Pragnę jeszczę powiedzieć, iż ta sztuka została już raz odegrana przeze mnie i kilku znajomych

Sztukę tę dedykuję Ludziom. Niechaj
Oni swoje szkatułki również pootwierają
"Szkatułka"
Rzecz dzieje się w mieście Agdar.
AKT PIERWSZY
Scena I
Pusta brama. Wchodzi dwóch chłopaków.
Pierwszy chłopak
Coś nędzarzy dziś nie widzę
Strasznie pusto na osiedlu.
Drugi chłopak
Takie czasy, kiedy nawet
Dzieci małe na osiedle boją
Się wyjść.
Pierwszy chłopak
Nie zapominaj jednak, kto
Nam kase wisi.
Drugi chłopak
Spokojna twoja rozczochrana,
Zobaczysz kogo ja ci
Tu sprowadzę.
wchodzi Alan
Alan
Czego znowu ode mnie chcecie,
Jasno jeszcze, ktoś nas
Przyuważyć może.
Pierwszy chłopak
Ty tu mały nie podskakuj, tylko
Kasę dawaj szybko, albo
Szybko się przekonasz
Jaki miły ból zadają nasze buty.
Alan
Jak ja dałem wam się w to
Wciągnąć. Czym ja sobie na
Taki los zasłużyłem.
Drugi chłopak
Ha! Słyszeliście go?! Sam staruszki
Okrada z torebek, a nam tu zaczyna
Filozofię wykładać.
Pierwszy chłopak
Ha! Kto by pomyślał. Ten, który dzieci
Bił, żeby na jabola go było stać,
Zaczyna nas pouczać.
Drugi chłopak
Pieniądze dasz, to i spokój
Sobie zapewnisz. Chyba tego chcesz,
Prawda?
wyciąga nóż
Pierwszy chłopak
No chłopaczku, czas spłacić swoje
Długi. Kasy nam jest tu potrzeba,
a więc dawaj i spierdalaj.
Alan wyciąga pieniądze i ucieka
SCENA II
Pokój. Płonie świeca. Cisza.
Alan
do siebie
Przeokropny losie, czemuż to tak
Każesz mnie? Co ja ci zawiniłem,
że w te intrygi mnie wplątujesz?
Może czegoś nie rozumiem,
Może czegoś nie zrobiłem,
Albo odwrotnie, coś zrobiłem?
wzdycha
Teraz jestem jak ta świeca,
Co jej płomień zależy od wiatru
Podmuchu. Teraz jestem jak ten wosk,
Co się topi pod wpływem gorąca.
Ah, jak łatwo na młodego człowieka
Wpłynąć może niechęć ludzka.
Czy nienawiść, czy okrutność,
To wszystko niczym cegła po cegle
Układa się w naszej duszy, tworząc
Dom. Jednak domy te różne bywają.
Czasem piękny pałac w nas powstaje,
Który szybko w ruinę zamienić się może.
A czasem to, od małego w środku nas,
Buduje się chatka drewniana, o ścianach
Przegniłych i zagrzybionych. Ze środka
Swąd się wydobywa, wycieka każdym
Otworem możliwym. Jednak zburzyć ją
Jest trudno. Fundamenty zła wrosły
Głęboko w glebę. Ah, czemuż to pałace
Takowej konstrukcji nie mają?
słychać kroki
Wybacz mi świeco, że teraz płomienia
Cię pozbawię.
Alan gasi świecę, wchodzi matka
Matka
Co w domu siedzisz, zamiast na ulice
Wyjść rodzicom w potrzebie pomóc?!
Bida jest, a ty siedzisz tu sam myśląc
Tylko o sobie i o swojej zakichanej dumie!
Alan
Na gorzałkę znów brakło pieniędzy?!
Nie moja sprawa, wasza to tylko wina jest,
że taki los sobie zgotowaliście, a ja
Nie zamierzam pomagać wam się pogrążać.
Matka uderza w twarz Alana
Matka
Gnoju bezczelny, tak do matki się zwracać?!
Już ja ci tu cos zgotuję! Stary, chodźże no tu
Do swego pierworodnego!
wchodzi ojciec
Ojciec
Czego chcesz kobieto?
Matka
Syn twój znowu znieważył mnie, kara
Chyba mu się dziś należy!
Ojciec
Ty smarku ty, żone moją traktowac jak śmiecia?!
Już ci, poszedł won na ulice! I bez pieniędzy
Się tu nie pokazuj więcej!
Alan wychodzi
Matka
A ty cholero jedna, teraz spadaj do piwnicy
I przynieś mi butelkę czegoś mocniejszego,
Bo w gardle zaschło mi od tego parszywego
Dzieciaka.
Ojciec
Sama sobie kobieto idź, ja ciekawsze zajęcia mam!
Kumple czekają, robote dla mnie mają!
wychodzi
SCENA III
Sklep osiedlowy. Rozmawia Alan i Aliana.
Aliana
Witaj Alanie. Co cię tu dziś sprowadza?
Alan
Cześć Aliano. Nie chcę tu marudzić, ale
rozterki mnie przywiodły.
Aliana
Jakie?
Alan
Wszelakie, wszystkie jakie tylko możliwe.
Opowiedziałbym ci o tym, ale dowiesz
Się w odpowiednim czasie. Na razie
Potrzebuję pomocy twojej.
Aliana
Zawsze chętnie ci pomogę. W czym rzecz?
Alan
Szukam jakiegoś kuferka, szkatułki, ale
Koniecznie na kłódkę byc musi. Inaczej
Jest mi zbędna.
Aliana
A pocóż ci takowa? Czyżbyś jakieś sekrety
Przed rodzicami i innymi chciał schować?
Pamiętaj, mnie zawsze możesz o wszystkim
Opowiedzieć. Ja się nie gniewam za to, co
Robiłeś wcześniej.
Alan
Wiem. I dziękuję ci za to. Jednak teraz nawet
Ty nie możesz nic na to poradzić. Muszę tę sprawę
Rozwiązać sam.
Aliana
Jaką sprawę?
Alan
Nieważne. To masz coś dla mnie?
Aliana
Zaczekaj chwileczkę.
wychodzi
Alan
Wspaniała dziewczyna. Nie dość, że piękna to
Jeszcze taka kochająca życie i współczująca.
Jednak tacy ludzie nie są doceniani w dzisiejszym
świecie. Teraz tylko pieniądz i siła się liczy.
Jednak ja też kiedyś taki byłem. Od małego
Wpajano mi wartości tak okropne, że teraz
To aż się serce kraje. Nadal wielu rzeczy nie pojmuję.
Winię za to wiele osób. Ale wiem, że
Kiedyś spotka ich za to kara.
Aliana wraca
Aliana
Proszę, oto szkatułka. Należała kiedyś do mojej
Matki. Piękna jest, z prawdziwego srebra.
Alan
Nie wiem jak ci dziękować. Ile płacę?
Aliana
Nie żartuj tylko bierz. A tymczasem ja już muszę
Iść. Wpadnij kiedys do mnie jak bedziesz miał czas.
wychodzi
Alan
Papa.
ogląda szkatułkę
Alan
Tak, nada się zdecydowanie.
wychodzi
SCENA IV
Pokój. Alan siedzi przy stole i pisze list.
Alan
Nigdy nie wiadomo jak zacząć. Początki są najtrudniejsze,
Jednak są też najciekawsze. Ale zawsze jest jeden problem.
Po początku rozwinięcie musi nastapić. I tu siedzi
Diabeł ukryty. Kto źle postąpi na początkach swych, ten
Błędy popełnione będzie ciągnąć aż do końca. Czasami
Jednak bierzemy gumkę i ścieramy zakończenie, bo
Nam nie pasuje. Jednak po gumce zawsze zostają ślady.
Tak, życie jest jak list pisany do przyjaciela. Na początku
Się z nim witasz, potem opowiadasz co się u ciebie dzieje,
Na koncu prosisz o odpowiedź. Z życiem jest tak samo.
Rodzimy się, witamy się ze światem, jednak za pośrednictwem
Swoich opiekunów. To oni pomagają nam napisać pierwsze
Wersy życia. Potem już wyuczonym tokiem piszemy nasze
Dalsze losy, by w koncu skończyć je, podsumowując
Wszystko na koncu samym. I dopiero przy sprawdzaniu
Listu, widzimy co jest nie tak. I czasami chwytamy
Za ową gumkę i staramy się poprawic to, co źle zostało napisane.
Jednak po tym zawsze zostają ślady. ślady przeszłości.
Czasami jednak może być, że pocztę zaraz zamykają,
A z wysłaniem listu nam się spieszy. I przez to błędy pozostają
Nienaprawione.
odkłada pióro. Wstaje
Alan
do siebie
I po cóż ten cały list. I tak go nikt nie zrozumie. Tak jak
Niezrozumieli życia. I kto im to wszystko wytłumaczy?
Ja nie zdołam. Szkatułka jeno pozostanie.
otwiera szkatułkę
Alan
Niechaj tu znajdzie sie to, co zawsze było ukryte we mnie
I niechaj pozostanie tam na zawsze, dopóki rozdział
Mój tu się nie zakończy.
siada przy stoliku. łapie za długopis
Alan
I tak ja też teraz kończę. Bez żadnego podsumowania. Bez
żadnych puent. Bez pomysłu. Bez pomysłu na zycie.
żegnajcie.
sięga do kieszeni i wyjmuje nóż
Alan
I tak jak rzekł Bóg, tak ja teraz powiem:
"Niechaj się stanie".
przebija swoje serce i pada na podłogę
AKT II
SCENA I
Pokój. Wchodzą Matka, Ojciec, Policjant, Lekarz i Psycholog.
Matka
Nie wiem jak to się stać mogło
Ojciec
Cholerny bachor, myślacy tylko o sobie.
Psycholog
Jak tak można drodzy państwo?!
Ojciec i Matka
Co można?
Psycholog
Tak wobec swego zmarłego dziecka się odnosić,
Czy on to nieważny dla was wszystkich był?
Policjant
O spokój państwa proszę, ślady zbadać muszę.
Lekarz
Zgon nastąpił ledwie godzinę temu.
Ojciec
Trup to trup, nieważne kiedy zmarł. Ważne,
że martwym trup jest.
Psycholog
Z listu państwa syna wynika, że źle traktowany on był.
Czy sumienie was nie dręczy teraz?
Matka
Niby czemu? Nie my go zabiliśmy!
Psycholog
Ale współwinni jesteście. Czasami nie narzędzie,
A czyny zabijają człowieka. Najpierw od środka,
Duszy, by na ciele skończyć.
Policjant
Panie Psychologu, czy coś z listu denata jeszcze wynika?
Psycholog
Tak, tak, już służę pomocą.
Lekarz
Również usłyszeć to muszę.
Psycholog
List chaotycznie był pisany, sens został powtórzony
Ze dwa razy. A to oznacza mianowicie,
że to dręczyło go wielce. Tak, dusza chora była.
Nieuleczalnie.
Policjant
Na komendę wracać muszę, coby raport zdać.
wychodzi
Lekarz
A ja denata zabrać muszę. Opiekunowie
Raczą ze mną pojechać.
Lekarz, Matka, Ojciec wychodzą
Psycholog
do siebie
Cóż ta dusza tu przeżyła,
Nieszczęśliwa chyba była
Matka z Ojcem tak okrutni,
Tacy podli, tacy butni.
Oh, Alanie, coś ty zrobił,
Czy o ucho się nie obił
Nigdy telefon zaufania?
Eh, szkoda gadania...
wychodzi
SCENA II
Cmentarz. Trwa pogrzeb. Wchodzą Aliana, Psycholog i Ksiądz
Ksiądz
Przypadł mi dzisiaj w udziale smutny obowiązek
Pożegnania w imieniu rodziny i bliskich
świętej pamięci Alana - młodego chłopca,
Syna i wspaniałego przyjaciela.
Niezbadane wyroki życia sprawiły, że w tak młodym wieku,
W desperackim akcie rozpaczy swoje życie
Sobie odebrał.
Aliana
do Psychologa
Nie wiem jak to się mogło stać. On zmienił się,
Prawda, ale na lepsze. Przestał kraść, wszczynać bójki,
A zaczął pomagać i przejmować się losem innych.
Psycholog
A nie dawał jakichś wyraźnych znaków, że coś
Jest nie tak? że planuje odebrać sobie życie?
Aliana
Jedyne co wydało mi się podejrzane, to jego
Prośba o jakiś pojemnik. Szkatułkę znaczy.
Proszę, mam ją tu przy sobie.
Psycholog
Hm, na trzy kłódki zamknięta. Ciekawe po co.
Próbowałaś już ją otworzyć?
Aliana
Niestety, kluczy żadnych do nich nie znalazłam.
Psycholog
Dziwne... Na prawdę...
Ksiądz
... Amen!
wchodzi Duch
Duch
Hola, hola! Ja sie pożegnać tak łatwo nie dam!
Hej pioruny, na mój rozkaz, swoją siłę na Sługę Bożego
Skierujcie! Niechaj odejdzie do Pana swego!
błysk
Duch
Teraz słuchać mnie uważnie! Jam jest Alan,
Ten Umarły. Zamiarem moim nie jest odejść stąd.
A przynamniej nie bez otworzenia Szkatułki.
Aliana
Alanie?! Czy to ty?!
Duch
W osobie własnej.
Aliana
Alanie, coś ty zrobił, człowieka zabiłeś!
Duch
On fałszywym był człowiekem, służył Bogu
Dla pieniedzy tylko!
Aliana
Jednak człowiek jest człowiekiem i szanować
To należy!
Duch
Szanować życie należy, nie jego elementy.
On był tylko nie pasującym elementem układanki.
Aliana
Znów się zmieniłeś.
Duch
Zawsze byłem taki sam. To co było we mnie pozostało.
Zmieniło tylko swoje kształty. To co lepione przez całe
życie było, teraz rozpada się przybierając inną formę.
Ja po swoje tu przyszedłem!
Aliana
Czy o Szkatułkę chodzi?
Duch
W rzeczy samej. Jednak ja jej otworzyć nie zdołam.
Psycholog
Jak pomóc ci mozemy?
Duch
Widzę, żeś nie przejęty moim pojawieniem się.
Czybyż częsciej zjawy już widywał?
Psycholog
Nie twa rzecz.
Duch
Jak uważasz.
Aliana
Powiedz, jak ów Szkatułkę otworzyć mamy?
Duch
Przeciwieństwem tego, czym życie całe
Karmionym byłem.
Aliana
Co to jest?
Duch
Nie w moim interesie to wiedzieć.
Wiedźcie jedno śmiertelnicy, ja pozostanę tu
Dopóki prośby mej ostatniej nie spełnicie.
Z Bogiem!
znika
Psycholog
Niesłychane rzeczy!
Aliana
Biedny Alan. Pomóc mu trzeba.
Psycholog
Oczywiście, inaczej spokoju na tej ziemi więcej
Nie zaznamy. Wracajmy więc do pokoju jego.
Aliana
Tak, tam powinniśmy zacząć.
wychodzą
SCENA III
Pokój. Wchodzi Duch.
Duch
I niechaj śmierć i ofiara wasza nie pójdą
Na marne. Bo jam jest teraz sługą sprawiedliwości,
Dobra i przyszłości. I niechaj łotrzyki podłe,
Oraz oszuści wielcy poznają gniew. Gniew tak potężny,
że swymi umysłami nie zdołają go pojąć.
wchodzi Aliana i Psycholog
Aliana
Wiedziałam, że tu będziesz Alanie. Błagam,
Opamiętaj się i opuść nasz świat. Tak jak sam
Postanowiłeś.
Psycholog
szeptem
Niemądrze jest rozmawiać w taki sposób
Z bytami nadprzyrodzonymi.
Duch
Ha, wiedzałem, żeś psychologiem zwykłym nie jest!
Przejrzałem cię już zaraz po tym, jak w mym
Pokoju pojawiłeś się po raz pierwszy!
Psycholog
Zgadza się. Psycholog to moje wykształcenie,
Moja profesja to...
Duch
Egzorcysta, tak, czuję bijącą od ciebie moc.
Jednak wiesz też dobrze, że ja tego miejsca nie opuszczę,
Dopóki zadanie moje nie zostanie wykonane.
Aliana
Czemu to robisz?
Duch
żeby uwolnić to, co zostało kiedyś zamknięte.
Dawno temu.
Aliana
Ja muszę ci coś powiedzieć.
Duch
I oto czas wyznań nastał! I oto dusza się otwiera!
Bracia moi! Chodźcie szybko, posłuchajcie, co wypowie
Zaraz ta dziewczyna!
Aliana
Ja... Kochałam cię...
wchodzą duchy
Duchy
Pierwsza kłódka otworzona, deski tajemnicy
Połamane! Niechaj dalsze losy tak też idą,
To poswięcenie nie pójdzie na marne!
Duchy wychodzą
Duch
I tak oto pierwsze przeciwieństwo zostało objawione.
Jednak nie wszystko jest jeszcze wyjaśnione.
Teraz, gdy już do celu coraz bliżej,
Tajemnica będzie ciszej?
Psycholog
Tajemnice nigdy nie zostają tajemnicami.
Tajemnice zawsze ktoś zna i zawsze
Je wyjawia ktoś.
Duch
Głupiś wielce egzorcysto, mało wiesz o tajemnicach!
Psycholog
Tajemnice siedzą w nas samych. I to my samy
Je wyjawiamy. Czy swój list jeszcze pamiętasz?
Duch
Jakże zapomnieć bym mógł?
Psycholog
On mi powiedzał o tobie wszystko. Wszystkie tajemnice zostały
W nim wyjawione.
Duch
Udowodnij więc.
Psycholog
To nie miejsce na to, lecz przekonasz się,
Com warty jest!
Duch
Pyszne słowa z twych ust wychodzą,
Jednak głosy mnie dochodzą,
że czas już znów mnie wzywa,
Na kolejne miejsce czas przybywać!
wychodzi
Aliana
Niesamowite rzeczy chowa jeszcze ten świat.
Tajemnice, zjawy przeróżne. Umysł ludzki zamknięty
Na to wszystko jest. Jednak są tacy, co chcą ci
Go otworzyć.
Psycholog
Choć juz dziecko, wiem, gdzie następne miejsce
Odwiedzi nasz przyjaciel.
wychodzą
AKT III
SCENA I
Ulica. Trójka dzieci gra w piłkę.
Pierwsze dziecko
Podaj piłkę!
Drugie dziecko
Tutaj!
Trzecie dziecko
Gol!
Pierwsze dziecko
Oszukujesz!
Trzecie dziecko
A nie prawda!
Drugie dziecko
A gońcie sobie te piłkę sami.
Pierwsze dziecko
Ja na drogę iść nie będę.
Trzecie dziecko
To ja pójdę, wy tchórze!
słychać warkot samochodu
Trzecie dziecko
No gdzie ją kopnąłeś głupku?
Pierwsze dziecko
A sam se szukaj. Nie moja piłka.
wchodzi Psycholog
Psycholog
Głupie dziecko! życie ci nie miłe?!
Uważaj!
Psycholog popycha dziecko
Psycholog
Argh!
Samochód potrąca Psychologa. Wchodzi Duch.
Duch
Głupim żeś był! Swoje życie teraz oddałeś, coby
Młode, niedojrzałe życie uratować.
Psycholog
dysząc
To normalne na tym świecie, ktoś zginąć musi,
By żyć mógł ktoś.
Duch
Ja i tak widzę, że bandzior z tego dziecka
Tylko wyrośnie.
Psycholog
Wszystko się zmienia. Nawet ty zjawo.
Duch
Takiś pyszny?
Psycholog
Aliano, podaj szkatułkę.
wchodzi Aliana
Aliana
O mój Boże! Ludzie, pomocy, ratunku natychmiast!
Ranny człowiek! Ranny człowiek!
Duch
Jego chwile policzone są. Głupota zawsze
Przynosi śmierć.
Psycholog umiera
Aliana
O mój Boże!
wchodzą duchy
Duchy
Druga kłódka zdruzgotana, cel za pasem.
Czy ostatnia z tych ostatnich przyniesie wam
Zwycięstwo?
Duchy wychodzą
Duch
Poświęcenie, przeciwieństwem jest samolubności.
Myśląc tylko o sobie można dostać mdłości.
Jednak ofiara tak wielka, zawsze będzie doceniona.
Niechaj już ta tajemnica zostanie objawiona.
Aliana
płacząc
Co ja teraz zrobię? Bez pomocy, zdana na siebie?
Kto mi teraz dopomoże? Alanie mój, wskaż mi drogę.
Proszę
Duch
Teraz najtrudniejsza z prób. Gdzie mnie szukać
Nie wie nikt. Jednak jeśli sercem jam ci bliski.
To rozpoznasz gdzie masz iść.
Aliana
Nie odchodź!
Duch wychodzi
Aliana
Czy to wszystko dziac się musi? Czy krwi już nie wystarczy?
Któż tak rządny jest tych ofiar? Czyżby Bóg nas już opuścił?
wychodzi
SCENA II
Sala sądowa. Sędzia wygłasza wyrok.
Sędzia
Okrutnego czynu dopuścił się oskarżony.
Morderstwo z zimną krwią zostało dokonane.
Na mocy powierzonych mi praw, skazuję oskarżonego
Na dożywotnie więzenie.
Oskarżony
Kurwa! śmierć mu się należała!
wchodzi Wdowa
Wdowa
Mąż mój człowiekiem wspaniałym był. Zawsze dobry,
Zadowolony i szczęśliwy przy mym boku! Jednak
Plugastwo z piekła musiało dac o sobie znać!
Sam Szatan przyszedł, by pozbawić mnie serca!
Mężu mój! Wracajże do domu!
Oskarżony
śmierć kolejnym etapem życia jest głupia kobieto!
A jemu była pisana za to wszystko co źle zrobił!
Sędzia
Spokój! Wyprowadzić skazanego w trybie natychmiastowym!
A pani proszę się uspokoić i opuścić salę rozpraw.
Oskarżony wychodzi
Wdowa
Oh, czemuż to tak pokarana zostałam?
Czy Bóg nie mógł interweniować? Co mi teraz pozostało?
Jeno płacz i żal po mężu. Wspomnienia piekne
W końcu opuszczą mnie, pozostawiając tylko pustkę,
Głęboką pustkę.
Sędzia
Droga pani, łączą się z panią w bólu, jednak o spokój proszę
I o opuszczenie sali rozpraw również.
Wdowa wychodzi
SCENA III
Cmentarz. Wchodzi Aliana.
Aliana
Tu twe ciało spocząć drogi Alanie powinno.
Jednak ty inne plany miałeś. Choc nie jesteś już
Tu z nami, wciąż zagadaki pozostawiasz nam.
wchodzi Wdowa
Wdowa
Drogie dziecko, co tak same tutaj siedzisz?
Może porozmawiać chcesz? Jak masz na imię?
Aliana
Aliana, proszę pani. Siedzę tu i myślę sobie.
A pani co tu robi?
Wdowa
Męża odwiedzić przyszłam.
Aliana
Przykro mi.
Wdowa
Nie trzeba, chodź, może pójdziesz ze mną, porozmawiamy
Sobie. No chodż, śmiało.
Aliana
Na co zmarł pani mąż?
Wdowa
Zamordowali mi go. Jakiś podły człowiek to zrobił.
Aliana
źle się dzieje na tym świecie.
Wdowa
Prawda, złe czasy nastają. Coraz więcej
Nieprawych ludzi się mnoży. Ale cóż poradzić?
Aliana
To ten grób?
Wdowa
Tak. Iruś był dobrym mężem. Bardzo mi go brak.
Aliana
Zna pani mordercę?
Wdowa
Tak, plugawa istota.
wchodzą Duchy
Duchy
Teraz żal i złość twe serce wypełnia po brzegi,
Czy odrzucisz ten narkotyk i przebaczysz mordercy?
Czy nienawiść sumienie ci przysłoni?
Czy może wybaczysz złemu człowiekowi?
Duchy wychodzą
Wdowa
Co to było?!
wchodzi Duch
Duch
To ostatnie przebaczenie musi zostać popełnione,
żalem i nienawiścią serce narazie zapełnione.
Jednak dusza w środku jest łaskawa,
Niechaj ją okryje sława.
Sława dobroci i przebaczenia.
Sława, która doprowadzi do dopełeniana.
Czego zapytacie? Tajemnicy wielkiej,
W szkatułce szczelnie zamkniętej.
Duch wychodzi
Aliana
Pani musi wybaczyć mordercy!
Wdowa
Niby z jakiej racji miałabym to zrobić?!
Aliana
Duch ten, to przyjaciel mój. Przed śmiercią
Pozostawił tę szkatułkę. Jak pani widzi,
Jedna kłódka pozostała, niedawno jeszcze
Trzy tkwiły w szkatułce.
Wdowa
Znam tę szkatułkę! Oczy chyba mnie zawodzą!
Trzydzieści wiosen temu, moja rodzicielka taką
Podarowała! Drogie dziecko, skąd ją masz?
Aliana
Znalazłam ją kiedyś przy kościele podczas mszy niedzielnej.
Wdowa
Niesamowite, to na pewno ta szkatułka!
Aliana
Czy ona jest jakąś... Specjalna?
Wdowa
Oczywiście. Moja matka wróżką była i magią
Tą szkatułkę wypełniła. To dlatego otworzyć jej się
Nie da kluczem rzadnym.
Aliana
Niesamowite!
Wdowa
Muszę wiedzieć, jak została ona zamknięta!
Aliana
Nie wiem, czy dobrze pamietam słowa Alana.
"Przeciwieństwem tego, czym życie całe
Karmionym byłem."
Wdowa
Nieszczęśliwym chłopcem Alan musiał być.
Szkatułka otworzyła mi oczy. Wybaczać należy,
Nawet najpodlejszym.
Aliana
A więc co pani postanawia?
Wdowa
Chodźmy do więzienia, wybaczyć człowiekowi.
Aliana
Wspaniale! Wielka jest pani!
wychodzą
AKT IV
SCENA I
Więzienie. Wchodzą Wdowa i Aliana.
Wdowa
Gdzie go mogli zamknąc myślę. Gdzie morderców jest miejsce?
Aliana
Zapytajmy się strażnika.
wchodzi Oskarżony.
Oskarżony
Kogo widzą moje oczy? Stara suka, żona zabitego męża.
Wdowa
Jak to się dzieje, żeś tam swobodnie sobie chadzasz?
Aliana
On ma nóż!
Oskarżony
Niechaj się krew jeszcze raz przeleje, jak krew
Strażnika, który nieuważnie upilnował skazańca.
Wdowa
Matko Boska!
Oskarżony dźga Wdowę
Aliana
Alan, ratuj!
wchodzi Duch
Duch
U schyłku życia dopełnij przeznaczenie!
Szybko spotkało cię Boskie Objawienie!
Jednak winy za życia szybko zmazać możesz!
Wystarczy tylko, że kilka słów wypowiesz!
Wdowa
szepcząc
Wy... Wybaczam mu...
Wdowa umiera. Blask.
Duch
Wygnany wyrzutek śledzony przez śmierć,
Wszystkie jego kłamstwa nie opuszczą go.
Wybrany uczciwie, wybrany przez los,
Jakże ślepe jego życie jest.
Siedzi on w ciemnym więzieniu pozbawionym krat,
Niczego nie widzi, nie może otrzeć łez.
Powietrze ucieka powoli, pot spływa po twarzy,
Krew w żyłach mu krzepnie, łzy w kryształ zmieniają się.
Nadchodzi ten dzień, ten piękny dzień,
Gdy wszystkie kłamstwa jeszcze raz przepłyną
W jego żyłach...
Zdrady i oszustwa, krew i woda,
Wszystko to dzisiaj przeleje się jeszcze raz.
Oskarżony
Co się tu wyrabia?!
Oskarżony pada na ziemię
Duch
Każdego spotka kara zasłużona. Twoją bedzie żyć,
Bez wiedzy. Nieśmiertelnością cię obdarzam,
teraz bez końca, będziesz żył życiem bez życia.
Pęka kłódka. Wchodzą duchy
Duchy
Wszystko pięknie się tu ułożyło,
Zapomnijmy o tym co już było.
Wiele ofiar ta misja poniosła,
Jednak nadeszła chwila podniosła.
Wszystkie tajemnice teraz objawią się,
Każda z nich dotyczy cię.
wychodzą
Duch
Ostatnia kłódka pękła. Szkatułka gotowa, by otwartą być.
Jednak nie wiem, czy świat na to gotowy jest.
Nie zasłużył na to jeszcze. Jednak poświęcenie ofiar
Tej misji odkupuje winy całego zła na świecie.
Szkatułka otwiera się
SCENA II
"Nigdzie". Wchodzi Duch.
Duch
Szkatułka otworzyła się. Piękne chwile teraz na świat czekają.
Odeszło zło, nadeszło dobro. Patrzę w przeszłość, widzę siebie.
Nie odczuwam już jednak smutku. Przeszłość już nie boli mnie.
To wszystko odeszło, piękna przyszłość czeka świat.
Tak trudno zaakceptować teraźniejszość jest czasami.
Kiedyś w nędzy wszyscy żyli, łudzili sie wiarą i nadzieją.
Nie spotykali się z łaską Bożą. Jednak teraz to się zmieniło.
Boska moc wielka jest. Bóg jest w nas.
To, co za początków zostało szczelnie zamknięte,
Trudno było uwolnić. Tak łatwo włożyć dobro do środka,
I zatrzasnąc na trzy spusty. Tak łatwo wyzbyć się wiary,
Dobroci i współczucia. A jakże łatwo uczymy się zła.
Zło jest kłódką, która nie pozwala nam do dobra dotrzeć.
Jednak zło łatwo jest pokonać. Trzeba tylko czasami
Odrobina miłości, poświęcenia i wybaczenia. Złu trzeba
Wybaczać. Zło się nie zmieni, odejść tylko może.
Bat dobra nad nim zawsze czuwa, jednak opaskę
Z oczu trzeba jemu zdjąć. Wtedy celniej uczynkiem prawym
Oderza w nienawiść, złość, chciwość i zemstę.
wchodzą Duchy
Duchy
To, co za początków zostało szczelnie zamknięte,
Uwolnione zostało.
wchodzi Wdowa i Psycholog
Wdowa i Psycholog
To, co za początków zostało szczelnie zamknięte,
Uwolnione zostało.
słychać głosy
Głosy
To, co za początków zostało szczelnie zamknięte,
Uwolnione zostało.
Duch
To, co za początków zostało szczelnie zamknięte,
Uwolnione zostało.
I niechaj już nigdy nie zostanie zamknięte.
Duchy
I niechaj już nigdy nie zostanie zamknięte.
Wdowa i Psycholog
I niechaj już nigdy nie zostanie zamknięte.
Głosy
I niechaj już nigdy nie zostanie zamknięte.
Duch
Boże, czas do domu.
Wszyscy razem
Czas do domu.
Osoby:
Alan - Duch
Aliana
Psycholog
Wdowa
Oskarżony
Duchy - Wysłannicy
Matka
Ojciec
Ksiądz
Pierwszy chłopak
Drugi chłopak
Pierwsze dziecko
Drugie dziecko
Trzecie dziecko
Sędzia
Policjant
Lekarz