uzupełnię jeszcze: cholernie ważne (wiem to po sobie) jet środowisko w którym sie przebywa. Wiekszość szkół nie zapewnia przejścia formacji duchowo intelektualnej. Chodzi sie z musu, nauczyciele z selekji negatywnej, koledzy i kolezanki z klasy nie zainteresowani własnym rozwojem... Kotwica w plecy.
***
mamy kilka szkół teoretycznie elitarnych. czesto ta elitarnosc polega na brutalnym odsianiu uczniów myslacych a pozostawieniu grupy która bezrefleksjnie wykuje się zadanego materiału. wysokie miejsce w rankingach zapewniają bezmyślne kujony. A co potem? ano niestety kto ma piątki w szkole ten czesto ma dwóje w życiu.
***
nie wzywam tu oczywiście do zaprzestania nauki - ale pamietajcie że poza podręcznikami jest ocean wiedzy.
***
Czytaliście choćby "kamienie na szaniec"? "Alek", "Rudy" etc. czy dokonali by bohaterskich czynów gdyby nie uformowała ich bardzo dobra szkoła? A przecież wprowadził ich do organizacji podziemniej ich przedwojenny nauczyciel "Zeus".
***
Brak dziś odpowiednich pedagogów, widać ogólne skarlenie duchowe młodzieży... I jednocześnie macie warunki dla rozwoju o jakich porzednie pokolenia nie mogły nawet marzyć.
***
mialem 21 lat gdy odłozyłem notatni w któym pisałem recznie i po raz pierwszy usiadłem do klawiatury peceta. Rok później debiutowałem. 10 lat pracowałem na ślepo, metodą prób i błdów - nie majać kontaktu z nikim kto by mi choćby pokazał jak sie redaguje własny tekst i na co zwracać uwagę. dziś kompuery są w wiekszości domów (i w większości służa do grania i oglądania filmów...) Dzieki internetowi możecie dotrzeć do inch ludzi i do informacji. Wykorzystajcie to. Wykorzystajcie szanse i możliwości ktorych nie miało na starcie moje pokolenie
Dodane po 52 minutach:
Lan pisze: Sądzę, że większośc z nas problem widzi w czym innym - jak napisać dobrą książkę. Pisać "dla siebie", czy też "dla czytelnika".
zawsze pisałem coś co sam chciałbym przeczytać. Szczęśliwie moje zainteresowania podzielają też inni czytelnicy :wink:
nie ma sensu nastawiać sie na pisanie dla kogoś, pod gusta etc. bo będziemy jak nasza telewizja - produkjąca wyłącznie sieczkę dla kretynów.
Piszcie o tym co Was interesuje. Macie ciekawe hobby zainteresowania, wiedzę - sprzedajcie to.
I jeszcze jedno - nie myślcie w kategorii "npiszę książkę bedzie zajebiście". Myślcie w kategoii: wymyślę bohatera i apiszę o nim pięć powieści. A w między czasie wykożystam zainteresowania i machnę kika opowiadań o...
Myślę też, że "branie się do roboty", stanowi duży problem - fajnie jest mówić sobie "ehh... gdyby tylko dano mi szansę, byłbym wielkim pisarzem", ale zapracować na to, tu zaczynają się schody.
de facto macie tę szansę. sa czasopismna gdzie można debiutować. Jest kogo spytać o radę. po latach amatoszczyzny sa wydawcy z prawdziwego zadrzenia.
Cześc z Was jest ciaglew na utrzymaniu rodziców. To też prezent od losu. To czas kiedy możecie naprawdę ostro poracowac. Bo jak skończycie studia i pójdzieice do roboty tego czasu już nie będzie.
teraz jednak jest na polonistyce ukierunkowanie redaktorsko-edytorskie.
miałem do czynienia z absolwentką tego kierunku.
o w mordę. Jak toto zdało maturę!? Poza tym nikła jest szansa że ktoś po takiej specjalizacji trafi do szkoły.
redaktorzy ucza sie systemem cechowych - jedn szkoli drugiego.
nie znam ani jednego rewdaktora po polonistyce.
Ludzie uważają pisanie za prosty zawód. W takim razie, proszę o informacjie z pierwszej ręki: czy jest to prosty zawód? Moim zdaniem nie, ale może się myle...
ujmijmy to tak:
1) trzeba mieć szeroką wiedzę intrerdscyplinarną. Może być powierzchowna - ważne żeby w razie czego wiedzieć gdzie i jak szukać informacji szczególowych. I jak je wiązać z innymi dziedzinami.
2) trzeba mieć jakieś hobby i zainteresowania poza pisaniem - wtedy można to wykorzystać coby bohaterowie mogli mądrze o czymś pogadać i żeby mieć zapas pomysłów. Przydac się tu może wszystko. Zbieramy znaczki? niech bohater je zbiera. naparzamy się mieczami - bohater może zostać rycerzem.
3) trzeba doszlifować jezyk - pracować nad tzw "warsztatem". pisać dużo prawek - opisów dialogów etc. eliminiwać błędy i usterki. Czytać książki podpatrując rozwiązania fabularne i inne chwyty z których korzysta dany autor.
To podstawa. Potem zaczyna się wlasciwa praca. W niej potrzebne są:
1) zacięcie. tu nie ma sukcesów które przychodzą od razu. Trzeba sobie powiedzieć jasno. Dzesięć lat harówy i będę kimś. (a może w 8 lat sie uda?) Pisanie to inwestycja. Każde dobre opowiadanie to jak kilka groszy wpłacone na rachunek inwestycyjny. Po paru latach składa się z tego konkretna kwota. Czasem trzeba dać opowiadanie za darmo - ale jesli chcemy sprzedac pierwszą książkę musimy najpierw mieć czytelników. Inwestujemy.
2) samodyscyplina - tu nie ma szefa z nahajką w dłoni. Trzeba samemu zmusiśc sie żeby wstać o szóstej rano i zabrać do roboty. Trzeba samemu zacisnąc żęby i napisać te 4 strony dziennie by po roku mieć powieść, dwie, trzy. To nie jet tak że wysyłamy jedno opowiadanie i mamy za nie kupę kasy i nagrody. (choć życzę Wam tego). tu trzeba planować na lata. Tu trzeba napisać 10 dobrych tekstów w ciągu roku - być może uda się wyrukować 3-4-5... Reszta do szuflady - i czekają lepszych czasów.
3) upór. To nie jest tak że wysyła się pierwszy tekst i od razu drukują (chyba że jest nparawdę dobry). Pirwszych kilka może pozostać bez odpowiedzi. trzeba wierzyć w siebie i wysyłac kolejne. Do skutku. Efekt może być po roku. Po dwu. I ten czas trzeba przetrzymać zaciskając zęby i konsekwentnie pracując dalej.
4) wiara w siebie. Rocznie wydaje sie u nas ok 40 tyś tytułów. ok 1/4 to literatura piękna. Trzeba pisać tak by znaleźć sie w pirrwszej setce. Gdy pracowłem w Fenixei na 10 nadesłanych do redakcji opowiadań do druku szło najczęściej jeno. Musicie osiagnąć jakość która pozowli Wam przeskoczyć tamtych 9 konkurentów. To na początek. Powiedzcie sobie będę piarzem/pisarką. a potem konsekwentnie realizujcie ten plan.
***
Czy jest to prosty zawód czy nie. I tak i nie. siedzi sie w cieple, stuka w klawisze, nie trzeba zrywać się o szóstej rano by jechać na drugi koniec miasta. Gdy trzeba zroić sobie dwa dni urlopu to się go bierze i tyle. Zarobki dy sie ma na rynku 4-5 dobrze sprzedających sie książek też są nienajgorsze.
z drugiej strony - jest to orka. Trzeba czytać i pisać. I tak na zmianę. Samemu wyznaczać sobie cele. Samemu się rozliczać z wykonanych zadań.
Trzeba też nauczyć się wyłapywać z czytanego tesktu naukowego interesujące tropy - coś na czym możemy oprzeć fabułę przyszłego opowiadania. Trzeba się nauczyć jak czerpać ispirację z teog co się wdzii. opowiadanie "2586 kroków" to wynik moich odwiedzin w dawnych begeńskim leprozorium. "wiczorene dzwony" - to efekt śleczenia nad materialami etnograficznymi z Ukrainy.
Z czasem przychodzi to coraz łatwiej, początki sa bardzo trudne.