– Jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to ci powiem – powiedział Borys do wysokiego mężczyzny w kapturze, z którym razem przemierzał tunel w kierunku światła. – Swój koniec świata spędziłem w kawiarni.
Jacyś szczyle, z tyłu, to nieprzychylnie skomentowali. Borys, w odpowiedzi, obrzucił ich swoim popisowym spojrzeniem – lepiej się ucisz albo cię do tego zmuszę. Szczyle ucichli. Jednak to nie wzrok Borysa zrobił na nich wrażenie, a szpetne blizny, które pokrywały jego twarz. Zakapturzony mężczyzna nawet nie zwrócił uwagi, rozejrzał się wokoło i rzekł:
– Zawsze, gdy go sobie wyobrażałem, myślałem, że będzie...
– Krótszy. – Przerwał mu Borys.
Jeden z przewodników oderwał się od swojej grupy i włączył się do dyskusji:
– Zazwyczaj jest. Na taką okazję musieliśmy przygotować coś większego.
– Ilu zginęło? – zapytał z ciekawością Borys, wreszcie mając szansę, porozmawiać z kimś, kto może coś wiedzieć.
– Wszyscy.
Dowiedział się czegoś, co już podejrzewał.
– Nie byłem do końca wzorowym obywatelem, jak i człowiekiem. Skąd mam wiedzieć, że prowadzicie mnie do nieba?
– Pamiętasz, jak tu dotarłeś, były dwie grupy: ci, co szli w lewo, zakuci w łańcuchy i ci, co szli w prawo, bez łańcuchów. Jak myślisz, gdzie trafią ci w łańcuchach? Przyznasz, że niebo nie wydaje się, zbyt logiczną odpowiedzią.
Borys spojrzał na swoje ręce. Rzeczywiście nie został skuty, ale nadal nic nie rozumiał.
– Dlaczego idę do nieba?
– Sam znasz odpowiedź na to pytanie. To jak rozegrałeś ostatnie chwile, jest kluczowe, za to są bonusowe punkty.
– Bonusowe punkty. Życie to nie jest pieprzona gra.
Odpowiedź przewodnika miała jednak sens. Musiał sobie na to jakoś zasłużyć. Sam chciał, żeby to było prawdą. Myślami wrócił do kawiarni.
Lokal nie był korporacyjną kopią. W środku wisiały plakaty alternatywnych zespołów i próbki twórczości bardzo początkującego malarza. Gdy mocniej nastawiło się ucha, można było usłyszeć rozmowy o: nowinkach technologicznych, Pearl Jamie, Cortazarze. Borys tu nie pasował, ale się tym nie przejmował, lubił tutejszą kawę.
Na jego stoliku kelnerka postawiła filiżankę kawy. Pił w tej kawiarni prawie codziennie, lecz zapach kawy nie wrył się mu jeszcze mocno w pamięć. Za każdym razem wydawał się nieco inny, a przez to nieuchwytny. Podniósł filiżankę i już miał wziąć pierwszy łyk, gdy hipster, przykulony w kącie ze swoim Macbookiem, zaczął piszczeć:
– Koniec! Nastąpi koniec!
Ostatnia kawa
1
Ostatnio zmieniony śr 16 sty 2013, 16:51 przez lackoftactics, łącznie zmieniany 2 razy.