17
Ja chyba tekstów wymagających długiej obróbki nigdy nie dam rady napisać.

18
Nigdy nie mów nigdy. Natomiast nie wierzę w taką metodę pisania wszędzie tam, gdzie tło wynika z researchu, rekonstrukcji. To się poprawia, nad tym się pracuje, obojętnie, czy chodzi o średniowiecze czy wczesny PRL, czy współczesny Afganistan.

Ale póki piszesz obyczajówkę z grozą albo fantasy nie osadzone w naszym świecie, to owszem, to przyspiesza powstanie tekstu :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

19
No więc witam w 2013 :)

Podsumowując rok 2012 - zacząłem pisać! Yay me! A skoro już zacząłem, to nie mam na co czekać. Napisałem łącznie 718k znaków (uwzględniam tylko zamknięte utwory, mam kilka rozbebeszonych, które porzuciłem). W tym jest powieść napisana w ramach NaNo, dwa długie opowiadania na ok. dwa arkusze każde, trzy krótsze, ~40-50k każde i siedem rzeczy mniejszych, od szorta na kilka tysięcy po tekst mający niemal 30k.

Cele, które sobie sam wyznaczyłem:
- póki co piszę codziennie, choć dojrzewam do przejścia na limit tygodniowy. Czasem jednak nie mam ochoty, czasem nie mam kiedy siąść i pisać, a czasem odwrotnie, słowa płyną same, ale po osiągnięciu limitu dziennego włącza mi się leń.
- tekst na konkurs FS wysłany, więc cel zrealizowany.
- tekst o tajnym wydziale SB napisany (dziś skończyłem), więc cel zrealizowany.
Teraz piszę następne opowiadanie i czas chyba zacząć planować kryminał.

Uff....

20
Chyba czas na kolejny wpis.

Przestawiłem się na limit tygodniowy, choć jest o nta tyle że i tak piszę codziennie ;) Choć świadomość, żę nie muszę, że mogę sobie odpuścić i nadgonić bez złamania własnego postanowienia jest odświeżająca.

Na dysku leżą dwa skończone opowiadania, które pisałem ot tak, bez terminu i bez konkursu, na który mógłbym je wysłać. Leżą i dojrzewają do edycji, którą planuję na początek lutego.

Piszę teraz kryminał, który wymyśliłem (sam zarys fabuły, początek i mniej więcej koniec) we Wrocławiu na warsztatach pisarskich. Z czystej przekory oczywiście, gdy prowadzący zajęcia Mariusz Czubaj powiedział coś w rodzaju "Nikt przecież nie napisze kryminału o...". No i pół godziny później miałem w głowie kryminał właśnie o... ;)
Zdecydowanie łatwiej pisze mi się dłuższe formy, 10k znaków dziennie wpada nie wiadomo kiedy, często więcej. Zwłaszcza, gdy poświęciłem czas na zaplanowanie fabuły, rozrysowanie sobie postaci i powiązań między nimi i zaplecenie ich ciaśniejsze, żeby nie pojawiały się meteoryty, czyli postacie jednostrzałowe, których zadaniem jest jedynie dostarczenie pewnej informacji, po czym rozmycie się w nicości.

Mam za to problem z zaplanowaniem długości tego tekstu. Beta-czytelnicy zgodnie mówią mi, że piszę bardzo szybko - w sensie akcji - pędzę do przodu, niewiele poświęcam na opisy, za mało na budowę nastroju. I tak mam z tym kryminałem, chyba. Materiału fabularnego mam na pewno na powieść. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Ale przy moim pisaniu, to istnieje obawa, że napiszę KONIEC, a plik będzie miał 30k słów.

Opowiadanie to gorsza sprawa, dlatego napisałem te dwa, jako wprawki. Jedno ma 63k, drugie 45k znaków i musiałm się mocno powstrzymywać, żeby nie wyszły mi potwory po 100k każdy. Napisałem je też dlatego, że pomysły na nie tkwiły mi w głowie od lat. Nie przesadzam, od lat. A takie stęchłe idee potrafią zasmrodzić całą spiżarnię, lepiej się ich pozbyć, choćby forma była nie do końca zadowalająca.

21
Wow, życzę powodzenia, żeby 2013 był jeszcze bardziej owocny:-)

22
Kryminał sam mi wyskakuje spod palców. Nastukałem go już całą masę, ale pojawił się sygnalizowany wcześniej problem. W tym tempie jest prawdopodobne, że całość zamknę w 40k słów. Smuteczek.
Samej akcji mam wystarczająco dużo, postaci też jest galeria, wątków nie chcę nowych wprowadzać.

Wiem, skąd to się bierze - z małej ilości opisów. To się chyba po angielsku określa jako white room? Czyli proza, w której autor tak mało mówi o otoczeniu, że czytelnik ma wrażenie, że akcja dzieje się w rzeczonym pokoju.

Mam też już kilkanaście karteczek zapisanych uwagami, co muszę rozbudować i uwypuklić.

Ale trochę mnie przeraża to dopisywanie. Ciągle czytałem, że trzeba wykreślać, wykreślać - a ja nie mam czego. Wręcz odwrotnie, muszę rozbudowywać, dopisywać, dookreślać. Zrobiłem sobie dziś małe śledztwo internetowe i wyszło mi, że nie tylko ja tak mam. Zasuwam z akcją jak szalony, buduję sam szkielet opowieści, a potem przyjdzie czas na oblepienie go mięskiem i powleczenie skórą.
No ale jak mówiłem - przeraża mnie to. Ja tego nie lubię robić. Wolę pisać coś całkiem nowego. Już poważnie myślałem, czy nie zacząć pisać scenariuszy. Tam mój styl by pasował chyba.

Wprowadzenie.
Z samochodu wysiada kobieta. Jej strój jest ostentacyjnie wulgarny.
DIALOG DIALOG....

CIĘCIE DO NAST. SCENY

;)

23
Jarek Soja pisze:Mam też już kilkanaście karteczek zapisanych uwagami, co muszę rozbudować i uwypuklić.

Ale trochę mnie przeraża to dopisywanie. Ciągle czytałem, że trzeba wykreślać, wykreślać - a ja nie mam czego. Wręcz odwrotnie, muszę rozbudowywać, dopisywać, dookreślać. Zrobiłem sobie dziś małe śledztwo internetowe i wyszło mi, że nie tylko ja tak mam. Zasuwam z akcją jak szalony, buduję sam szkielet opowieści, a potem przyjdzie czas na oblepienie go mięskiem i powleczenie skórą.
No ale jak mówiłem - przeraża mnie to. Ja tego nie lubię robić. Wolę pisać coś całkiem nowego. Już poważnie myślałem, czy nie zacząć pisać scenariuszy. Tam mój styl by pasował chyba.

Wprowadzenie.
Z samochodu wysiada kobieta. Jej strój jest ostentacyjnie wulgarny.
DIALOG DIALOG....

CIĘCIE DO NAST. SCENY

;)
Jakbym czytała o sobie.
Tak piszę. Dokładnie tak samo. Gdy w końcu sobie myślę, że skończyłam, że wszak ostatnią kropkę postawiłam, przypominam sobie o tych wszystkich miejscach, które trzeba wypełnić, a które zostawiłam na później. A gupia ja, gupia!

24
Bo to tylko mit, że się wycina, wycina, wycina... i tylko wycina. Owszem, w wielu miejscach się wycina i kondensuje, ale zwykle w równie wielu miejscach się dopisuje, uściślając różne rzeczy.
Przynajmniej w kilku swoich książkach już na etapie redakcji w wydawnictwie spotkała mnie ta przyjemność, że trzeba było podopisywać coś tu i ówdzie :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

25
Romek Pawlak pisze:Ale póki piszesz obyczajówkę z grozą albo fantasy nie osadzone w naszym świecie, to owszem, to przyspiesza powstanie tekstu :)
Nie do końca się z tym zgodzę. Myślę, że wymyślanie sensownego świata, w którym elementy pasują do siebie tak dobrze, jakby był realistyczny, jest równie pracochłonne. A problem większy. Bo co jeśli wymyślisz planetę bez lądów?
Romek Pawlak pisze:Owszem, w wielu miejscach się wycina i kondensuje, ale zwykle w równie wielu miejscach się dopisuje, uściślając różne rzeczy.
A z tym z kolei zgodzę się w całej rozciągłości. Zawsze jest coś do dopisania. Problem w tym, kiedy powiedzieć: "Pas!".
Jarek Soja pisze:Zasuwam z akcją jak szalony, buduję sam szkielet opowieści, a potem przyjdzie czas na oblepienie go mięskiem i powleczenie skórą.
Ja to lubię. Kiedy pozbędę się z głowy wydarzeń, które nie dają spokoju, kiedy wszystko już się stanie, przychodzi czas na to, co najlepsze. Niuansiki. Opisy. Wtrącenia. Dekoracje.
Może to głupi sposób pisania, ale... Nie jestem najrozsądniejszą z kobiet na świecie. :lol:

Powodzenia i czekamy na efekty.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

27
Nigdy nie mów nigdy. Natomiast nie wierzę w taką metodę pisania wszędzie tam, gdzie tło wynika z researchu, rekonstrukcji. To się poprawia, nad tym się pracuje, obojętnie, czy chodzi o średniowiecze czy wczesny PRL, czy współczesny Afganistan.

Ale póki piszesz obyczajówkę z grozą albo fantasy nie osadzone w naszym świecie, to owszem, to przyspiesza powstanie tekstu :)
_________________
Biję się w piersi. Au... Podaję cały kontekst. I stawiam piwo. Odbraziłeś się?

Poprawia się, wyrzuca lub dopisuje zawsze i wszędzie! Nawet na wodnej planecie, są stworzenia, które zaskakują autora i musi zdecydować, czy mają prawo istnieć i czy pasują do całokształtu. W realu to dotyczy prawdziwości tła, wydarzeń, ubiorów, broni, tekstów...

Ależ ci pisarze muszą być mądrzy i oczytani. :)
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

29
Ja też tak mam!
Jak gdzieś czytam porady odnośnie poprawek, to często jest, że trzeba około 10% wyrzucić, a ja biorę się za poprawki i 10% dopisuję...
Dobrze, że nie tylko ja jestem taki dziwny :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

30
Ja bym musiał dopisać ok. 30% :/

Dlatego wysyłam bohaterkę w Bieszczady. Ach te sążniste opisy przyrody, tropienie misiów po odchodach...

31
Jarek Soja pisze:Dlatego wysyłam bohaterkę w Bieszczady. Ach te sążniste opisy przyrody, tropienie misiów po odchodach...
- Jesteś pewien, że jest tam wystarczająca ilość misiów do tropienia? ;)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero
Zablokowany

Wróć do „Maraton pisarski”

cron