Dziwny fenomen fantastyki

1
Ktoś mi wyjaśni, czemu fantastyka jest tak bardzo popularna? Ja nie widzę w tym gatunku nic fajnego, tym bardziej w tej ekstremalnej formie, z elfami i innymi dziwnymi brzydalami w tle.
Można zaryzykować stwierdzenie (z którym nota bene nie do końca się zgadzam), że fantastykę pisują ludzie, którzy nie mają dość wyobraźni i skillów, by zainteresować czytelnika czymś, co dzieje się w całkowicie realnym świecie; to by nawet pasowało, bo argument, że cza być niezłym, żeby rozrysować mapę, stworzyć nową rasę (czyli ściągnąć od Tolkiena elfa i goblina i połączyć w jedno), czy język, to kpina.
To samo ma się z inną rzeczą, a bowiem, że twórcy na siłę pakują do opowiadania/powieści wątki fantastyczne, czyli: cały czas akcja jest 100% realna, a potem po umarciu bohater przybija żółwika z aniołem, i idą do piekła. Ale myślę, że to akurat prosto można wytłumaczyć tym, że takie Qfanty publikują tylko fantastykę, więc trzeba mieć jakiś tam pretekst - ale mnie to nie przekonuje i nie przemawia do mnie.
ZBANOWANY ZA CHAMSTWO.

2
Chyba pierwszy raz w życiu się z Tobą zgadzam.

Moim zdaniem, nie licząc pojedynczych perełek, jak Lem czy pojedyncze opowiadania Dicka, Le Guin, Dukaj, lwia większość fantastyki porusza wyimaginowane problemy w wyimaginowanych światach. Efekt jest taki, że powstaje literatura kompletnie oderwana od rzeczywistości, która ani nic nie wnosi do ogólnej puli dóbr kulturalnych, ani nie jest w stanie w żaden sposób nawiązać dialogu z czytelnikiem. Dialogu, rzecz jasna, bardziej konstruktywnego niż karmienie go fantastycznymi obrazkami.

I również zastanawia mnie ten fenomen. Przecież taki Sapkowski, ze swoim warsztatem i swadą, gdyby wziął się do pisania czegoś porządnego, a nie pseudocynicznych wynurzeń maszyny do zabijania wilkołaków, mógłby odnieść ogromny sukces i zapisać się na dobre w historii literatury.

Pięknie, swoją drogą, na ten temat wypowiadał się Lem.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

3
Bo fantastyka jest prawdziwą literaturą, bo tam samemu trzeba sobie radzić i nikogo nie obchodzi czy masz jakiegoś znajomego w wydawnictwie czy nie. A główny nurt zdycha, bo krytycy nie pozostawili na nim suchej nitki.
Poza tym ludzie to czytają. I nie zgadzam się, że wszystkie rasy są zżynane z Tolkiena. Stworzyłam własną rasę, nie wzorując się na tych Tolkienowskich i jestem z nich dumna. To pierwsza rasa fantasy, która w powieści wypychają ludzi na drugi plan i dają im niezłe wciery.
A wasze argumenty są z palca wyjęte.

4
Cóż, wielu czytelników ma po prostu dość realnego świata, więc podróż gdzieś przez coś, co istnieje tylko w wyobraźni pozwala na chwilę odpocząć od codzienności. Zauważ też, że już od małego karmi się dzieci fantastyką a nie horrorem, romansem czy powieścią detektywistyczną. Czyli to nie jest tak, że świat fantasy, to świat obcy czytelnikowi - większość z nas poznała go już będąc dzieckiem, a teraz jedynie odkrywa. Wróżki, czary, gadające zwierzęta, smoki - to wszystko rzeczy znane każdemu, mimo że nie istnieją. Zresztą, sam sobie odpowiedz na pytanie:

Wolałbyś miecz świetlny, czy karabin?
Efekt jest taki, że powstaje literatura kompletnie oderwana od rzeczywistości, która ani nic nie wnosi do ogólnej puli dóbr kulturalnych, ani nie jest w stanie w żaden sposób nawiązać dialogu z czytelnikiem.
Jak widać, jednak jest w stanie nawiązać dialog, patrząc na to, ile dzieł zostało zekranizowanych i wciąż się sprzedaje. Wszystko ma swoich odbiorców. Zresztą wątki poruszane w fantastyce są przecież zupełnie standardowe, nawet dla klasycznej literatury: walka dobra ze złem, nieszczęśliwe miłości, bla, bla, bla.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

5
Fantastyka jest tak popularna właśnie dlatego, że porusza wyimaginowane problemy w wyimaginowanych światach i jest kompletnie oderwana od rzeczywistości. Gdyby nie fantastyka, to cierpiałabym na chroniczny brak literatury. Mnie nie interesują rzeczywiste problemy jakiś idiotów, których mogę spotkać na każdym kroku, a ich filozoficzne wynurzenia wywołują u mnie odruch wymiotny. Kogo obchodzi, co pan Zenek z panią Krysią, z pierwszego piętra? Mnie zdecydowanie nie.
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

6
Nie można powiedzieć ani, że fantastyka jest gorsza, ani, że jest lepsza. Jest po prostu inna, ma swoich odbiorców, którym odpowiadają "elfy i inni dziwni brzydale w tle".
Fenomen fantastyki może być tak samo dziwny, jak niechęć, którą żywi względem niej wielu ludzi. Rzadko spotyka się kogoś kogoś, kto nazywałby powieści detektywistyczne, czy przygodowe bezsensownymi dziwactwami. Owszem, mogą się nie podobać, ale dla każdego to kwestia gustu. A do fantastyki każdy musi wtrącić swoje przysłowiowe trzy grosze.
Co do przesłania - jest fantastyka z przesłaniem i bez niego. Ale to samo tyczy się romansów, powieści detektywistycznych, przygodowych i horrorów. Nie ma reguły.
Niemniej w każdej fantasy na wysokim poziomie dominuje motyw walki dobra ze złem, siły przyjaźni, bywają i miłości, nawiązania do Biblii (chociażby Narnia), trzeba tylko umieć te perełki wychwytywać.
"You are never too old to set another goal or to dream a new dream". C. S. Lewis

7
Vive versa; kogo obchodzi, że jakiś tam elf z elfką?
To jest największa ironia. Zmienia się sceneria, i zamiast obskurnych ulic Noweg Jorku mamy jakiś tam kolorowy świat, gdzie drzewa gadają. Ale problemy pozostają te same; człowiek nie jest w stanie wymyślić czegoś nieludzkiego. Podsumowując: były miliony ludzi tak brzydkich jak ogry, tak ładnych jak elfy, tak małych jak hobbity. Każda wymyślona (tylko pozornie) rasa, jest mniej więcej odbiciem istoty ludzkiej, o nieco wyostrzonych cechach i zmienionym wyglądzie.
Więc gdzie ten fenomen?

8
Nie lubię i nie umiem generalizować. Z mojej strony to najbliżej do tego, o czym pisze Namrasit. Lubię takie klimaty, no bo lubię... Bo jestem dzieciakiem, który ma w głowie przełącznik ustawiony na "lubię elfy i inne brzydale", "lubię normalne obyczajówki w fantastycznie podkręcanych realiach". Ten, jak to nazywasz "fenomen" (chociaż nie wiem, co jest tym fenomenem - fakt, że innym podoba się coś, co Tobie nie?), to zwyczajnie kwestia gustu.
Mnie nie przeszkadza to lubić też klasycznej, realistycznej literatury, czy oceniać czasem negatywnie fantastykę.

Myślę, że czasem odbiorca potrzebuje takiego podkolorowanego tła, żeby przyjemniej mu było odbierać wątki, które przekazuje się też, wtłaczając je w normalne realia. Jakaś kwestia postrzegania? Coś w rodzaju: "lepiej mój wzrok przyciąga reklama na czerwonym tle, niż ta na szarym, nawet jeśli pomysł na slogan tak samo fajny"?
To już trochę takie strzelanie, nie wiem, czy sensowne i czy kogoś zadowoli. Nie zamierzam dowodzić, ze fantastyka jest "lepsza", "gorsza", czy że coś "należy". Niektórym nie pasuje, więc niech się za to nie biorą. Proste.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

9
Nic wcale nie jest proste; fenomenem nazwałem fakt, że większość Polaków pisze fantastykę. Jest w cholerę różnych for stricte tematycznych, ale i na Wery pewnie z ponad 65%, to fantastyka, mniej lub bardziej fantastyczna.
Ja tu nie chcę nikogo nawracać, jedynie pragnąłem się dowiedzieć, co jest w niej takiego pociągającego, a wykręcanie się dupą i gustem, jest baaardzo żałosne.
Czyli mam rozumieć, że jak dorobi się człowiekowi duże uszy i nos, to cool, a jak nie, to be, bo wtedy jest za szary?
ZBANOWANY ZA CHAMSTWO.

10
Ja bardzo cieszę się z tego, że fantastyka istnieje, bo naprawdę mało innych rodzajów książek jest w stanie mnie zainteresować: w przedbiegach odpadają romanse i powieści obyczajowe, horrory muszą być naprawdę świetnie napisane, żeby przebić potwory, które można spotkać na tym świecie, a kryminały to nie moja broszka.
Dlaczego wybrałem fantastykę? Bo pokazuje ona też nasz świat - mówi o problemach ludzi i o tym, jak sobie z nimi radzić(tylko że pokazuje to na przykładzie dobrych elfów i brzydkich trolli). Większość fantastyki, obok bajkowej otoczki ma drugie przesłanie - jedni go nie zauważają, a inni tak.
Przecież taki Sapkowski, ze swoim warsztatem i swadą, gdyby wziął się do pisania czegoś porządnego, a nie pseudocynicznych wynurzeń maszyny do zabijania wilkołaków, mógłby odnieść ogromny sukces i zapisać się na dobre w historii literatury
Moim zdaniem on już zapisał się w historii literatury.
A co do zapisywania się w historii, to mam nadzieję, że przyszłe pokolenia z XXI wieku będą znały właśnie książki fantastyczne, które są teraz naprawdę popularne, a nie superwzniosłe dzieła, o których nikt dzisiaj nie wie("autor został doceniony po śmierci").

Merd, a jak odniesiesz się do "Iliady", "Odysei", "Mistrza i Małgorzaty" i tym podobnych? Moim zdaniem już tam można wyłapać wątki fantastyczne. Czy są to dzieła gorsze od innych, takich, które odwzorowują świat ze stuprocentową dokładnością(ot "Lalka" przykładowo)?

11
merdevsky pisze: fenomenem nazwałem fakt, że większość Polaków pisze fantastykę.
Serio? Wydaje mi się, że na półkach w księgarniach jednak więcej nowej polskiej literatury nazwijmy to "głównonurtowej", niż fantastyki. Ale statystyk nie prowadzę.
Czyli mam rozumieć, że jak dorobi się człowiekowi duże uszy i nos, to cool, a jak nie, to be, bo wtedy jest za szary?
To jak "masz rozumieć", to dopiero fantastyka...
Ja chyba wyraźnie akurat napisałam, że u mnie to tak nie działa. Szarych ludzi też lubię i co więcej kolejne popłuczyny po Tolkienie nie są dla mnie zazwyczaj (w 95% przypadków powiedzmy) cool.

Ech, temat był wałkowany już tysiąc razy, na Wery zresztą też. Nie sądzę, żeby ktoś tutaj przytoczył Ci argument, którego jeszcze nie słyszałeś i którego nie umiesz zbić, jak nie w merytoryczny, to w erystyczny sposób.

Taka szybka wyliczanka, której proszę nie utożsamiać z moim podejściem.
Mówi się o "potrzebie oderwania się od rzeczywistości", o tym, że "to łatwiej, bo nie trzeba się przyglądać niczemu dookoła", że to po prostu ciekawszy dla niektórych nośnik tej samej treści, część ludzi wierzy, że można dzięki fantastycznej otoczce pewne rzeczy, które normalnie by w tekście zniknęły wyciągnąć na pierwszy plan (przy specyficznie skonstruowanych realiach coś nieco innego staje się głównym problemem dla bohaterów/społeczeństw)... Co tam jeszcze? Bo gry komputerowe i filmy sprawiły, że takie wyobrażenia i estetyka mocno wbiły się ludziom do głów i siłą rzeczy napędzają wyobraźnię (czyli w gruncie rzeczy: moda).
To na pewno nie wszystko, ale tyle tak na szybko.

I drobna uwaga. Ja się gustem nie wykręcam. Dla mnie to serio podstawa tego "fenomenu". Bez filozofowania, szukania dziesiątego dna, rozkładania tego psychologicznie, literaturoznawczo czy jakkolwiek inaczej. Wiem, że to nie jest najwygodniejsze stanowisko wyjściowe do dalszej dyskusji, ale jak dla mnie dyskusja tutaj to też taka żonglerka przypuszczeniami i zgadnięciami (po obu stronach barykady), w której i tak do konkluzji każdy dojdzie takiej, jaka mu najbliższa była od początku.

Chyba tyle ode mnie w ogóle w temacie.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

12
Myślę, że fenomen fantastyki polega na czymś innym.

Otóż, z jednej strony słychać szloch i lament, że owa gałąź literatury, jaką jest wspomniana fantastyka, jest złośliwie i nagminnie marginalizowany, tłamszony, a wręcz - nie bójmy się tego głośno powiedzieć - spychany do ciemnego getta tandety i chłamu, gdzie źli ludzie pragną, by zdechła. Sic! Spójrzmy chociażby na Weryfikatorium - głosów i wypowiedzi brzmiących w tym tonie jest mnóstwo. W tonie jakiegoś żalu, urazy czy nawet wrogości, skierowanych do tzw. mainstreamu, czyli bliżej nieokreślonej grupy czytelników nierozkochanych we wspomnianej fantastyce.

Z drugiej strony, jeśli postaramy się spojrzeć na ów problem spychania fantastyki w niebyt, być może zauważymy coś ciekawego, a jednocześnie zgoła odmiennego. Zerknijmy na listy sprzedaży książek i zobaczmy, co na nich dominuje lub przynamniej ma mocną pozycję. Tak, tak, mam na myśli fantastykę. Podobnie jest z kinematografią. A czasopisma związane z literaturą? Ktoś, zapewne dość słusznie zauważy, że przecież ostatnio zawieszono działalność jednego z pism zajmujących się fantastyką; że w przeciwieństwie do innych czasopism niedostają dotacji. Owszem, ale jednocześnie, słychać głosy, że pozostałych - tych nieinteresujących się szeroko rozumianą fantastyką - nikt nie czyta. No i na koniec Internet. W sieci egzystuje z lepszym lub gorszym skutkiem mnóstwo stron, portali czy forów związanych na różne sposoby z fantastyką. Ot, choćby fora literackie i przykładowo Weryfikatorium. Niby miejsce, które reklamuje się (wiem - niezbyt piękne określenie) jako forum literackie, jednak równie dobrze - przynajmniej moim zdaniem - można by je określić jako forum fantastyki.

Pytam się zatem, na czym polega marginalizowanie fantastyki? Czy to nie mit, bajka, która być może w przeszłości miała swoje uzasadnienie, lecz dziś wygląda co najmniej śmiesznie i sztucznie?

Osobiście, chociaż czytam raczej coś innego, nic nie mam przeciwko samej fantastyce - sam kiedyś czytałem choćby sagę o Wiedźminie i podobało mi się jak jasna cholera, a ostatnio sięgam po książki Kinga (nie bijcie mnie, jeśli zrobiłem błąd i to wcale nie jest fantastyka) i szczerze przyznam: jestem pod wrażeniem. Wkurza mnie jedno: to użalanie się części czytelników (a pewnie również i części pisarzy) nad sama fantastyką - że ma tak źle, że jest odtrącana etc.; że tylko fantastyka jest prawdziwą literaturą, a reszta - w szczególności ten mejnstrim, cokolwiek to jest, to zło i produkt bliżej nieokreślonej sekty.
Opowiadaj. Zachowaj rytm i opowiadaj. Mów o swoich klęskach, niespełnionych marzeniach, pierwszych miłościach, o dniu, kiedy miałeś wszystkiego dość, o tej jedynej, dla której chciałeś się zabić, o tym że nie wszystko ci się udaje. Ja będę słuchał. A potem spiszę historię twojego życia.

Re: Dziwny fenomen fantastyki

13
Uwielbiam takie dyskusje o wyższości świąt jednych nad drugimi :)

A poważnie, merdevsky, jest to taki sam gatunek jak każdy inny: trochę dobroci, sporo śmiecia. Próbujesz jakoś zobiektywizować własny gust, ale nadal to tylko gust. Fakty, statystyki, właściwie wszystko jest przeciwko tobie w tej dyskusji - oczywiście, gdyby prowadzić ją na serio. Mnie się nie chce, patrz pierwszy akapit.

Jedna tylko uwaga, dla porządku. Twierdzisz, że fantastyka nie opowiada o realnych problemach, nie ma przełożenia na ludzi. Ano jednak ma. Loty w kosmos są dziedzictwem fascynacji fantastyką, do tego przyznawało się zarówno wielu konstruktorów, jak i astronautów/kosmonautów.
Zaś science fiction w osobach chociażby Clarke'a przewidziała i opisała loty na LEO, telekomunikację, etc. Najwyraźniej, skoro nie lubisz fantastyki, mało tez wiesz o jej pozaliterackim kontekście, który jednak istnieje :)
Fantasy zaś to głównie nie rozum, lecz emocje. Nie odnajdujesz ich, trudno, ale one tam są - dlatego kolejne pokolenia czytelników wielbią Narnię, Śródziemie czy inne powieści. Nie dla uszu, tylko dla emocji. Jak w przypadku każdej literatury, nieśmiało zauważę :D
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

14
Mnie zaczął interesować inny fenomen. Fenomen istnienia grupy buraków zapatrzonych ślepo w główny nurt i kwestionujący prawo fantastyki do istnienia :D
Szary świat codzienny nie pasjonuje mnie tak, żebym zaczęła cokolwiek o nim pisać. Wolę fantastykę, podoba mi się możliwość kreowania świata i własnych kultur, ras i nawet języków. To jest ciekawsze niż świat, który mamy. Fantastyka może być chwilową ucieczką przed nim i przyjemnym odprężeniem.
Ja przynajmniej tak rozumiem fenomen fantastyki.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”