631

Latest post of the previous page:

Konrad Chris pisze: To z tym zakończeniem poprowadzonym przez nas to, jak sądzę ratowanie terminarza na końcówkę roku.
Niezupełnie, Konradzie, niezupełnie. Cóż, wymusiliście na mnie moją własną klamerkę teraz, chociaż jeszcze nie zrealizowałam ostatniego zadania. Chciałam napisać o tym później, ale skoro chcecie teraz, to będzie teraz. :)

Otóż: w tej Dzikości, inaczej niż w poprzedniej, nie chciałam grać roli mentora, nauczyciela. Bo wcale nie wiem więcej od Was. Po prostu znalazłam kilka ćwiczeń, zrobiłam je, a potem opracowałam je tak, żeby przystosować je do naszych potrzeb i się nimi podzielić. To wszystko. Każdy może to zrobić.

Co uczyniliście przy okazji Dzikości ze sobą, ze swoim pisaniem, swoim umysłem - to Wy zrobiliście, nie ja. Dla siebie - nie dla mnie. I pisać dalej też będziecie dla siebie - nie dla mnie. Fajnie Wam się pracowało w ramkach? Dobrze. Ale teraz musicie wyjść z moich ramek i ustawić swoje własne.

Ja w poprzedniej Dzikości pisałam o swoim lęku przed wtórnością, przed banałem. Minął rok i ja już tego lęku nie mam - przepracowałam go sobie po tamtej Dzikości. Teraz mam inne lęki i myślę, że część z nich po tej Dzikości odejdzie. Pod jednym warunkiem - że pociągnę pracę nad nimi. Sama.

Pamiętam, jak w zeszłym roku pojawiły się komentarze: Koniec? Kto mi teraz będzie zadawał zadania? Kto mnie będzie motywował? No kto, jeśli nie Ty sam, mój Dziki Uczestniku? Ja muszę zrobić krok w tył, bo nie macie czekać na mnie. Macie działać sami. Inaczej to wszystko nie ma sensu. To prawda, że jestem zmęczona. Ale wiem, że muszę się zmęczyć jeszcze bardziej, żeby napisać coś, co będzie godne czytania. I nikt nie ustawi mi ramek i zadań do wykonania. Jest tylko otwarta przestrzeń, gdzie wszystko trzeba samemu. Nauczyliście się wykonywać zadania? Fajnie. Teraz nauczcie się je tworzyć. Sami dla siebie. To nie ma być koniec. To ma być początek. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

632
Do ostatniego ćwiczenia: O ile dobrze rozumiem mamy się starać o stypendium na najgłupszą książkę, czyli nie taką, której nikt nie będzie chciał czytać, tylko NAJgłupszą?

Czy oba te punkty powinny być spełnione?

633
ancepa pisze:Do ostatniego ćwiczenia: O ile dobrze rozumiem mamy się starać o stypendium na najgłupszą książkę, czyli nie taką, której nikt nie będzie chciał czytać, tylko NAJgłupszą?
Czy oba te punkty powinny być spełnione?
Obrazek
"Wow wow wow est"

634
Mdrv? Jak ma być? :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

636
Co to ma być " a niech będzie". :)

Bo mam wrażenie, że to co ty napisałeś, a interpretacja Thany to zupełnie różne dwa ćwiczenia. :D

637
chodziło mi o powieść, która ma tyle wspólnego z literaturą co kroki ze skeczu z chodzeniem. o coś niedorzecznego i po prostu dysfunkcjonalnego.

pornosy dla organizmów jednokomórkowych,
powieść marynistyczna dziejąca się na przedmieściach Las Vegas,
(EDIT: tu był tytuł, ale tak mi się spodobał, że go usunąłem, bo chcę mieć dla siebie :P)
"Mój dzień bez alkoholu z Wieniediktem Jerofiejewem",
"Polska: Niemcy 2:0"

whatever. coś, czego w sumie się nie da napisać.
"Wow wow wow est"

639
E, moje wcale nie dłuższe. Ale zamierzam do końca roku zrobić jeszcze jedno z wymyślonych przez Was ćwiczeń.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

640
Tahano,
dziękuję pięknie za wymyślenie i przeprowadzenie warsztatów.
Nie będę ukrywać, że liczę na kolejną edycję.

Uwielbiam z Tobą dziczeć!
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

641
Dla mnie super. Dzięki dzikości zyskałam energię do napisania opowiadania wojennego - bez znaczenia co z nim dalej będzie, jestem naprawdę zadowolona. No i maraton - odblokowałam się i zrealizowałam kilka założeń. Nie ukrywam jednak, że brakuje mi jakiegoś podsumowania. Niezależnie od tego co ja dalej z tą energią zrobię. Takiego domknięcia tego etapu.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

642
Ale było... fajnie było. Rozbroiło mnie tylko ostatnie ćwiczenie a konkretnie zbyt długi termin. Po prostu w nawale tych wolnych dni zapomniałem o nim :/ No nic, mimo to te warsztaty dużo mi dały. Przede wszystkim pokazały możliwości. Kilka ścieżek, zupełnie nie przetartych, zasypanych śniegiem ;) Muszę tam pobuszować. Najgorsze jest w tym wszystkim, że rozwój widać na utworze, który pisze się dłuższy czas. Co pół roku dochodzę do wniosku że zmiany, i rozdziały które napisałem wcześniej wymagają totalnej przebudowy. Trochę to frustruje :D
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal


Sky Is Over

643
Konrad Chris pisze:Najgorsze jest w tym wszystkim, że rozwój widać na utworze, który pisze się dłuższy czas. Trochę to frustruje.
Masz rację, ale z drugiej strony - zauważ, że to samo przeżywają pisarze publikujący. Mówią często w wywiadach, że dziś nie napisaliby tego, co dziesięć lat temu albo napisaliby to dziesięć razy lepiej. Myślę, że tak musi być i trzeba to traktować wyłącznie jako dowód na to, że się rozwijamy. To, co było szczytem naszych możliwości wtedy, dziś już jest doliną. I dobrze. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

644
Nie zrobiłam wprawdzie ostatniego ćwiczenia, ale napiszę parę spóźnionych refleksji :)

Po warsztatach zrozumiałam, że jeśli czytelnik coś zinterpretuje inaczej, niż miał na myśli autor, to wcale nie jest to wina niewłaściwego opisu autora. Nie jest to też wina niewłaściwie działającej wyobraźni czytelnika. Oczywiście zdawałam sobie z tego sprawę wcześniej, ale na warsztatach - poczułam. Zanim stwierdzicie, że też mi coś, Ameryki nie odkryła - otóż odkryłam! Bo poprzednio ta wiedza wyglądała trochę tak, jak przeciętny forumowy komentarz w dyskusyjnej sprawie, czyli "Oczywiście masz prawo mieć własne zdanie", a za monitorem użytkownik unoszący brwi, lekko sfrustrowany, bo i tak tylko on ma rację. Teraz po prostu należy to przyjąć jako ciekawostkę.

Przykładowo: ćwiczenie "Na Eteropii" niemal w każdym fragmencie zaqr zinterpretował odwrotnie, niż miałam na myśli :D miałam wielką ochotę wyjaśnić swoją wersję, ale nieważne!

Druga rzecz - słowa to niesamowita jest plastelina. Ciepłą plastelinę formujemy jak chcemy, z zimnej wiele nie zrobimy. Możemy przez cały akapit opisywać las, a czytelnik nawet nie zapamięta, że akcja się dzieje w lesie. Za to gdy nasz bohater chodzi w klapkach po podwórzu i pije herbatę ze słoika po dżemie, czytelnik nie tylko go widzi w hiperrealiźmie, ale i poznaje charakter.

Bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, co lubię, a czego nie lubię pisać.
Nie lubię uczuć. Lubię zachowania i reakcje.
Nie lubię daleko idącej fantastyki tylko dla fantastyki. Jeśli moja fantastyka może się kamuflować w rzeczywistości, to tam ją umieszczam.
Nie lubię patosu. --> OBRAZEK Gdybym miała opisać taką scenę, wybrałabym sposób drugi.
Zresztą może to było widać - gdy tekst musiał być poważny, niepoważnie tytułowałam. Żeby było chociaż trochę dystansu.

Dzięki Thana za warsztaty!
ObrazekObrazekObrazek

645
Luka w pamięci pisze:Zanim stwierdzicie, że też mi coś, Ameryki nie odkryła - otóż odkryłam! Bo poprzednio ta wiedza wyglądała trochę tak, jak przeciętny forumowy komentarz w dyskusyjnej sprawie, czyli "Oczywiście masz prawo mieć własne zdanie", a za monitorem użytkownik unoszący brwi, lekko sfrustrowany, bo i tak tylko on ma rację. Teraz po prostu należy to przyjąć jako ciekawostkę.
Ja kiedyś wcześniej coś podobnego odkryłam - od tamtej pory spodziewam się niespodziewanego, to jest, że odbiorcy wyczytają z mojego tekstu różne dziwne rzeczy, które mi w życiu do głowy nie przyszły i nie przyjdą. :) Przy tej Dzikości zdziwiłam się jednak w drugą stronę: "Kurczę, rozumieją mnie! Wyczytali między wierszami dokładnie to, co chciałam!". Zatem wniosek mam taki, że bywa rozmaicie i cholera wie, od czego to naprawdę zależy, bo wcale nie od techniki. A przynajmniej nie tylko od niej.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

646
Dziś przejmuję wszystkie nagłówki w Warsztacie :)
Thano, to był świetny czas!
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

Wróć do „Dzikość Umysłu II”