sześciu dni, ale wiem, że ani w sobotę ani w niedzielę nic nie skrobnę, więc mogę ogłosić już teraz :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

80
Oja, przez chwilę myślałam, że tyle napisałeś w jeden dzień xd No ale, <klask klask klask>, graty, jak będziesz gotów to wyślij mi malarskie, chętnie zerknę.

Ja ci obiecuję, że jutro wezmę się za moją powieść i nie uda się mnie rozproszyć, chyba że ktoś zawita opijać andrzejki. A dziś już idę spać bo ciężki dzień ;p Brat wrócił, oczekuje uwagi.

81
Caroll, dzięki! To bardzo motywuje do dalszej pracy.

Nemesis, w jeden dzień? Żartujesz? Ja nie umiem pracować jak Ty - nie ta liga. Gotów to będę może za pół roku...
Ty się lepiej zbieraj i pisz, pisz, bo terminy Cię gonią (mnie nic nie goni :P ), a ostatnio coś tempo u Ciebie spadło. Obijasz się!
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

82
B.A.Urbański pisze:Caroll
Nemesis, w jeden dzień? Żartujesz? Ja nie umiem pracować jak Ty - nie ta liga. Gotów to będę może za pół roku...
Otóż to, Nemesis. Nie wszyscy jesteśmy terminatorami.
A już na pewno nie takimi jak Ty ;)

84
Jak tam siusiaki? Rosną, odpoczywają, są w ogóle... stymulowane?
Ja chciałem przy okazji pogratulować 8k słów w ciągu tygodnia. Z moich obliczeń wynika, że jesteś ode mnie osiem razy lepszy. Szacun.

85
Charm, dzięki za doping. Już zdaję sprawozdanie.

Wpis za wczoraj:
Dziennik maratończyka - dni XXV - XXX
Ostatnie dni były słabe, a nawet bardzo i złożyło się na to wiele czynników, ale mimo wszystko coś mi się udało naskrobać.

1) Fantastycznonaukowy siusiak powieściowy - nadal mam problemy z początkiem, ale naszło mnie na jedną scenę, którą nazwałem "scena na dachu", a która będzie gdzieś później wstawiona. Od razu zaznaczam, że nie jest to scena romantyczna - ot jeden facet (starszy) dzieli się swoją mądrością z drugim (młodszym). Sporo tutaj pokrętnej logiki, ale jakoś wyszło. A więc siusiak rośnie.

2) Siusiak malarski - miałem chwilowo nic przy nim nie grzebać, ale naszło mnie, że jedną rzecz na końcu słabo wyjaśniłem i musiałem dopisać coś ponad 100 słów i przy okazji w tym fragmencie poprawiałem to, co rzuciło mi się w oczy.
Zapomniałem poprzednio wspomnieć (skleroza nie boli), że podziękowania należą się również Nataszy, bo sporo przemyśleń do tego opka naszło mnie pod wpływem jej wypowiedzi.
Zresztą duża część Wery również się do powstania przyczyniła, choć nieświadomie :P
Ha! I jeszcze jedno - jak tak się pisze i pisze i myśli i myśli, to różne rzeczy zaczyna się dostrzegać, które są oczywiste, a jednak ich się nie zauważa. Taką rzeczą w tym opku było dostrzeżenie podobieństw między horrorem "Ring" i "Władcą pierścieni" - i nie chodzi o nazwy :P

3) W siusiaku wojennym podrósł sporo. Miałem problem z kwerendą i stanąłem, ale później postanowiłem ominąć problem i zacząłem pisać dalej i w tej chwili od końca dzielą mnie już tylko cztery krótkie sceny. Oczywiście plus ta problematyczna część, ale w weekend albo w przyszłym tygodniu pójdę do biblioteki i będzie ok :)

4) Siusiak siusiakowy leży...


Przyrost siusiaków: 2471 słów (dla nieznających się na słowach: około 15 000 znaków)
Całkowity przyrost siusiaków: 18648 słów
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

86
Dajesz czadu stary ; )
Mi ostatnio po głowie chodzi pewien pomysł, acz nie mam jak na razie zbyt wiele czasu na pisanie.
Jak brakuje Ci weny pograj w lola, to pomaga ; )

87
Dahhard, rzecz w tym, że mi zazwyczaj nie weny brakuje, a czasu :(

No i uważam, że po ciężkim tygodniu pisania (jak poprzedni), należy zrobić sobie małą przerwę. Gdybym nadal prowadził dzienniczek biegacza, a nie siusiakowy, to w bieganiu (ważne dla maratończyków), ale również w innych sportach, po treningu występuje spadek formy i właśnie wtedy powinno się odpoczywać i odczekać chwilę na zjawisko zwane superkompensacją, czyli wzrostem ćwiczonej cechy ponad poziom wyjściowy. Zasada jest taka, że im cięższy trening tym dłużej trzeba odczekać na wzrost formy.

No tak, ale tak by było, gdybym nadal prowadził dzienniczek biegacza... Jako, że teraz jest dzienniczek siusiakowy, to nie mogę tego napisać, bo jakbym wyglądał w oczach płci pięknej na Wery, umniejszając swój siusiakowy potencjał i pisząc, że potrzebuję odpoczynku ;)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

89
Czasem i od siusiaków trzeba odpocząć. Swoją drogą lepiej nie mów o tym, jak to wygląda ze strony płci pięknej, gdy wciąż i wciąż piszesz o więcej niż jednym siusiaku...

90
Caroll pisze:Ha Ha ha:)
B.A.Urbański pisze: jakbym wyglądał w oczach płci pięknej na Wery, umniejszając swój siusiakowy potencjał i pisząc, że potrzebuję odpoczynku
Byłyby nici z tych okładów, zapewne:D
Ty go, Carol, nie prowokuj. Ja Cię proszę ;)

91
anowi pisze:Ty go, Carol, nie prowokuj. Ja Cię proszę ;)
anowi, za kogo Ty mnie masz?
Caroll pisze:Byłyby nici z tych okładów, zapewne:D
Trzeba by iść do mięsnego i kupić na wagę :P
Charm pisze:Swoją drogą lepiej nie mów o tym, jak to wygląda ze strony płci pięknej, gdy wciąż i wciąż piszesz o więcej niż jednym siusiaku...
A co? Jak mam więcej niż jednego siusiaka to źle? To chyba lepiej!
Gdyby potraktować autorów in spe jako dziwny, nieznany gatunek człowieka, to takie maratony mogłyby być odpowiednikiem okresu godowego, kiedy prezentujemy swoje walory. W takim wypadku mnogość siusiaków i ich wielkość są atutem! Wręcz należy się nimi chwalić :P

No ale jako, że staramy się być normalni... to mnogość i wielkość siusiaków i tak jest atutem :P
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

Wróć do „Maraton pisarski”