Szkoda, że w Akademii nie ostrzegali przed takimi jak ta. Ot, stoi sobie niby niewinnie, tuż obok ścieżki, a starczy przejść, by zaraz zasypała ramiona spadającymi z gałęzi żyjątkami. Co z tego, że niegroźne, skoro szeleszczą po skafandrze i co chwila trzeba się z nich otrzepywać.
Nigdy nie myślałem, że tak skończę. Na jakiejś zapadłej dziurze, samym krańcu wszechświata. I tylko raport za raportem, jeden za drugim, dzień po dniu i tak do usranej śmierci. żeby jakiś urzędnik zaklasyfikował zebrane przeze mnie informacje jako kategorię „D”. „Planety bezużyteczne. Ciekawostki.” Nawet nie „Fenomeny”. Wprawdzie też bezużyteczne - nie do zasiedlenia - ale chociaż byłoby to „C”, byłoby co opowiadać dzieciakom. Tata był na planecie typu „C” i odkrył tyle ciekawych zjawisk! Tak jak Xerks, który spotkał tę rasę cztero-płciowych węży. Było się z czego pośmiać w Centrali, gdy opowiadał o ich zwyczajach.
A tutaj… cholerne „D”.
Może chociaż dziś będzie ciekawie. To chyba jakieś spotkanie ichniejszej władzy, czy innego ustrojstwa, które sobie wymyślili. Diabli wiedzą, czemu właśnie tutaj. Niby środek miasta, a jednak…
Po prawo jakieś krzaki i drzewa, ogrodzone niskim płotkiem, co karze przypuszczać, że i oni wiedzą jak irytujące mogą być te rośliny. Przed chwilą dwie istoty nakrzyczały na trzecią, mniejszą, która próbowała biegać po porośniętej czymś powierzchni. Kazały tej mniejszej trzymać się na szarym, twardym pasie, przecinającym tą dziwną enklawę roślinności. Chyba boją się roślin, chociaż kto wie jakie chore pomysły mogły ukształtować kulturę istot, zamieszkujących planetę kategorii „D”.
Zaczyna się. Pośrodku placu ustawiono jakiś podest, na który wdrapało się teraz kilka stworzeń. Pośród nich wyróżniają się szczególnie dwa – niższe od innych, o przestraszonym spojrzeniu, podobne do siebie jak dwie krople wody. Co dziwne, to właśnie oni zdają się przewodzić.
Coś mówią, a tłum poniżej słucha. Ich mowa nie przypomina tego, co do tej pory słyszałem. Jest bardzo powolna i niewyraźna. I pełna gestów. Krótkich, urywanych. Tłum słucha i potakuje. Reszta stworzeń na podeście wykonuje rozkazy Takich Samych. Ach, czyli to władcy.
Zaraz… coś się dzieje. Na podeście pojawiła się kolejna istota, odziana w czarne szaty okrywające wszystko, poza kulą, w której mieści się ich organ mowy. Tłum zafalował, słyszę jakieś dźwięki, pełne lęku i obawy. Czarnoodziane stworzenie unosi kończyny, tłum odpowiada pochylając się ku ziemi. Kapłan! Ten nowy, to kapłan!
Ach, więc mają religię... Interesujące, to mogłoby tłumaczyć funkcję niektórych budowli.
Uruchamiam pole grawitacyjne i podlatuję bliżej. Skafander działa bez zarzutu. Wysokość: 5 metrów, niewidzialność: włączona. Nikt nie wie, że tu jestem. Zaczynam niemalże żałować, że na kategorię „D” przewidziano tylko dwie godziny obserwacji.
Kapłan nadal gulgocze, wylewając z siebie dalszy ciąg przemowy. Jeden z dwóch Takich Samych próbuje mu przerwać, ale mowa Czarnoodzianego staje się głośniejsza. Pokazuje uniesioną kończyną na niskie stworzenie, mówiąc coś do tłumu. Kłócą się.
Co ciekawe, Tacy Sami ustępują. Wygląda na to, że na tej planecie rządzą kapłani. Ich głos ma większą moc niż decyzja przywódców. Ci, najwyraźniej obrażeni przez Czarnoodzianego, z zakłopotaniem spoglądają wokół. Tłum czeka na reakcję.
Tacy Sami rozciągają lekko mięsiste narośla wokół aparatów mowy. To chyba ich rodzaj uśmiechu… Kapłan tryumfuje. Dowiódł swej wyższości nad władcami. Schodzi z podestu, żegnany przez gulgoczący z pokorą tłum.
Mam dość. Na tej cholernej planecie nie ma nic ciekawego. Kapłani rządzą, wystawiając na pośmiewisko władców. Istoty spędzają całe życie w wielkich, zbudowanych z szarej masy budowlach. Kategoria „D”.
żadnych ciekawostek, żadnych fenomenów. Absurd na absurdzie. I jeśli się nie mylę, wyraźny podział społeczny. Władcy nosili się bardzo zamożnie. Kapłan nawet bardziej, o ile można ocenić zamożność po tych prymitywnych ozdobach. Tłum w wyraźnej relacji poddańczej, bez prawa decyzji.
Absurd. Niska, podobna do plemiennej organizacja. Najwyżej III stopień rozwoju planetarnego w skali Zafroda. I ta znamienna scena, na którą akurat trafiłem. Kapłan obrażający władców, którzy uginają się pod jego słowami!
Tak, zdecydowanie nie wyżej niż III Zafroda.
Pora sporządzić raport i wracać do Centrali. Może tym razem uda się dostać przydział na jakieś „C”.
(…) Szanowna Rado, raz jeszcze chciałbym podkreślić, że moje badania wykluczają obiekt jako planetę, zdolną utrzymać nawet najmniejszą kolonię. Brak odpowiedniej atmosfery, szeroko rozpowszechniona populacja lokalnej fauny o bardzo prymitywnym, opartym na religii ustroju potwierdzają słuszność klasyfikacji obiektu do kategorii ‘D’. Szczątkowa inteligencja zamieszkujących ją istot, w świetle zaobserwowanych zdarzeń, nie może zostać wykorzystana. Niniejszym raportem, na podstawie badań przeprowadzonych w obszarze zwanym przez rdzennych mieszkańców obiektu ‘Polską’, wnoszę o pozostawienie planty Ziemi na liście obiektów bezużytecznych dla Imperium Cesarza Julysfona IV.
Z imperialnym pozdrowieniem,
Badacz II stopnia,
Rastafylus Aesryj.
====================
Rzucam Wam dzisiaj na żer miniaturowy wytwór nudy ostatniego dnia pracy przed urlopem. Z tekstu nie jestem zadowolony, ale jako, że krytyka ostatniego opowiadania podsunęła mi kilka pomysłów postanowiłem i to 'coś' Wam pokazać.
Niestety - albo stety - tekst polityczny, więc zapewne dla niektórych niezbyt jasny.
Zatem drobny 'hint' : aluzja do akcji Rydzyk - Kaczyńscy, sytuacji w kraju i paradoksalności IV RP.
Bo mnie ci rządzący drażnią

Pzdr przed urlopem,
W.